Oneshoot AoixUruha 6 cd


Gdy przeczytałem ostatnią wypowiedź Aoia…. Sam nie wiem czy mnie zatkało, czy… czy odetkało?... Nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać. Tępo wpatrywałem się w ostatnie zdanie wypowiedziane przez czarnowłosego i…
~Jeb! Zleciałem z kanapy! Nawet pomimo bolesnego upadku na twardą podłogę, nie wypuściłem gazety z ręki ani nie otrząsnąłem się. Znalazłem w kieszeni mój telefon i wybrałem numer Aoia. Po trzech długich, zadających się być wiecznością, sygnałach odebrał.
- Halo? - usłyszałem jego zaspany głos.
- Aoi, mam z tobą do omówienia bardzo ważną sprawę - powiedziałem nerwowo.
- Chodzi zapewne o ten wywiad, tak? Spodziewałem się tego - niemalże usłyszałem jak się uśmiecha. - Mógłbyś do mnie przyjechać? To nie jest rozmowa na telefon. Wiem, że to ja powinienem się do ciebie pofatygować, ale szczerze już spałem i nie chce mi się zbytnio - ziewną przeciągle.
- Zaraz będę - oświadczyłem i wybiegłem z mieszkania tak, jak stałem.
Nawet nie założyłem kurtki. Wbiegłem do windy i zjechałem na parking, następnie kierując się do samochodu. Szybko włączyłem silnik i wyjechałem na drogę, wymuszając pierwszeństwo, przez co mało nie miałem wypadku z autobusem szkolnym. Jak na złość utknąłem w korku. Klnąc na potęgę i bluzgając na prawo i lewo, jakby miałoby mi to w czymś pomóc, nerwowo uderzałem palcami o kierownicę. W końcu sznur samochodów ruszył, a ja razem z nim. Zjechałem w jakąś boczną, pozapadaną uliczkę, na której mało co nie zostawiłem sportowego, niskiego zawieszenia mojego auta. Przeciskałem się przez wąskie uliczki między blokami, wszystko aby uniknąć głównej ulicy i korka, jaki się na niej zrobił. Tak się spieszyłem, że kilka razy nawet jechałem pod prąd, ale cóż… W tym momencie nie obchodziło mnie to. Spieszyłem się i nie miałem czasu zwracać uwagi na przepisy ruchu drogowego, nawet jeśli stałem się głównym tematem biadolenia babć, stojących pod blokami i zajmujących się monitoringiem okolicy, a nawet jeśli mało nie przejechałem z trzy koty i dwa psy - muszą być zawsze ofiary, nie?
W końcu dojechałem. Zaparkowałem i pospiesznie wysiadłem z samochodu. Nadal padało, dlatego też zanim doszedłem do klatki schodowej byłem przemoczony do suchej nitki. Wparowałem do windy. Dopiero po chwili zorientowałem się, że obok mnie stoi jakaś mała dziewczynka w płaszczyku przeciwdeszczowym. Patrzyła na mnie dość… zdziwionym wzrokiem. No tak, zapewne wyglądałem groteskowo - cały przemoczony, z rozmazanym makijażem, ociekający wodą, z mokrymi kosmykami włosów przyklejonymi do twarzy. Wysiadłem na odpowiednim piętrze i bez zbędnych ceregieli wszedłem do mieszkania Yuu. Gitarzysta akurat wychodził z sypialni. Był jedynie w dresach. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że kompletnie nie wiem, od czego zacząć. Postanowiłem iść na żywioł i postawiłem wszystko na jedną kartę.
- Uruha, na pewno jesteś zły. Przepr… - zaczął właściciel domu, jednak nie skończył, gdyż przerwałem mu namiętnym pocałunkiem.
Przyparłem go do ściany i wepchnąłem język do jego ust. Zetkniecie jego gorącej skóry z moimi przemoczonymi ubraniami było przyczyną jego dreszczy. Objąłem go w pasie, a Yuu założył mi ręce na kark. W pierwszej chwili, zdumiony moim gwałtownym zachowaniem, gitarzysta nie wiedział, co się dzieje, jednak zaraz zaczął oddawać pieszczotę, a nawet przejął inicjatywę, co bardzo mi się spodobało. Musieliśmy się od siebie osunąć na moment, aby nabrać tchu.
-  Coś mówiłeś wcześniej? - uśmiechnąłem się.
- Już nic - powiedział i ponownie zadrżał. - Jesteś cały przemoczony, dam ci jakieś ubrania - polizał moją dolną wargę i pociągnął za rękę w stronę sypialni.
Yuu dał mi ubrania i wskazał, gdzie jest łazienka. On sam również musiał się przebrać, gdyż zdążyłem zostawić mokre ślady na jego odpowiedniku piżamy. Kiedy wyszedłem z łazienki czarnowłosego już nie było w pokoju. Wyszedłem z sypialni i zobaczyłem go w salonie. Uśmiechnął się do mnie i gestem ręki zaprosił do siebie. Szybko do niego podszedłem i zająłem miejsce obok niego. Musnąłem jego usta. Chciałem pogłębić pocałunek, ale Aoi odsunął się.
- Chcę porozmawiać - oświadczył. Niechętnie oderwałem się od jego pełnych, idealnie wykrojonych ust i kiwnąłem głową, na znak, że rozumiem. - Czyli nie jesteś zły za ten wywiad?
- Nie - pokręciłem głową.
- Boże, jaka to ulga… Nawet nie wiesz, jak bałem się twojej reakcji. Podczas tego wywiadu przez cały czas miałem duszę na ramieniu… - odetchnął.
- Mhm - mruknąłem, niezbyt zainteresowany jego przemową.
Przybliżyłem się do niego i bezceremonialnie wpakowałem się mu na kolana, przy czym założyłem mu ręce na kark. Yuu lekko oszołomiony tym wszystkim najpierw nie wiedział, co ma zrobić, jednak po chwili objął mnie w pasie i przyciągnął to siebie, tak że między naszymi ciałami nie było ani milimetra wolnej przestrzeni.
- Kocham cię - szepnął mi do ucha.
- Wiem, przeczytałem to - zaśmiałem się. - Ale dlaczego wolałeś to powiedzieć publicznie, podczas wywiadu, wiedząc że przeczyta to setki ludzi, niż mi prosto w oczy na osobności?
- Taki mądry teraz jesteś? To czemu sam mi tego nie powiedziałeś? Bo kochasz mnie, prawda? - zapytał lekko zlękniony.
Westchnąłem cierpiętniczo.
- Boże, Yuu jaki ty jesteś ograniczony umysłowo - wywróciłem oczyma i pocałowałem go. To był krótki, ale wyrażający wszelkie emocje buziak. - Kocham cię, kocham - powiedziałem, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Wcale nie jestem ograniczony - żachnął.
- Właśnie jesteś - zacząłem się kłócić.
- Wcale nie - zaśmiał się.
- Wcale tak - dołączyłem do niego.
- Wcale nie!
- Wcale tak!
- Wca… - ponownie przerwałem mu pocałunkiem. - Dobra, jestem ograniczony - uśmiechnął się.
- No to pierwsza kłótnia już za nami - odwzajemniłem gest.
Przez chwilę w ciszy patrzyliśmy sobie w oczy.
- Dobrze, że mnie kochasz, bo... - przewalił mnie, tak, że leżałem na kanapie, a on usiadł na mnie okrakiem.
- Bo? - oczekiwałem rozwinięcia tej myśli.
- Bo mogę cię teraz zgwałcić bezkarnie - zaśmiał się i złapał moje nadgarstki odciągając je nad moją głowę.
- Bezkarnie powiadasz? - mruknąłem nonszalancko.
Jakimś cudem kolano Yuu znalazło się pomiędzy moimi nogami. Czarnowłosy zaczął napierać nim na moje krocze, co wywołało u mnie fale gorąca, dreszcze podniecenia i cichy jęk.
- Chyba zgodzę się z tym bezkarnie - zmieniłem zdanie i szerzej rozstawiłem nogi.
           Shiroyama pocałował mnie namiętnie. Polizał moją dolną wargę, dając mi znak, abym otworzył usta. Spełniłem jego polecenie. Nasze języki splotły się w namiętnym tańcu, który w niedługim czasie przerodził się w brutalną walkę o dominację. Szybko uległem i pozwoliłem być seme gitarzyście, gdy ponownie poczułem, jak jego kolano napiera na moje krocze. Próbowałem wyrwać ręce z jego stalowego uścisku - na próżno.
- Yuu,… Proszę… Zróbmy to wreszcie… - powiedziałem w przerwach między pocałunkami.
Aoi zaprzestał pocałunków i spojrzał na mnie zaskoczony.
- Chcesz to zrobić… tak od razu? Dopiero dzisiaj wyznaliśmy sobie miłość, a ty już chcesz się kochać? - zdziwił się.
- Yhym- pokiwałem głową.
           - No dobra - starszy uśmiechnął się i jeszcze raz sięgnął moich ust, następnie zmusił mnie abym wstał.
            Przeszliśmy do sypialni. Właściciel mieszkania rzucił mnie na łóżko. Wróciliśmy do poprzedniej pozycji.
- Co powiesz na „ostrzejsze zabawy”? - wyszczerzył się złowieszczo wyciągając jedwabną, czerwoną tasiemkę.
- Czytasz mi w myślach - jęknąłem.
Gitarzysta obwiązał tasiemką moje nadgarstki i przywiązał je do framugi łóżka. Nie certoląc się ze mną rozdarł swoją koszulkę, którą miałem na sobie i zaczął obsypywać mnie pocałunkami po szyi, torsie i obojczykach. Ja jako książkowy przykład uke nic nie mogłem zrobić, jedynie wiłem się i dostarczałem przyjemności mojemu kochankowi westchnięciami, i mruknięciami, które obwieszczały mu, że jak najbardziej podoba mi się to, co robi. Aoi pozbył się również swojej bluzki i odrzucił ją w kąt pokoju. Zaczął zjeżdżać swoimi wilgotnymi, gorącymi ustami coraz niżej, a po chwili znajdował się już przy linii spodni. Zębami rozpiął rozporek i pozbył się ich. Dłonią zaczął masować moją erekcję. W tym momencie usłyszeliśmy jakiś trzask, jednak żaden z nas się tym nie przejął - byliśmy zbyt podnieceni i zajęci sobą. Gdy Yuu miał już pozbyć się i mojej bielizny usłyszeliśmy głos.
- Cześć braciszku. Tak, jak mówiłem przyjechałem do ciebie na kilka dni. Jestem trochę szybciej, ale to chyba nie prob… - mężczyzna nie dokończył, gdyż wszedł do sypialni i widząc mnie oraz swojego brata w takiej pozycji, zamilkł.

           ***

Ubraliśmy się i przeszliśmy z powrotem do salonu, gdzie oboje razem z Yuu dostaliśmy długi, monotonny wykład ze strony brata Shiroyamy. Czułem się jakbym wrócił do czasów, kiedy byłem jeszcze nastolatkiem. Pamiętam, jak moja matka po raz pierwszy nakryła mnie z facetem - była to podobna sytuacja. Zaprosiłem swojego pierwszego chłopaka do siebie, gdyż ojciec pojechał w delegacje, siostry poszły na imprezę, a mama miała zostać w pracy po godzinach. Pomyślałem, że to świetny moment, aby zrobić to po raz pierwszy z facetem. Niemalże w tym samym momencie, co brat Yuu moja matka wparowała do mojego pokoju. Też nam zaserwowała taki wykład… Cóż… i kto powiedział, że aby móc się przenosić w czasie trzeba mieć wehikuł czasu? 


KONIEC

3 komentarze:

  1. */////////* <---- mina brata Yuu... muhaha
    ja bym na jego miejscu wyszła i pozwoliła im dokończyć...
    i o czym on im gadał? w ciąże żaden nie zajdzie... no chyba że o HIV

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś tu lubi kiedy inni sie wtracaja gdzie nie tzreba :P Ale opowiadanie słodkie ... Zwłaszcza ten wywaid wczesniej ... ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podobało. Szkoda, że już nie piszesz o nich, ale mówi się trudno.

    OdpowiedzUsuń