Gdy
przeczytałem ostatnią wypowiedź Aoia…. Sam nie wiem czy mnie zatkało, czy… czy
odetkało?... Nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać. Tępo wpatrywałem się
w ostatnie zdanie wypowiedziane przez czarnowłosego i…
~Jeb!
Zleciałem z kanapy! Nawet pomimo bolesnego upadku na twardą podłogę, nie
wypuściłem gazety z ręki ani nie otrząsnąłem się. Znalazłem w kieszeni mój
telefon i wybrałem numer Aoia. Po trzech długich, zadających się być
wiecznością, sygnałach odebrał.
-
Halo? - usłyszałem jego zaspany głos.
-
Aoi, mam z tobą do omówienia bardzo ważną sprawę - powiedziałem nerwowo.
-
Chodzi zapewne o ten wywiad, tak? Spodziewałem się tego - niemalże usłyszałem
jak się uśmiecha. - Mógłbyś do mnie przyjechać? To nie jest rozmowa na telefon.
Wiem, że to ja powinienem się do ciebie pofatygować, ale szczerze już spałem i
nie chce mi się zbytnio - ziewną przeciągle.
-
Zaraz będę - oświadczyłem i wybiegłem z mieszkania tak, jak stałem.
Nawet
nie założyłem kurtki. Wbiegłem do windy i zjechałem na parking, następnie
kierując się do samochodu. Szybko włączyłem silnik i wyjechałem na drogę,
wymuszając pierwszeństwo, przez co mało nie miałem wypadku z autobusem
szkolnym. Jak na złość utknąłem w korku. Klnąc na potęgę i bluzgając na prawo i
lewo, jakby miałoby mi to w czymś pomóc, nerwowo uderzałem palcami o
kierownicę. W końcu sznur samochodów ruszył, a ja razem z nim. Zjechałem w
jakąś boczną, pozapadaną uliczkę, na której mało co nie zostawiłem sportowego,
niskiego zawieszenia mojego auta. Przeciskałem się przez wąskie uliczki między
blokami, wszystko aby uniknąć głównej ulicy i korka, jaki się na niej zrobił.
Tak się spieszyłem, że kilka razy nawet jechałem pod prąd, ale cóż… W tym
momencie nie obchodziło mnie to. Spieszyłem się i nie miałem czasu zwracać
uwagi na przepisy ruchu drogowego, nawet jeśli stałem się głównym tematem
biadolenia babć, stojących pod blokami i zajmujących się monitoringiem okolicy,
a nawet jeśli mało nie przejechałem z trzy koty i dwa psy - muszą być zawsze
ofiary, nie?
W
końcu dojechałem. Zaparkowałem i pospiesznie wysiadłem z samochodu. Nadal
padało, dlatego też zanim doszedłem do klatki schodowej byłem przemoczony do
suchej nitki. Wparowałem do windy. Dopiero po chwili zorientowałem się, że obok
mnie stoi jakaś mała dziewczynka w płaszczyku przeciwdeszczowym. Patrzyła na
mnie dość… zdziwionym wzrokiem. No tak, zapewne wyglądałem groteskowo - cały
przemoczony, z rozmazanym makijażem, ociekający wodą, z mokrymi kosmykami
włosów przyklejonymi do twarzy. Wysiadłem na odpowiednim piętrze i bez zbędnych
ceregieli wszedłem do mieszkania Yuu. Gitarzysta akurat wychodził z sypialni.
Był jedynie w dresach. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że kompletnie nie
wiem, od czego zacząć. Postanowiłem iść na żywioł i postawiłem wszystko na
jedną kartę.
-
Uruha, na pewno jesteś zły. Przepr… - zaczął właściciel domu, jednak nie
skończył, gdyż przerwałem mu namiętnym pocałunkiem.
Przyparłem
go do ściany i wepchnąłem język do jego ust. Zetkniecie jego gorącej skóry z
moimi przemoczonymi ubraniami było przyczyną jego dreszczy. Objąłem go w pasie,
a Yuu założył mi ręce na kark. W pierwszej chwili, zdumiony moim gwałtownym
zachowaniem, gitarzysta nie wiedział, co się dzieje, jednak zaraz zaczął
oddawać pieszczotę, a nawet przejął inicjatywę, co bardzo mi się spodobało.
Musieliśmy się od siebie osunąć na moment, aby nabrać tchu.
-
Coś mówiłeś wcześniej? - uśmiechnąłem
się.
-
Już nic - powiedział i ponownie zadrżał. - Jesteś cały przemoczony, dam ci
jakieś ubrania - polizał moją dolną wargę i pociągnął za rękę w stronę
sypialni.
Yuu
dał mi ubrania i wskazał, gdzie jest łazienka. On sam również musiał się
przebrać, gdyż zdążyłem zostawić mokre ślady na jego odpowiedniku piżamy. Kiedy
wyszedłem z łazienki czarnowłosego już nie było w pokoju. Wyszedłem z sypialni
i zobaczyłem go w salonie. Uśmiechnął się do mnie i gestem ręki zaprosił do
siebie. Szybko do niego podszedłem i zająłem miejsce obok niego. Musnąłem jego
usta. Chciałem pogłębić pocałunek, ale Aoi odsunął się.
-
Chcę porozmawiać - oświadczył. Niechętnie oderwałem się od jego pełnych, idealnie
wykrojonych ust i kiwnąłem głową, na znak, że rozumiem. - Czyli nie jesteś zły
za ten wywiad?
-
Nie - pokręciłem głową.
-
Boże, jaka to ulga… Nawet nie wiesz, jak bałem się twojej reakcji. Podczas tego
wywiadu przez cały czas miałem duszę na ramieniu… - odetchnął.
-
Mhm - mruknąłem, niezbyt zainteresowany jego przemową.
Przybliżyłem
się do niego i bezceremonialnie wpakowałem się mu na kolana, przy czym
założyłem mu ręce na kark. Yuu lekko oszołomiony tym wszystkim najpierw nie
wiedział, co ma zrobić, jednak po chwili objął mnie w pasie i przyciągnął to
siebie, tak że między naszymi ciałami nie było ani milimetra wolnej
przestrzeni.
-
Kocham cię - szepnął mi do ucha.
-
Wiem, przeczytałem to - zaśmiałem się. - Ale dlaczego wolałeś to powiedzieć
publicznie, podczas wywiadu, wiedząc że przeczyta to setki ludzi, niż mi prosto
w oczy na osobności?
-
Taki mądry teraz jesteś? To czemu sam mi tego nie powiedziałeś? Bo kochasz
mnie, prawda? - zapytał lekko zlękniony.
Westchnąłem
cierpiętniczo.
-
Boże, Yuu jaki ty jesteś ograniczony umysłowo - wywróciłem oczyma i pocałowałem
go. To był krótki, ale wyrażający wszelkie emocje buziak. - Kocham cię, kocham -
powiedziałem, kładąc głowę na jego ramieniu.
-
Wcale nie jestem ograniczony - żachnął.
-
Właśnie jesteś - zacząłem się kłócić.
-
Wcale nie - zaśmiał się.
-
Wcale tak - dołączyłem do niego.
-
Wcale nie!
-
Wcale tak!
-
Wca… - ponownie przerwałem mu pocałunkiem. - Dobra, jestem ograniczony -
uśmiechnął się.
-
No to pierwsza kłótnia już za nami - odwzajemniłem gest.
Przez
chwilę w ciszy patrzyliśmy sobie w oczy.
-
Dobrze, że mnie kochasz, bo... - przewalił mnie, tak, że leżałem na kanapie, a
on usiadł na mnie okrakiem.
-
Bo? - oczekiwałem rozwinięcia tej myśli.
-
Bo mogę cię teraz zgwałcić bezkarnie - zaśmiał się i złapał moje nadgarstki
odciągając je nad moją głowę.
-
Bezkarnie powiadasz? - mruknąłem nonszalancko.
Jakimś
cudem kolano Yuu znalazło się pomiędzy moimi nogami. Czarnowłosy zaczął
napierać nim na moje krocze, co wywołało u mnie fale gorąca, dreszcze
podniecenia i cichy jęk.
-
Chyba zgodzę się z tym bezkarnie - zmieniłem zdanie i szerzej rozstawiłem nogi.
Shiroyama
pocałował mnie namiętnie. Polizał moją dolną wargę, dając mi znak, abym
otworzył usta. Spełniłem jego polecenie. Nasze języki splotły się w namiętnym
tańcu, który w niedługim czasie przerodził się w brutalną walkę o dominację.
Szybko uległem i pozwoliłem być seme gitarzyście, gdy ponownie poczułem, jak
jego kolano napiera na moje krocze. Próbowałem wyrwać ręce z jego stalowego
uścisku - na próżno.
-
Yuu,… Proszę… Zróbmy to wreszcie… - powiedziałem w przerwach między
pocałunkami.
Aoi
zaprzestał pocałunków i spojrzał na mnie zaskoczony.
-
Chcesz to zrobić… tak od razu? Dopiero dzisiaj wyznaliśmy sobie miłość, a ty
już chcesz się kochać? - zdziwił się.
-
Yhym- pokiwałem głową.
- No dobra -
starszy uśmiechnął się i jeszcze raz sięgnął moich ust, następnie zmusił mnie
abym wstał.Przeszliśmy do sypialni. Właściciel mieszkania rzucił mnie na łóżko. Wróciliśmy do poprzedniej pozycji.
-
Co powiesz na „ostrzejsze zabawy”? - wyszczerzył się złowieszczo wyciągając
jedwabną, czerwoną tasiemkę.
-
Czytasz mi w myślach - jęknąłem.
Gitarzysta
obwiązał tasiemką moje nadgarstki i przywiązał je do framugi łóżka. Nie
certoląc się ze mną rozdarł swoją koszulkę, którą miałem na sobie i zaczął
obsypywać mnie pocałunkami po szyi, torsie i obojczykach. Ja jako książkowy
przykład uke nic nie mogłem zrobić, jedynie wiłem się i dostarczałem
przyjemności mojemu kochankowi westchnięciami, i mruknięciami, które
obwieszczały mu, że jak najbardziej podoba mi się to, co robi. Aoi pozbył się
również swojej bluzki i odrzucił ją w kąt pokoju. Zaczął zjeżdżać swoimi
wilgotnymi, gorącymi ustami coraz niżej, a po chwili znajdował się już przy
linii spodni. Zębami rozpiął rozporek i pozbył się ich. Dłonią zaczął masować moją
erekcję. W tym momencie usłyszeliśmy jakiś trzask, jednak żaden z nas się tym
nie przejął - byliśmy zbyt podnieceni i zajęci sobą. Gdy Yuu miał już pozbyć
się i mojej bielizny usłyszeliśmy głos.
-
Cześć braciszku. Tak, jak mówiłem przyjechałem do ciebie na kilka dni. Jestem
trochę szybciej, ale to chyba nie prob… - mężczyzna nie dokończył, gdyż wszedł
do sypialni i widząc mnie oraz swojego brata w takiej pozycji, zamilkł.
***
Ubraliśmy
się i przeszliśmy z powrotem do salonu, gdzie oboje razem z Yuu dostaliśmy
długi, monotonny wykład ze strony brata Shiroyamy. Czułem się jakbym wrócił do
czasów, kiedy byłem jeszcze nastolatkiem. Pamiętam, jak moja matka po raz
pierwszy nakryła mnie z facetem - była to podobna sytuacja. Zaprosiłem swojego
pierwszego chłopaka do siebie, gdyż ojciec pojechał w delegacje, siostry poszły
na imprezę, a mama miała zostać w pracy po godzinach. Pomyślałem, że to świetny
moment, aby zrobić to po raz pierwszy z facetem. Niemalże w tym samym momencie,
co brat Yuu moja matka wparowała do mojego pokoju. Też nam zaserwowała taki
wykład… Cóż… i kto powiedział, że aby móc się przenosić w czasie trzeba mieć
wehikuł czasu?
KONIEC
*/////////* <---- mina brata Yuu... muhaha
OdpowiedzUsuńja bym na jego miejscu wyszła i pozwoliła im dokończyć...
i o czym on im gadał? w ciąże żaden nie zajdzie... no chyba że o HIV
Ktoś tu lubi kiedy inni sie wtracaja gdzie nie tzreba :P Ale opowiadanie słodkie ... Zwłaszcza ten wywaid wczesniej ... ^_^
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało. Szkoda, że już nie piszesz o nich, ale mówi się trudno.
OdpowiedzUsuń