Paring: Aoi x Uruha
Siedzieliśmy
właśnie w sali nagraniowej i czekaliśmy na najstarszego gitarzystę, gdy do pomieszczenia
wmaszerował rozradowany lider, dzierżąc pod pachą jakieś czasopisma. Każdemu z
nas podał egzemplarz gazety.
-
Patrzcie! Nasze wywiady są głównym tematem mediów i całego Tokio od jakiś
trzech dni! - wyszczerzył się perkusista, podskakując z radości.
-
A wszystko dzięki Aoiowi i jego szczerości. Trzeba mu jakoś podziękować -
zauważył Ruki.
-
No to zacznijmy od tego, że nie dostanie w ryj za spóźnienie - powiedział Reita
przeglądając zdjęcia z naszej sesji.
-
Ha, ha jesteś bardzo śmieszny - odrzekł ironicznie Taka.
-
Wiem, kurewsko zabawny - basista uśmiechnął się nie odrywając wzroku od gazety.
- O, według horoskopu mam mieć dzisiaj szczęście.
-
Wierzysz w te bzdety? - zdziwiłem się. Zło wcielone, Suzuki Akira wierzy w
horoskopy? Spoko… A ja jestem Matka Teresa z Kalkuty.
-
Nie, po prostu tu mi się gazeta otworzyła - mruknął, przewracając stronę.
-
Aha… - mruknąłem mało inteligentnie. No i jednak nie jestem Tereska, a już
chciałem sobie nowy dowód wyrobić…
W
tym momencie do środka wpadł zdyszany Aoi.
-
Sorry chłopcy, samochód mi się zepsuł na środku autostrady i musiałem dzwonić
po pomoc drogową, a później po taksówkę - wydyszał, opierając się plecami o
ścianę i regulując oddech.
Kai
spojrzał na niego, jak dziecko na gigantycznego misia, którego dostało bez
żadnej okazji.
-
Nic nie szkodzi - lider podszedł do niego i objął ramieniem. - Dzięki tobie
jesteśmy sławni!... Znaczy, jeszcze bardziej - szczycił się tymi swoimi
dołeczkami.
-
Musimy ci to jakoś wynagrodzić; co byś chciał? - zapytał wokalista, również
spoglądając przychylnie na czarnowłosego.
-
Wody - jęknął.
Rzuciłem
mu butelkę z wodą Rukiego, który chyba po raz pierwszy raz w życiu nie miał
pretensji za to, że ktoś oprócz niego śmiał tknąć jego napój. Yuu złapał
butelkę i wypił jej pół zawartości jednym łykiem.
-
Uruha, kocham cię - uśmiechnął się.
-
Mhm - mruknąłem, zakrywając się gazetom i udając, że coś czytam.
Szczerze
to nie odpowiadało mi to, że Shiroyama żartuje sobie z tego. Ja czułem coś do
niego od dłuższego czasu i bolało mnie to, że dla niego to jest zabawa. Z
resztą za dużo sobie nie poczytałem, gdyż nie miałem okularów, a jestem
dalekowidzem (nie wiem czy to prawda z tym dalekowidzem, ale wiem, że Uru na
pewno ma wadę wzroku od aut.). Po dziesięciu minutach na sprawy organizacyjne,
zaczęła się próba. Poszła gładko, bez zbędnych rewelacji - no może pomijając
to, że byłem tak potwornie znudzony tym wszystkim, że ziewnąłem rozdzierająco
akurat wtedy, kiedy Ruki nie śpiewał, przez co moje ziewnięcie zostało nagrane.
Oczywiście nie obyło się bez śmiechów reszty chłopaków i załamywania rąk przez
Kaia, ale to szczegół.
Po
próbie wsiadłem do samochodu i od razu skierowałem się w stronę domu. Nie
wyspałem się zeszłej nocy. Kiedy w końcu dojechałem, zaczęło padać. Niebo
zrobiło się złowieszczo czarne, co zwiastowało tylko jedno - oberwanie chmury.
No pięknie – pomyślałem, zakładając kaptur i wchodząc do mojego bloku. Wszedłem
co ciemnego mieszkania i odruchowo nacisnąłem włącznik światła (nie wiedziałam,
jak to nazwać, ale wiecie…. Chodzi mi o pstryczek elektryczek xD od aut.),
jednak żadna lampa nie zaświeciła się. Nacisnąłem go jeszcze kilka razy, gdy w
końcu stwierdziłem, że nie ma światła, a ulewa zaczęła się na dobre. W tym
momencie zadzwonił mój telefon.
-
Przepraszamy za brak prądu, ale instalacja padła. Na całe szczęście tylko w tym
bloku, usterka powinna zostać naprawiona w ciągu półtorej godziny - odezwał się
głos w słuchawce.
-
Na całe szczęście? Pan chyba sobie żartuje! - fuknąłem na niego.- Jak ja mam
funkcjonować bez prądu? Zamiast wydzwaniać po ludziach, bierzcie się do roboty -
oburzyłem i rozłączyłem się.
Westchnąłem
cierpiętniczo i zdjąłem buty, po czym po omacku znalazłem wieszak i powiesiłem
kurtkę na miejsce. Poszedłem do łazienki i z szafki pod umywalką wyciągnąłem
kilka świeczek. Boże, skąd ja je mam? Ech… Nieważne… Po drodze zaszedłem
jeszcze do sypialni i wziąłem okulary oraz książkę. Przeszedłem do salonu i
stawiając kilka świeczek na stoliku, obok siebie, zapaliłem je, a sam ułożyłem
się wygodnie na kanapie. Może w sumie to dobrze, że nie ma prądu? Przynajmniej
nie mam już pretekstów, aby wymigać się od czytania - pomyślałem i otworzyłem
książkę na stronie, na której ostatnio skończyłem. Włożyłem okulary na nos i
zacząłem czytać. Na całe nieszczęście niewiele mi zostało do końca, dlatego też
w krótkim czasie skończyłem czytać. Nie mając żadnej innej, nieprzeczytanej książki,
nudząc się potwornie, krążyłem po salonie bez celu. W końcu przypomniało mi
się, że w torbie mam gazetę, którą dzisiaj rano wręczył mi Kai. Wyjąłem
czasopismo i znów ułożyłem się na kanapie. Przewróciłem kilka storn z reklamami
i otworzyłem na wywiedzie z Aoim. Pomyślałem, że w sumie to powinienem
wiedzieć, co tak rozsławiło ten wywiad Yuu. Moją uwagę przykuł wielki, czerwony
tytuł „Sekrety życia miłosnego Yuu Shiroyamy!”.
„Dziennikarz: - Yuu, powiedz, co sądzisz o
plotkach o twoim związku z Uruhą?
Aoi: Jak sam pan
powiedział, to tylko plotki. <śmiech> Jesteśmy z Uru przyjaciółmi, nie
kochankami.
D: Czy przeszkadzają
ci te plotki?
A: Szczerze, nie.
Lubię, kiedy się o mnie mówi. <śmiech> Nieważne, co mówią, ważne, żeby
mówili. <śmiech>
D: To bardzo odważne
stwierdzenie. A jak jest z fanservis’ami? Sprawia ci to czasem przyjemność?
A: Znaczy, czy lubię
całować się z Uruhą? Tak. Ma takie miękkie i słodkie usta.< śmiech>
D: Cały czas się
śmiejesz - czy to oznaka stresu?
A: Ależ skąd. Po
prostu bawią mnie te pytania.
D: Uważasz
homoseksualne związki za zabawne?
A: Nie to miałem na
myśli. Wyobraziłem sobie Uru, który to czyta i jego minę - to naprawdę
komiczne. <śmiech>
D:Czujesz coś do
Uruhy albo do któregoś z członków zespołu? Opisz ich po kolei.
A: Ruki to nerwus,
tak samo, jak Reita, ale obaj są zabawni i mają poczucie humoru. Ruki w każdej
sytuacji potrafi mnie pocieszyć, a Rei zawsze borni mnie przed Kaim,
<śmiech> Ostatnio udawał, że mdleje, aby odciągnąć uwagę ode mnie, po
tym, jak przez przypadek wyrzuciłem jedną pałeczkę perkusisty przez okno.
<śmiech> Kai to pogodny i dobry chłopak, a zarazem dobrze zorganizowany i
skrupulatny. Nie wyobrażam sobie bez niego Gazetto.
D: A Uruha?
A: Tutaj zawiodę
wszystkie fanki, które przepadają za yaoi w moim i Uru wykonaniu.<
śmiech> Uruha ma poczucie humoru i naprawdę trudno jest zaleźć mu za skórę.
Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby Urha obraził się na kogoś lub pokłócił, tak
na serio.
D: Czy to znaczy, że
Uruha jest ci najbliższy z całego zespołu?
A: Tak, raczej tak.
D: Ale jesteście
tylko przyjaciółmi? Uważasz, że on również postrzega cię w tak ciepłych
barwach?
A: Nie wiem, co sądzi
o mnie Uru. Nigdy nie powiedział konkretnie „Aoi nie lubię w tobie (…)”, lub
„Aoi lubię w tobie (…)” czy „Uważam cię za (…)”. Nigdy tak nie rozmawialiśmy,
więc trudno mi jest to ocenić, choć nie myślę, żebym był jego wrogiem.
D: Uruha jest ci
najbliższy- jest twoim najlepszym przyjacielem?
A: Tak.
D: Nie masz lepszego,
nawet poza zespołem?
A: Nie.
D: Czy myślisz, że
wasza przyjaźń mogłaby przerodzić się w coś więcej?
A: Em… <kłopocze
się> Nigdy nie zastanawiałem się nad tym. <drapie się po głowie>
D: Czyli nie mówisz
„nie”?
A: Nie mówię ani
„nie”, ani „tak”.
D: Co myślisz o
związkach homoseksualnych?
A: Toleruje je.
D: Co byś zrobił,
gdybyś dowiedział się, że jeden z twoich przyjaciół jest gejem?
A: Tolerowałbym go.
D: A gdyby zakochałby
się w tobie? Dodatkowo, gdyby to był ktoś z zespołu?
A: Uruha się we mnie
nie kocha, jeśli o to ci chodzi. <śmiech>
D: A gdyby to był
ktoś inny z zespołu, nie Uruha - na przykład Ruki albo Kai, a może ktoś z
branży? Jakiś fryzjer lub fotograf?
A: Z pewnością
unikałbym go, nie chcąc, aby doszło między nami do jakiś niezręcznych
incydentów.
D:Co rozumiesz przez
pojęcie „niezręcznych incydentów”?
A: Bez komentarza.
<śmiech>
(…)”
Zdziwiła
mnie otwartość Aoia i jego chęć do rozmów o takich sprawach, jednak poczułem
ból w okolicy serca, gdy przeczytałem fragment „(…) Uruha się we mnie nie kocha jeśli o to ci chodzi (…)”. Oj, Yuu
nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. Westchnąłem i wróciłem do lektury.
„(…)
D:Co byś zrobił gdyby
akurat w tym momencie wszedł tu Uruha i krzyknął, że cię kocha?
A: Zrobiłbym wielkie
oczy. <śmiech>
D: A tak poważnie?
A: A tak na serio to
nie wiem. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Siedzimy sobie, rozmawiamy,
pijemy kawkę, a ty wbiega Uru i drze mordę na cały regulator, że mnie kocha. To
raczej niemożliwe.
D: Dlaczego tak
uważasz? Podobno człowiek zakochany jest zdolny do wszystkiego.
A: Nie chodzi mi o
to, że nie jest możliwe, aby w tym momencie zjawił się tu Uruha - bardziej
chodzi mi o to, że prędzej zostanę prezydentem Kambodży niż on się we mnie
zakocha.
D: Dlaczego tak
sądzisz?
A: Nie jestem w jego
typie.
D: A on jest w twoim?
A: Jak najbardziej.
<subtelny uśmiech>
D: Naprawdę? Czyli
czujesz do niego coś więcej niż przyjaźń? Wcześniej kłamałeś?
A: Nie kłamałem. Nie
padło pytanie „Czy kochasz się w Uru?”. Było tylko czy jesteśmy kochankami i
czy fanservis’y sprawiają mi przyjemność - na te pytania odpowiedziałem
szczerze.
D: A więc ponawiam
pytanie - czujesz coś do Uruhy?
A: Jak najbardziej.
D: Coś więcej niż
przyjaźń?
A: Coś o stokroć
większego.”
KONIEC ODC. 1
Tytuł: „Gdyby Japonia była Polską”
Paring: ?
Tutaj musze zaznaczyć, że jestem z okolić Gdańska, dlatego też piszę jakie to wszystko się odbywa w „pomorskim obrządku” xD (zaraz zobaczycie o co chodzi)
-
Nudzi mi się - jękną Uruha.
-
To masz wała - prychną Kai, który mielił w ustach jakieś źdźbło trawy.
-
Kai, wyglądasz, jak jakiś wsiun - dowalił mu Ruki, rozkładając się wygodniej na
trawniku.
-
No i co z tego? W końcu u siebie w ogrodzie jestem i mam prawo wyglądać, jak mi
się żywnie podoba.
-
Już nic nie mówię - wycofał się wokalista, siadając na ławce koło Reity i
wkładając nogi do małego dmuchanego baseniku z wodą.
-
Ale upał - mrukną Aoi przewracając się na drugi bok na hamaku.
-
No co ty nie powiesz? - Reita chlusnął czarnowłosego wodą z baseniku. - Żeś,
kurwa, Amerykę odkrył!
-No
patrz, a na historii dzieci uczą się tylko o Kolumbie i Wikingach - mruknął
starszy gitarzysta, ziewając.
-
Pić mi się chce - znów zajęczał Kouyou.
-
To se idź do Biedronki - zaśmiał się lider.
-
Za daleko. Sam nie pójdę - sprzeciwił się.
-
No tak kurwa, jeszcze się w tej metropolii zgubi biedaczek i co wtedy? -
zaśmiał się Ruki.
-
No w końcu Gdańsk większy niż Mediolan - dołączył się perkusista.
-
Ha, ha bardzo śmieszne - żachnął szatyn. - Po prostu nie chce mi się samemu iść
- stęknął, podnosząc się do pozycji siedzącej.
-
Ja mogę z tobą iść, ale nie mam kasy - odezwał się Aoi.
-
Nie masz pięćdziesięciu groszy na napój? - zdziwił się basista.
-
Oho, widać kto tu jest stałym bywalcem Biedronki - zaśmiał się najstarszy
gitarzysta.
-
Zna cenniki na pamięć -Uruha nie wytrzymał i musiał dodać coś głupiego.
-
No i chuj. Wolę kuć na blachę cenniki z Biedronki niż żulić pod tą zasraną
Biedronką na picie, jak wy - odgryzł się wyższy blondyn.
-
Ej, Biedronka nie jest zasrana! - wtrącił się Kai. - To bardzo porządny sklep!
-
Nie no kurwa, teraz będziecie biadolić o Biedronce? Ludzie, dajcie spokój!
Pogadajmy o czymś innym! - niższy blondyn wyjął z kieszeni swoich szortów dychę
i podał ją Uru. - Idźcie i kupcie coś do picia dla wszystkich- polecił.
-
I lody - dodał brunet opalający się w cieniu drzew.
-
Loda to ja ci mogę zrobić, Kai - zaśmiał się Aoi.
-
Trzymam cię za słowo - lider odpowiedział uśmiechem na zaczepkę czarnowłosego.
-
A ja cię za chuja - odpowiedział.
-
Aoi, ale ty masz przejebane - nagle Reita, ocknął się jakby ze snu.
-
Czemu? - zdziwił się gitarzysta.
- Bo cię musi w glace słońce napierdalać, bo
masz czarne włosy- powiedział blondyn, mało inteligentnie.
Aoi
pacnął się w czoło otwartą dłonią i poszedł z Uruhą do sklepu.
-
Ale gorąco - jęknął wokalista.
-
Nom - przyznał basista.
-
To się rozbierzcie - zażartował lider.
-
W sumie niegłupi pomysł - Takanori wzruszył ramionami.
-
Chcesz tu striptiz odpierdalać? - zdziwił się Reita. - Czekaj, telefon wyjmę,
nagram cię i wrzucę na Youtube!
-
Spierdalaj mi z tym telefonem - warknął Matsumoto i wyrywając komórkę z rąk
wyższego blondyna, rzucił nią o kamień, przez co rozpadła się. - Ale szajs -
mruknął zdejmując spodnie i zostając w samych bokserkach.
-
Odkupujesz mi telefon - warknął Rei, również rozbierając się.
-
A może jakoś inaczej ci to wynagrodzę? - Taka obrzucił Akirę uwodzącym
spojrzeniem i seksownie wydął usta.
-
Sorry, Ruki. Ja nie Kai, mnie na laskę nie złamiesz. Telefon to telefon, ale
obciągnąć mi możesz swoją drogę - uśmiechnął się.
-
Spierdalaj - Maleństwo zajęło miejsce na trawie, koło perkusisty.
-
Jakiż ty kulturny - upomniał go Tanabe.
-
A on to niby lepszy? - wokalista wskazał palcem na basistę.
-
No nie - mruknął niezadowolony Kai, że też tym razem nie wyszła mu cięta
riposta.
W tym
momencie wrócili dwaj gitarzyści z siatkami w rękach.
-
No kurwa, myślałem że przez Kraków jechaliście - dłużej się nie dało? - sapną
brunet.
-
Nie, jechaliśmy przez Wrocław, ale obwodnica była zamknięta, wiesz? - odgryzł
się Uruha.
-
Was to tylko po śmierć wysłać - mruknął Reita.
-
Niby czemu? - zaciekawił się Aoi.
-
Bo w takim tempie, zanim byście doszli do tej śmierci i wrócili, to ja
zdążyłbym przeżyć drugie życie.
-
Widzę, że wszystkim dziś humor dopisuje - błysnął Ruki.
-
Polski humor - dodał Kai.
CDN
znów to czytam i znowu się uśmiecham... stwierdzam, że to chore >.<''
OdpowiedzUsuńTo drugie na kolana mnie powala -.*
OdpowiedzUsuńHihi, idziecie do BIEDNEGO ROMKA :)
Ps. Do sklepu nic nie mam, wręcz przeciwnie!
To jest boskie! xd
OdpowiedzUsuń