Następna notka będzie epilogiem, a potem biorę się za
"nienawiść" :)
Tytuł: "Tomorrow never dies"
Paring: Reita x Ruki (The GazettE)
Typ: oneshoot
Gatunek: obyczajowe, romans, angst przeradzający się w słodką lolitkę
xD
Beta: -
Jak zwykle przyszedłem późno do domu. Cały
przemoknięty i zziębnięty zrzuciłem buty w przedpokoju i podążyłem do sypialni,
gdzie czekałeś na mnie Ty. Siedziałeś na łóżku wśród niezliczonej ilości kartek
i czegoś szukałeś. Kląłeś pod nosem, że też nigdy wcześniej nie wpadłeś na tak
genialny pomysł, aby zrobić porządek w szufladach biurka, przez co teraz
musiałeś borykać się z całą tą białą falą makulatury, chcąc znaleźć jedną
głupią kartkę. Gdy tylko wszedłem, podniosłeś na mnie wzrok i uśmiechnąłeś się
ciepło. Wstałeś i podszedłeś do mnie, mocno przytulając.
- Czekałem na ciebie - mruknąłeś, wtulając twarz w
mój tors.
Objąłem Cię i pocałowałem w czoło. Wtedy
spojrzałeś na mnie z tymi iskierkami radości w oczach, dla których żyłem przez
ostatnie miesiące, przedłużając swoją bezsensowną egzystencję na tym padole
łez. Uśmiechnąłem się kącikami ust, a Ty stanąłeś na palcach i pocałowałeś mnie
w czoło.
- Tęskniłem - wyszeptałeś, a ja zacząłem gładzić
Cię po włosach.
- Ja też - odpowiedziałem. - Kocham cię,
wiesz? Nawet po śmierci będę Cię kochać – powiedziałem, bardziej kierując to do
siebie niżby do Ciebie, myśląc o tym, co zaraz miałem zamiar zrobić.
- Wiem. Ja ciebie też kocham - uśmiechnąłeś się
szeroko. - Ale nie mów o śmierci, bo robi mi się przykro… - posmutniałeś, a ja
pocałowałem Cię w policzek.
- Przepraszam - musnąłem Twoje wargi i
wyswobodziłem się z uścisku. - Idę wziąć prysznic - oznajmiłem.
- Dobrze - kiwnąłeś głową i wróciłeś do swojego
małego, białego tsunami.
Spojrzałem jeszcze raz na Ciebie i Twoją radosną
buźkę… Będzie mi cię brakować, Ruki…
Dla niepoznaki wyjąłem z szafy piżamę i wszedłem do
łazienki. Rzuciłem ciuchy gdzieś w kąt i nachyliłem się nad umywalką, biorąc
głęboki oddech. "Spokojnie Reita, spokojnie… Już dawno powinieneś to
zrobić…" - powtarzałem w myślach, gdy nagle usłyszałem melodię zza drzwi, którą
wygrywałeś. Zawahałem się. Rozpoznałem tę piosenkę. Często ćwiczyłeś w domu. Ciekawe,
co wybrałeś na dzisiejszy recital. Mimowolnie uśmiechnąłem się smutno… Będzie
brakować mi twojego wieczornego brzdąkania na gitarze i śpiewu, który zawsze
utulał mnie do snu.
- „Rzecz,
którą zrealizowałem jedynie Cię potem skrzywdziła. Szukałem liczby wad w Tobie,
kiedy powinienem opiekować się Tobą. Nasze dni zostały pogrzebane w małych
kłamstwach, dlatego wciąż możemy walczyć z wątpliwościami. Nasze serca znają
znaczenie wzajemnej zguby…” - rozległ się Twój głos, który był dobrze
słyszalny nawet w łazience. Czy musiałeś wybrać akurat TAKĄ piosenkę, kiedy
chciałem zrobić coś TAKIEGO? Westchnąłem, starając się nie słuchać Twojego
głosu. – „Jesteś zgubiona, bo nie
możesz ujrzeć jutra; Twój podniosły głos, kiedy płakałaś. Nie byłem w stanie
znaleźć słów, ścierając Twoje łzy. Otulone samotnością dni, przesiąknięte Nami.
Wielokrotnie szukaliśmy zrozumienia; dziś mogę czuć to równie głęboko. Nie było
kłamstwa w tym, kiedy powiedziałem, że czuję wieczność. Na pewno będę przy
tobie. Nie potrzebuję więcej „Kocham Cię”, jeśli zostaniesz ze mną na zawsze…”*
„Nie! Ty robisz to specjalnie!” – pomyślałem. Nie
wytrzymałem i uchyliłem drzwi łazienki.
- Takanori, skarbie, czy mógłbyś zagrać coś innego?
- zapytałem.
- Oczywiście - uśmiechnąłeś się i posłałeś mi
całusa, a ja zniknąłem za drzwiami.
Znów rozległa się melodia, tym razem inna.
Przymknąłem oczy i wyobraziłem sobie Twoją beztroską minę, kiedy szarpiesz za
kolejne struny, przesuwając wzrokiem po pięcioliniach. Zawsze byłeś dla mnie
taki dobry, a ja zamierzałem zrobić Ci coś takiego… Nie zasługiwałem na Ciebie…
Kucnąłem przed umywalką i otworzyłem ostatnią
szufladę mieszczącą się w szafce pod nią. Nigdy tam nie zaglądałeś, a ja to
wykorzystałem. Wyciągnąłem ze skrytki broń i wyprostowałem się. Spojrzałem na
swoje marne odbicie, przykładające lufę pistoletu do skroni. Odblokowałem broń
i zacisnąłem mocno oczy, mając zamiar nacisnąć spust, gdy usłyszałem twój głos.
- „ Wizje
znikają. To miejsce jest piekłem na Ziemi. Czułem chłód. Rozczarowanie, które
wciąż narasta. Nikt nie może cofnąć czasu. Nie odwracaj wzroku. Cyrk
samobójców”** - śpiewałeś, a ja otworzyłem oczy. Sapnąłem i odłożyłem
pistolet na brzeg umywalki.
„Czy Ty nie pozwolisz mi odejść w spokoju? Nie dasz
mi się tak po prostu zabić? Musisz mi to utrudniać? Robić wyrzuty sumienia?
Wzbudzać poczucie winy? I tak już jestem zdesperowany!” – zirytowałem się. Znów
wychyliłem się z łazienki i spojrzałem na Ciebie szklistymi oczami.
- Proszę… Zagraj coś innego… Mniej dołującego… -
poprosiłem.
- Coś szybkiego? - zapytałeś.
- Na przykład… - mruknąłem i zanurzyłem się w
czeluściach łazienki.
Niepewnie spojrzałem na broń. Musiałem to w końcu
zrobić. Tak będzie lepiej - dla mnie, dla Ciebie, dla wszystkich… Miałem tylko
nadzieję, że szybko znajdziecie zastępcę na miejsce basisty w zespole, ale to
już nie była najważniejsza sprawa. Tym razem melodia była znacznie szybsza.
Zacząłeś śpiewać, choć naprawdę starałam się nie słuchać. Przemyłem twarz zimną
wodą i odetchnąłem. Ponownie chwyciłem pistolet, a twoje słowa znów uderzyły do
mojej głowy, mimo iż za wszelką cenę starałem się do tego nie dopuścić.
- „Wypluj
ten ból, wymarz wahanie. Czy możesz to usłyszeć? Do dnia dzisiejszego… Ile razy
myślałeś o śmierci na tym małym świecie? Śmierć nie da Ci wolności, nawet jeśli
uczucia znikną. Jak wiele razy myślałeś o śmierci na tym zniszczonym świecie?
Jeśli możesz w nic nie wierzyć, wypluj tu swój ból. Zanim zdecydujesz, że to koniec,
odpowiedz mi na pytanie: jaka jest wartość Ciebie, będącego wciąż żywym przed
walką, wartość nonsensu odcinania się od jutra, wartość jutra, o które ktoś
błaga…”***
„NIE!”
– krzyknąłem w mylach. Teraz już byłem pewien, że robiłeś to specjalnie.
Zablokowałem broń i odrzuciłem ją gdzieś daleko, wychodząc z łazienki. Wyrwałem
Ci gitarę z rąk i rzuciłem się na Ciebie, mocno całując. Byłeś zszokowany, ale
odwzajemniałeś pocałunki. Wręcz wepchnąłem język do twoich ust, przewracając
Cię na łóżko. Założyłeś mi ręce na szyję i wplotłeś palce w moje włosy.
Zwolniłem nieco tempo i zacząłem rozkoszować się smakiem twoich słodkich ust,
które jeszcze przed chwilą miałem zamiar osierocić. Odsunęliśmy się od siebie
dopiero wtedy, kiedy zabrakło nam już tchu. Spojrzałeś na mnie i wydąłeś
seksownie wargi.
- A to za co? - zaszczebiotałeś.
- Za to, że nie pozwalasz mi ze sobą skończyć -
mruknąłem, całując Twoją szyję.
- Nie rozumiem… - zacząłeś gładzić mnie po plecach.
- I może niech tak zostanie - uśmiechnąłem
się szczerze, chyba pierwszy raz od kilku miesięcy.
Tak, Ruki, dziękuję Ci. Dziękuję za wszystko, bo
właśnie tym dla mnie jesteś. Nie mogę bez Ciebie żyć… ani tym bardziej umrzeć.
Mam nadzieję, że kiedyś zmądrzeję i już nigdy nie popełnię żadnych głupot tego
typu. I mam nadzieję, że nigdy mnie nie opuścisz… bo ja bynajmniej już nie
zamierzam Cię zostawiać.
*tekst piosenki "Pledge" ze strony tekstowo.pl
** tekst piosenki "The suicide circus" ze strony tekstowo.pl
*** tekst piosenki "Tomorrow never dies" ze strony tekstowo.pl
nigdy więcej takiego tłumaczenia, błagam ;(
OdpowiedzUsuńW końcu doczekałam się czegoś, co lubię, ba, ubóstwiam.
OdpowiedzUsuńGłupi Reita! Ja mu dam samobójstwa! W dupie już mu się dosłownie poprzewracało. XD
Teksty piosenek świetnie dobrane, przez co zrobiło mi się na parę minut smutno jak czytałam. :c Dobrze,że skończyło się takim małym happy endem, bo inaczej wpadłabym chyba w depresje. >_<
moje ulubione piosenki. *O* Kocham was! Za opowiadanie które jest wprost genialne i zabawne jak dla mnie. ^^ Dziękuję za to ze jesteście zajebiste :D
OdpowiedzUsuńMw ruksta...Poznalam wszystkie piosenki :D Jakie to było cuuudne *_____* Krótkie,ale śliczne ;3 To ja czekam na następne ^_^
OdpowiedzUsuńnoooo troszkę depresyjne i zleksza przygnębiające ... aleee... aleeee... JEST światełko w tunelu... i dobrze, że nie okazało się, że to pośpieszny do Międzylesia :D
OdpowiedzUsuńLalalulu;)
HOSHII ŻYJ!
OdpowiedzUsuńmuhahaha...
1. za dużo napisałaś... nie moge się wyrobić, ale pomału, pomału... DAM RADE!
2. DZIĘKUJE! za te wszystkie opowiadanie, które mi wysyłasz... JA JE TU CHCE WIDZIEĆ! a w szczególności... WSZYSTKIE! Hoshii powiedz jej coś!
3. Oneshot genialny! (tyle komentów ostatnio napisałam że nie wiem co napisać) ha, Ruks jest badrdze sprytny, on napewno wiedział... a Rei idiota... przecież strzał słychać, a potem Ruks by się załamał, derpecha, psychiatra... samobójstwo...
ale Ruks jest genialny i dał rade!
Wszystkie tłumaczenia, oprócz "Pledge", wydają się być całkiem zrozumiałe i dosyć poprawne stylistycznie xD
OdpowiedzUsuńCo do notki - Reita i samobójstwo? Co? Jak? Dlaczego? I czemu chciał to zrobić akurat w tej łazience, gdy tuż za ścianą jego kochanek trenował śpiew? On chyba nawet nie pomyślał, jak wielką krzywdę na tle psychicznym wyrządziłby Maleństwu, gdyby po popełnieniu samobójstwa, Ruki odnalazł jego ciało. ._.
No nic. Oneshot jak zwykle wciągający i ciekawy, dalszej weny życzę ^^
Świetne tylko tyle mi na myśl przychodzi jak to czytam .
OdpowiedzUsuńTo do Reity nie podobne... Ale teksty dobrałaś naprawdę dobrze. I mimo, że nie lubię narracji w drugiej osobie i tak mi się podobało. ^____^
OdpowiedzUsuńAmidamaru
Nie rozumiem. Jak Reita, chcąc dla Maleństwa jak najlepiej, chciał popełnić samobójstwo? Piosenki fajnie dobrane. Też nie lubię polskich tłumaczeń. To kaleczenie japońskiego -.-
OdpowiedzUsuńMiku
to było cuuudne .. TAK JAK I PIOSENKI
OdpowiedzUsuńyay epilog i 'nienawiść' już nie mogę się doczekać <3
Super pomysł xD cóż to było do przewidzenia (kolejne piosenki) jednak napisałaś bardzo ładnie! *.-
OdpowiedzUsuńNo nie wiem czemu, ale czytam to kolejny raz i płaczę. Teraz przeleciało mi przed oczami kilka obrazów pasujących do postanowień Reity i cytatów... Zaczęłam płakać :/
OdpowiedzUsuńReita i samobójstwo? Dla mnie to do siebie nie pasuje ale podobało mi się takiego zakończenia nie spodziewałam się.:) Haru
OdpowiedzUsuńFajne
OdpowiedzUsuń