Tytuł:
-
Paring:
Nieokreślony (do wyboru)
Typ:
oneshoot
Gatunek:
romans, dramat
Czasami
zastanawiam się nad swoim życiem i zawsze dochodzę do jednego wniosku- Ty. To Ty
mnie tak zmieniłeś. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, bo… no właśnie, bo co?
Czasami
mam wrażenie, że kontrolujesz mój umysł i nie pozwalasz mi myśleć na różne
tematy, które Tobie mogłyby się nie spodobać. Albo to ja podświadomie sobie
tego zabraniam. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, bo… bo co?
Czasami
patrzę na Ciebie i robi mi się smutno, bo wiem, że to tylko iluzja, że tak
naprawdę Tobie nie zależy. Jestem tylko Twoją zabawką. Kiedy już nacieszysz się
mną wracasz do domu, gdzie czekają na Ciebie żona i dziecko, które podbiega do
ciebie, śmiejąc się przy tym radośnie i wręcza laurkę na Dzień Ojca. Też bym
tak chciał- być taki beztroski, jak Ty; nie przejmować się niczym, jak Ty. Ale
taki nie jestem. Nie wiem czy to dobrze czy nie, bo…
Dziś
zastanawiałem się na rzeczywistością- właśnie, czym ona jest? Stwierdziłem, że
jest teraźniejszością. A czym jest teraźniejszość? Pisarze twierdzą, że jest
ulotną chwilą; filozofowie mówią, że jest to ten moment, w którym zdajemy sobie
sprawę z Naszej egzystencji i trwa on już do śmierci. Podobno niektórzy nigdy
tego nie doświadczają… Pospolici ludzie uważają, że jest to zwykłe „tu i
teraz”. Ja nie wiem, co mam o tym myśleć. Wypowiadając „teraźniejszość”, część
tego słowa odchodzi już w przeszłość, więc to oznacza, że teraźniejszość jest
przeszłością? Po co w takim razie wymyślać dwie nazwy dla jednego zjawiska? A
skoro teraźniejszość jest przeszłością to nie mogę zrobić czegoś w czasie
przeszłym- nie mogę zdać sobie sprawę z własnej egzystencji, więc jestem taki
jak Ty. Chyba zostanę pisarzem…
Jesteś
specyficzną osobą- wiedziałem to już w momencie, gdy zobaczyłem Cię po raz
pierwszy. Nazwałeś mnie swoim „motylem”. Wcześniej nie przeszkadzało mi to,
myślałem, że po prostu wymyśliłeś dla mnie słodkie przezwisko, ale teraz
zaczęło mi to uwierać. Motyle są bardzo delikatne. Kiedy złapiesz któregoś z nich
w dłonie z łatwością, a nawet nieświadomością, możesz go zabić. Jest taki
kruchy- chciałeś żebym i ja taki był. Sprawiłeś, że uzależniłem się od Twojego
dotyku i bliskości, która powoli przyczynia się do mojego rozpadu. Uwięziłeś
mnie w ciasnej klatce- niczym motyla zamkniętego w twoich dłoniach. Moja motyla
kruchość Cię przyciąga, bo masz świadomość, że możesz ze mną zrobić, co tylko
zechcesz. Ja też mam tą świadomość… ale dla mnie nie jest ona już tak
przyjemna…
Kiedyś
chciałem odejść, za co zostałem surowo ukarany przez Ciebie. Uśmiechnąłem się
gorzko, spoglądając na swoje odbicie w oknie i przyglądając się dokładniej
małej bliźnie pod lewym okiem. Nie chciałeś żebym odszedł- to było dla Ciebie
niewybaczalne. Mimo bólu, jaki mi wtedy sprawiłeś, cieszyłem się, jak dziecko z
Twojej reakcji. Oszukiwałem się, że zależy Ci na mnie i w ten sposób to
okazujesz… Jak cholernie się myliłem…
Siedzę
tak na tym oknie już dłuższy czas i obserwuję niebo, które zasnuło się
popielatymi chmurami, które przysłoniły słońce. Mam nadzieję, że kiedyś wyjdzie
i rzuci nieco światła na Nas… na Ciebie. Zrozumiesz, co mi zrobiłeś…
Zaczął
padać deszcz. Westchnąłem i chwyciłem kubek z zimną już herbatą, upijając spory
łyk. Miała być dla Ciebie, bo zadzwoniłeś, że przyjdziesz… nie przyszedłeś… jak
zawsze. Również jak zawsze wierzyłem, że ten dzień będzie przełomem. Jak zawsze
teraz cierpię w teraźniejszości, która jest tak naprawdę przeszłością…
bynajmniej w moim przypadku. Całe moje życie przypomina jedno wielkie deja vu.
Kiedyś spytałeś czy mi się to nie nudzi, czy w końcu zmądrzeję, pojmę jak jest
naprawdę- odpowiedziałem, że nie. Nigdy nie znudzi mi się wiara w to, że kiedyś
zza chmur wyjdzie słońce i będzie lepiej. Nazwałeś mnie niepoprawnym optymistą…
szkoda, że mnie nie znasz…
Lubię
zimną herbatę. Ma cierpki, gorzki smak- jak ty. Mimo tego, jak smakujesz,
ciągle Cię łaknę i ciągle mi mało. Jestem dziwną osobą i dlatego się na to
godzę; na bycie Twoją zabawką i irracjonalne myślenie, będące świadectwem mojej
ułomności. Może kiedyś to skończę? Nie, na pewno nie…
Czasami
myślę, że mnie zostawiłeś, a Ty, jakby słysząc moje myśli, właśnie wtedy
wchodzisz do mieszkania. Zjawiasz się dopiero wtedy. Dlaczego nie wcześniej?
Nie możesz choć raz być trochę szybciej? Kiedy jeszcze nie będę stał nad
krawędzią przepaści, na której dnie leżę ja i przypatruję się własnemu,
martwemu ciału? Ale może właśnie dla tego nie odszedłem, bo czekam aż
przyjdziesz... Nie wiem czy to dobrze, czy źle, bo… właśnie, bo co?
Czasami
tęsknię za Tobą, czasami nie chcę Cię widzieć na oczy. Kiedyś Ci to
powiedziałem, a Ty bez słowa wyszedłeś z mieszkania. Bo niby, po co miałbyś ze
mną siedzieć? Przecież w domu czekają na Ciebie osoby, które zawsze tęsknią i
zawsze powitają Cię z otwartymi ramionami. Wtedy bardzo żałowałem swoich słów…
i nauczyłem się więcej nie mówić o swoich uczuciach. Nie wiem czy to dobrze,
czy źle, bo… bo co?
Czasami
to nie zawsze. Tego też nie wiem czy to dobrze, czy źle…
Wypiłem
herbatę do końca i obserwowałem, jak krople wody spływają po szybie. Już
całkiem straciłem nadzieję, że przyjdziesz… kiedykolwiek… Wyrwałeś mi skrzydła
i uwięziłeś- dopiąłeś swego, więc teraz nie jestem Ci już do niczego potrzebny.
Nie mam do Ciebie żalu… Nigdy nie miałem… od początku dobrze wiedziałem, na co
się godzę, sam zgotowałem sobie taki los.
I
nagle rozległ się głuchy huk za drzwiami. Wyrwany z zamyślenia odwróciłem głowę
w tamtą stronę, gdy nagle Ty wleciałeś do mieszkania. Cały przemoczony i
zdyszany. Spojrzałem na Ciebie, a moje oczy zaszkliły się łzami szczęścia.
Szybko podbiegłem do Ciebie i rzuciłem Ci się na szyję. Pocałowałem mocno, po
czym przylgnąłem do Twojego mokrego torsu.
A
jednak… przyszedłeś…
Mimo
niezliczonej ilości wad w Tobie…
…kocham Cię…
*_____* Jakie to świetne było! Jakoś tak sobie Aoihę wyobraziłam...xD Ale może to dlatego,że się nasłuchałam o tym,że Aoi ma 3 dzieci,jest po rozwodzie i teraz planuje kolejny X-x Tsa...
OdpowiedzUsuńNo w każdym razie,opko świetne <33
a ja to już czytałam! *chwali się* muhahaha xDi również wyobraziłam sobie Aoihe... ale... to u mnie normalne xDDD
OdpowiedzUsuńcóż mam powiedzieć? ZNASZ MOJĄ OPINIE! to jest zajebiste, słodkie, kochane, smutne... itp,itd ale nie chce mi się słownika synonimów otwierać
PIKNE KOCHANIE!
MI też do głowy wpadła Aoiha. Uru wpatruje się w okno i tęskni za Aoi'm.
OdpowiedzUsuńTo było taki piękne. bardzo mi się podobało.
Nie wyróżnię się, ja również wyobraziłam sobie Aoihę ;D
OdpowiedzUsuńPodobało mi się, lubię takie dołujące mnie opowiadania ^^
O.o to było piękne. prawie się poryczałam...
OdpowiedzUsuńwięcej! <3
Eee... a ja jestem dziwna i nic sobie nie wyobrazilam xD Ale jak zwykle ślicznie napisane :)
OdpowiedzUsuńTo takie... poetyckie. Piękne. Może nie jestem oryginalna, bo wyobraziłam sobie Uruhę, który pisze to wszystko na staroświeckim pergaminie ptasim piórem i wysyła listem do Aoia, który jest daleko... ;*
OdpowiedzUsuńHa, ha, albo Kaia, który podkochuje się w kimś z zespołu i wyznaje mu miłość, żeby juz nie być sam. xD
Wszyscy Aoiha, jedna osoba nic, a ja Reituki. XD
OdpowiedzUsuńChoć na początku też sobie wyobraziłam Aoiha, lecz zmieniło się to szybko.
Podobało mi się! I czytam jeszcze raz od nowa! *-* Znów myślałam, że będzie san end... ._. Chyba jestem uzależniona od smutnych zakończeń. .___.
Mino że historia jest smutna i z leksza dołująca, to napisana jest pięknie... tyle uczuć i emocji...
OdpowiedzUsuńJesteś świetna
Lalalulu;)
Nie jestem oryginalna, i przez te orgie na twitterze wyobraziłam sobie Aoihę. A jeszcze dwa tygodnie temu pewnie miałabym w głowie Reituhę, Lub AoixKai Oo.
OdpowiedzUsuńNaucz mnie tak pisaaać TДT *bije pokłony*
sHu
lubię tę zadumę nad rzeczywistością, motylą kruchość, przepaścią.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czy nie mówienie o swoich uczuciach to dobrze czy źle...?
ach...aż zaczęłam pogrążać się w zadumie...
A ja sobie wyobrazam Reituki :) Jak zawsze zreszta...
OdpowiedzUsuń