Oneshoot UruhaxRuki 1

Tytuł: „Decyzja”
Paring: Uruha x Ruki (The GazettE)
Typ: oneshoot
Gatunek: yaoi, romans
Beta: -


Znajdowałem się gdzieś pomiędzy jawą, a snem, kiedy poczułem, że coś owiewa moją szyję. Uśmiechnąłem się i mocniej wczepiłem się w poduszkę.
- Ruki… - usłyszałem nad sobą melodyjny głos.
- Jeszcze minutkę… - jęknąłem, wciskając twarz w poduszkę.
- Ruki… - ktoś szepnął mi do ucha.
Poczułem, jak czyjeś dłonie dotykają moich pleców. Następnie owe dłonie przeniosły się na mój tors, sunąc dalej w dół brzucha. Zatrzymały się na chwilę dopiero przy linii bokserek. Właściciel zwinnych dłoni wsunął jedynie opuszki palców pod gumkę mojej bielizny, na co ja uśmiechnąłem się, gdyż bardzo mi się to podobało. Było mi tak ciepło i dobrze - chciałbym trwać tak wiecznie…
Jednak nie było mi to dane, gdyż owy ktoś przestał mnie dotykać, a ja uchyliłem jedno oko i zobaczyłem czyjeś zgrabne nogi. Następnie dłonie sięgające i chwytające za kołdrę, którą byłem przykryty, a raczej zawinięty. Zadbane dłonie szybko szarpnęły przykrycie, przez co zostałem odwinięty z mojego „kokonu” i znalazłem się na twardej podłodze.
- Cholera! - stęknąłem i spojrzałem na swojego „oprawcę”. Był nim Uruha. - Jak wstanę, to nie żyjesz - warknąłem.
- W takim razie spoko. Mam jeszcze dużo czasu - zaśmiał się. - Szkoda, że nie widziałeś swojej miny, kiedy cię dotykałem - wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać.
- No, nie powiem, potrafisz być zmysłowy - uśmiechnąłem się do miłych wspomnień. - To było bardzo przyjemne - wyszczerzyłem się i schyliłem nad swoją walizką, wyjmując z niej czyste ubrania.
- Chciałbyś jeszcze? - zaśmiał się i dał mi klapsa.
- Se nie pozwalaj - zaśmiałem się. - Tyłek mnie przez ciebie boli - jęknąłem, prostując się.
- No patrz, a jeszcze z tobą nie spałem - również zaśmiał się, podczas, podczas gdy ja skierowałem się do łazienki w celu ubrania się.
- Tylko się pospiesz, bo już jest czternasta, a jeszcze trzeba sprzęt rozstawić, make-up zrobić i próbę - doleciał mnie jego głos zza drzwi.
- Szlag, to dzisiaj ten koncert? - westchnąłem.

***

Byłem całkowicie wykończony po koncercie. W końcu dojechaliśmy z powrotem do hotelu. Wysiadłem z busa i popędziłem w stronę pokoju. Po przekroczeniu jego progu, od razu rzuciłem się na łóżko. Zaraz za mną w pokoju zjawił się Uruha, zamykając cicho drzwi za sobą.
- Jestem wykończony - wybełkotałem.
- No cóż, jak się tak ambitnie posuwa barierki na koncercie, to co ty myślisz? - zaśmiał się.
- Odwal się - mruknąłem i przymknąłem powieki.
- Och, jakiś ty oschły - znów usłyszałem jego chichot.
Leżałem na brzuchu. Uruha usiadł na mnie okrakiem i rozpiął moją bluzkę, która była dość dziwna, gdyż miała zamek właśnie na plecach.
- Podnieś się na chwilę - rozkazał.
Zrobiłem to, co mi kazał. Gitarzysta ściągnął ze mnie górną część garderoby i odrzucił ją na podłogę. Byłem szczerze przekonany, że chciał mnie rozebrać do spania, dlatego też zdziwiłem się, kiedy poczułem jego dłonie na swoich plecach.
- Co ty robisz? - zapytałem.
-Masuję cię.. albo dotykam, jeśli wolisz takie określenie - znów zaśmiał się cicho.
- Mmm… - mruknąłem zadowolony. - Jesteś boski - nawet nie zorientowałem się, kiedy wypowiedziałem te słowa na głos. Kouyou uśmiechnął się.
- Poczekaj, jeszcze się ze mną nie przespałeś - musnął ustami mój spocony kark.
- Uruha, przestań. Muszę się umyć - powiedziałem i chciałem się podnieść, ale on uniemożliwił mi to.
- Cicho - szepnął i zaczął całować mnie po plecach, naprzemiennie masując.
Jego ręce powędrowały w dół i zatrzymały się na moich biodrach. Zaczął dobierać się do mojego rozporka. Ułatwiłem mu zadanie i lekko uniosłem biodra. Muzyk pozbawił mnie spodni.
- Co ty kombinujesz? - zapytałem. Zdziwił mnie mój spokojny ton głosu.
A tak w ogóle, to czemu mu na to pozwalałem? Czy byłem na tyle zmęczony, iż nie miałem nawet siły go odepchnąć? Nie… Mnie się to po prostu podobało… Wróć! Co ja powiedziałem?
- Chcę się z tobą kochać - mruknął wprost do mojego ucha i polizał je.
- Mmm… - nie powstrzymałem się od kolejnego mruknięcia.
Shima rozebrał się i przewrócił mnie na plecy. Pocałował mnie namiętnie, wpychając język do moich ust. Oddałem pieszczotę. Wróć! „Ruki, co ty wyprawiasz?!” – pomyślałem spanikowany. Odepchnąłem go na chwilę.
- Ja… Ja nie wiem… czy tego chcę - szepnąłem. - Mam mętlik w głowie…
Popatrzył na mnie i przez chwilę milczał. Chyba bił się z własnymi myślami. Po chwili jednak pojął:
- Kocham cię - szepnął i wpił się w moje usta. - Od dwóch cholernych lat, więc nie odmawiaj mi! - sapnął. Spojrzałem na niego i otarłem się o jego krocze.
- To chyba była najszybsza decyzja w moim życiu - uśmiechnąłem się i pocałowałem go. - Ja ciebie też kocham… od… odkąd się poznaliśmy - spłonąłem rumieńcem, a gitarzysta uśmiechnął się szeroko. W jego oczach tańczyły iskierki radości.
Znów mnie pocałował i zaczął dotykać. Drżałem z podniecenia, czując na sobie jego dotyk a nawet wzrok. Był taki delikatny, a zarazem stanowczy. Zdjął ze mnie bokserki i wziął moją męskość do ust. Zaczął szybko poruszać głową. Wplotłem palce w jego włosy, tym samym nadając swoje ulubione tempo. Jęczałem głośno. Było mi tak dobrze… Nieznacznie poruszałem biodrami, głębiej wpychając mu członka do ust. Doszedłem z jego imieniem na ustach. Uruha połknął wszystko i oblizał się wulgarnie. Ponownie zrównał się ze mną i jeszcze raz pocałował, dając posmakować mi mojego nasienia.
- Połóż się na brzuchu - powiedział.
- Nie, chcę cię widzieć - szepnąłem podniecony.
- Ale będzie bardziej bol…
- Wiem - pokiwałem głową, przerywając mu. - I nie baw się ze mną w jakieś gry wstępne. Wjedź we mnie - poleciłem. Chłopak rozszerzył oczy i spojrzał na mnie zadziwiony.
- Bez przygotowania?!
- Ehem - przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem, tym samym kończąc wszelkie dyskusje.
Pozbawiłem go bielizny i odrzuciłem ją, nie patrząc gdzie. Był już bardzo podniecony. Szatyn pomimo szoku, w jaki wprawił go mój pomysł, zrealizował go, wbijając się we mnie. Uciszyłem się, wpychając sobie pięść do ust, aby nie krzyczeć. Kouyou odczekał chwilę i zaczął się we mnie powoli poruszać, by każde kolejne pchnięcie wyprowadzać z większą agresją i pasją. Wiłem się pod nim. Obaj jęczeliśmy głośno. Poruszałem biodrami, mocniej się na niego nabijając.
- Och… Tak! - krzyknąłem, gdy trafił w mój czuły punkt. - Tak! Mocniej! Nnn…. Ach… - mruczałem mu wprost do ucha, czym wywołałem u niego uśmiech. - Szybciej! - popędzałem go, czując, że jestem bliski już szczytu tak samo jak i on.
Chłopak spełniał wszystkie moje prośby. Pchnięcia stały się chaotyczne i brutalne, ale właśnie tego chciałem. Był ostry… Tak jak lubiłem. Zacisnąłem na nim mięśnie i obaj doszliśmy w tym samym momencie. On rozlał się we mnie, a ja wybrudziłem nasze brzuchy oraz pościel. Wyszedł ze mnie i położył się obok.
- I jak się podobało? - uśmiechnął się, regulując oddech.
- Bardzo - odwzajemniłem gest .- Ale mało - szepnąłem i usiadłem na nim okrakiem, po czym nabiłem się na niego, wzdychając ciężko.
- Niewyżyty jesteś - mruknął, unosząc biodra.
- Wiem - poszerzyłem uśmiech i zacząłem poruszać biodrami w górę i w dół.
Chciałem poczuć go w sobie, tak mocno jak tylko było to możliwe. Uruha dotykał mnie, a ja miałem wrażenie, że zaraz oszaleję. Stałem nad przepaścią agonii, a on jeszcze popychał mnie w jej stronę. Bawiłem się wyśmienicie. Och… Od tak dawna na to czekałem… Wszystkie moje marzenia i sny spełniały się właśnie w tej chwili… To było zbyt piękne, aby było prawdziwe…

I tak właśnie było - zbyt pięknie.
- Ruki… - usłyszałem nad sobą melodyjny głos.
- Jeszcze minutkę… - jęknąłem, wciskając twarz w poduszkę.
- Ruki… - ktoś szepnął mi do ucha.
Poczułem, jak czyjeś dłonie dotykają moich pleców. Następnie owe dłonie przeniosły się na mój tors, sunąc dalej w dół brzucha. Zatrzymały się na chwilę dopiero przy linii bokserek. Właściciel zwinnych dłoni wsunął jedynie opuszki palców pod gumkę mojej bielizny, na co ja uśmiechnąłem się, gdyż bardzo mi się to podobało. Było mi tak ciepło i dobrze - chciałbym trwać tak wiecznie…
- Uruha, przestań - szepnąłem.
- Jaki Uruha? - zdziwił się głos.
Spojrzałem na właściciela owego głosu. Nade mną stał Aoi i trzymał w rękach kołdrę, za którą mocno pociągnął. Odwinąłem się z mojego „kokonu” i spadłem na podłogę. Spojrzałem na niego zaskoczony…
- Ee? - wydusiłem z siebie. Co tu się dzieje? Jakiś paradoks czy jak?
- Szkoda, że nie widziałeś swojej miny, jak cię dotykałem…
Nic z tego nie rozumiałem… Ale grunt, że Aoi wcale nie był gorszy w łóżku od Uruhy… tak samo jak Kai i Reita…


2 komentarze:

  1. albo zrobilas z Ruksa rozpustnika albo chlopak ma niezly sen... spi i sni wxiaz o tym samym o.O ok... ale lubie to opko xD fajne jest...
    Uru jaki bezposredni xDD

    OdpowiedzUsuń