[Kai]
Wróciłem do domu w średnim humorze. Chyba zbyt ostro potraktowałem Yune i teraz miałem wyrzuty sumienia… Ale cóż, raz się żyje, nie? Nie zawsze można być miłym i dobrym dla wszystkich i wszystkiego. Zresztą chłopaki z DeG uważają to za świetną zabawę, a ja za wszelką cenę chciałem się im przypodobać. A w szczególności Die’owi, dlatego przed wejściem do domu zmusiłem się do sztucznego uśmiechu. Wszedłem do salonu, gdzie urzędowali muzycy. Już od progu drzwi powitało mnie głośne beknięcie Kyo.
-Świnia- Shinya szturchnął wokalistę łokciem.
-Siła wyższa- wzruszył ramionami najniższy z towarzystwa.
-Cześć- rzuciłem krótko od razu zasiadając na jedynym wolnym fotelu.
-Hej- przywitali się.
Daisuke uśmiechał się złowieszczo, jakby coś knuł… Nie podobała mi się ta mina, jednak musiałem przyznać, że fakt, że nie wiem o czym myśli i jest teraz taki nieprzewidywalny, dodawał mu w moich oczach jakiegoś tajemniczego seksapilu, przez co jego wszystkie ruchy stawały się bardziej zwinne, kocie, kokieteryjne.
-I jak z Yune?- zapytał Toshiya.
-Pytasz o seks, czy jego reakcję po?- założyłem nogę na nogę i spróbowałem podrobić wyraz twarzy czerwonowłosego.
-I to i to.
-No więc w łóżku to powalający nie był, a poranna reakcja na wagę złota- zaśmiałem się wrednie, co nie przyszło mi łatwo.- Normalnie lepiej niż w jakiejś operze mydlanej!
-Uciekł z płaczem?- wtrącił się Kaoru, który dotychczas był zajęty oglądaniem swoich paznokci i przeklinaniem, na czym świat stoi, bo mu lakier odprysnął
-Taa- przytaknąłem.- Nawet nie myślałem, że tak szybko biega- wyszczerzyłem się.
-Kurwa, sprinter, a to dobre- zarechotał wokalista zapadając się głębiej w fotelu i wygodnie przerzucając nogi przez jego oparcie.
-Urządzimy wyścig ze skokami przez płotki dla szmat, co wy na to?- mruknął Shin.
-Pewnie Yune będzie pierwszy- odezwałem się.
-Nie, bo go pewnie dupa boli- wtrącił lider zespołu.
-Ej, odkryłem chyba nową zasadę fizyczną!- wykrzyknął uradowany Toshi.- Z tego, co ja rozumiem…
-…a rozumiesz bardzo mało…- mruknął Kyo, przez co został zmrożony wzrokiem przez basistę.
-Więc z tego, co ja rozumiem- kontynuował- im większa kurwa, tym szybciej biega. Może w reprezentacji Japonii we wszelkich sportach powinniśmy wystawiać same dziwki i alfonsów?
-Niegłupie- mruknął perkusista z uznaniem.- Zgłoś ten pomysł do parlamentu! Niech go refundują z kasy państwa!
-Nie, bo mi jeszcze basistę zabiorą i zrobią z niego ciecia w garniturku- jęknął ciemnowłosy gitarzysta.
-W sensie urzędnika?- zapytałem.
-Nom- kiwnął głową.
Rozmowa na ten i jeszcze parę innych tematów, których już przybliżać nie będę ze względu na zdrowie, a nawet życie niektórych czytelników, trwała jeszcze dwie godziny. Przez cały ten czas Die się nie odzywał. Zdziwiło mnie to, bo on zazwyczaj ma właśnie najwięcej do powiedzenia. A teraz? Wsłuchaj się w ciszę, a usłyszysz mój głos… Non stop go obserwowałem, nie spuszczając z niego oka, co widocznie gitarzysta zauważył, lecz nie przeszkadzało mu to, gdyż posłał mi chytry uśmieszek. Chwilę po tym, jak to zrobił, wstał, podszedł do drzwi i otworzył je. Wszyscy grzecznie wyszli, a ja siedziałem jak ten kołek i patrzyłem tępo na czerwonowłosego. W końcu dźwignąłem swoje cztery litery, a wtedy chłopak podszedł do mnie i z powrotem pchnął na fotel.
-Ty nie idziesz- odezwał się po raz pierwszy tego dnia.
Usiadł mi na kolanach i przez chwilę przyglądał się z delikatnym uśmieszkiem, po czym znów przyjął ten tajemniczy wyraz twarzy i przesunął dłonią po moim policzku, następnie kierując swoje palce na moją szyję i tors oraz brzuch. Podwinął moją bluzkę i wsunął pod nią rękę, a ja mało nie dostałem palpitacji serca.
-C… Co ty robisz?- zdziwiłem się.
-Ciii… Wiem, że tego chcesz- przybliżył się i pocałował mnie mocno.
Przez chwilę nie wiedziałem, co się dzieje, ale zaraz się zreflektowałem i oddałem pocałunek. Zdałem sobie sprawę, że już nigdy więcej mogę go do tego nie nakłonić, a skoro to on zaczyna i ewidentnie daje mi znać, że ma ochotę, to niby dlaczego miałbym tego nie wykorzystać?
[Yune]
Reita nie przestawał mnie tulić nawet, kiedy już się uspokoiłem. Chłopak był zmęczony, z pewnością nie wyspał się na tym parapecie. Ułożyłem wygodniej głowę na jego barku i przymknąłem na chwilę oczy, a kiedy znów je otworzyłem znajdowałem się w swojej sypialni. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem w bok. Obok mnie spał Akira… Szybko zerwałem się do siadu i spojrzałem na siebie. Uff… Byłem ubrany, więc z pewnością do niczego nie doszło. Oczywiście tak nagły ruch spowodował niemiłosierny ból w szanownym dole moich pleców, przez co skrzywiłem się. Rei niechętnie otworzył oczy i spojrzał na mnie zaspany. Również wywindował się do siadu i objął mnie ramionami.
-Koszmar?- zapytał.
-Eem… Tak- skłamałem. Przecież nie mogłem mu powiedzieć, że bałem się, że i on mnie wykorzystał.- A… Znaczy… Czemu jesteśmy w mojej sypialni, kiedy przed chwilą byliśmy na korytarzu?
Blondyn uśmiechnął się ciepło i pogłaskał mnie po włosach.
-Zasnąłeś na moim ramieniu, więc pozwoliłem sobie wyciągnąć ci klucze z kieszeni i zanieść do łóżka. Siedziałem przy tobie, ale jakoś sam też zasnąłem- wyjaśnił.
-A… Acha…- mruknąłem, a on oparł czoło o moje ramię, przez co jego ciepły oddech owiewał moją szyję. Przeszedł mnie dreszcz; sam nie wiem czy przyjemny, czy też nie.- Mam jeszcze jedno pytanie…
-Hm?
-Dlaczego zostałeś? Przecież nie musiałeś. Mogłeś iść do domu i zapomnieć o tym wszystkim, co się stało. W dodatku po tym, jak cię potraktowałem i wyrzuciłem z mieszkania, ty czekałeś na mnie, a kiedy w końcu się pojawiłem, a to przed czym próbowałeś mnie uchronić stało się prawdą, zamiast prawić mi jakiś kazań, po prostu przytuliłeś mnie i pocieszałeś… Dlaczego?
-A co by to dało, gdybym prawił ci kazania?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Pewnie nic…
-No właśnie. A poza tym, nie potrafiłem wyjść i o tym wszystkim zapomnieć. Zresztą to jest niemożliwe. Kai jest liderem i perkusistą zespołu, więc będę się z nim musiał widywać, czy tego chcę, czy nie chcę, a to oznacza, że zawsze będzie mi się przypominała ta sprawa. I… I jakoś nie umiem trzasnąć drzwiami, kiedy ktoś płacze i cierpi. Szczególnie, kiedy jest to osoba, która przeszła już tak dużo, jak ty…- wyszeptał mi na ucho, a mi momentalnie zrobiło się ciepło na sercu. Troszczył się o mnie? To takie… takie… sam nie wiem jak to nazwać. Nigdy nie doświadczyłem czegoś podobnego. I nagle ogarnęła mnie myśl, która zburzyła to miłe uczucie… A jeśli on też chce mnie tylko wykorzystać? Może to jakiś głupi żart całego Gazetto? Wczorajszej nocy Kai, dzisiejszej Reita, jutro Ruki, a pojutrze Aoi z Uruhą? Po moich policzkach znów popłynęły łzy…
-Yune… Co się stało?- zapytał cicho, przytulając mnie.
Przez chwilę nie byłem w stanie mu odpowiedzieć. Zacząłem głośno szlochać, wczepiając się w niego. Był taki ciepły… Właśnie tego teraz najbardziej potrzebowałem- ciepła drugiej osoby.
-Powiedz mi, że to nie jest żart…- wychlipałem.
-Jaki żart? O co chodzi?
-Powiedz, że nie jesteś taki jak Kai! Że nie zrobisz mi tego!
Akira odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy ze zdziwieniem.
-Oczywiście, że nie jestem taki, jak on! Za to, co zrobił, to jeszcze ode mnie dostanie, nie bój się- pokręcił głową i przeczesał dłonią moje włosy.- Dlaczego o tym pomyślałeś?
-Bo… Bo on, znaczy… Tanabe za… zachowywał się tak… tak samo i ja myślałem, że ty… ty… no wiesz- zacząłem się jąkać i zrobiło mi się strasznie głupio. Przecież on od samego początku chciał dla mnie dobrze, więc jak mogłem go o coś podobnego posądzać? W każdym razie czułem się nieco pewniej, kiedy usłyszałem z jego ust taką właśnie odpowiedź. To chciałem właśnie usłyszeć. Chciałem się upewnić, że on nie zrobi mi krzywdy, że przy nim mogę czuć się bezpiecznie.
Wtuliłem się w chłopaka i nagle znów ogarnęła mnie senność. Byłem kompletnie wykończony płaczem i ciągłym przeżywaniem. Suzuki objął mnie ciaśniej i głaskał uspakajająco po plecach. Prężyłem się pod jego dotykiem, jak kot, co nie umknęło jego uwadze i wywołało na jego wąskich wargach nikły uśmieszek.
-Jestem śpiący…- mruknąłem, a blondyn ułożył mnie z powrotem na łóżku.
-Chyba będę się już zbierać…
-Co? Nie idź- chwyciłem go za rękę, kiedy chciał już wstać.- Nie zostawiaj mnie. Proszę…- spojrzałem na niego błagalnie.
Reita znów przysunął się do mnie, a ja dłonią nacisnąłem na jego tors, tym samym zmuszając go, żeby się położył. Kiedy już to zrobił, ułożyłem głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałem się w rytmiczne bicie jego serca, który mnie powoli usypiał. Niespodziewanie coś mi się przypomniało i podniosłem się na łokciach, spoglądając na twarz basisty.
-Nawet ci nie podziękowałem…
-Nie musisz- uśmiechnął się.- Nie ma za co.
-Jest, oj, jest za co- również uśmiechnąłem się i nawet sam nie wiedzieć kiedy, przysunąłem się do niego.
Blondyn spojrzał na mnie wyczekującym wzrokiem, tak jakby czekał na kontynuację mojej wypowiedzi, a następnie uśmiechnął się delikatnie, kiedy zrozumiał, co mam zamiar zrobić, choć się nie kontrolowałem. Podniósł się delikatnie i złączył nasze usta, kiedy ja zamarłem ze strachu, że może mnie odrzucić. W końcu miał do tego miliony powodów, ale tego nie zrobił. Pocałował mnie namiętnie i czule. Położyłem się na nim całkowicie, a on objął mnie w pasie. Akira miał o wiele bardziej miękkie i słodsze usta od Yutaki. Basista całował mnie spokojniej i wkładał to więcej pasji. Nie poruszał dłońmi, nie rozbierał mnie, nie chciał więcej, jak tylko pocałunku. Wkładał w to więcej… uczucia?
[Kai]
Do niczego z Die’em nie doszło. Chłopak zaczął ze mnie szydzić i wyśmiewać się. Powiedział, że to wcale nie Yune jest głupi, tylko ja, bo jego bynajmniej należałoby pocieszyć, ale od tego ma już Reitę. Nie zrozumiałem, o co chodziło mu z Akirą, ale nie wnikałem, gdyż byłem zbyt zajęty użalaniem się nad sobą i płakaniem.
-Myślałeś, że robienie komuś krzywdy jest fajne?! Czy tobie padło na mózg?!- wydarł się.
-Sa… Sami tak mówiliście…
-To był tylko sprawdzian. Nie zadajemy się z ludźmi, którzy nie mają charakteru i jedynie udają takich fajnych, żeby nam się przypodobać. Kai, to było żałosne… Współczuję Yune, że musiał przez ciebie przejść przez coś takiego…- pokręcił głową i wyszedł.
Pięknie… Straciłem wszelkich przyjaciół. GazettE nie chcieli się ze mną zadawać, gdyż uważali, że odkąd zacząłem kumplować się z Dir en grey, stałem się bardzo opryskliwy i nie jestem już tym samym lider-samą, co wcześniej. Mówili, że mnie nie poznają. Chłopacy z DeG również nie chcą mnie znać, bo uważają, że nie mam własnego charakteru, że jestem za słaby. Popadałem w depresję, a to wszystko potęgowała jeszcze świadomość, że zraniłem Yune… i to mocno… Nie powinienem bawić się jego uczuciami, nawet jeśli to oznaczałoby, że Die w jakiś magiczny sposób miał mnie pokochać. Zresztą on jest z Kaoru… Przynajmniej tak mi powiedział. Czułem się głupio, bo rzeczywiście się zmieniłem… i to na gorsze- dużo gorsze. A wszystko tylko dlatego, żeby w końcu Daisuke zwrócił na mnie uwagę… „Wiesz, może nie jesteś taki zły, ale nie toleruję ludzi, którzy rzucą się dla mnie w ogień. Chcę otaczać się takimi osobami, którym będę ufał i będę mieć ten komfort świadomości, że w razie problemów będę się mógł do nich zwrócić o pomoc, ale w razie, kiedy już zacznę przesadzać, przywalą mi w ryj i dadzą do zrozumienia, że zaczyna mi odpierdalać. Mają dać mi znać, że mam przestać, a nie cieszyć się i przez całe życie mi poklaskiwać i mnie chwalić. Chcę zadawać się z ludźmi, nie z marionetkami, którą jesteś ty…”- w głowie dźwięczały mi jego słowa.
Miłość jest do dupy… Już nigdy więcej się nie zakocham- bynajmniej nie w Die’u.
i dobrze, bo Die ma być z KaoKao:3
OdpowiedzUsuńdobra, już się zamykam, idę na tą próbę, a nie wymyślam 4567889876543234567897654 powodów, żeby nie iść*_*
O.O co ty kobieto, puchu marny, próbujesz zrobić mojemu Akirze? Chcesz go przeciągnąć na CIEMNĄ STRONĘ MOCY?! Co on ma z GeD? W co go próbujesz wmanewrować? Czy on też jest marionetką w rekach Die? a może to kto inny jest złym podszeptem Reiciaka? Nie no nie mogę bo on przecież złym być nie może, nie tak dobrowolnie!!! nie no ja do następnej części nie wyżyję... przekręcę się z powodu tych niedopowiedzeń i insynuacji... jesteś straszna i nieprzewidywalna! i za to cię kocham *_*
OdpowiedzUsuńLalalulu;)
O matko .. gdyby moja kolezanka sie dowiedziala zabilaby i Kaia i Kaoru xD ma taką jazde na Daia ze to poezja. Mam nadzieję że na tym się nei skończy i będzie wiecej czesci tego opowiadania :D Jest cudowne ^^
OdpowiedzUsuńAaa, kontynuacja Burdelu! Jestem w niebie *__*
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że Yune znalazł ukojenie w ramionach Reity... Teraz pytanie tylko, kto pocieszy Kai'a? Ja jestem chętna! xD
Arigatoo za podjęcie się kontynuacji "Burdelu..." *tuli*
OdpowiedzUsuńehh znów trzeba trzymać się w ryzach i (w miarę) cierpliwie wyczekiwać kolejnej części.
A co do Kai'a - marionetki przykre jaki wpływ potrafią mieć jedni ludzie na drugich :c Ciekawe kto go pocieszy, czyżby Ruki *chytry uśmieszek* ;>
O.O KOLEJNACZĘŚĆJAKIJAMAMSZCZERZ!! XD
OdpowiedzUsuńBiedny Kai, kto go pocieszy? D:
sHu
Kurde.. Kita!! Specjalnie to zrobiłaś! Specjalnie dobiłaś do 10 komci żeby mnie uśmiercić!!! Ja chce więcej twoich opowiadań !!! pliiiiiiis wstaaaaaw coś jeszcze !!!!!
OdpowiedzUsuńJakie to piękne , ciekawe co teraz. Ps. Ja jestem tą twoją "cichą" wielbicielką i teraz się ujawniam postaram się teraz odpokutować i dawać komentarze.
OdpowiedzUsuńNosz mnie zaraz szlag trafi u.u
OdpowiedzUsuńJestem cichą wielbicielką i postanowiłam się ujawnić gdyżiż został postawiony warunek 1o komentarzy.
Lubię "Burdel nie życie", choć na początku lekko odrzucał mnie pairing. W końcu nie wiadomo, co ktoś wymyślił z Yune.
Ale muszę ci pogratulować- jest świetnee
*u*
Czekam na neksta ^u^
CUDNE (jak zwykle zresztą) i z niecierpliwością czekam coś nowego, a najlepsze jest to, że tym komentarzem przyczyniam się do jego publikacji:D
OdpowiedzUsuńoooo... dziwnie sie czuje... przyzwyczailam sie ze bylo pusta xD
OdpowiedzUsuńej Kai dobrze ci tak! no a teraz rusz dupe i przeprosc wszystkich ladnie!! no... oj i nieprzejmuj sie jestes zajebisty!
Reicioch - cud miod i malinka! kocham cie...
Yune ty tez sie trzymaj chlopie!
ok... gadam do postaci z opowiadan... no ale co innego moge komentowac jesli POSZESZ ZAJEBISCIE a powtarzanie tego w kolko niema sensu xD
To jest co raz lepsze.
OdpowiedzUsuń