Miniaturka "W poszukiwaniu weny" Zero x Hizumi (D'espairsRay)

Cieszę się, że seria "Bóg chcąc nas ukarać, spełnia nasze marzenia" odniosła taki sukces - na poprawę humoru powiem wam, że mam już kolejną część, w której zamierzam nieźle namącić xD 
Jednocześnie jestem niezadowolona, że shot z Lycaon okazał się kompletną klapą, ale cóż... No trudno. Mam z nimi napisanego jeszcze jednego shota (18 stron), ale w takim razie nie wiem czy go wstawię...

No i jeszcze BARDZO WAŻNE:
Mam uwagę do Was, Czytelniczek - na litość boską, słów mi brak! Zrobiłam głosowanie, gdzie podawałyście własne paringi, była dogrywka... I co czytam pod shotem Aoi x Reita, na który tak znaczna większość głosowała? "Dziwny paring", "Seme z seme? Jak to tak?" - głosujecie na coś, a potem jesteście z tego powodu niezadowolone? No to ja już chyba nie rozumiem...
Sama napisałam ten shot z opóźnieniem, bo niezbyt pasował mi ten paring i przyznam to bez bicia, ale mój głos nie ma w tym momencie znaczenia - chodzi o Was. Proszę uprzejmie, niech mi ktoś wyjaśni, dlaczego narzekacie na paring, który jako jeden z naprawdę wielu (ponad trzydziestu pozycji!) zdobył naprawdę dużą ilość głosów? Bodajże zdobył dwadzieścia siedem czy coś w ten deseń - to jest naprawdę dużo! Więc, gdzie, do licha, jest te dwadzieścia parę osób? 
Co jest nie tak, bo nie rozumiem?

Bez dalszych wstępów:


Tytuł: „W poszukiwaniu weny”
Paring: Hizumi x Zero (D’espairsRay)
Typ: miniaturka
Gatunek: komedia
Beta: -

- Nie mam weny – poskarżył się znów Hizumi.
To nie był zwykły „dołek” weny, który zdarza się każdemu artyście od czasu do czasu; prawda była taka, że młody pisarz przechodził istny kryzys, a terminy nieubłaganie goniły.
Yoshida wpieprzył się w to, za przeproszeniem, gówno przez przypadek. Od tak napisał sobie kiedyś krótki romans pod wpływem chwili, jednak to właśnie to ścierwo przypadło najbardziej do gustu czytelnikom. Mało tego – dzięki tej książce stał się niemalże sławny! Romans miał ledwo ponad sto stron, ale sprzedał się w pokaźnym nakładzie, co rzecz jasna cieszyło Hiroshiego, nawet jeśli teraz siedział przybity w salonie nie mogąc wymyślić absolutnie nic, co mogłoby się wydarzyć w kontynuacji książki.
- Nie zmuszaj się do pisania – poradził mu Zero, który opadł na miejsce obok niego i pocałował go w policzek. – Dobrze wiesz, że każda czynność wykonywana pod presją jest do kitu – wzruszył ramionami, po czym włączył telewizor i zaczął przeskakiwać po kanałach.
Hizumi doskonale zdawał sobie sprawę, że jego ukochany miał rację, ale nie mógł przecież siedzieć bezczynnie i czekać aż wena sama do niego przyjdzie – tym bardziej, iż przewidywał, że jeśli znów przyjdzie, to da mu natchnienie do napisania czegoś mrocznego, zagadkowego, z dużą ilością krwi i ostrych narzędzi, a tego, rzecz jasna, kawaii dziewczynki nie czytały.
Wiadomości – nie, mecz siatkówki – nie, teleturniej – nie… do ciężkiej cholery, czy w tej telewizji nie nadają nic dla normalnych ludzi? – irytował się Shimizu, aż w końcu znalazł program z porno nadawanym przez dwadzieścia cztery godziny. Uśmiechnął się do siebie triumfalnie i rozsiadł wygodnie, jednak w tej samej chwili Hizumi wyrwał mu pilota z ręki i przełączył na przypadkową stację. Brunet zmroził go spojrzeniem, na co Michi wzruszył niewinnie ramionami.
- To i tak była powtórka – machnął ręką, za co został brutalnie skopany z kanapy i wylądował na twardej podłodze. Jego tyłek bliżej zaznajomił się z panelami podłogowymi… a w sumie to z kotem, bo to właśnie na niego spadł szatyn.
Po pokoju rozniósł się nieziemski wrzask składający się z wycia bólu Zero oraz żałosnego miauknięcia zwierzęcia, które uciekło z prędkością światła do sypialni, kiedy tylko zdołało się wyswobodzić spod swojego właściciela.
Hiroshi uśmiechnął się zadowolony widząc, jak jego kochanek powstrzymuje się od rzucania wiązkami przekleństw na prawo i lewo. Kiedy już upoił się widokiem ukaranego Shimizu, skupił uwagę na telewizorze. Właśnie leciała jedna z tak licznych i dennych telenowel. Yoshida postanowił obejrzeć ją, poświęcając się w poszukiwaniu weny.

***

Michi wciąż był nieco zły na swojego chłopaka za tak brutalne potraktowanie jego szanownego zakończenia pleców, jednak serce mu się krajało, kiedy widział, jak jego ukochany czwartą godzinę ogląda jeden z tych seriali gatunku „never ending story”. Hizumi zdawał się przez te kilka godzin znacznie postarzeć – jego skóra poszarzała, wokół opuchniętych powiek pojawiły się cienie, zmarszczki wokół ust i oczu stały się nagle bardzo widoczne, a sam pisarz wyglądał, jakby ktoś wyssał z niego całe życie.
Szatyn westchnął ciężko i usiadł przy biurku. Złapał pierwszą lepszą kartkę, która zaścielała jego blat, pióro i zaczął pisać to, co jego zdaniem mogłyby kupić nastolatki rządne miłości i przystojnych chłopaków. Zmienił nieco swój charakter pisma, aby Hiroshi nie rozpoznał go – przede wszystkim między znaki wciskał gwiazdki i serduszka chcąc, aby tekst wyglądał na napisany przez jedną z potencjalnych czytelniczek poprzedniego romansu.
Męczył się z tym pisaniem długo, ale opłacało się. Czternaście stron ręcznie zapisanych drobnymi znaczkami – miał nadzieję, że to jakoś pomorze jego kochankowi, który wyglądał jak swój własny cień, kiedy przywlókł się do łóżka i zasnął, tak, jak na nie padł.
Shimizu włożył swoją pracę do koperty, po czym zjechał windą na parter i umieścił list w skrzynce pocztowej, aby wyglądało to przekonująco. Odetchnął głęboko, po czym uśmiechnął się zadowolony z własnych rezultatów, po czym wrócił do Yoshidy padając na miejsce obok niego i również od razu zasypiając.

***

Rano Hiroshi znalazł list. Przyniósł go do mieszkania i poinformował ukochanego o znalezisku, a szatyn udawał, że o niczym nie wie. Hizumi usiadł przy stole w kuchni i szybko przesuwał wzrokiem po kolejnych linijkach, podczas gdy Michi krzątał się po kuchni przygotowując śniadanie. Shimizu czekał na reakcję pisarza. Oczekiwał czegoś w rodzaju wrzasku: „Eureka!” albo nagłego zerwania się z krzesła i rzucenia do klawiatury laptopa, ale nic takiego się nie wydarzyło. Zdziwiony spojrzał na bruneta, który z krzywą miną czytał jego wypociny, aż w końcu rzucił kartki na stół i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Kurwa, jak można rozpisać się na pięć stron o zastawie, którą podano w restauracji podczas romantycznej kolacji? Na litość boską, mnie interesują relacje między bohaterami, a nie to, jaki kolor miała porcelana; czy „przechodziła z błękitu czystego letniego nieba przy krawędziach do turkusu głębokiego jeziora podobnego do koloru jej oczu na środku mając jednocześnie biały, delikatny wzorek, który nadawał wrażenia, iż obłoki nieba przeglądają się w nieskazitelnej tafli jeziora”, czy „jej złote, ogniste kolory przywodziły na myśl wrzące wnętrze gwiazdy z wyraźnymi jaśniejszymi refleksami pomarańczu, przez co przypominała barwną mozaikę ciepłych barw, taką samą, jaką on nosił w sercu, kiedy widział ją za każdym razem; zdawało się, że od samego patrzenia można było się poparzyć”. Poważnie? – podniósł jedną brew w wyrazie dezaprobaty. – Kto to niby ma kupić? – prychnął.
- Nie wiem – wzruszył ramionami Shimizu. – Pewnie jakiś imbecyl – odpowiedział słodko, jednocześnie tak mocno ściskając w dłoni drewnianą łopatkę, że ta pękła na dwie części.
- Ja tam jestem zwolennikiem białych talerzy – mruknął Yoshida, machając lekceważąco ręką.

A morał z tego taki – w poszukiwaniu weny trzeba być cierpliwym; a mimo wszystko ona sama nas odnajdzie wtedy, kiedy będzie miała na to ochotę.

12 komentarzy:

  1. Nienawidze pisać przy braku weny, jedną linijke pisze godzinę, a i tak człowiek nie jest z niej zadowolony. Brak weny nie jest niczym dobrym..
    A co do szota, to świetny. ^^ Szkoda mi Zero, musiał się naprodukować dla swojego skarba, a tu nic. XD
    Czekam na więcej. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadrobię i przeczytam..ale tymczasem.. sesja z fizyki w piątek i kolokwium w czwartek ;.;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam weny na komentarz (tak bardzo w temacie opowiadania), więc posłużę się po prostu kopiuj-wklej.
      "Wiadomości – nie, mecz siatkówki – nie, teleturniej – nie… do ciężkiej cholery, czy w tej telewizji nie nadają nic dla normalnych ludzi? – irytował się Shimizu, aż w końcu znalazł program z porno nadawanym przez dwadzieścia cztery godziny. Uśmiechnął się do siebie triumfalnie i rozsiadł wygodnie, jednak w tej samej chwili Hizumi wyrwał mu pilota z ręki i przełączył na przypadkową stację. Brunet zmroził go spojrzeniem, na co Michi wzruszył niewinnie ramionami.
      - To i tak była powtórka" - boshe.. przy tym prawie się zaczęłam turlać po łóżku ze śmiechu xD ale chyba takie kanały mają kod dla bezpieczeństwa, a skoro Zero nie musiał się w to bawić... widać, kto ciągle przy nim siedzi xD może to frustracja seksualna?
      "Kurwa, jak można rozpisać się na pięć stron o zastawie, którą podano w restauracji podczas romantycznej kolacji? Na litość boską, mnie interesują relacje między bohaterami, a nie to, jaki kolor miała porcelana (...). Ja tam jestem zwolennikiem białych talerzy." - biedny Zero.. tyle się namęczyć, żeby pomóc Hizumiemu, a ten tak potraktował jego opis zastawy D: to smutne.. xD no dobra, śmieszne.
      Ogółem to było genialne, więc proszę - jeszcze takich opowiadań *^*

      Usuń
  3. Nie przejmuj się Lycaonem... Ale wstaw, proszę. Mam tak samo jak ty - ktoś chce, a potem nie czyta. Ale ja zawsze wstawiam, bo komuś innemu się spodoba :3 czyli co? Nasz wokalista obejrzał Modę na sukces i nie dostał weny? Ciekawe... XD
    Ps. Jestem pewna, że ja na paring Reita x "nieRuki" nie głosowałam,więc nie miej do mnie żalu, proszę tylko o Lycaon!
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  4. Hizumi jako pisarz? Chciałabym coś od niego przeczytać!
    "To i tak była powtórka" - genialny tekst. Oj, widzę że ktoś tu na bieżąco ogląda wciąż jeden kanał... xD
    Szkoda, że to takie krótkie, chętnie bym się dowiedziała, co dalej. No bo przecież Hizu, biedaczek... nie ma nic gorszego dla pisarza jak brak weny. Może Zero go jakoś... "własnoręcznie" natchnie? :D
    o, muszę jeszcze raz zwrócić ci uwagę - podłóg, a nie podług, jeśli chodzi o podłogi. Jeśli o według, to i podług.
    Szczerze mówiąc zespołu Lycaon nie znałam nawet z nazwy, więc ciężko jest mi się wypowiedzieć, chociaż o samych bohaterach. Lecz cieszę się - w końcu coś nowego do poznawania i jak tylko będę miała więcej czasu (czyli prawdopodobnie w ferie), przesłucham sobie ich piosenki i zapoznam się lepiej z zespołem ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Zero, tak niedoceniony T^T

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe, ale mam tak jak Hizumi :-D Do tego ta moja wena przychodzi zwykle w najmniej odpowiednim momencie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słucham tego zespołu, ale chyba zacznę! :D
    Super piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeeej świetne *-*. Zero x Hizumi <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow super piszesz! Weszłam pierwszy raz dzisiaj na Twojego bloga i się zakochałam :). Trzymaj tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  10. Taaaaaaag >.<" miałam skomentować jakiś czas temu jak to przeczytałam, nawet miałam piękny długi koment ale...telefon mnie nie lubi :/ więęęc po prostu napiszę że strasznie mi się podobało a to zdanie "- Nie mam weny..." wypowiadam niemal codziennie xpp i jeszcze co do Lycaon to WSTAW WSTAW WSTAW!!!! JA CHCĘ LYCAON (ostatnio mam na nich mega fazę :D)
    Weny życzem :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kto kocha Kite?
    *podnosi łapkę do góry*

    OdpowiedzUsuń