Dni
mijały, a poczucie bezbrzeżnego idiotyzmu, jakim zostałem obdarzony nie mijało.
Kilka razy zastanawiałem się nad wizytą u psychologa lub szukaniem przyjaciela,
któremu mógłbym się wyżalić, jednak w końcu przystanąłem na libację alkoholową
z Rukim. Nigdy nie byłem z nim jakoś blisko, bo… bo tak i już. Lubiłem go, ale
był jedynie moim znajomym, nawet nie przyjacielem, choć to w zupełności
wystarczało, żeby się z nim upić. Normalnie, pewnie wolałbym spędzić czas z
Uruhą albo Aoi’em, ale oni byli zajęci sobą, gdyż wyjechali na swój „miesiąc
miodowy”, aby uczcić związek, w którym trwali już dwa lata. Nawet wolałbym
spotkać się z Reitą, ale z wiadomych przyczyn nie zrobiłem tego…
Taka
przyszedł do mnie pół godziny po tym, jak do niego zadzwoniłem, choć mówił, że
będzie za pięć minut. Wokalista był już nieco wstawiony i zdawał się wykonywać
wszelkie ruchy w zwolnionym tempie. Mimo wszystko wpuściłem go i zaprosiłem do
salonu, gdzie i ja zdążyłem wypić już kilka drinków. Pomyślałem, że w sumie to
dobrze- najwyżej szybciej padniemy i zarzygamy dywan, na którym usiedliśmy przy
niskiej ławie między kanapami. Bynajmniej będę miał szczęście uniknąć zbyt
długiej rozmowy z pijanym blondynem. Mój gość bez słowa otworzył butelkę
whisky, którą ze sobą przyniósł i nalał sporą ilość alkoholu do dwóch niskich
szklaneczek, wylewając przy tym trochę na stół. Wypiłem zawartość swojej
szklaneczki, krzywiąc się. I tak jakoś to wszystko odbywało się- piliśmy w
ciszy, a Ruki dolewał trunku coraz mniej sprawną ręką, przez co blat ławy lśnił
od coraz większej ilości bursztynowego płynu rozlewającego się na nim.
-A co
ty taki cichy?- w końcu przerwałem tę nieznośną ciszę. Z jednej strony
cieszyłem się, że blondyn nie odzywał się, a z drugiej było mi jakoś niezręcznie.
-A po
co mam się odzywać?- wybełkotał, wbijając wzrok w białą ścianę mieszczącą się
naprzeciw niego.
-Żeby
rozmawiać?- zapytałem sarkastycznie, spoglądając na niego jak na kosmitę.
-A po
co masz ze mną rozmawiać?
Ściągnąłem
brwi i w milczeniu przyjrzałem się jego mlecznej cerze, ciemnym oczom,
delikatnemu noskowi i wydatnym ustom.
-Nie
rozumiem cię…- odezwałem się po chwili.
-A co
tu jest do rozumienia? Zadzwoniłeś do mnie, żebym przyszedł się z tobą napić,
bo nie chciałeś chlać samotnie, żeby nie wyjść na jakiegoś pijaka, koniec
opowieści- wzruszył ramionami i drżącą ręką sięgnął po szklaneczkę z whisky.
-To
nie tak- pokręciłem głową.
-A
niby jak?- w końcu spojrzał na mnie.
-Myślisz,
że cię nie lubię?- zapytałem, przysuwając się do niego.
-A
tak nie jest?
-Nie-
uśmiechnąłem się pijacko.- Lubię cię- pogłaskałem go po głowie.- Bardzo lubię-
wyszczerzyłem się i położyłem na podłodze układając głowę na jego udach. Był
kościsty, ale z pewnością wygodniejszy niż podłoga. Wyciągnąłem z kieszeni jego
telefon, który wbijał mi się w kość policzkową. W tym momencie komórka
Takanori’ego zaczęła wibrować. Zmrużyłem oczy i spojrzałem uważnie na
niebieskawy ekran.- Ktoś dzwoni- podsumowałem w końcu.
-Daj-
wyciągnął rękę po swoją własność.
Spojrzałem
na jego dłoń i uśmiechnąłem się. Podniosłem się na łokciach i ucałowałem jej
wnętrze, po czym sam odebrałem.
-Moshi,
moshi?
-Ee…
Ruki?- zapytał zdziwiony głos w słuchawce.
-Nie,
nie jestem Ruki- zachichotałem, kiedy Taka próbował wyrwać mi telefon z dłoni.
-A
mogę z nim rozmawiać?
-Nie-
odparłem, siadając okrakiem na wokaliście i wolną ręką przytrzymując jego nadgarstek.
Drugą rękę unieruchomiłem mu, wciskając ją pod swoje kolano i przyciskając
mocno do podłogi. Chłopak syknął z bólu.
-Dlaczego?-
zapytała osoba po drugiej stronie linii.
-Bo
Takanori jest teraz zajęty pieprzeniem się ze mną- zaśmiałem się i rozłączyłem,
rzucając jego komórkę gdzieś za siebie.
-Pojebało
cię?- spojrzał na mnie, jak na idiotę.
-Nie-
uśmiechnąłem się.- Ale to, co powiedziałem jest prawdą… znaczy będzie za jakieś
dziesięć minut, jak się rozbierzemy- wzruszyłem ramionami i zrobiłem niewinną
minkę.
-Kai,
za dużo wypiłeś? Nie będę się z tobą pieprzyć! Przecież nawet nic nie robię!-
zbulwersował się.
-Tak?
A znasz obecne położenie swojej prawej dłoni?- zaśmiałem się, wskazując na jego
rękę, która wyślizgnęła się spod mojego kolana i teraz jeździła po wewnętrznej
stronie mojego uda.
Blondyn
speszył się i szybko zabrał rękę. Próbował się spode mnie uwolnić, jednak nie
dawałem za wygraną. Mocniej przyszpiliłem go do dywanu i na powrót chwyciłem
jego prawą dłoń, kierując ją w miejsce, w którym znajdowała się przed chwilą.
-
C-Co ty robisz?- spojrzał na mnie szeroko otwartymi ze zdziwienia oczyma.
Zmieniłem
pozycję, tak, że teraz opierałem się na dłoniach po obu bokach jego głowy i
wisiałem nad nim. Dzięki tej zmianie mogłem otrzeć się kroczem o jego rękę.
Jęknąłem cicho, gdy to zrobiłem.
-Nie
krępuj się- uśmiechnąłem się uspakajająco.
- Ja…
J-Ja tak nie mogę… Tanabe zejdź ze mnie- wyszeptał, próbując mnie odepchnąć.
-Dlaczego?
Proszę cię… Tylko ten jeden raz…- namawiałem go.
-Właśnie
dlatego- nie chcę tak jeden raz- uciekał wzrokiem gdzieś po bokach, żeby tylko na
mnie nie patrzeć.
-Chcesz
stałego związku?- zapytałem i pocałowałem go w policzek.
-Ja…
Ee… Znaczy…- jąkał się.
Polizałem
go po szyi, na co chłopak zadrżał i cicho westchnął, przymykając oczy.
Odruchowo rozłożył przede mną nogi, a ja uśmiechnąłem się na ten widok.
-Zakochałeś
się w kimś… nieszczęśliwie.
-Skąd
wiesz?!- niemalże krzyknął.
-Bo
łakniesz mojego dotyku, zresztą nie mojego, a jakiegokolwiek. Chcesz żeby ktoś
był blisko ciebie- wyjaśniłem i zacząłem całować go wzdłuż linii szczęki.
-Ach…-
westchnął i objął mnie rękami za szyję.
-Kto
to jest?- zapytałem cicho.
-Ja…
Znaczy… Nie wiem, o czym mówisz- skłamał.
-Proszę
cię- przestałem go całować i spojrzałem mu w oczy.- Nie rób ze mnie kretyna…
Ruki
spłonął rumieńcem i widać, że miał ochotę zapaść się pod ziemię.
-To…
to… ty…- wyszeptał tak cichutko, że musiałem niemalże czytać z ruchu jego warg.
[Yune]
Obudziłem
się wtulony w Reitę. Chyba pierwszy raz wyspałem się i miałem ochotę żyć. Byłem
szczęśliwy i zadowolony, jak jeszcze nigdy w życiu. Przyjemne ciepło biło od
chłopaka obok mnie i sprawiało, że czułem się przy nim bezpiecznie. Miałem
wrażenie, że w jego ramionach mogę skryć się przed całym złem tego świata.
Blondyn
objął mnie w pasie i pocałował w czoło, otwierając zaspane oczy.
-Dzień
dobry- uśmiechnął się, a ja od razu pocałowałem go w usta.
-No,
z tobą na pewno będzie dobry- wyszczerzyłem się i ułożyłem głowę na jego nagim
torsie.- Kocham cię…- wyszeptałem.
-Ja
ciebie też- odpowiedział, gładząc mnie wierzchem dłoni po policzku.
Pocałowałem
go w szyję, a następnie przejechałem językiem wzdłuż jego grdyki. Zadowolony
basista mruknął.
-Poproszę
powtórkę z nocy- zaśmiałem się.
-Masochista-
westchnął.
-Mówię
poważnie- oderwałem się od jego szyi i spojrzałem w jego cudne oczka.
-Yune…
nie przesadzasz? Kochaliśmy się już trzy razy w ciągu jednej nocy. Nie będziesz
mógł chodzić- zauważył.
-Jakiś
ty słodki- uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem go mocno.- Lubię, kiedy
jesteś taki troskliwy- moja dłoń zjechała w dół jego brzucha.- A zresztą nie
muszę chodzić, bo nie chcę się od ciebie odchodzić choćby na krok- jęknął,
kiedy powoli zacząłem go onanizować.
-Yune,
to niezdrowe- wysapał, a ja wywróciłem oczyma.
-Skoro
nie chcesz to nie- przestałem sprawiać mu przyjemność, zabierając dłoń.- Jeśli
nie masz na mnie ochoty…- wzruszyłem ramionami.
-Nie
o to chodzi- złapał mnie za rękę, kiedy chciałem wyjść z łóżka, co i tak by
trochę zajęło, gdyż tyłek bolał mnie niemiłosiernie, a w dodatku Reita ma
gigantyczne łóżko.
-A o
co?- spojrzałem na niego naburmuszony.
Mój
mężczyzna zaśmiał się pod nosem, widząc minę, jaką strzeliłem i przyciągnął do
namiętnego pocałunku. Lubiłem go nazywać „moim mężczyzną”… Wtedy utwierdzałem
się w tym, że jest tylko i wyłącznie mój.
-Chodzi
o to, że nie musimy się tak spieszyć- odpowiedział w końcu.- Mamy dla siebie
masę czasu- uśmiechnął się i musnął moje usta.
-Ale
ja się nie mogę tobą nasycić- wyszeptałem mu na ucho, przygryzając jego
płatek.- Im częściej to robimy, tym większy pociąg do ciebie czuję…- wyznałem.
-To
może powinienem dać ci jakiś szlaban na seks, czy celibacik?- zaśmiał się.
-Ha,
ha, ha- bardzo śmieszne- żachnąłem, mrużąc groźnie oczy.- Sam byś go nie
przestrzegał- wytknąłem mu język.
-A
też prawda- zaśmiał się i ponownie pocałował.
Polizał
moją dolną wargę, a ja uchyliłem usta. Całowaliśmy się zachłannie, kiedy nagle
poczułem w sobie jeden z jego palców. Jęknąłem głośno, odrywając się od niego.
-Zboczeniec-
uśmiechnąłem się, lekko prostując, przez co jeszcze bardziej nabiłem się na
jego palec.
-Ale
za to jaki seksowny- zaśmiał się, rozciągając mnie.
[Kai]
Już
jakiś dłuższy czas leżałem z Rukim w łóżku. Chłopak miał zlepione od potu włosy
i nadal ciężko oddychał. Obaj byliśmy wykończeni wspaniałym seksem, ale żaden z
nas nie mógł zasnąć.
-Powiem
ci coś, ale obiecaj mi dwie rzeczy- odezwał się w końcu mój kochanek.
-Co
mam ci obiecać?
-Nie
wyśmiejesz mnie- postawił warunek.
-Oczywiście,
że nie zrobię tego- głaskałem go po mokrych włosach.
-I
nigdy nie będziesz bawił się w coś podobnego, jak z Yune- dodał.
Zmieszałem
się. Wciągnąłem chrapliwie powietrze przez nos.
-Obiecuję,
choć na swoje usprawiedliwienie dodam, że to nie był mój pomysł i zrobiłem to,
żeby komuś się przypodobać…
-Ale
nie zrobisz tego więcej?!- upewnił się.
-Nie-
odpowiedziałem.- Więc co chciałeś mi powiedzieć?
-…
-Takanori?
Wokalista
zmieszał się i bił z myślami, upewniając się, czy rzeczywiście dotrzymam
złożonych obietnic i czy powiedzenie mi tego, będzie dobrym pomysłem.
-Kocham
cię…- szepnął.
Spojrzałem
na niego zaskoczony. Otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia, a chłopak spłonął
rumieńcem i niemalże słyszałem, jak w myślach gani się za to, co zrobił.
-Ja…
Przepraszam… Pójdę już- wstał ze mnie i chciał wyjść z łóżka, kiedy złapałem go
za rękę.
Usiadłem
obok niego i pocałowałem czule, obejmując w pasie.
-Ja
ciebie też- uśmiechnąłem się, a blondyn natychmiast się rozpogodził i rzucił mi
na szyję, przewalając mnie tym samym na łóżko i ponownie złączając nasze usta.
HAPPY END
Nie
mam siły kontynuować już tego ścierwa, choć jeśli uzbiera się na tyle dużo
komentarzy i przychylnych opinii ku kontynuacji to może napiszę epilog. Jeśli
nie to wznowię serię „Nienawiść”, która cieszyła się dużym zainteresowaniem.
ooooo taaakj cchce kontynuacje Nienawisci *-*
OdpowiedzUsuńTakie zakończenie mi się podoba .
OdpowiedzUsuńMnie również podoba się ten happy end. Chcę "Nienawiść".
OdpowiedzUsuńChcę " Nienawiść" a opek super. Już zaczynam robić oltarzyk tylko maly problem bedzie z ofiara ;)
OdpowiedzUsuńhaha, i wyszłam na żądną krwi betę, a ja tylko trochę się zdenerwowałam... xd
OdpowiedzUsuńi co ja mówiłam o epilogu?...
Niedługo zamierzam założyć tu konto i w końcu nie będę anonimowa. Hm, trochę ciężko będzie się odzwyczaić od twojego starego wyglądu bloga... ale ten też jest świetny! A tak w ogóle to też jestem z Gdańska i może kiedyś się spotkamy!;)Czekam na twoje kolejne notki, cokolwiek miałoby to być. Pozdrawiam:
OdpowiedzUsuńAmidamaru
opko super, ale wolę "Nienawiść". A co do pustaków to jakiś się znajdzie xD
OdpowiedzUsuńŁadne tło Hoshii :)
Miku
Oba opowiadania są zajebiste !!!!!!!!! Postawię ołtarzyk na swoim biurku a w ofiarę oddam młodszego brata i starszą siostrę ^^ Nie bd mi ich brakować bo mam jeszcze 3 starszego , przyrodniego rodzeństwa. xD
OdpowiedzUsuńCegłę też dam xD
UsuńJak tylko przeczytałam "Nienawiść" To mi się oczy zaświeciły.
OdpowiedzUsuńA co do tego opowiadania to... podobało mi się :33
Hapy End zawsze spoko XD
Mogę ci dać duuuużo cegieł. Z pielgrzymką będzie gorzej. XD
sHu
Wspaniałe zakończenie - uwielbiam happy endy ;)
OdpowiedzUsuńCo do Nienawiści - Yay! Więcej Aoihy! *o*
Ah, zapomniałam dodać - podnoszę łapkę w górę i jestem za epilogiem! ;)
Usuńyay,
OdpowiedzUsuń1_ to nie ścierwo *hymph*
2- takie zakończenie mi się podoba <3, ale o epilog się nie pogniewam
3- chętnie poczytam kontynuację 'Nienawiści'
Pozdrawiam =***
O.o ale tak zostawić bez dokończenia tych wszystkich wątków z wcześniejszego rozdziału (z DeG)... no epilog musi być i nie ma zmiłuj się, a zakończenie nie mogło by być lepsze, bo jest idealne :D
OdpowiedzUsuńLalalulu;)
ej... ja tak na koncu.... ;_;
OdpowiedzUsuńno bo nadrobic chcialam... ale SKONCZYLAM! tsa... jescze tylko wszystkie Reituki i Aoihe...
ej nieobrazaj swoich opkow bo sa genialne (przeczuyalam ReitaYune a to wyczyn)
ale...
pisz kochanie nienawisc xD to w. koncu aoiha wiec... xDD
padlam... czyli rei jest z Yune, aoi z Uru, kai z Ruksem... muhahaha... coz za gejowski zespol... pikne
To nie jest ścierwo. To opowiadanie jest świetne. Dawno żadne tak nie poprawiło mi humoru.
OdpowiedzUsuń