Co do serii
"Co by było gdyby" i "Serii specialnej" to się jeszcze
zobaczy. Nie mam pomysłu, jak kontynuować "co by było gdyby", a seira
specialna to... w każdym razie co się odwlecze to nie uciecze i jeszcze zdążę
to napisać, spokojnie. Jak na razie zaczynam nową serię (no właśnie tą) (kurde,
myślałam, że to komentowanie dłużej wam zajmnie, a tu już 11 komentarzy i
dodawać nowy wpis trzeba! A Hoshii nie ma i nie ma kto betować... :( ) Mam
jeszcze jeden shot z Aoihą i jeden z innym paringiem nie dotyczący gazeciaków-
ktoś w ogóle będzie czytał? To takie ckliwe jest (chyba) więc ostrzegam xD Jak
to już wszystko dodam i skończę serię liceum, która będzie na pewno długa,
chyba wyjdzie więcej niż 7 odcinków, ale jak na razie nic nie obiecuję, to będę
zastanawiać się co dodać, ok? Ale spokojnie, pamiętam ok tym :) i dziękuję za
pamieć z waszej strony ;]
Tytuł: „Liceum”
Paring:
Reita x Ruki, Aoi x Uruha (The GazettE)
Gatunek:
romans, (chyba) opera mydlana, obyczajowe, szkolne
Beta: -
Nowa szkoła…
Huh… Jak ja nienawidzę zmieniać szkoły i tych wszystkich formalności, całej tej
w gruncie rzeczy zbędnej „papierologii” i sztucznych uśmieszków… Czy ja nie
mogę w końcu zamieszkać z rodzicami w jedynym miejscu jak inni, normalni
ludzie, a nie wiecznie się zmieniać miejsce zamieszkania?
Wyszedłem z
sekretariatu, a za mną w towarzystwie starszej kobiety pełniącej roli
sekretarki. Odprowadziła mnie ona pod klasę, w której zaraz miałem mieć lekcje.
No tak, zapomniałem wspomnieć wcześniej, że w końcu był środek roku szkolnego,
więc nie mogłem sobie od tak wrócić do domu po złożeniu formularza
zgłoszeniowego. Na korytarzu było pusto. Pod klasą siedział tylko jeden
chłopak. Miał tlenione blond włosy i mocny, ciemny makijaż, którym
prawdopodobnie chciał nadać „pazura” swoim anielsko delikatnym rysom twarzy.
Był ubrany w czarne, dopasowane spodnie i granatową koszulę, której rękawy miał
podwinięte aż po same łokcie. Na jego przegubach zauważyłem masę bransoletek, a
na kciuku prawej dłoni ciężki, srebrny sygnet. Nastolatek siedział skulony i zajęty
był skrobaniem w zeszycie.
- Och,
Matsumoto-kun, czy mógłbyś oprowadzić nowego kolegę po szkole? - zapytała
uprzejmie sekretarka. - Do dzwonka jeszcze dużo czasu. Może poznasz go z
jakimiś swoimi znajomymi? - zaproponowała.
- Taa… -
mruknął niezadowolony chłopak wstając z ociąganiem z podłogi i otrzepując tyłek
z niewidzialnego kurzu.
- Jestem Yuu
- przedstawiłem się i wyciągnąłem dłoń w jego stronę. Matsumoto dziwnie się na
nią spojrzał. Odczytałem z jego wyrazu twarzy, że nie zamierza się ze mną przywitać,
toteż opuściłem w końcu wyciągniętą rękę. - Yuu Shiroyama.
- Świetnie.
Mów mi Ruki – odparł oschle i ruszył przed siebie, a ja wiernie podążyłem za
nim.
Chłopak na
pierwszy rzut oka wydał mi się być mało przyjazny. Drugą rzeczą, która rzuciła
mi się w oczy (i tu akurat słowo „rzuciła” pasuje idealnie) był fakt, iż mój
towarzysz był niski. Niższy ode mnie o głowę, choć miał buty na koturnach. Co
prawda niskich, zapewne dlatego, żeby nauczyciele się go nie czepiali, jednak
obcas to zawsze obcas i wzrostu dodaje…
Przeszliśmy
korytarz w milczeniu i zatrzymaliśmy się pod niebieskimi, dwuskrzydłowymi
drzwiami.
- Zakładam,
że umiesz czyta ć- mruknął zatrzymując się przed nimi - i rozszyfrowałeś ten
napis - wskazał na tabliczkę na ścianie - przez co dowiedziałeś się, że idziemy
do stołówki - pchnął drzwi. – Trwa właśnie przerwa obiadowa i wszyscy tam
siedzą.
- Prawie
wszyscy - poprawiłem go. - Ty nie. Dlaczego? – dociekałem.
- Bo nie -
wzruszył ramionami. - Bo nie mam, z kim tam siedzieć. Pewnie nasza „kochana”
sekretarka i „wyrozumiały” dyrektor zdążyli ci już wcisnąć kit, że jest tu
bosko, pejzaż istnie z sielankowej krainy, niestety muszę zburzyć twój
wyimaginowany światek i zastąpić go twardymi realiami życia codziennego w tej
szkole. Tutaj każdy ma swoje miejsce. Społeczeństwo uczniowskie dzieli się na
grupy. Tam - wskazał na stolik mieszczący się pod oknem.- Siedzą „celebry ci”.
Aby zostać uznanym przez ich grupę musisz być bogaty i piękny albo obrzydliwie
bogaty; wtedy uroda nie jest wymagana. Pozwolisz, że przedstawię ci tylko
liderów grup, a nie wszystkich… Gardło mnie boli - usprawiedliwił się, a ja
kiwnąłem głową, na znak, że się zgadzam. - Widzisz tego chłopaka o rudych,
półdługich włosach?
-Tak.
-To Kouyou
Takashima, ale wszyscy na niego mówią Uruha.
-„Śliczny”?-
zdziwiłem się.
-Tak. Warto
pamiętać, że tutaj większość osób ma jakiś przezwisko. Tylko nauczyciele
zwracają się do uczniów po imieniu, choć i to nie zawsze – wywrócił oczyma. –Z
kolei tam - wskazał na stolik przy bufecie - to kujony albo geniusze. W różnych
grupach różnie ich nazywają. Żeby się tam dostać, musisz się po prostu dobrze
uczyć. Ten brunet siedzący na środku to Kai, ale naprawdę nazywa się Tanabe
Yutaka. Miły gość - podsumował.
- A co
sądzisz o Kouyou? – zapytałem ciekawsko.
- Naprawdę
interesuje cię moje zdanie? - zdziwił się, na co ja przytaknąłem. - Nie znam
go. Nie zadaję się z celebrytami. Nie zadaję się z nikim. Ze mną nie można się
zadawać i jak już skończę gadać, kto jest kto, to też radzę ci oddalić się ode
mnie, bo będziesz miał trudny start.
- Znasz wszystkich
w szkole? – zasypywałem go gradem pytań.
- Znam ich z
nazwiska i wiem, do jakiej grupy należą. To wszystko; więc nie licz, że cię z
kimś zapoznam – prychnął. - Dalej, tam - wskazał na stolik pod ścianą, przy
którym nawet lampy nie pracowały jak należy, przez co był on zaciemniony -
siedzi „gang sta”. Wiesz, taka szkolna yakuza. Ten blondyn z irokezem to Reita,
choć naprawdę ma na imię Akira Suzuki. Nie radzę ci się zadawać ani z nim, ani
z nikim z jego paczki, bo możesz za to oberwać. No chyba, że planujesz wstąpić
do „gang sty”, to inna sprawa, choć mogę zagwarantować, że nie będzie łatwo.
Acha, i nie waż się mówić do Reity po imieniu, jeśli nie chcesz żeby zafundował
ci operację plastyczną, choć uwierz mi, nie będziesz po niej lepiej wyglądał… -
mruknął, krzywiąc się. – Tam z kolei - wskazał na stolik mieszczący się zaraz
przy drzwiach wyjściowych ze stołówki - siedzą
artyści. Dziwni ludzie, zachowują się, jakby wiecznie byli na haju. Ten blondyn
z czarnymi pasemkami to Yune. Żeby do nich dołączyć, musisz malować, rysować,
śpiewać, grać na czymś albo pisać wiersze i oczywiście być wrażliwym na piękno,
które nas otacza - westchnął teatralnie i odwrócił się, chcąc wyjść ze
stołówki.
- A ty do
jakiej grupy należysz? - złapałem go za nadgarstek, zatrzymując.
- Do… do
żadnej. Jestem outsiderem. Wszyscy uważają mnie za dziwaka - wzruszył
ramionami.
- Dlaczego? –
wciąż pytałem.
- Hm… Może
dlatego, że żadna grupa mnie nie usidliła i nie zmieniłem się w żaden sposób,
żeby do jakiejkolwiek z nich należeć. Mam w poszanowaniu to, co inni o mnie
myślą…
- Ale ich
nieprzychylna opinia cię boli – zauważyłem. Po jego twarzy przebiegło zdziwienie
pomieszane z lekką dozą strachu, które szybko ukrył pod maską obojętności.
Miałem wrażenie, że jego oczy wrzeszczały do mnie: „Jak się domyśliłeś?!”, ale
usta powiedziały zupełnie coś innego:
- Zdaje ci
się - mruknął i wyszedł.
- Ej,
czekaj! - chciałem go jeszcze złapać, ale w tym momencie zabrzmiał dzwonek na
lekcje i wszyscy podnieśli się ze swoich siedzeń, kierując do wyjścia ze
stołówki. W tłumie zgubiłem Rukiego.
***
Wczorajszego
dnia nie było mi już dane spotkać się z Rukim. Dzień zleciał mi na zapoznawaniu
się z kryteriami ocen, nauczycielami i uczniami z mojej klasy. Na lekcji
matematyki w jednej z ławek dostrzegłem tego bruneta, Kaia, o którym mówił mi
blondyn. Zachęcony pochlebną opinią, jaką wygłosił o nim Matsumoto, dosiadłem
się do niego. W istocie chłopak okazał się być bardzo miły, cierpliwy, a przede
wszystkim mądry czy może nawet raczej genialny. Całą lekcję przegadaliśmy.
Brunet wytłumaczył mi algebrę podczas niepełnej godziny zegarowej, podczas gdy
różni nauczyciele z różnych szkół, miast i regionów kraju nie potrafili tego
zrobić przez siedemnaście lat, jakie spotykałem się na tym świecie z
matematyką.
Na przerwach
szukałem wzrokiem Rukiego, ale nigdzie go nie zauważyłem. W dodatku ta szkoła
była naprawdę ogromna - miała kilka poziomów i kilkanaście klas od tego samego
przedmiotu, więc nie wiedziałem, gdzie go szukać. Znalazłem go dopiero na
długiej przerwie na głównym holu przy tablicy informacyjnej. Stał z otwartymi
ustami i wpatrywał się niczym zahipnotyzowany w z kartek wiszących na tablicy.
Po chwili zerwał ją i wyjął z kieszeni zapalniczkę, aby ją spalić. Szybko do
niego podbiegłem, chcąc dowiedzieć się, co go tak zdenerwowało. Położyłem dłoń
na jego ramieniu, na co chłopak aż podskoczył.
- Yuu… -
spojrzał na mnie zdziwiony. - Czego chcesz? - ściągnął brwi, chowając kartkę i
zapalniczkę za plecy.
- Co się
stało? Co to za kartka? - zapytałem.
- Nie wiem,
o czym mówisz – warknął, próbując mnie zbyć tanią wymówką. Chciał uciec w korytarz
po lewej, ale stamtąd nagle wyłonił się ten blondyn… no… jak on się nazywał?
- I co, Maleństwo?
Znalazłeś informację, którą dla ciebie zostawiliśmy? - zaśmiał się wrednie lider
grupy… no jak on się zwał? Nie mogłem sobie za nic przypomnieć… Czy to już ten
wiek, żebym borykał się ze sklerozą starczą? Jakoś nie wydaje mi się… Niestety,
częste zmienianie miejsca zamieszkania wiązało się z regularnym poznawaniem
nowych osób, przez co z czasem uzbierało się ich tak wiele, iż miałem problemy
z zapamiętaniem, jak kto się nazywa.
Z
bezpiecznej odległości obserwowałem całe zajście. Niższy chłopak aż cały trząsł
się ze złości. Chciałem mu pomóc, jednak nie zamierzałem się wtrącać, póki nie
wiedziałem, o co tak naprawdę im poszło.
- Tak -
burknął Ruki. - Reita, ty świnio! - pchnął blondyna. No tak, Reita!
Przypomniało mi się… zaraz, zaraz… Reita?! Czy to nie ten ze szkolnej yakuzy,
od której Ruki kazał mi trzymać z daleka?! Czy on jest samobójcą, zadając się z
takimi osobami?!
Akira nawet
nie cofnął się o krok pod wpływem pchnięcia Matsumoto. Spojrzał na niego z
wyższością i prychnął.
- Pamiętaj…
Na godzinę dziewiątą i się nie spóźnij - zaśmiał się donośnie i pchnął Rukiego
z takim impetem, że ten uderzył w ścianę.
- Nigdzie
nie idę! - krzyknął buńczucznie za oddalającą się bandą ciemiężycieli.
- No trudno…
w takim razie pochowamy twojego kota - blondyn wzruszył ramionami. – Tak czy
siak rozmiary się zgadzają - cała grupa roześmiała się ohydnie, a ja poczułem,
że i we mnie zaczął wzbierać gniew.
- Raczej
nie… - warknął Ruki, mrużąc przy tym groźnie oczy.
- Nie? -
zdziwił się Suzuki, ponownie podchodząc do niższego. – Mam cię przekonać do
swoich racji? - zapytał nad wyraz spokojnie, jednak łatwo było przejrzeć, że jego
spokój był w istocie wyłącznie fałszywą maską, którą przybrał. Tak naprawdę
cały wrzał ze złości.
- Spróbuj
jeszcze raz zrobić coś takiego, a przypomnę ci czasy z podstawówki i gimnazjum -
syknął wściekle mniejszy blondyn.
Po grupie
Suzukiego rozeszły się szmery. Dało się słyszeć urywane, pełne niedowierzania
pytania: „Maleństwo ma na niego haka?!”. Cała uwaga ponownie skupiła się na
Rukim. Reicie najwyraźniej puściły nerwy, bo złapał niższego chłopaka za bluzkę
i przycisnął go do ściany, przy okazji mocno nim potrząsając.
- Tylko
spróbuj pisnąć słówko, a osobiście pochowam cię w sobotę - warknął, po czym
puścił Rukiego, przez co ten spadł na podłogę.
Wkurzony nie
na żarty Akira odszedł, zostawiając chłopaka samego. Wtedy do niego podbiegłem
i pomogłem mu wstać.
- Co to była
za akcja? - zdziwiłem się. - O co chodziło z tym pogrzebem, z tą sobotą i
kotem? – spojrzałem na niego żądny wyjaśnień.
Ruki nie
odpowiedział, tylko wcisnął mi w rękę zgniecioną kartkę, którą wcześniej chciał
spalić. Rozwinąłem ją i zobaczyłem…
- Nekrolog? –
zdziwiłem się. - …Takanori Matsumoto?- przeczytałem imię „zmarłego”.
- To ja -
odpowiedział posępnie. - To miał być taki ich głupi żart - burknął i otrzepał
się.
- Często ci
dokuczają? – zmartwiłem się.
- Phi!
Codziennie - wywrócił oczyma.
- Nikomu
tego nie zgłosiłeś?
- A niby
komu? Nauczycielom? Oni nic mu nie zrobią! - zaśmiał się gorzko. – Pozwalają mu
panoszyć się i robić, na co ma żywnie ochotę – fuknął. – Kto wie, może nawet
sami się go boją… - westchnął.
- A
rodzicom? – dopytywałem.
- Ja… -
zaciął się. - Ja nie mam rodziców… Mieszkam z babcią… - wyznał smutno, jednak
chwilę potem znów przybrał neutralny wyraz twarzy, chowając swoje prawdziwe
uczucia. - Ten nekrolog to tylko podpucha… w ten sposób chcą mnie wkurzyć -
westchnął.
- Współczuję
ci - przyznałem szczerze.
Nie
potrafiłem sobie wyobrazić, jak można znosić coś podobnego. Idziesz sobie
spokojnie po korytarzu, patrzysz na tablicę informacyjną, a tam wisi twój nekrolog!
Tym bardziej nie potrafiłem zrozumieć, jak można być takim chamem! To zupełnie
tak, jakby ta grupka życzyła śmierci Takanoriemu!
- A o co
chodziło z sobotą i godziną dziewiątą?
- Że chcą mi
nakopać - powiedział cicho i wyrwał mi kartkę z ręki, po czym w końcu ją
spalił. Rzucił palący się papier na podłogę i przydepnął go nogą. - Że o
dziewiątej w sobotę mam być na cmentarzu… - kontynuował.
- A z kotem?
- zaciekawiłem się.
- To była
tylko prowokacja. Mam w domu kota, którego Reita nie cierpi, dlatego chciał mi
dogryźć, że mi go zabierze - westchnął.
- Dlaczego
nie cierpi twojego kota? Przecież nie nosisz go do szkoły, nie? - zauważyłem. –
Co mu przeszkadza zwierzak, którego trzymasz w domu?
- Niby nie
powinien… - kiwnął głową i uśmiechnął się słabo. - Ale… ten… - zająknął się. -
Nieważne – w końcu jednak zrezygnował z tego, co chciał powiedzieć. Wyminął
mnie i chciał odejść, jednak nie pozwoliłem mu na to.
- Mówiłeś
coś o podstawówce i gimnazjum… o co chodziło? - spojrzałem na niego
wyczekująco.
Przez chwilę
trwaliśmy w ciszy. Ruki przyglądał mi się, jakby szukał w moim wyglądzie
potwierdzenia, że go nie zdradzę i nie wydam. W końcu kiwnął głową, jakby sam
się w tym utwierdzając i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia ze szkoły.
- Powiem ci,
ale nie tutaj - mruknął.
Wyszliśmy z
posesji szkoły i skierowaliśmy się w stronę starego parku. Usiedliśmy na murku
przed jego bramą. Chłopak wyciągnął nogi przed siebie i westchnął ciężko.
- Dobra,
wytłumaczę ci wszystko, ale obiecaj mi, że nikomu tego nie powtórzysz, jasne? –
upewnił się. W odpowiedzi kiwnąłem głową. - Okej... No to… Tak naprawdę to znam
Uruhę, Kaia i Reitę już od podstawówki, a Akirę to nawet jeszcze dłużej.
Mieszkamy w jednym bloku na różnych piętrach i kiedyś byliśmy przyjaciółmi; wszyscy.
Byliśmy zgraną paczką i zawsze trzymaliśmy się razem. Pod koniec trzeciej klasy
gimnazjum obiecaliśmy sobie, że w liceum nic się nie zmieni i nadal będziemy
przyjaciółmi… niestety nie wyszło… - sposępniał. - Każdy znalazł sobie nowych
znajomych. Kiedyś mieliśmy nawet własny zespół. Uruha grał na gitarze, Reita na
basie, Kai na perkusji, a ja śpiewałem i grałem, ale wszystko to posypało się w
liceum. Teraz oni udają kogoś, kim tak naprawdę nie są. Kouyou nie odzywa się
do mnie, bo jest na to „za bogaty” – fuknął, przewracając oczyma - i nie wypada
mu zadawać się z „plebsem”, bo on w końcu należy do „celebrytów”. Tak samo
nawet nie spojrzy już na gitarę, bo według jego nowych przyjaciół, nie powinien
grać, a jedynie mieć kogoś, kto by dla niego grał. Po co się uczyć i szkolić w
jakiejś umiejętności, kiedy można kogoś opłacił, żeby fundował ci zabawę, przy
której ty nie musisz pracować - parsknął.- Kai zajął się nauką i jakoś nie miał
czasu na grę na perkusji. Czasem z nim gadam, ale jest wiecznie zajęty, bo musi
przygotowywać się do wielu konkursów na raz. Poza tym to już nawet nie mamy za
bardzo o czym rozmawiać. Jego nowi kumple też odcisnęli na nim swoje piętno… -
westchnął. - No i Reita… Jego zachowanie boli mnie najbardziej – przyznał cicho,
a jego oczy zaszkliły się. - Kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Odwiedzaliśmy
się codziennie, ba, spędzaliśmy u siebie całe dnie i gadaliśmy o pierdołach. Z
tego właśnie powodu wspomniał o moim kocie. Nigdy go nie lubił, kiedy do mnie
przychodził. Znamy się od bardzo dawna i Akira zawsze mnie bronił, zawsze
pomagał, a ja starałem mu się odwdzięczać - urwał, jakby chciał coś jeszcze
powiedzieć, ale tego zaniechał. - A teraz przyszło to nieszczęsne liceum… Reita
udaje pana na swoich włościach czy początkującego mafioso, ale tak naprawdę
widzę, że to nie sprawia mu przyjemności…
- Czegoś mi
nie mówisz - zauważyłem i objąłem go po przyjacielsku. - Możesz mi powiedzieć -
uśmiechnąłem się zachęcająco.
- Boli mnie
to, że tylko ja się nie zmieniłem, a przez to wyszedłem na idiotę… - szepnął.
- Coś
jeszcze chciałeś powiedzieć - drążyłem.- Zdaje mi się, że coś o Reicie…
Takanori
spojrzał na mnie zszokowany. Chwilę potem po jego policzku spłynęła pojedyncza
łza. Wtulił się we mnie i zaczął cicho płakać. Przytuliłem go i głaskałem po
plecach uspakajająco, pozwalając mu wypłakać się i tym samym zrzucić z siebie
ten ciężar, który, jak się zdawało, nosił samotnie na swoich barkach od
dłuższego czasu.
- Bo… Bo
jeszcze był… taki jeden incydent – wydusił z trudem.
- Jaki?
- Po
zakończeniu trzecich klas, wszyscy poszliśmy na imprezę - przełknął głośno
ślinę. - Upiliśmy się… i… i ja nie wiem, jak to się stało, ale… jakimś cudem ja
i… Reita… znaczy… - dukał, odsuwając się ode mnie.
- Wylądowaliście
razem w łóżku? - zgadłem, a chłopak przytaknął. - Nie bój się, nie brzydzi mnie
to. Sam jestem Bi - pogłaskałem go po natapirowanych włosach. - I co dalej?
- Ja… ja już
od dłuższego czasu… coś do… no wiesz… - zarumienił się obficie.
- Czułeś coś
do niego – dokończyłem za niego, gdyż miał wielki problem, żeby przyznać się do
tego głośno.
- No właśnie
- kiwnął głową. - I zaczęło nam się układać… Już było dobrze, zachowywaliśmy
się jak para zakochanych, kiedy wakacje się skończyły i po zakończeniu
ceremonii rozpoczęcia roku szkolnego Reita zrobił się taki … Najpierw udawał,
że mnie nie zna, a potem zaczęły się te głupie żarciki i groźby…
- Pobił cię?
– podniosłem głos.
- Nie… Nigdy
nie zrobił mi krzywdy… Gdy już jego koledzy chcieli mi coś zrobić, zawsze ich
odciągał pod pretekstem, że przecież mogą zrobić coś fajniejszego, ale jego
zachowanie i tak nie jest przyjemne… - pociągnął nosem.
- A
próbowałeś z nim kiedyś pogadać? Tak w cztery oczy? – dopytywałem.
- Nie… On
zawsze chodzi z tą swoją grupką… a jak już nawet jest sam, to unika mnie, jak
może… - westchnął, wczepiając się w moją koszulkę.
[Reita]
- Na razie! -
machnąłem do reszty, wychodząc ze szkoły.
- Nara,
szczęściarzu - odpowiedzieli mi i weszli do klasy, gdzie mieli zostać po
godzinach za karę.
W sumie
cieszyłem się, że choć raz w życiu wrócę o normalnej porze do domu. Zrzuciłem
torbę na ramię i wyszedłem ze szkoły energicznym krokiem. Uśmiech sam cisnął mi
się na usta. Postanowiłem iść dłuższą drogą, przez park, gdyż była sprzyjająca
pogoda. Tak… ten październik był wyjątkowo piękny i ciepły. Już kierowałem się
w stronę parku, gdy nagle coś przykuło moją uwagę. Poprawka - ktoś, nie coś;
dokładniej - Ruki! Matsumoto tulący się do tego nowego! W trybie
natychmiastowym mój dobry humor wyparował i zastąpiły go niezliczone pokłady
gniewu i furii. Miałem wielką ochotę skopać bruneta, zabrać stąd Takę i
powiedzieć, że nadal coś do niego czuję, ale… nie mogłem. Nie mogłem przecież
zepsuć sobie opinii w szkole; nie mogłem „stracić twarzy”.
Zaraz,
chwila, moment… czy Ruki płakał? Przyjrzałem się im z bezpiecznej odległości.
Tak, Takanori… płakał… Ale dlaczego? Co się stało? Już chciałem tam iść i
zapytać o to, ale zatrzymałem się w pół kroku i zawróciłem, wybierając
tradycyjną drogę, którą wracałem do domu. Do końca dnia targały mną wyrzuty
sumienia… Pewnie Matsumoto mnie znienawidził… Nie dziwiłem mu się. Może
chodziło o ten nekrolog? Sam uważałem ten pomysł za straszny, ale Tetsu uparł
się, że musimy to zrobić, bo to zabawne. Mnie bynajmniej do śmiechu nie było. W
dodatku obawiałem się soboty- nie chciałem, żeby ktokolwiek zrobił krzywdę
mojemu Rukiemu… Wróć! To już nie jest mój Ruki… I nigdy nie był… Będę musiał
coś wymyślić, żeby ochronić Takę…
Fajne to. *,*
OdpowiedzUsuńI już cię kocham za te Reituki. x3 Już się nimi jaram, a to dopiero początek. XD Tak, Reita nie może pozwolić, aby coś stało się Rukiemu! Już nie mogę się doczekać kolejnej części. x3
Weny życzę!
*w* Reituki <3 Aoiha <3 Kce więcej,więcej! *-,*
OdpowiedzUsuńNo,no...Rei taki wrażliwy ^^
Aoi...GTFO od Matsumoto,won do Uruszki! =.=
Opko cudne,czekam na więcej! ;D
Aoiha czekam na Aoihe XD ehh Reita opinia w szkolr ważniejsza od Rukir no wiesz ty co =.= chce dalszą czesc *-*
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Misu jest Aoiha (no będzie... xD) jest Reituki i człowiek jest szczęśliwy! serio...
OdpowiedzUsuńKai kujonek xD hahaha... ale pasi to do niego... grzeczny chłopczyk w okularkach
Uru celebryta o.O weź się Uruś skarbie opanuj... Aoi (ciii...)\, gitara., Ruki, PRAWDZIWI PRZYJACIELE! fajniejsi niż banda idiotó słuchających popu... POPU! jak możesz ;_; (Lilien ma uraz psychiczny do tego gatunku, poza tym nic do niego niema... nie hejtuje go... i nic z tych rzeczy)
Reita i Rap... hahahaha... joł ziom... xDD weź się ogarnij stary! Ruki ważniejszy... ale słodko, że go nadal kocha i właściwie o niego dba... taki anioł stróż... Reita-anioł o.O pomińmy to =.=
Aoi - TAK! TAK TRZYMAJ KOCHANIE! olej grypy społeczne - przyjaźń się z Rukim...
Ruki... biednyś... *tula* będzie dobrze...
Kyaaa!!!! Uwielbiam takie opowiadania, w sensie że w liceum. Kocham je! Twoje to jedno z najlepszych jakie czytałam. Nie mogę sobie wyobrazić Uruhy słuchającego PoP'u. To nie na mój mózg...
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg i weny życzę.
Wrrr u.u wypociłam takiego ładnego komentarza. Kasnął się u.u
OdpowiedzUsuńW skrócie >tęcza z nosa< utVEGHDYvhjyukr
Bardzo mi się podoba ^^ oczywiście, barzdo lubię czasy licealne, sama piszę coś w podobie ^^ tylko to...coś diametralnie różni się od twojego opowiadania, gdzie jest ład i skład XD
Dobra, podsumowując: Kyaaaaaa~
Rozdział jak zwykle udany, ale muszę przyznać, że z niecierpliwością czekam na Aoihę, bo nie przepadam za Reitą... ;)
OdpowiedzUsuńNie no, ja już tak mam, że zawsze jest mi szkoda Rukiego...
OdpowiedzUsuńA Reita zawsze dostaje tytuł szkolnego rozrabiaki, bo czy chce czy nie, pasuje do tej roli (nawet sama coś podobnego o nim pisałam, ale to dopiero ukaże się później) ;P
Uruha, Uruszko ty mój, co ty najlepszego wyprawiasz? Łazisz z jakąś szkolną elitą, a może trzeba się tak powoli zacząć oglądać za Aoim?
Czekam i na Aoihę i na Reituki, bo ja kocham Reitę! ;*
Noooo świetnie się zapowiada ta seria... O,O Reita jako zły zły chłopiec ukrywający swoją wrażliwą duszyczkę... noooo to naprawdę może być świetne, KOBIETO DAWAJ NASTĘPNĄ CZĘŚĆ XD
OdpowiedzUsuńLalalulu;)
O,O Po przeczytaniu tego, mogę otwarcie powiedzieć, że kierwa, ratujesz mojego bloga XD
OdpowiedzUsuńTak mi to się cholernie podobało, że aż weny twórczej dostałam.
Jest Aoiha O.O Jest zbuntowany Rukiś...
CHCĘ WIĘCEJ ~!!
sHu
co tu dużo mówić ... piękne :)
OdpowiedzUsuńyey, już mi się spodobało. A pomysł z grupami - ciekawie, ciekawie ^_^
OdpowiedzUsuńBiedne Maleństwo :c
Świetnie =3
no no zajebiste serio!!!!!!
OdpowiedzUsuńczekam na więcej!!!!
Świetne!!! Nawet nie wiem co powiedzieć - to jest genialne! Nie mogę się doczekać następnej . Pisz dalej, pisz, pisz i szybko wstawiaj! XD A póki co to weny życzę
OdpowiedzUsuń~Shimura
OoooooOoo *U* Chyba się zakochałam w tym opowiadanku!
OdpowiedzUsuńKocham sposób w jaki wykreowałaś chłopaków. Wredny, zUy i paskduny Reire, oraz biedny, kochany i (jak zawsze <3) słodziutki Ruki! Właśnie takie połączenia lubię. Nie mówiąc już o tym, że Reituki uznaję za styl życia (religię też xD). Już nie mogę się doczekać następnej części! *U*
Pozdrawiam i weny życzę!
`HanashiのRokku`
Po przeczytaniu tego mam wrażenie, że to zmieniona kontynuacja "Szkonych czasów". Tak jakby kontynuacja, bo mieli tam po 17 lat a Ruki 15, ale to taki szczegół.
OdpowiedzUsuńZ przyjamnośćią przeczytam kolejne części.
~Kayl
OOo to było świetne *-*
OdpowiedzUsuńReituki forever <3
I będzie Aoiha xd właśnie, będzie? Ja chcę kolejną część~! Bo uwielbiam opki licealne XD I tak sie fajnie i ciekawie zapowiada.
Celebrytka Uruha xd A no nawet pasuje ! ^^
I Kai na kujonka też ;d Ale Reita to by se dał siana, a nie nęka mi tu Ruksa >.<
hej, hej! dopiero zaczęłam czytać twojego bloga i zaczęłam od "Liceum", no może nie licząc kilku oneshotów. tak czy inaczej, to jest genialne! strasznie podoba mnie się pomysł z tymi grupkami i tym, że każdy się "zmienił", jednak liczę, że wszystko się ułoży :).
OdpowiedzUsuńno to tyle i biorę się za koleiny rozdział :))
Noo... To tak jak obiecałam - nadrabiam twoje opki ^^
OdpowiedzUsuńNotka od razu przypadła mi do gustu, gdyż uwielbiam ficki za czasów szkolnych, no po prostu kocham <3
A wracając do tematu to... Chcesz mnie do depresji doprowadzić?!
Jak oni omgli się tak po prostu rozejść? Zakończyć przyjaźń i miłość...
Będę płakać x.x *biegnie po chusteczki*
Mam nadzieję, że w kolejnych rozdzialikach wszystko się ułoży i będzie forever friends i forever love <3 No i patrząc na Kai'a forever alone .-. Znajdź mu kogoś! Moje słoneczko nie może być samotne! ^^
Dobra, to ja spadam czytać kolejny rozdzialik ;33 Buźka ; **
Suuper...
OdpowiedzUsuń