Kopciuszek gubiacy bluzki cz.7

I | II | III | IV | V | IV |



[Ruki]
Uruha wyszedł, kiedy zacząłem całować się z Reitą. Aoi zrobił ze mnie niewyżytego zboczeńca i chciałem się zaspokoić, a skoro i Rei miał ochotę na seks, którego odmówił mu Uru, to na otarcie łez chyba może wziąć i mnie, nie? Po chwili uświadomiłem sobie, że zacząłem myśleć jak typowy zboczeniec- wejść, przelecieć coś lub kogoś, wyjść. W tym momencie basista odepchnął mnie.
-Przestań…- szepnął i… zarumienił się? Boże, jeszcze nigdy w życiu nie widziałem rumieniącego się Reity dlatego stanąłem jak wryty i przyglądałem mu się. Musiałem zapamiętać ten widok, bo coś podpowiadało mi, że szybko tego ponownie nie zobaczę.
-Aaa…- mruknąłem tępo.- Ja to nie Uruha, sorry- wzruszyłem ramionami i chciałem odejść.
Nagle coś zakuło mnie w serce. Zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę nikt mnie nie chce… Aoi, Reita- nikt. A przez te moje humorki i szukania swojej „true love” Gazetto może przestać istnieć. Zrobiło mi się jeszcze smutniej, bo przecież od początku wkładaliśmy w ten zespół całe nasze zaangażowanie i ostatnie pieniądze. Teraz doszedł do nas Uruha i muzyka lepiej brzmi z gitarą prowadzącą, więc wszystko powinno być już dobrze. Powinniśmy znaleźć dobrego menagera, wytwórnię, podpisać kontrakt- powinno być jak w bajce… ale tak nie jest… nie jest tak przeze mnie…
 Po chwili dotarło do mnie coś jeszcze- to ja jestem źródłem wszystkich nieszczęść; smutku Aoia- gdybym nie wpierdolił się do jego życia prywatnego z butami może nie było tak źle. Chłopak z pewnością by cierpiał, ale mniej i bynajmniej może kiedyś jego zabieganie o Kouyou zostałoby wynagrodzone w postaci randki czy pocałunku? A tak przeze mnie Yuu nie ma już szans, bo odpuścił sobie…
 Jestem winny płaczu Uruhy. Gdybym na jego oczach nie zaczął lizać się z Reitą z pewnością poradziłby sobie lepiej ze słowami blondyna. Może by się wściekł, może go uderzył, ale z pewnością byłoby mu łatwiej- przynajmniej nie miałby podstaw do myślenia, że Akira zdradza go ze mną lub jest mną bardziej zainteresowany niż nim, co oczywiście było jedną wielką bzdurą.
Rumieniec i spłoszony wzrok basisty jest również moją sprawką. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy, żeby od tak sobie go pocałować. W końcu nie wszyscy są takimi kurwami, jak ja…
Niespodziewanie poczułem stalowy uścisk na swoim nadgarstku. Odwróciłem się i spojrzałem zaskoczony na blondyna. Nie chciał żebym odszedł? Dlaczego?
-To nie tak jak myślisz…
-Nie jest tak, że chciałeś przelecieć Uruhę, a mnie nie chcesz?
-Posłuchaj… To jest skomplikowana sprawa…- mruknął.- Ja go wcale nie chciałem przelecieć. Wiedziałem, że Aoi kocha się w nim- w końcu to było widać jak na dłoni- i chciałem mu jakoś pomóc, ale nie wiedziałem jak. Nieważne co bym zrobił, Uru i tak to się podobało i zauważałem, że z każdym dniem chciał być coraz bliżej mnie. Ja go lubię, ale nie kocham. Chcę być jego przyjacielem, nie kochankiem. W delikatny sposób próbowałem mu to uświadomić, ale on zdawał się to ignorować, więc postanowiłem potraktować go dość brutalnie. Wiem, że teraz się do mnie zrazi i może nawet nie będzie chciał mnie znać, ale wiem też, że z pewnością poszedł teraz do Yuu…
-Skąd ta pewność?- zaciekawiłem się.
-A do kogo innego mógłby pójść?
-Do swojego domu, rzucić się na łóżko i w samotności się wypłakać?
-A jak tobie jest źle i niedobrze to tak robisz czy idziesz do Yuu?
-Ja to inna sprawa…- burknąłem.
-Wcale nie. Wszyscy chodzą do Aoia, kiedy mają jakiś problem. Zresztą Kouyou dobrze wie, że Yuu się w nim zakochał, a co za tym idzie ma stuprocentową gwarancję, że go nie odtrąci, wysłucha i pocieszy. Mam tylko nadzieję, że Shiro wykorzysta to na swoją korzyść i spróbuje coś zrobić. No i może Uruha w końcu zrozumie, że nie patrzył na tego faceta, co trzeba…
Zatkało mnie. Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że Reita okaże się taki dobroduszny i będzie w stanie poświęcić przyjaźń z Uru dla szczęścia Aoia… To było takie… słodkie. Chciałbym, żeby ktoś kiedyś okazał się taki dobry względem mnie. Popatrzyłem na blondyna z zachwytem. Szczerze, zawsze myślałem, że to on jest „ten zły i niedobry”, a tu proszę… ludzie jednak lubią zaskakiwać.
-Dobry z ciebie przyjaciel- podsumowałem.
-I nie chodzi o to, że nie chcę cie przelecieć- kontynuował.- Tylko o to, że wiem jak to się skończy. Chcesz powtarzać historię z Yuu? Chyba dobrze pamiętasz, jak to się skończyło, prawda?
-Prawda- przyznałem ponuro.- Ale zaraz, zaraz…- dopiero teraz trafiły do mnie jego wcześniejsze słowa. „I nie chodzi o to, że nie chcę cię przelecieć…”- To w końcu chcesz mnie przerżnąć czy nie, bo się już pogubiłem…- pokręciłem głową.
-Takanori…- westchnął.- Życie to nie tylko seks. Liczy się coś poza nim.
-No… teoretycznie wiem- odpowiedziałem zgodnie z prawdą, bo bynajmniej w praktyce ta wiedza u mnie nie znalazła zastosowania.- Czyli chcesz, ale nie chcesz mnie przelecieć?
-Ruki…- speszył się i znów się zarumienił.- Ja wiem, że ty ostatnio dużo przeszedłeś i… i zapewnie nie będziesz chciał tego słuchać…- spuścił głowę.- ale ty… ty dla mnie znaczysz coś więcej i ja nie chcę żeby to się skończyło na jednej wspólnej nocy… Wiem, że ty do mnie nic nie czujesz, ale…- zamilkł, kiedy zobaczył moje szeroko otwarte oczy ze zdziwienia. Wpatrywałem się w niego tak, jakby był duchem.
-Żartujesz?- zapytałem słabym głosem, czując jak do oczu napływają mi łzy, a gula w gardle uniemożliwiająca mi mowę rośnie.
-N… Nie- pokręcił głową.
-Nie wierzę ci…- po moim policzku spłynęła jedna łza.
-Takanori ja cię naprawdę kocha…
-Zamknij się!- wrzasnąłem i rozpłakałem się na dobre.- Myślisz, że to jest śmieszne?! Że fajnie jest grać sobie na cudzych uczuciach?! Jesteś podły!- uderzyłem go w twarz z taką siłą, że chłopak mało nie przewrócił się.
-Kiedy ja nie żartuję- złapał się za obolałe miejsce.
-No oczywiście!- piekące strumienie spływały po mojej twarzy. Nawet niebo buntowało się razem ze mną, gdyż na dworze rozpętała się burza.- Jak możesz?! Dobrze wiesz, że zakochałem się w Yuu i nic z tego nie wyszło, a ty mi jeszcze takie szopki odstawiasz?! Myślisz, że jestem aż tak tępy żeby w to uwierzyć?!
-Ale ja cię kocham! Naprawdę! Uwierz!- bronił się.
-Nienawidzę cię!- krzyknąłem i osunąłem się na kolana. Zakryłem twarz dłońmi i zacząłem głośno szlochać.
-Mogłem ci tego nie mówić…- szepnął sam do siebie.
-Masz zajebiste poczucie humoru…- chlipnąłem.
-To nie jest żaden pierdolony żart!- przykucnął przy mnie.- Co mam zrobić, żebyś mi uwierzył, że z ciebie nie drwię?- zapytał już ciszej i spokojniej.
-Wyjść stąd… Wyjdź stąd!- siorbnąłem nosem.
-Nie potrafię…- odciągnął moje dłonie od twarzy.- Nie mogę po prostu stąd wyjść, kiedy ty płaczesz. Tak samo nie potrafię patrzeć na ciebie, kiedy jesteś w takim stanie. Ale nie mogę cię opuścić- szepnął i przytulił mnie mocno, a ja nie wiedząc czemu wtuliłem się w niego. Reita gładził mnie uspakajająco po włosach i oparł brodę na moim ramieniu.
-I tak ci nie wierzę…- syknąłem cicho, spoglądając w górę na jego twarz.
Blondyn przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzą, po czym zaniechał odzywania się i przybliżył twarz do mojej. Moje serce przyśpieszyło, a mięśnie spięły się wywołując straszny ból. W każdej chwili byłem gotowy do ucieczki, kiedy pocałował mnie. Delikatnie i bardzo zmysłowo. Mój oddech stał się płytszy. Przez moment nie wiedziałem, co zrobić, ale w końcu oddałem pieszczotę. Sam nie wiem dlaczego- zupełnie jakby ktoś inny sterował moim ciałem. Serce wrzeszczało tak, podpowiadało mi, że dobrze robię, natomiast rozum mówił stanowcze nie, twierdząc, że Akira tylko mnie zrani i zostawi.
Ująłem twarz chłopaka w dłonie i wsunąłem język między jego uchylone usta, przejeżdżając językiem po wnętrzu jego policzków, podniebieniu i zębach. Odpowiedział mi tym samym i objął w pasie, przyciągając do siebie jeszcze mocniej. Czułem ciepło bijące od jego ciała i nagle rozum przestał się liczyć. Całkowicie oddałem się chwili, rozkoszując się nią. Rei miał lekko spierzchnięte usta, ale całował wybornie. Objąłem go nogami w pasie, tym samym wpychając się na jego kolana. Jego ręce powędrowały na moje pośladki, na co zareagowałem cichym westchnieniem.
-Teraz wierzysz?- zapytał z delikatnym uśmiechem, kiedy się od siebie odsunęliśmy by nabrać powietrza.
Kiwnąłem głową w odpowiedzi. Chłopak musnął mój policzek, a ja przysunąłem się do niego i polizałem go za uchem, szepcząc:
-Kochaj się ze mną…- przygryzłem płatek jego ucha.
-Ale… Takanori, na pewno tego chcesz?- zapytał z obawą.
-Mhm…- mruknąłem i zacząłem jeździć dłonią po jego umięśnionym udzie.- Weź mnie, jeżeli mnie kochasz…- uśmiechnąłem się figlarnie. Blondyn chciał mnie wziąć na ręce i chyba zanieść do sypialni, ale nie pozwoliłem mu na to.- Tutaj- wyszczerzyłem się.- Rżnij mnie tutaj…
Położyłem się na podłodze. Byliśmy u niego w mieszkaniu w przedpokoju. Akira usiadł na mnie okrakiem i zaczął się o mnie ocierać. Jęknąłem z zachwytem i sam zacząłem poruszać biodrami.
-Mmm…- mruczałem.- Dobrze mi…
-Jeszcze nawet nie zacząłem- uśmiechnął się i wsunął dłonie pod moją koszulkę.
Jego gorące ręce dotykały mojego brzucha i torsu. Czułem, że już się podniecam. Zachłysnąłem się powietrzem i odrzuciłem głowę do tyłu, kiedy chłopak zerwał ze mnie górną część garderoby, po czym przyssał się do mojej szyi.
-Mhm… Właśnie tak- szeptałem, kierując jego dłonie niżej na moje podbrzusze. Sam zacząłem rozpinać jego koszulę.
Kiedy Reiemu znudziła się moja szyja i zabawa w pozostawianie na niej malinek, wrócił do moich ust. Całował mnie zachłannie. Zdjąłem jego koszulę i spojrzałem na jego tors. Był idealny, tak samo jak całe jego ciało. Chłopak zsunął ze mnie spodnie, a ja przygryzłem jego dolną wargę. Westchnął zadowolony. Chwyciłem jego dłoń i wsunąłem ją pod materiał swoich bokserek i jęknąłem głośno czując jego zwinne palce na swoim członku. Onanizował mnie, podczas gdy ja nadal bawiłem się z jego rozporkiem. Gdy w końcu udało mi się go rozpiąć i pozbawić go spodni, on odwdzięczył mi się zerwaniem ze mnie bielizny. Spojrzał na moją erekcję i uśmiechnął się, przyspieszając ruchy ręki.
-Akira!- krzyknąłem, wypychając biodra w jego stronę.
Blondyn zachichotał i ściągnął swoje bokserki.
-Na pewno nie chcesz iść do sypialni? Tu będzie ci niewygodnie…- mruknął.- Zresztą mam tam kilka zabawek, jeśli chcesz…- uśmiechnął się złowieszczo.
Dotknąłem jego penisa, na co on odpowiedział mi mruknięciem.
-Kiedy indziej, skarbie- musnąłem palcem jego żołądź.- Kiedy indziej… Chcę cię tu i teraz- również uśmiechnąłem się i rozłożyłem przed nim nogi, po czym objąłem go nimi w pasie.- Tylko proszę… daruj sobie gry wstępne… Chcę cię poczuć w sobie… mocno…
-Nie mamy niczego do nawilżenia, kotku…- zauważył.
-Powiedziałem bez gier wstępnych- wyszczerzyłem się, widząc jego zdziwioną minę.- I bez przygotowania- dodałem.- Weźmiesz mnie wreszcie czy mam się sam zaspokoić?- mruknąłem uwodzącym głosem i zacząłem się dotykać, pojękując cicho.
-Będzie boleć- powiedział, odpychając moją dłoń od mojego przyrodzenia i całując jej wnętrze.
-Nie szkodzi- uśmiech nie schodził mi z twarzy.
-Jak sobie życzysz…- szepnął i zaczął napierać ja moje wnętrze.
Jęknąłem głośno, kiedy wszedł we mnie do połowy. Zatrzymał się.
-Jest dobrze- próbowałem go przekonać.- Dalej…- wysapałem, obejmując go rękami za szyję.
Gdy wszedł we mnie do końca krzyknąłem. Bolało jak cholera, ale jednocześnie sprawiało mi to radość. Niewyobrażalną… Większą nawet niż wtedy, kiedy kochałem się z Yuu, choć wtedy myślałem, że już lepiej mi być nie może. A jednak. Świadomość, że uprawiasz seks z kimś kogo kochasz potęguje wszystkie doznania. Reita odczekał aż przyzwyczaję się do uczucia wypełnienia, po czym zaczął się powoli poruszać. Jęczałem i wzdychałem głośno, wbijając paznokcie w jego plecy.
-Aach… Szybciej! Akira, mocniej! Jeszcze! Jeszcze!- pospieszałem go.- AAA! ACH! Tak, tak!- krzyknąłem, kiedy trafił w moją prostatę.
Było strasznie gorąco. Miałem wrażenie, że zaraz nasze ciała zapalą się jasnym płomieniem. Było mi tak dobrze, że już nic mi nie przeszkadzało- ani twarda podłoga, ani mój rozmazany makijaż, ani świadomość, że zaraz ktoś mógł tutaj wejść; w końcu byliśmy w przedpokoju.
Doszedłem pierwszy brudząc jego i swój brzuch. Blondyn doszedł chwile po mnie, rozlewając się w mnie i zalewając falą gorąca. Wyszedł ze mnie i położył się obok, po czym przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Ułożyłem głowę na jego torsie i regulowałem oddech. W tym momencie rozległ się dźwięk dzwonka telefonu basisty. Chłopak przeklną pod nosem i wygrzebał komórkę z kieszeni spodni, które leżały przy szafie.
-Moshi, moshi- wysapał.
-Co ty, biegasz?- na całe szczęście Kai mówił tak głośno, że nawet ja mogłem go usłyszeć.
-Mniej więcej- zaśmiał się, spoglądając na mnie i całując w czoło. Uśmiechnąłem się.
-Ok., nie wnikam. Przypominam, że zaraz jest próba. Aoi zadzwonił i powiedział, że już dobrze się czuje. Uruha jest jego lekarstwem, jak to powiedział… A wiesz może, gdzie jest Ruki? Nie mogę się do niego dodzwonić.
-Jest u mnie- odpowiedział mój kochanek.
-Aa… To ja już chyba wiem czemu ty taki zasapany… Nie żebym coś tam do was miał, ale zbierajcie się, co?
***
Przyjechałem na próbę razem z Reitą. O dziwo zdążyliśmy nawet przed przyjazdem lidera. Udaliśmy się do sali, w której zazwyczaj mieliśmy próby.  Weszliśmy do środka, gdzie czekali już Uruha i Aoi. Uru siedział czarnowłosemu na kolanach i całowali się. Gdy nas tylko zobaczyli, a raczej mnie, odskoczyli od siebie, jak oparzeni, przez co Kouyou wylądował na podłodze.
-Em… My… Znaczy Ruki… no wiesz…- zaczął dukać Yuu.
Miło było, że nie chciał mnie urazić i chciał się wytłumaczyć. Uniosłem do góry dłoń, której palce splotłem z dłonią mojego ukochanego. Akira uśmiechnął się i ucałował krawędź mojej ręki, na co ja uśmiechnąłem się promieniście.
-Znaczy, że wszystko w porządku?- zapytał nieśmiało Uruha.
-W jak najlepszym- odpowiedziałem równocześnie z moim blondynem. Byłem dumny z tego, że mogłem go tak nazwać.
Reita usiadł na kanapie koło Shiro, ciągnąc mnie za sobą. Usiadłem mu na kolanach. Aoi pomógł wstać swojemu szatynowi z podłogi, który również wdrapał się na kolana swojemu kochankowi.
-Więc nie musimy sobie nic tłumaczyć?- zapytał czarnowłosy.
-Oczywiście, że nie- uśmiechnąłem się szerzej i pocałowałem Akirę.
Kouyou również pocałował swojego ukochanego. W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Kai.
-I co? Jakieś tu sex party urządzacie i nawet mnie nie zaprosicie? Foch!- udał, że się obraża i założył ręce na piersi, po czym wszyscy razem wesoło się roześmieliśmy .
Tak… Już nic nie trzeba sobie wyjaśniać…

THE END

14 komentarzy:

  1. NO W KOŃCU JESTEŚ PO JASNEJ STRONIE MOCY!
    ale wiesz, myślę, że opka możecie dać w kartach na górze xD bo albo ja jestem taka tępa, albo za chiny ludowe nie mogę się połapać o co w tym ułożeniu biega >.<''' serio...

    ej, to już koniec? WHA! zawaliste... ej, no jak zwykle...

    o i ŻE CO? CZY CIEBIE POWALIŁO?! 10?!!! *mdleje* nie doczekam się...

    Pozdrawiam i czekam na kontynuacje reszty!

    Hoshii dobra robota!

    coś miałam napisać, ale zapomniałam >.<'''' idę cię dodać do obserwowanych!

    OdpowiedzUsuń
  2. muahaha końcówka była boska <3
    A co do Reity, fakt trochę mnie wcięło - ten jego tok rozumowania. Dobrze, że to się tak skończyło ^_^
    Tylko Kai teraz taki samotny x33
    Dobra robota, czekam na dalsze opki

    OdpowiedzUsuń
  3. taaak i o to kolejny dowód, że Reita jest najnajnajnajlepszy :D
    taki koniec to jest KONIEC dla mnie najbardziej wymarzony, lubię jak chłopaki żyją długo i szczęśliwie, no i mnożą się do woli (a przynajmniej próbują)
    a co do bloga to... trochę tu tak jasno i wiosennie =.=", ciężko będzie przywyknąć :P, ale się starać będę ;)
    Lalalulu;)

    OdpowiedzUsuń
  4. a jeśli chodzi o te 10 komentarzy... to ty tak na serio???
    Lalalulu;)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnee xD Kai oczywiście wchodzi w najlepszym momencie XD Aoiha forever <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O.O Wreszcie, nareszcie, wreszcie na blogspocie <3
    Boże, jakie to fajne, ja chcę sex party z nimiii!
    Boże, 10 komentarzy? O.O MAm nadzieję że się zrobi.
    sHu

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ogarniam tego ustawienia .___.

    ~MartwyDzemik~

    OdpowiedzUsuń
  8. oo teraz na blogspocie trochu tu jaśniej niż wcześniej XD sex party hahah to by było ciekawe XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Yay! Nareszcie na blogspocie! Ja od razu tu zaczelam pisac no ale coz... Co do opka.. ja tez chce takie sex party T^T Czemu mnei nei zaprosili ?? xD

    OdpowiedzUsuń
  10. łeeee szkoda że już koniec opka. wiecej aoihy xD

    OdpowiedzUsuń
  11. muhahah a ja zrobie 11 komentarz! Bize,jakie to bylo...Zajebiste...Wiecej takich! *ma oczy jak psychopata* Jak to dobrze,ze im sie ulozylo! Moze opiszesz kiedys taki sex party,wersja hard z Uru i Aoim? ;3
    Podsumowujac: B O S K I E!
    Jak bwdziesz miala chwile czasu to zapraszam tez do mnie ;) : aishitagazette.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. U-WIEL-BIAM-CIĘ.
    Jestem za propozycją Misu! XD Chcę takiego ff! XD

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie, no szkoda że już koniec ;c. Czekam na więcej o życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uff! HAPPY END!
    Już się zastanawiałam czy w każdym opowiadaniu musi być coś złego /bójki,gangi,narkotyki/ (co mnie lekko odrzuca, bo nie pasuje do miłego zakończenia. XD
    Super seria!

    OdpowiedzUsuń