Liceum cz.3

„Liceum cz.3”

[Reita]

Mizui zawiózł mnie do przychodni, gdzie po godzinie stania w kolejce i przeklinania na czym świat stoi, lekarz łaskawie przyjął mnie do swojego gabinetu. Rzucił na mnie okiem i zawyrokował, że nos jest złamany. Cholera, on ma rentgen w oczach czy jak? Nawet mnie nie dotknął!
- To widać na pierwszy rzut oka - wyjaśnił, jakby czytając w moich myślach. – Przekrzywiona nasada nosa. Pewnie ciężko ci się teraz oddycha, mam rację?
- Może to dlatego, że cały czas leje mi się z nosa krew… tak, myślę, że to nie jest zbyt pomocne… - udałem, że się zastanawiam, przykładając palec wskazujący do brody. Powiedziałem to tak beztroskim tonem, iż wyszło mi to niemal komicznie, mimo iż moje słowa przesiąknięte były ironią.
I tak oto biały opatrunek wylądował na moim nosie, przez co wyglądałem jak jakiś debil. Oczywiście po powrocie do domu jeszcze dostałem solidny opieprz od rodziców i starszej siostry za to, że znów się biłem. W ramach kary mama nie pozwoliła mi zostać w domu i czekać aż ściągną mi to cholerstwo z nosa, więc zostałem zmuszony, aby iść z tym czymś do szkoły. Na początku próbowałem to zdjąć, ale jak później przekonałem się, był to zły pomysł. Nie no, jak ja mam się pokazać z tym czymś na twarzy? Reita, najgroźniejszy chłopak w szkole, z opatrunkiem na nosie, świetnie, po prostu świetnie; wyglądałem przez to jak słabo zacerowana szmaciana lalka z łatką na środku twarzy… Litości! Ludzie zabiją mnie śmiechem! Zacząłem intensywnie myśleć, co by tu zrobić, żeby nie iść do szkoły? Na magiczną chorobę rodzice z pewnością się nie nabiorą, a każdy inny pretekst do zostania w domu pewnie jak zawsze zignorują… Więc musiałem sobie jakoś z tą białą zmorą poradzić – tylko jak? Nie mogłem przecież cały czas chodzić z ręką na twarzy, zasłaniając to! Kurde… Ruki na pewno wymyśliłby coś…
Nie, nie, nie ma Rukiego, sam muszę sobie poradzić. Sapnąłem wściekle i opadłem na łóżko, rozmasowując obolałe skronie. W tym momencie rozległo się ciche pukanie, a chwilę później do mojego pokoju weszła siostra.
- Sorry Aki, że ja też tak na ciebie naskoczyłam – usiadła obok mnie.
- Nie no spoko… Rozumiem, że się martwisz – uśmiechnąłem się sztucznie. – A teraz mam do ciebie prośbę…
- Jaką? – zainteresowała się.
- Pomóż mi wymyślić coś, żeby nie iść do szkoły – jęknąłem zażenowany.
- Nie chcesz pokazać się z opatrunkiem? – kiwnąłem głową, na co dziewczyna prychnęła. – Ale masz problem… - wywróciła oczyma i uśmiechnęła się pod nosem. – Wiesz, zrób wokół siebie nagonkę, jaki ty to jesteś twardy, że znów się biłeś i rozwalili ci nos, a ty nie przejąłeś się tym i przyszedłeś do szkoły – zaproponowała.
- Gdybym się tym nie przejął to nie pojechałbym do lekarza, żeby sprawdzić swój stan zdrowia – zauważyłem. – Zresztą ze mną byli chłopcy i wszystko widzieli… i gapiów też nie zabrakło, więc wiedzą, że żadna yakuza na mnie nie napadła – westchnąłem.
- A tak w ogóle, to kto ci to zrobił i o co się pokłóciliście? – dociekała.
- Taki jeden… nowy – sapnąłem na myśl o brunecie. – A powód jak zawsze – wyszczerzyłem się.
- Aha… Więc samiec alfa zaznacza swój teren? – zaśmiała się i pacnęła mnie otwartą dłonią w czoło. – Głupi ty jesteś… - pokręciła głową.
- Takie czasy – wzruszyłem ramionami. – Żeby być „cool” trzeba być twardym.
- I bić się z kim popadnie? Akira, źle na tym wyjdziesz… - przestrzegła mnie.
- Dobra, nieważne – uciąłem temat. – Masz jakiś pomysł, żeby poratować młodszego brata? – spojrzałem na nią z nadzieją.
- Hm… Można by to jakoś zasłonić… - zadumała się.
- Ale jak? Czym? – irytowałem się jej nieścisłością.
- Poczekaj chwilę – rzuciła i wybiegła z mojego pokoju, po czym zaraz wróciła z kawałkiem jakiegoś materiału w dłoniach. – Tada! – krzyknęła uradowana, pokazując mi skrawek… czegoś.
- Co to? – spojrzałem na nią podejrzliwie.
- Bandana – wyjaśniła i obwiązała mnie ową bandaną wokół twarzy, zasłaniając opatrunek na nosie i wiążąc jej dwa końce tuż pod włosami, tak ażeby nie było ich widać.
Wstałem i podszedłem do lustra, wiszącego na ścianie naprzeciw łóżka. Przyjrzałem się sobie i delikatnie dotknąłem materiału – był aksamitny i przyjemnie pachniał. Bandana miała srebrzysty kolor z ciemniejszymi, szarymi wzorami, które lekko połyskiwały.
- Możesz powiedzieć, że to twój nowy image – zaproponowała. – Że jesteś taki oryginalny i „cool” – uśmiechnęła się. Jeszcze raz przyjrzałem się swojemu odbiciu.
- Nawet nie jest tak źle – zaśmiałem się krótko i rzuciłem się na siostrę, po czym pocałowałem ją w czoło. – Dzięki! Jesteś super!
- Sie wie – również zaśmiała się i wyszła, zostawiając mnie samego.
Przez dłuższy czas rozmyślałem o tym, jak ludzie ze szkoły mogą zareagować na ten widok. Rozważałem różne scenariusze, leżąc na łóżku z rękami pod głową. Nawet nie zorientowałem się, kiedy zasnąłem.

***

Obudziłem się nadzwyczaj wcześnie, dlatego też miałem dużo czasu. Wziąłem szybki prysznic i ułożyłem włosy – tak, tak nawet taki rozrabiaka jak ja musi układać włosy. Następnie ubrałem się, starając się dopasować ubrania do bandany. Założyłem szare jeansy, czarny podkoszulek, białą, skórzaną, krótką kurtkę, która sięgała mi jedynie do końca żeber i czarne, bezpalczaste rękawiczki. Do tego jak zawsze glany i byłem gotowy. Spakowałem książki do torby i wyszedłem z pokoju, zgarniając z komody z przedpokoju pieniądze, które mama zawsze zostawiła mi na śniadanie. Po drodze minąłem siostrę, która uśmiechem przywitała się ze mną i zmierzyła mnie od stóp do głów, szczerząc się jak głupia do sera. Zachichotałem pod nosem i wyszedłem. Wstąpiłem do piekarni, która mieściła się naprzeciwko mojego bloku i kupiłem coś słodkiego, po czym skierowałem się w stronę szkoły. Młoda dziewczyna, która stała na przystanku autobusowym odwróciła się za mną. Przyjrzała mi się uważnie, po czym oblizała się lubieżnie, na co ja zareagowałem prychnięciem. „Nie tak łatwo poderwać najsławniejszego rozrabiakę w tej prefekturze!” – pomyślałem uśmiechając się do siebie i zwalniając kroku, aby każda mogła się na mnie wystarczająco długo napatrzeć. Jakaś inna dziewczyna odstąpiła od chłopaka, który ją obejmował, zapewne jej „wybrana serca”, i podeszła do mnie. Kręciła biodrami przy tym tak mocno, w tak nienaturalnym geście, iż na początku myślałem, że jest to spowodowane jakiś schorzeniem, na przykład dysplazją bioder czy czymś podobnym. Niemniej miałem okazję przekonać się w niedalekiej przyszłości o tym, że powodem, dla którego chodziła jak kaczka, była próba uwiedzenia mnie – zrozumiałem, że miała to być chyba jakaś dość nieudana wersja sztuki seksapilu... no ale powiedzmy, że starania też się liczą…
- Cześć, przystojniaku – uwiesiła się na moim ramieniu, jeszcze bardziej eksponując swój wielki dekolt, który sięgał jej niemal do pępka.
- Cześć, piękna – odpowiedziałem, uśmiechając się zalotnie, choć wcale mnie nie interesowała.
- Jakiś ty tajemniczy – wymruczała i odgarnęła moją długą grzywkę, która zaraz z powrotem znalazła się na swoim miejscu, czyli lewym oku. – Tak… ukrywasz tą przystojną twarzy – nachyliła się, dając do zrozumienia, że mam zainteresować się jej biustem, który z pewnością był sztuczny, a w dodatku w ogóle mnie nie pociągał.
Zawsze uważałem się za biseksualnego, ale w ostatnim czasie dziewczyny przestały mnie kusić… Ich biodra wydawały mi się za szerokie, ciało niewystarczająco umięśnione, a piersi nienaturalnym uwypukleniem na klatce piersiowej, przez co wyglądały jakby miały na niej jakieś narośle czy gigantyczne guzy rakowe. Ale przede wszystkim irytowało mnie w nich to, że były takie słabe i kruche, ale jak przyjdzie co do czego, to potrafiły zrobić awanturę o najmniejszą pierdołę. No i ich zachowanie to była kompletna porażka – albo jakieś seksowne siksy, które sprzedają się na prawo i lewo jak ta tutaj, albo cnotki, których broń boże dotknąć choćby za rękę! A jak jeszcze mają okres to w ogóle… ratuj się kto może! Wahania nastrojów, z seksu nici, płacze po kątach, a potem wrzeszczy na biednego chłopa…
- Masz czas dziś wieczorem? – zapytała kuszącym tonem.
- Mam – uśmiechnąłem się szyderczo – ale nie dla ciebie – wyrwałem się z jej objęć i powędrowałem w swoją stronę. Otępiała dziewczyna jeszcze długo się za mną oglądała, a ja zaśmiałem się pod nosem. Czasami bycie okropnym sprawiało mi taką nieopisaną radość…
W końcu dotarłem do szkoły i przeszedłem długim korytarzem pod klasę, w której za jakieś dziesięć minut miałem mieć matematykę. Ludzie, kto ustalał ten plan zajęć? Matma na pierwszej lekcji?! Świat nie zna litości dla przeciętnego licealisty…
Zanim jeszcze rozbrzmiał dzwonek ogłaszający rozpoczęcie się godziny lekcyjnej, „dopadli” mnie chłopacy z mojej grupy i razem poszliśmy zapalić do łazienki. W drodze do naszej polowej palarni udawałem, że słucham, o czym mówi do mnie Teru, kiedy nagle zdałem sobie sprawę, że najtwardszy chłopak w szkole, który trzęsie nią już od fundamentów, nie może przecież być z facetem! Zaraz zaczęłyby się wyzywanki od pedałów, a to przecież nie wchodziło w rachubę.
- A co ty z tą szmatą na ryju? Nowy image? – zapytał Mizui, kiedy otwierałem drzwi toalety.
- Można tak to ująć – odpowiedziałem chłodno i stanąłem jak wryty, kiedy zobaczyłem, że oprócz nas o tej wcześniej porze przesiadywał tu ktoś jeszcze.
Na parapecie siedział ten nowy z Rukim. Oni również palili papierosy. Zacisnąłem usta i wygrzebałem z kieszeni paczkę fajek. Spojrzałem zawistnie na bruneta, jednak nie odezwałem się. Razem z moją grupą przeszedłem spokojnie koło nich do drugiego pomieszczenia, gdzie znajdowały się kabiny i pisuary, albowiem tam gdzie siedział ciemnowłosy z Matsumoto było jedynie lustro i kilka umywalek. Sam również umościłem się na parapecie, otwierając okno na oścież i odbierając zapalniczkę od jakiegoś chłopaka. Ściągnąłem brwi, zamknąłem oczy i zaciągnąłem się dymem. Myśl o tym, że Ruki miał limo sprawiała, że miałem wyrzuty do samego siebie. Tak, zauważyłem to. Nie umiałem przejść obok tego obojętnie. Czułem się winny, gdyż nie chroniłem go wystarczająco dobrze… Gdybym się lepiej postarał, podobna sytuacja nigdy nie miałaby mniejsca…
Takanori nie wykonał nawet makijażu. Zgadywałem, że to zapewne dlatego iż nawet nie mógł dotknąć opuchniętego oka, tak samo jak ja nosa. Z tego co zauważyłem to nowy miał jedynie kilka zadrapań na twarzy i rozciętą wargę, co znaczył ciemny strup na jego ustach.
- A teraz wywiad – odezwałem się, kiedy usłyszałem, że drzwi zamykają się za wychodzącą dwójką. – Jak ten skurwiel miał na imię?
- Ten, którego pobiłeś na cmentarzu? – upewnił się Teru.
- Tsa… - syknąłem.
- Shiroyama Yuu – odpowiedział ktoś stojący pod drzwiami. – Widziałem jak wczoraj zadawał się z tym „celebrytą”…
- Jakim „celebrytą”? – aż otworzyłem oczy, kiedy to usłyszałem.
- Z tym… no… Uruhą! – wykrzyknął uradowany, że w końcu przypomniał sobie przezwisko Kouyou.
- Cholera – zakląłem pod nosem.
Nie dość, że chciał mnie wygryźć z miejsca, że zagarnął tylko dla siebie Rukiego, to jeszcze miał czelność kraść mi wszystkich starych przyjaciół? Mimo to, że nie zadawaliśmy się już ze sobą, to nie życzyłem sobie, żeby ktoś miał zająć moje miejsce wśród nich! Jak matkę kocham, że uduszę tego szczeniaka…


[Ruki]

- Dzięki… - mruknąłem, spuszczając głowę.
- Za co? – zdziwił się Aoi.
- Za to, że się ze mną zadajesz. Miło jest odezwać się do kogoś innego niż kot – uśmiechnąłem się krzywo. Yuu objął mnie ramieniem po przyjacielsku.
- Przestań – uśmiechnął się promieniście. – Fajny z ciebie chłopak – poklepał mnie po plecach, a ja wtuliłem się w niego nieco. Akurat w tym momencie przechodziliśmy koło grupki szkolnych „celebrytów”, których uwagę przyciągał oczywiście Uruha.
- Cześć – rzucił brunet do rudego, na co ten odpowiedział mu tym samym.
Spojrzałem zaskoczony na Shiro. Kouyou mu odpowiedział? Szok! A przecież Shiroyama nie był żadnym bogaczem tylko przeciętnym chłopakiem… a może to ja o czymś nie wiedziałem?
- Znacie się? – zapytałem.
- Wczoraj zagadał do mnie, jak wyszedłem od ciebie – odpowiedział spokojnie, nadal obejmując mnie.
- On ciebie? Tak sam z siebie zagadał? – spojrzałem na bruneta, jakby nagle przemienił się w ufoludka.
- Tak – uśmiechnął się. – Co się tak na mnie patrzysz?
- To do niego niepodobne… - pokręciłem głową.


[Uruha]

Nie no, teraz to ja miałem ochotę przywalić Rukiemu! A jak on do niego coś czuje? Znaczy Yuu do Taki? Szli tacy radośni, a ciemnowłosy obejmował blondyna… I jeszcze zrobił to przy mnie. No za co? Za co muszę tak cierpieć i to oglądać? Choć muszę przyznać, że zrobiło mi się miło, kiedy Shiro przywitał się ze mną, co znaczyło, że zapamiętał mnie. Może miałem jeszcze u niego jakieś szanse? Niemniej, żeby to zweryfikować, najpierw musiałem go lepiej poznać… i odciągnąć od Matsumoto…
- Uruha? – ktoś przerwał moje rozmyślania.
- Tak? – dopiero teraz zorientowałem się, że wszyscy gapią się na mnie tak, jakby kaktus wyrósł mi na czole. Ogarnąłem się i wróciłem na ziemię. – Co? – spojrzałem na moich znajomych z niezrozumieniem wypisanym na twarzy.
- Ty zadajesz się z… przeciętniakami? – zdziwił się Suga.
- No… Nie jest on taki przeciętny… W końcu postawił się Reicie! – elegancko wybrnąłem z patowej sytuacji. Pech chciał, że akurat w tym momencie obok nas przechodził Akira i spojrzał na mnie krzywo, ściągając brwi groźnie. Przełknąłem głośno ślinę, odprowadzając go wzrokiem.
- W sumie masz rację… - przytaknął niebieskowłosy.

***

Lekcje skończyły się. Matko, jak ja nienawidziłem poniedziałków! Jeszcze tak daleko do weekendu! Sapnąłem wściekle na myśl, że dodatkowo musiałem zostać godzinę dłużej, gdyż jędza od fizyki uparła się, że mam tragiczne oceny w porównaniu do tego, co było na początku i postanowiła pomóc mi w nauce zostając ze mną po godzinach. I tak nic mi to nie da! Nie mam czasu się uczyć, muszę dbać o reputację!
Wyszedłem ze szkoły i skierowałem się na parking za nią. Wygrzebałem kluczyki do mojego samochodu i otworzyłem go pilotem. Mimo iż nie miałem prawa jazy, nie przeszkadzało to moim rodzicom w kupieniu mi Mercedesa SLS w kabriolecie. Wsiadłem i jednym przyciskiem złożyłem dach, gdyż była piękna pogoda. Wyjeżdżałem już przez główną bramę, kiedy zauważyłem idących na piechotę Rukiego i Aoia. Rozejrzałem się czy nikogo wokół nie ma i zatrzymałem się.
- Hej – przywitałem się.
- Cześć – odpowiedział mi jedynie Shiroyama. W sumie to nie dziwię się, że Ruki mógł być na mnie zły. W końcu miał ku temu powody. – Popisujesz się swoim autkiem? – prychnął, uśmiechając się.
- Nie, chciałem was podwieźć, ale skoro nie chcecie - wzruszyłem ramionami i przejechałem jakieś dwadzieścia metrów, kiedy usłyszałem za sobą krzyk:
- Czekaj!
Posłusznie zatrzymałem się i poczekałem aż dojdą do mnie.
- Jak już się oferujesz to weź Rukiego; ma zwichniętą kostkę i kuleje – powiedział poważnie Yuu.
- Przestańcie, to był tylko taki głupi żart – zaśmiałem się nerwowo. – Obaj wsiadajcie – poleciłem.
- Ja się przejdę – zaoponował brunet. – Idę w zupełnie innym kierunku niż Ruki.
- Daj spokój, zawiozę cię – odpowiedziałem, uśmiechając się łagodnie.
Chłopcy popatrzyli się po sobie, po czym niechętnie skinęli głowami. Czyżby mi nie ufali? Dobra, jestem głupi bo zostawiam przyjaciół i opuszczałem się w nauce dla reputacji i sławy, ale nikogo nie zabiłem ani nie zgwałciłem i jak przyjdzie co do czego to można na mnie polegać; ludzie, ja nie gryzę!
Chociaż dla Yuu mógłbym zrobić wyjątek…
Ruki usadowił się z przodu, z czego nie byłem zadowolony, ale nie dałem tego po sobie poznać.
- A gdzie masz kule Taka-kun? – chciałem zacząć jakoś rozmowę, żeby nie było, że odzywam się jedynie do ciemnowłosego.
- W domu – mruknął, spoglądając gdzieś w bok.
- A czemu nie przy sobie? Łatwiej byłoby ci chodzić… - zauważyłem „błyskotliwie”.
- Ta, a Reicie fajnie by się nimi mnie okładało – burknął.
- Dobra, sorry nie chciałem cię jakoś urazić – przyjąłem obronną postawę.
- Skręć tutaj – polecił nadal naburmuszony blondyn i bez słowa wysiadł.
- Przyjdę do ciebie o ósmej – powiedział brunet, a Maleństwo momentalnie się rozpromieniło.
- Okej. Będę czekać – uśmiechnął się i odszedł w stronę swojego bloku.
Shiro przeskoczył na przednie siedzenie, co bardzo mi się spodobało.
- To gdzie mieszkasz? – zapytałem.
- Na obrzeżach – powiedział, zapinając pasy.
Ruszyłem i włączyłem się do ruchu. Cieszyłem się, że Yuu mieszka tak daleko, ponieważ dzięki temu mielićmy trochę czasu na pogawędkę i zapoznanie się. Modliłem się, żebyśmy trafili na korek, dlatego specjalnie pojechałem przez centrum.
- Codziennie drałujesz do Rukiego taki kawał, a potem idziecie do szkoły? – zapytałem.
- Tak – kiwnął głową. – W końcu ruch to zdrowie, nie? – zaśmiał się. – Czy jakoś tak…
- A co myślisz o Takanorim? – zainteresowałem się.
- Fajny chłopak, ale szkoda mi go… jest strasznie sponiewierany… przeszedł już dużo w życiu… - westchnął. - A ty? Co o nim myślisz? – spojrzał na mnie ciekawsko, a zarazem z jakąś rezerwą.
- Zgadzam się z tobą – przytaknąłem i na całe szczęście trafiłem na czerwone światło.
- Skoro myślisz, że jest w porządku, dlaczego go zostawiłeś? – zapytał poważnie. Przez chwilę nie odpowiadałem i wpatrywałem się w rejestrację półciężarówki, która stała przed nami.
- Bo jestem głupi… – odezwałem się w końcu.
Przez moment między nami panowała cisza zakłócana jedynie odgłosami miasta.
- Ej, nie mów tak – położył mi rękę na ramieniu, a mnie zalała fala gorąca. W tym właśnie momencie zdałem sobie sprawę, że nie wiedziałem nawet czy on lubi chłopaków?! Spanikowałem… - Nie chciałem ci robić jakiś wyrzutów sumienia czy coś…
- Taka jest prawda – westchnąłem i nacisnąłem sprzęgło, wrzucając jedynkę, kiedy w końcu ruszyliśmy te zaskakujące aż cztery metry! Miałem nadzieję, że nawet jeśli nie lubi chłopaków to polubi mnie… - Podziwiam cię. Szczerze, to chciałbym być taki jak ty…
- Żartujesz sobie? – zaśmiał się. – Ja mam więcej wad niż zalet!
- Podziwiam cię, ponieważ postawiłeś się Reicie w obronie Rukiego; za to, że nie obchodzi cię czyjeś zdanie, że podchodzisz do wszystkiego tak na luzie, że… stawiasz ultimatum: albo towarzystwo dopasuje się do ciebie, albo ty zmieniasz to towarzystwo; nigdy odwrotnie. Też bym tak chciał… ale nie potrafię… - skrzywiłem się.
- To zmień towarzystwo. Na początku stopniowo. Zadawaj się z ludźmi, którzy cię interesują, których lubisz, a nie z tymi, z którymi ktoś ci każe się zadawać – wzruszył ramionami.
Dla niego to było takie proste…
- Czyli mam się zadawać z tobą? – uśmiechnąłem się, spoglądając na niego.
- Jeżeli ci odpowiadam – odwzajemnił gest.
- Bardzo… - mruknąłem, zaraz łapiąc się na tym, że powiedziałem to na głos, jednak na tyle cicho, że brunet tego nie usłyszał. – W takim razie, kiedy moglibyśmy się spotkać? – wypaliłem prosto z mostu.
- Kiedy chcesz… - odparł lekko. – Ale co z twoimi kumplami? Nie będą ci truć, że zadajesz się z tym „zwykłym”? – zmartwił się.
- Nie, ty nie jesteś ten „zwykły” – zaśmiałem się. - Poza tym, uczę się ignorować tych „kumpli”, nie? – uśmiechnąłem się szeroko.
- Też racja – Yuu wyszczerzył się. – To jak? Kiedy by ci odpowiadało?
- Może w piątek? Zaraz po lekcjach?
- Spoko. O której kończysz zajęcia?
- O po piętnastej, a ty?
- Wpół do pierwszej.
- Em… To może w jakiś inny dzień, kiedy mamy tyle samo lekcji? – speszyłem się trochę.
- Spokojnie – jego ręka wylądowała na moim kolanie, przez co przez przypadek nacisnąłem gaz i szarpnęło samochodem. Aoi zabrał rękę, a ja zacząłem karcić się w myślach. – Mogę na ciebie poczekać – zaproponował.
- Nie chcę robić ci kłopotu…
- To żaden kłopot – przerwał mi i uśmiechnął się.
- Heh… Dzięki – spojrzałem na niego. – No i mogę cię podwozić od czasu do czasu… Znaczy wiesz… Nie zawsze mam taki luz. Czasem mam zawalony cały samochód tymi „kumplami” – westchnąłem.
- Jasne, rozumiem – przytaknął. – Zatrzymaj się tutaj.  Dzięki – wysiadł z auta.- To, co? Do następnej podwózki albo do piątku – zaśmiał się.
- Albo do korytarza – wyszczerzyłem się.
- Właśnie. W szkole jeszcze będziemy się widywać – nachylił się i pocałował mnie w policzek. – W takim razie do jutra! – odwrócił się i pomachał mi.
- Do jutra… - powiedziałem cicho.

Nie mogłem uwierzyć w to, że mnie pocałował… Znaczy… Lubił chłopaków! Wciąż miałem szansę! Z takimi oto pogodnymi myślami dojechałem do domu i nawet ochrzan od kobiety w roli podobnej do guwernerki, która mnie wychowywała, z racji tego, że moich rodziców wiecznie nie było w domu, nie zepsuł mi dobrego humoru.

16 komentarzy:

  1. Uaaa :D Fajne :D Podoba mi sie :D Yuu taki trochę bezpośredni...Czekam,czekam, czekam na kolejnąą cześć :D Z niecierpliwością ( Oj tak Midziak nie umie pisać komentów ._. Przepraszam ._.)
    Co do tej notki tam ... Ja mega-shota dopiero zaczęłam jestem gdzieś na 4 rozdziale .. Ale dużo tego... I mozolnie mi idzie... Sądzę, że nie jestem jedyna.
    Gazeciaki .. Cóż każdemu mogą się w końcu znudzić, też momentami mam dość.
    Ale nie załamuj się... Nie warto. Jesli nie wszystkim się podoba co piszesz to rób to dla siebie i swoich największych wielbicieli. Nie da się niczego napisać tak by podobało się każdemu. ._. Liczę na rozpogodzenie się Twoich myśli i życzę ci tego z całego serca, podobnie jak weny i dużej ilości wolnego czasu.
    A liczba pi jest genialna :D!! Chociaż denerwująca =.=
    Buziaki, cmokasy i internetowe uściski

    - xMidziak

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie!! Kochana moja! nareszcie to dodałaś :D
    Uwielbiam to opowiadanie! Uruha jest nienormalny! niech wróci do przyjaźni z Ruksem to będzie miał Aoi'a tylko dla siebie!! a na Reitę to mi normalnie brak słów!

    A spokojnie nie zamierzam przerywać pisania swoich opowiadań :) ale tobie też nie wolno przestać!! będę smutna jak przestaniesz :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam twoje komenta i takie DF?! ale teraz kapuje... Szczerze? jak widać mi też się gazetki znudziły... znaczy ich muzyke nadal lubie ale yaoi już mnie nie kręcą... może za dużo tego??
    Eh~? dlaczego uważasz, że ten megaoneshot nie wypalił?? pamiętaj, to nie twoja opinia się liczy~!
    a więc CZEKAM NADAL NA GARAXTETSU~! NO CZEKAM~!! i będe cię męczyć...
    a co od opka? genialny xD spamiłam cytatami na twitterze... no genialne~! <3
    pamiętaj~! kocham cię~! jeśli nie będziesz pisać to cię znajdę i zgwałcę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. btw. mam w środy dwie matmy o 7.10 xD i ide na nie z radością~! (potem mam chemie i 2 fizyki >.>)
      i pi jest fajne ale DELTA LEPSZA~! (no dobra, mat-fiz-inf jestem xD)

      Usuń
  4. Na to czekałam, na Liceum! Szkoda, bo już drugiej mojej ulubionej autorce yaoiców z gazettkami odechciewa się umieszczeć ich w opowiadaniech. Co fakt to fakt. Są dwa podstawowe parinki, a reszta jest troche nietypowa na przykład Uru X Kai, który moim zdaniem jest totalnie pokręcony. Ale i tak będe tutaj zaględać.
    ~Kayl

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam to opowiadanie, jest cudne i mogę się go nauczyć na pamięć;)Szkoda mi Matsumoto, bo w sumie tworzy się parting Yuu z Pięknym a maleństwo zostanie na pastwę basisty. Chyba, że dodasz LideraxD
    A co do Megashota, to nie tak, że jest słaby! Jest świetny, ale nie da rady tego przeczytać tak szybko. Dodałaś mnóstwo materiału, z nowymi parami i nie chodzi o to, że jak nie The Gazette to ludzie nie czytają. Część osób musi po prostu się przyzwyczaić (jak ja) i też poniekąd pasuje kojarzyć zespół, żeby mieć jakieś rozeznanie w postaciach. Ja też przymierzam się do powrotu czytania Mega-shota, bo utknęłam tak mniej więcej w połowie.
    Nic się nie martw i daj nam chwilkę czasu:)
    Pozdrawiam Cruel

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochaaaaaam to opowiadanie. Masz ciekawe pomysły na swoje opowiadania i bogate słownictwo. Reituki i aoiha to moje ulubione paringi.
    A jeśli o megashota chodzi to... Nie zgodzę się z Tobą. Jest świetny.... Jak każde opowiadanie, ktore wychodzi z pod Twojej ręki. Ogólnie jest mało ficków z D'espami- to przykre. Wracając do tematu, pisz dalej i więcej wiary w siebie i swoje możliwości!!! Weny!!

    Chizuru

    OdpowiedzUsuń
  7. Doczekałam się *_* Kocham Cię <3

    Na komentarze do megashota jeszcze poczekaj , jak ktoś sobie czyta na raty to mu chwilę zejdzie :)A te kilka opinii co jest na razie są przecież ogólnie bardzo pozytywne :)
    Jeszcze raz Ci dziękuję za bliższe spotkanie z D'espairsRay.
    No i za LICEUM *_*

    OdpowiedzUsuń
  8. omnomnom *-* Aoi rozwala system XD Piekny ma chtapke na Yuu XD swietne chce dalej *-* i i i i wampirki *-* a mega shota jeszcze czytam

    OdpowiedzUsuń
  9. Nooo, wszyscy tak czekali na kontynuację tego! Przyznam się, że ja też ^^
    Widzę, że coś będzie z Aoia i Uruhy i że jeszcze będą razem, zresztą jak zawsze. A Reita... cóż, przynajmniej znam historię jego szmaty XD
    No piękne to było i jestem ciekawa co dalej.
    A co do mega-shota to nie załamuj się i tak masz dużo komentarzy! Daj tylko ludziom ogarnąć ten tekst bo nie każdy jest w stanie przeczytać to od razu! Jesteś bardzo niecierpilwa moja droga (no ja też do cierpliwych nie należę XD), ale zobaczysz że jeszcze na pewno będzie więcej komentarzy, kto wie, może nawet ponad 20... :D

    OdpowiedzUsuń
  10. super!!!!!!! kurcze to jest genialne! :)

    Ps. Z koleżanką prowadzę bloga. zajrzyj na niego czasem :*
    thegazetteyaoilovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Matko boska to ty już tego shota wstawiłaś ?!!?!?!? Czemu mi nic nie powiedziałaś ?!
    Faaaaakk ...... ja czytam opki tylko z the GazettE no ale zobaczę czy dalej będziesz się tak genialnie sprawowała z innymi zespołami i paringami jak Aoiha w tG ^w^
    Nie rób nam tego i pisz ... i MÓW MI PROSZĘ KIEDY COŚ WSTAWIASZ XD
    Arigatou ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooo, czy mi się wydaje czy Yuu powoli zmienia Kouyou? Robi się ciekawie. Czekam na dalszą część.
    Przeczytałam megashota i tak się zastanawiam... W którym miejscu to niewypał?! Nie zawsze dialogi mi się podobały, ale ogólnie było bardzo fajne i przyjemnie się czytało. Nareszcie ktoś o Despach napisał :D Wybacz, że przy tym tekście komentuję, ale chciałam za jednym zamachem.
    Zapraszam też na mojego bloga www.my-own-angel.blogspot.com
    Pozdrawiam i weny życzę! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajne Jeszcze mam prośbę jeżeli ktos mógłby tu luknąć i wstawić jakiś komentarz co o tym myśli była bym wdzięczna http://thegazetteyaoilovestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajne, takie hmn...wesołe? No nie wiem ale rozdział był taki inny, w pozytywnym sensie. Mogę się tylko wziąć za kolejny do czytania i czekać na spotkanie aoi'ego z uruhą.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurde, noo... To wciąga, a spać trzeba xDD
    Zresztą... Wyśpie się jutro, opko się samo nie przeczyta ;33
    Haha... Jebłam... Myśli Reity o dziewczynach zarąbiste xD Tak samo jak logiga Kaczuszki <3 Kocham te twoje teksty xD
    Pozdrawiam i weny życzę! ;33

    OdpowiedzUsuń