Nawet smierc nas nie rozlanczy cz.2

Dobra, sorry, nie uwzględniłam tego w tekście, więc napiszę to tak od siebie - chodziło mi o to, że w końcu, gdy Uru został ugryziony to się szamotał i jakoś drapnął czy coś tego drugiego wampira i voila! Mimo wszystko dziękuję, że zauważacie takie rzeczy, co znaczy, że ciekawi was to :) Bez dalszych wstępów, część druga:

Umierałem ze strachu. Wiedziałem już, że ani krzyżyki, ani srebro nie obronią mnie przed Uruhą. Cholernie bałem się tego, że szatyn w każdym momencie może mnie zaskoczyć. A co jeśli w dodatku mógłby wychodzić na światło słoneczne? Wtedy chyba oszalałbym, wiedząc, że nigdzie nie znajdę schronienia, że nigdy już nie będę bezpieczny. W dodatku dręczyły mnie wyrzuty sumienia- „Ktoś dzisiaj umrze…”- przypomniały mi się słowa Kouyou. I to była moja wina. Wampir w ten sposób chciał się zemścić na mnie, chciał mnie dręczyć. A jeśli w końcu zabije i mnie? Wzdrygnąłem się na myśl o tym i skuliłem się jeszcze bardziej.

Minęło trochę czasu zanim odważyłem sięgnąć się po laptopa. Drżącymi rękami włączyłem go i wszedłem na jakąś stronę internetową z wiadomościami z całego kraju. Moją uwagę przykuł artykuł o brutalnym morderstwie. Kliknął na odpowiedni link i zaczął czytać.

Brutalne morderstwo popełnione w nocy z 24 na 25 sierpnia br. na terenie Tokio, w samym centrum Ikebukuro. Policjanci nie są w stanie wytłumaczyć, jak to możliwe, że żadna z kamer, których jest w tym miejscu pełno, nic nie zarejestrowała.

Zwłoki, a właściwie ich szczątki, ofiary są w tragicznym stanie. Głowa praktycznie oderwana od reszty ciała, rozerwana klatka piersiowa i wyrwane serce. Na plecach wyryty napis „Twoja wina…”. Tajemnicza zagadka mordercy psychopaty rodem z najgorszego horroru. Czy Kuba Rozpruwacz przeprowadził się z Londynu do Tokio? Na to wygląda…

Ofiarą jest trzydziestoletni Oota Tarei, członek grupy technicznej znanego zespołu Alice Nine. Rodzina i najbliżsi przyjaciele oświetleniowca są załamani i zrozpaczeni. „To był zawsze grzeczny chłopiec, nie wiem, czym komuś mógł zawadzić”- mówi jego matka. Pozostaje pytanie czy była to przypadkowa ofiara, czy zaplanowane i celowe morderstwo?

Na miejscu zbrodni morderca nie zostawił żadnych narzędzi. Lekarze sądowi nie są w stanie określić, jakim rodzajem broni posługiwał się złoczyńca. Policjanci znaleźli kilka odcisków palców, lecz nie ma ich w policyjnej bazie danych. „Odciski są bardzo zniekształcone, jakby morderca miał poparzone dłonie. Wyglądają wręcz nieludzko. Mają nieregularny kształt, a każdy z palców ma inne linie papilarne, zupełnie tak jakby każdy z nich należał do innego człowieka ”- wypowiada się jeden ze znanych detektywów z wydziału zabójstw.

Władze miasta Tokio apelują do mieszkańców miasta o nie wychodzenie z domów i szczególną ostrożność.”

-Coś ty narobił, Uruha…- szepnąłem do siebie, a po którego moich policzkach zaczęły płynąć łzy.

Rozmyślałem nad tym, dlaczego Takashima wybrał akurat tego chłopaka. Próbowałem zrozumieć jego motyw, ale nic sensownego nie wymyśliłem. Nie widziałem związku między Uru, a tym facetem. Uznałem, że to musiała być przypadkowa ofiara, którą szatyn akurat miał pod ręką.

***

Nie jadłem, nie spałem i zaczynałem opadać z sił. Myśl, że kiedy zasnę, Shima może pojawić się w naszym mieszkaniu i zabić mnie, napawała mnie takim strachem, że bałem się nawet na chwilę przymknąć oczy. Od jakiś trzech dni na okrągło piłem kawę, która wytrącała magnez z mojego organizmu, przez co ostatnio miewałem bardzo silne i uporczywe skurcze.

Zacząłem zastanawiać się nad kupnem lub wynajęciem nowego mieszkania. Może tam Uruha mnie nie znajdzie? Wziąłem gazetę do ręki i zacząłem przeglądać ogłoszenia o sprzedaży mieszkań i lokali. Pomyślałem, że musiałbym kupić kwaterę na nieswoje nazwisko, ale co się z tym wiąże, musiałbym wyrobić sobie fałszywy dowód i założyć nowe konto w banku. A żeby zdobyć lewe dokumenty, trzeba zadawać się z… yakuzą… Fuck! Jeszcze tego mi brakowało! Nie chciałem zadawać się z mafią, dlatego też odpuściłem ten pomysł i odłożyłem gazetę na stolik. Bez sensu było kupowanie mieszkania na własne nazwisko, bo wtedy zapewne Kouyou znalazłby mnie bezproblemowo, a zresztą wampiry podobno mają o wiele bardziej wyczulone zmysły niż ludzie, więc… tak, czy siak znalazłby mnie, więc lepiej już siedzieć na starych śmieciach i drżeć ze strachu, niż wałęsać się po obcych terenach.

Włączyłem telewizor i przez chwilę wpatrywałem się w szybko zmieniające się obrazy jakiegoś klipu letniego super hitu. Zacząłem odczuwać zmęczenie, z którym nie miałem już siły walczyć. Sięgnąłem jeszcze raz po kubek z wystygłą już kawą i upiłem spory łyk, po czym oparłem się wygodniej na poduszkach i zamknąłem oczy. Zasnąłem.

-Tak… Kouyou, tak! Mmm…- mruczałem, gdy szatyn brał mnie w usta. Wypchnąłem nieznacznie biodra w jego stronę i chwyciłem kochanka za włosy. Gdy miałem już szczytować, Uruha zaprzestał pieszczoty, wyszarpując się z mojego uścisku. No tak, przecież był ode mnie o wiele silniejszy.

Spojrzałem na niego gniewnie.

-Proszę…- szepnąłem, a wampir zaśmiał się ukazując długie kły.

-Lubię, kiedy prosisz- zbliżył się do mnie i musnął moje usta, po czym jednym ruchem zmusił mnie, abym się położył.

Uru usiadł na mnie okrakiem i zaczął się ocierać o moją już nabrzmiałą męskość. Podniecał mnie fakt, że kochałem się z kimś… kimś martwym… a jednocześnie żywym…

Rozłożyłem nogi przed Shimą. Chyba po raz pierwszy to ja miałem być na dole, a chłopak, który zawsze był uke, stał się dominującą, seks-bestią.  O dziwo, nie przeszkadzało mi to. Mimo tej zmiany, szatyn nadal lubił ostre zabawy w łóżku i wszedł we mnie bez przygotowania. Krzyknąłem z bólu, a łzy popłynęły po moich policzkach, jednak widząc uśmiechniętą twarz kochanka oddałem mu się całkowicie i pomimo tego, że ból był nie do wytrzymania, pozwoliłem, aby Takashima zaczął się we mnie od razu poruszać, nie czekając, aż przyzwyczaję się do jego obecności. Starałem się powstrzymać strumienie płynące z oczu, ale z marnym skutkiem. Jęczałem głośno i zaciskałem pięści na pościeli, próbując jakoś odreagować. Po pewnym czasie rozluźniłem nieco mięśnie, przez co zacząłem odczuwać odrobinę przyjemności. Po moich wewnętrznych stronach ud spływały stróżki krwi. Czułem, jak zostaję rozrywany przez Kouyou. Wampir z każdym ruchem przyspieszał, chcąc jedynie się zaspokoić i pokazać mi, jak czuł się przez blisko trzy lata. Kiedyś nigdy nie posunąłby się do takiej metody, ale to było „kiedyś”, kiedy był jeszcze człowiekiem i wiedział, co to empatia i miłość. Teraz w sercu czuł jedynie gniew i mrok. W przeciwieństwie do mnie, był cicho. Westchnął jedynie, kiedy osiągnął spełnienie i wyszedł ze mnie, kiedy nadal byłem otumaniony strachem i cieniem przyjemności, po czym zaczął się ubierać.

-Pa- rzucił z wrednym uśmieszkiem, wychodząc z sypialni.

Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale Kouyou w tej samej chwili zniknął. Wykończony i obolały opadłem na poduszki i nie śmiałem ruszyć się choćby o milimetr, wiedząc, że po takim stosunku przez bardzo długi czas nie będę mógł chodzić normalnie.”

Obudziłem się zlany zimnym potem. Rozejrzałem się dookoła siebie i ze spokojem stwierdziłem, że nadal znajduję się w salonie, więc do niczego nie mogło dojść. Chciałem wywindować się do siadu, ale przeszkodził mi w tym nieznośny ból w tylnych partiach ciała. Skrzywiłem się i znów położyłem. Zacząłem zastanawiać się, czy to był tylko sen, czy rzeczywistość? A może ksiądz miał rację i byłem tak przerażony, że miał jakieś halucynacje i sam zrobiłem sobie krzywdę podczas snu?

Wziąłem kilka głębszych oddechów chcąc się uspokoić, kiedy nagle usłyszałem stukot czyichś obcasów… najgorsze w tym wszystkim było to, że dobrze wiedziałem, czyje to są obcasy…

W pomieszczeniu, ni stąd, ni z owąd, nagle zjawił się Uruha. Spojrzał na mnie rozbawiony i pogłaskał mnie po głowie jak małe dziecko.

-Dla… Dlaczego go zabiłeś?- zapytałem cichutko niższy.

-Mówiłem ci- szatyn usiadł koło mnie i pogładził wierzchem zimnej dłoni po policzku.

-Aa.. Ale dlaczego właśnie on?

-Nie pamiętasz? Twoja strata- wzruszył ramionami.- A tak na przyszłość, nie nazywaj mnie „byłym” kochankiem, czy „byłym” ukochanym, przecież ja żyję- wyszczerzył się.- Nazywaj mnie tak, jak teraz…

-Przecież nigdy się tak do ciebie nie zwróciłem- zauważyłem.

Niespodziewanie Kouyou usiadł okrakiem na mnie i mocniej przycisnął go do kanapy.

-A jak o mnie myślisz?

-Ty… ty czytasz w myślach?!- przeraziłem się, zaraz starając się uporządkować swoje myśli.

-Oczywiście, że nie, głuptasie- palcem wskazującym przejechał po moich ustach.- Ale sny to już co innego…- uśmiechnął się.- Lubię ci czasem coś podrzucać i patrzeć, jak reagujesz…

-Co?... Ten sen to twoja sprawka?!- zdziwiłem się.

W odpowiedzi Uru nachylił się nade mną i pocałował zmysłowo. Pocałunek nie był długi, ale też nie krótki. Gdy całował mnie, jedną dłonią ścisnął mój pośladek, na co odpowiedziałem mu syknięciem.

-A skąd wiesz, że to był TYLKO sen?- zachichotał, po czym wstał ze mnie i zniknął, tak jak to miał już w zwyczaju.

Zostałem sam, nie wiedząc już, co jest realne, a co nie. Czułem, że zaczynam wariować. Nie wiedziałem, w co Uruha chce się ze mną bawić, ale przewidywałem, że nie będzie to nic miłego… dla mnie, bo Uru, jak widać, bawił się doskonale. Próbowałem złożyć wszystko w jedną, logiczną całość, jednak, jak można było się spodziewać, nie udało mi się. Nagle spostrzegł na stoliku ozdobną, srebrną kartkę, taką, jaką zazwyczaj daje się na zaproszenia na ślub. Wziąłem ją do ręki i zerwałem wstążkę, po czym przeczytał napis mieszczący się w środku. „Ktoś dzisiaj zginie…”

Przeszedł mnie zimny dreszcz, a oczy rozszerzyły się w bezbrzeżnym zdziwieniu. Poczułem, że robi mi się słabo. Dobrze, że leżałem, bo inaczej upadłbym. Moje powieki znów opadły, ale tym razem zemdlałem.

12 komentarzy:

  1. Uruha, okrutnik jeden! jakoś nie mogę go sobie wyobrazić mordującego kogoś z zimną krwią... Ale cóż stało się. Aoi niech go lepiej pilnuje i przygarnie do siebie, żeby więcej nie broił.xd
    W ogóle śliczny masz szablon, bardzo ładnie tu. Ptaszki śpiewają, kwiatki kwitną, a Uruha morduje ;P hihi
    U mnie też nowa notka^^
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi sie Uru w takiej wersji. Odwr. rola z Yuu. Czekam na dalej
    btw pojawia sie kilka razy przeskok narracji z 1- na 3- osobowa

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz bardziej mi się to podoba. Taki odwrót o 180 stopni.
    to było świetne. Czytałam tan rozdział dwa razy i nadal mi się podoba. Czekam na dalszy ciąg

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. swietne , naprawde wciągające , pisz dalej *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko... ;___; uruś...No nie poznaję....A ,co tam,i tak kocham ^__^ No to z niecierpliwością,czekam na nexta i...przypomniałam sobie,że też mam coś tam o wampirach zaczęte....To ja lecę pisać i życzę dalszej weby... Genialne to *Q*

    OdpowiedzUsuń
  6. mam meeeega kaca wiec tylko rzeknę: ja chcę jeszcze B/
    Lalalulu;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Congratulation, Great ^^ . Please next part :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Uruha jest niesamowicie pociągający w roli zabijającej z zimną krwią bestii, ale pomimo jego przemiany, to, że był na górze, nieco mnie zdziwiło. To było... tak odmienne od tych wszystkich fików, w których Aoiha składa się z Aoica seme i perwersyjnego uke - Uruszki. Mimo to, jest to bardzo ciekawa odskocznia i podoba mi się =D Czekam z niecierpliwością na next <3

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne opowiadanie :) mam nadzieję że kolejna część będzie tak samo fajna jak poprzednie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ej... no mój komentarz znasz!! xD
    a więc pamiętaj JA CHCE JESZCE!

    OdpowiedzUsuń
  11. Uruha, po raz pierwszy w życiu mam ochotę cię udusić ;_;
    Udusić wampira. To pewnie przez godzinę, o jakiej czytam to opko XD

    OdpowiedzUsuń
  12. Super pomysł, Uruha pokazał kiełki,a przerażony Aoi ma czas na przemyślenia. A ma o czym myśleć. Ciekawe co to dalej będzie :P Mam cichą nadzieję na happy end tej historii :)
    LM

    OdpowiedzUsuń