Serio byłam
pewna, że już dawno to wstawiłam... ;_; Ale cóż, pomyliłam się; ja-lama
x.x''
Przepraszam...
Bóg chcąc nas
ukarać, spełnia nasze marzenia cz.2
Do końca zajęć szkolnych nie mogłem uwolnić się od Aoia. Z tego
właśnie powodu ledwo powstrzymałem się od krzyknięcia zwycięsko: „Victoria!”,
kiedy kończąc dziś zaskakująco szybko, bo zaledwie po sześciu lekcjach,
wyszedłem przed budynek szkoły. Kierowałem się w stronę głównej bramy, skąd
następnie chciałem dojść do stacji metra i wrócić do domu, jednak ktoś zaczepił
mnie. W duchu modliłem się, żeby to nie był Yuu i powoli odwróciłem w stronę
owej osoby.
- Cześć Kiyoko! – przywitała się Yui, jedna z milszych dziewczyn z
mojej klasy. – Um… Mimo iż wygląda na to, że jesteśmy razem w klasie drugi rok
to… jakoś nie miałam okazji dobrze cię poznać – uśmiechnęła się, co trochę
dodało mi sił. Odpowiedziałem jej tym samym gestem. – Jako że nauczyciel fizyki
jest nieobecny i skończyłyśmy lekcje wcześniej, to… może zechciałabyś pójść ze
mną na pizzę? – zaproponowała, a ja zdziwiłem się.
W tym momencie odezwała się we mnie ta męska strona, która
podpowiadała mi, że to ja powinienem zaprosić dziewczynę na wspólny wypad na
miasto a nie odwrotnie. Chwilę potem zorientowałem się, że przecież wciąż
jestem dziewczyną! Więc… w sumie to, co powinienem zrobić? Nigdy jak do tej
pory nie byłem na randce – może to kogoś zdziwi, ale naprawdę nie czułem
potrzeby umawiania się z kimś. Miałem jednego przyjaciela o imieniu Takanori
Matsumoto i przezwisku Ruki, i spotkania z nim mi wystarczały. Nie to, że chodziłem
z nim na randki! Nie! Po prostu przyjaźniliśmy się i tyle. Obaj zaliczaliśmy
się do grupy „tych na nie” – to znaczy tych, którymi dziewczyny się nie
interesowały. Przedstawicielki płci pięknej z mojej szkoły zdecydowanie wolały
sportowca, kapitana drużyny koszykarskiej, o lśniących włosach i powalającym
uśmiechu Yuu Shiroyamę niż wątłego, malującego się Kouyou Takashimę o
przezwisku „modelka”. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że przez ignorowanie
płci przeciwnej, teraz kompletnie nie wiedziałbym, jak zachować się na spotkaniu
z dziewczyną… ale zaraz, zaraz… Spotkania dziewczyna-chłopak i
dziewczyna-dziewczyna wyglądają całkiem inaczej, nie? Poza tym tak właściwie to
byłem chłopakiem w damskim ciele, więc nasze spotkanie było czymś w rodzaju
dziewczyna/chłopak-dziewczyna – a więc można powiedzieć, że była to taka „pół-randka”,
„pół-spotkanie przyjacielskie”. Trochę dziwna sprawa… i niezręczna…
W sumie… Raz kozie śmierć! Yui naprawdę wydawała się być miłą
osobą w porównaniu do tej bandy tlenionych plastików, które przedefilowały koło
nas kołysząc się przy tym na stanowczo za wysokich obcasach. Jeśli zbłaźnić się
to tylko przy Yui – ona z pewnością nauczyłaby mnie, jak zachowywać się dziewczęco
i stać się dziewczyną. Z kolei jeśli wyciąłbym jakiś głupi numer przy tej
obślizgłej blondynce z kilogramami gładzi szpachlowej na twarzy, zapewne
zostałbym wyśmiany… a tego raczej bym nie chciał… No co? W końcu musiałem
przyzwyczaić się do bycia w tym ciele, nie? Bo nie wiadomo, jak długo jeszcze
mogę być w nim uwięziony… a może już nie wrócę do swojej męskiej postaci? I co
wtedy? Przecież muszę się jakoś wpasować w społeczeństwo!
- Jasne. Z przyjemnością – zgodziłem się w końcu.
Razem poszliśmy do mieszczącej się niedaleko pizzerii, którą
lubiła dziewczyna. Po drodze rozmawialiśmy o kosmetykach, których używałyśmy.
Temat zaczęła moja towarzyszka, która zachwycała się moją cerą. Co, jak co, ale
w istocie nawet jako chłopak byłem zadbany i nigdy nie miałem problemów z cerą;
z kolei na twarzy dziewczyny nieraz było widać małe blizny na czole i policzkach
po trądziku, które próbowała ukryć pod warstwą pudru. Yui miała czarne włosy
sięgające do ramion i takowego koloru, duże oczy. Usta miała dość wąskie,
jednak bezbarwny błyszczyk optycznie je powiększał. Nos miała mały i szczupły,
lekko zadarty; miała przeciętną urodę, ale resztę nadrabiała charakterem.
W knajpie zamówiliśmy jedną pizzę, która postanowiłyśmy zjeść
razem. Tematy płynnie przechodziły z jednego w drugi, przez co przestałem się
już tak stresować. Początkowo myślałem, że rozmowa będzie wyglądała na zasadzie
„wsłuchaj się w ciszę, a usłyszysz mój głos”, jednak spotkała mnie miła
niespodzianka. Podczas jedzenia zaczęliśmy rozmawiać o chłopakach.
- Zdaje mi się, że wpadłaś w oko Shiroyamie Yuu – stwierdziła,
biorąc pierwszy kawałek pizzy do ręki.
- Naprawdę? Nie zauważyłam… - mruknąłem nieco speszony.
- Oj nie udawaj! I nie wstydź się! To powód do radości!
- Myślisz? Ja raczej tak nie uważam… - westchnąłem.
- Dlaczego? – dociekała. – Aoi jest fajny. Miły, pomocny,
żartobliwy… przystojny – rozmarzyła się, a ja w tym momencie miałem wielką
ochotę walnąć głową w tą pizzę. Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego, ale
strasznie mnie podkusiło… - Bylibyście ładną parą!
- CO?! – aż zakrztusiłem się kawałkiem, który właśnie przełykałem.
- Czemu się tak oburzyłaś? Masz już jakiegoś innego chłopaka, że
Yuu ci tak nie pasuje? – dociekała.
- Nie, nie mam nikogo, ale… po prostu jakoś nie mogę wyobrazić sobie
nas razem – „bo w gruncie rzeczy obaj jesteśmy facetami”, dodałem w myślach.
Naprawdę… jak mógłbym mieć faceta skoro sam nim jestem? No… znaczy
teoretycznie nim jestem, bo praktycznie zawartość mojej bielizny mówi co
innego, ale… Czułbym się wtedy tak, jakbym go oszukiwał; albo lepiej – jakbym
był transwestytą. Dobra, może mam ciało dziewczyny, ale to nie zmienia faktu,
że wciąż myślę jak chłopak i doskonale pamiętam siebie… w tamtej formie? Jak to
inaczej ująć? Zresztą… skoro zamieniłem się w dziewczynę wczorajszej nocy to
możliwe, że dzisiejszej znów powrócę do bycia chłopakiem. Wszystko jest
możliwe… Dzisiaj umówiłbym się z nim jaka Kiyoko, a na randkę przyszedłby
Kouyou? Mógłby pomyśleć, że dziewczyna sobie z niego zadrwiła… Ale dobra; inny
scenariusz: powiedzmy, że nawet bylibyśmy parą, a ja przyzwyczaiłbym się do
bycia dziewczyną. Bylibyśmy ze sobą tak długo, że chcielibyśmy przeżyć nasz
pierwszy raz, a tu nagle ~puf!~ i zamiast seksownej dziewczyny w koronkowej
bieliźnie wychodzi facet w bokserkach? W takim momencie na miejscu Shiro
dostałbym zawału na miejscu… A potem weź się wytłumacz! „Skarbie, naprawdę nie
wiem jak to się stało, że ZNÓW stałem się mężczyzną”…
- Ale on się do ciebie kleił! Choćby na przerwie obiadowej! –
zapiszczała cieniutkim głosikiem. – Nie odstępował cię na krok! I wypytywał o ciebie;
to znaczy, że chciał się dowiedzieć czegoś więcej o tobie, więc musi mu na
tobie zależeć! – szczebiotała.
- Nie pleć bzdur… Auu… - zawyłem zwijając się z bólu.
- Coś się stało? – zmartwiła się.
- Brzuch mnie rozbolał… Od końca lekcji mnie bolał, ale teraz to
już przesada… - westchnąłem.
- Może z przejedzenia? Albo odwrotnie; z głodu? Albo ze stresu? –
wymyślała.
- Nie; to nic związanego z żołądkiem… Bardziej boli mnie
podbrzusze… - przyznałem. Jeszcze nigdy nie bolał mnie tak brzuch! Cholera, co
się dzieje?
- Aaa… - mruknęła ze zrozumieniem. – Więc może chodzi o… -
przybliżyła się do mnie i szepnęła mi na ucho - …kobiece sprawy? – a następnie
wcisnęła mi coś do torby z książkami. – Idź do łazienki. Poczekam tu na ciebie.
Niezbyt zrozumiałem, o co chodzi, ale mimo wszystko posłuchałem.
Przynajmniej mogłem się odświeżyć. Wszedłem do jednej z kabin razem z torbą i
wyciągnąłem to „coś”, co wcisnęła mi Yui. Zrobiła to bardzo dyskretnie, więc
domyślałem się, że nie była to żadna rzecz, którą można byłoby publicznie się
popisać. Okazało się, że była to… podpaska. Nie no… poważnie? Marząc o tym, że
jestem dziewczyną jakoś nigdy nie uwzględniałem okresu – i bólu brzucha, jaki
przy tym towarzyszył. Przeżegnałem się, licząc, że ten ból naprawdę będzie
spowodowany stresem, jednak… jednak moje modły nie zostały tym razem
wysłuchane.
- Pięknie… - syknąłem.
I co ja mam teraz zrobić? A, chwila, przecież czarnowłosa dała mi
podpaskę… No to chyba dziewczyny używają tego w takich sytuacjach, o ile się
nie mylę, nie? Tylko… Był kolejny problem, bo nie wiedziałem, jak się to
zakłada – niestety nie miałem przy sobie laptopa ani nawet Internetu w
telefonie, żeby douczyć się w zakresie czarnej magii, jak w przypadku
biustonosza. Kuźwa, skąd ja mam takie rzeczy wiedzieć? Spodziewałem się, że to
będzie… Dobra, sam nie wiedziałem, czego się spodziewać, ale na pewno nie
różowych, szeleszczących kwadratów (Always xD od aut.), w których w środku coś
było! Co ja mam z tym, do cholery, zrobić?! Mam coś wyjąć, pociągnąć,
narysować, włożyć, wypowiedzieć zaklęcie? „Hokus pokus…” i co dalej?
Wymierzyłem sobie cios z otwartej dłoni w czoło, po czym jeszcze raz
przyjrzałem się opakowaniu, w którym podpaski się znajdowały. Tak! Dobra Kannon
mnie jednak nie opuściła! Znajdowała się tam instrukcja – i to jeszcze z
obrazkami!
1. Rozerwać to różowe,
szeleszczące coś i jak mniemam, pozbyć się tego. W moich rękach zostało takie
coś białego złożone na trzy i obklejone długimi karteczkami z dwóch stron.
Przez chwilę zastanawiałem się czy na pewno dobrze odczytałem instrukcję
obrazkową zrywając to szeleszczące różowe, ale mimo wszystko postanowiłem brnąć
w to dalej.
2. To białe coś trzeba było
rozłożyć i nagle zrobiło się dużo dłuższe… Normalnie magia!
3. Zerwać te dwie szeleszczące
karteczki… czy co to tam było; dla mnie to wyglądało jak szeleszcząca kartka,
więc tego się trzymałem. Z jednej strony pojawiły się na białym, niemalże
ceratowym materiale ładne niebieskie szlaczki. Ledwo powstrzymałem się od
mruknięcia „kawaii”. Z drugą karteczką było gorzej, bo jak się okazało druga
strona była wysmarowana klejem. Podpaska przyklejała mi się do rąk i niezbyt
potrafiłem sobie z tym poradzić, jednak w końcu odniosłem sukces.
4. Och, słodka Glorio i
Victorio, chciałoby się krzyknąć! Udało mi się to umieścić odpowiednio ( tak przynajmniej
mi się zdawało) w bieliźnie. Zwycięsko opuściłem toaletę, będąc zadowolonym, że
na moich czerwonych rurkach nie powstaną już żadna ciemniejsze plamy, które
mogłyby mnie zdradzić.
Wróciłem do Yui i równie dyskretnie jak ona podała mi podpaski,
tak ja jej je teraz oddałem.
- Dziękuję – szepnąłem, nieco speszony.
- Nie ma za co – uśmiechnęła się i mówiła głośno, tak, jakby to
nie był temat tabu. A może nie był? No bo… gdyby to było jakieś dziwne czy
niedozwolone to nie dałaby mi podpaski, nie? – Masz – wręczyła mi również
tabletki. – Weź dwie, bo widzę jak się kulisz z bólu. Nie są zbyt mocne, ale
zawsze lepiej wziąć cokolwiek przeciwbólowego niż nic – wzruszyła ramionami.
Podziękowałem jej skinieniem głową i popiłem tabletki colą, którą zamówiliśmy
do pizzy. - A…. wracając do poprzedniego tematu – nawiązała. – Dlaczego
uważasz, że nie możesz związać się z Yuu?
- To nie mój poziom – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Jako
chłopak nawet nie pomarzyłbym o rozmowie z nim, bo to był szkolny „celebryta”.
– Zawsze wokół sportowców kręci się dużo tych sztucznych, dmuchanych lal… Ja
nie jestem taka; nie stać mnie, żeby co tydzień chodzić na solarium i co dwa
tygodnie tlenić włosy, a rodzicie nie daliby mi na to pieniędzy. Nie
pozwoliliby mi tak wyglądać… Zresztą, ja nawet nie chcę. Nie lubię butów na
obcasach ani malować powieki aż po same brwi na różowo… Mam zupełnie inny styl.
Mnie się to nie podoba…
- Ale właśnie o to chodzi, że nie masz taka być – wyjaśniła spokojnie.
– Chodziłam z Yuu do gimnazjum i wierz mi, on zawsze miał takie powodzenie u
dziewczyn; niestety u tych pustych. Zakochać się w takiej skwarce to ostatnie,
co mógłby zrobić. Dla niego liczy się charakter, a nie wygląd. Zresztą… jesteś
naprawdę ładna Kiyoko – uśmiechnęła się i chciała powiedzieć coś jeszcze,
jednak przeszkodził jej w tym telefon, który nagle zaczął wygrywać słodziutką
melodyjkę, która jak na mój gust brzmiała jak ending do bajki dla najmłodszych
i brzmiała mniej więcej: „Tiri-tiri-tata! Titi-tiri-tutu!”. Czy to dziwne, że
ja, nawet jako dziewczyna, miałem ustawioną jako dzwonek piosenkę Dir en grey –
„Agitated screams of maggots”?
Właśnie… a tak propos to, co wypada dziewczynie? Czy mogę słuchać
dalej j-rocka? A co z mangą i anime? Wiedziałem, że dziewczyny oglądają anime i
czytają mangi, ale czy dziwne będzie jeśli pochwalę się kolekcją „D.gray-man”
(ja się zakochałam w tym <3 od aut.), a niektóre kwestie z „Another” znam
już na pamięć?
W czasie, kiedy ja intensywnie rozmyślałem, dziewczyna skończyła
rozmowę telefoniczną. Spojrzała na mnie przepraszająco i skinęła głową.
- Wybacz, ale muszę już wracać…
- Nie szkodzi. Ja też będę się już zbierać – uśmiechnąłem się. – A
mogę jeszcze zapytać jakie jest twoje ulubione anime czy manga?
- K-on (anime o dziewczynach, które założyły swój zespół muzyczny
– typowo babskie… od aut.) – odpowiedziała radośnie. – Też to lubisz?
- Em… Tak, tak, oczywiście… - skłamałem.
- Super! Dzięki, że ze mną wyszłaś! Do zobaczenia jutro! –
rachunek podzieliłyśmy na pół i zapłaciłyśmy, po czym każda ruszyła w swoją
stronę.
***
Kiedy tylko przyszedłem do domu, pierwsze co zrobiłem to położyłem
się na łóżku. Rzuciłem torbę w kąt i padłem na materac. Zwinąłem się w kulkę,
oddając bezgranicznemu cierpieniu. Proszki od Yui powoli przestawały działać…
Zaczynałem przysypiać, kiedy nagle jedna myśl otrzeźwiła mnie do końca. Szybko
wstałem i pobiegłem do łazienki. Otworzyłem szafkę pod lustrem i… uff, jak
dobrze mieć dwie starsze siostry, które robią zapas podpasek. Wstając, przez
przypadek zrzuciłem krem do rąk mamy, dlatego musiałem ponownie się schylić,
żeby go podnieść. W tym momencie kątem oka zauważyłem, że… na moim tyłku i tak
rozkwitły ciemnoczerwone plamy. Cholera! Czy to dopiero teraz się stało, czy
miałem już tak w metrze? Ponownie uderzyłem się otwartą dłonią w twarz –
dziewczyny mają przekichane z tym okresem, ale jak dotąd to chyba jedyny minus
zmiany w płeć piękną (jeszcze ci dam popalić, Uru xD Od aut.).
Zamknąłem drzwi do łazienki i zacząłem się przebierać.
- To te podpaski trzeba wymieniać tak często? Myślałem, że to
jedna na cały dzień… - mruknąłem pod nosem, wrzucając brudne spodnie do kosza
na pranie.
Kiedy już się przebrałem w wygodne dresy, wróciłem do swojego
pokoju i ponownie położyłem na łóżku, próbując zasnąć. Musiałem jeszcze odrobić
pracę domową, ale w tym stanie? Nie ma mowy! Najwyżej jutro rano przed lekcją
od kogoś przepiszę…
- Dzień dobry, czy jest Kouyou? – rozpoznałem głos Rukiego. Zaraz,
zaraz… Czy on mnie nazwał Kouyou?!
- Słucham? – zdziwiła się moja matka. – Takanori, czy to nie jest
przypadkiem męskie imię? Przecież wiesz, że mam trzy córki.
- Trzy? – zdziwił się chłopak.
- Tak, trzy: Jyou, Miko i Kiyoko.
- Kiyoko? – nasłuchiwałem z coraz większym napięciem.
- Dlaczego jesteś taki zdziwiony? Przecież jesteś przyjacielem
Kiyoko, prawda? Skoro już przyszedłeś, to możesz ją odwiedzić.
Słyszałem jak chłopak wszedł do domu i ściągnął buty, a następnie
szybko wbiegł po schodach i skierował się do mojego pokoju. Zapukał do drzwi,
po czym wszedł. Odwróciłem się w jego stronę, a on…
- Oj, przepraszam panią… Chyba pomyliłem pokoje…
- Takanori, idioto, to ja! – krzyknąłem na niego. Blondynek
spojrzał na mnie tak, jakbym był z Marsa i zamrugał kilkakrotnie z
niezrozumieniem wypisanym na twarzy.
- Z całym szacunkiem, ale jaki „ja”? – zapytał zmieszany.
Westchnąłem cierpiętniczo i niechętnie wstałem. Zamknąłem za nim
drzwi i pociągnąłem go za rękę, zmuszając, aby usiadł na łóżku. Sam natomiast
zająłem miejsce obok niego.
- To ja, Kouyou – szepnąłem.
- Czy w tym domu robi się ze mnie wariata? Najpierw pani domu mówi
mi, że ma trzy córki, potem jedna z nich podaje się za mojego najlepszego
przyjaciela, który jest CHŁOPAKIEM! – złapał się za głowę.
- To nie tak! – usadziłem go z powrotem, kiedy chciał wstać. – Nie
rozumiesz… Ja też tego nie rozumiem, ale… Wczoraj położyłem się jeszcze jako
chłopak, a dziś jestem już dziewczyną i wszyscy nazywają mnie Kiyoko. Traktują
mnie w domu tak, jakbym był tu od zawsze i nic się nie zmieniło. W szkole
teoretycznie wszyscy wiedzą o kogo chodzi, ale nikt mnie za dobrze nie zna…
- To naprawdę ty Kouyou? – Maleństwo spojrzało na mnie zdumione. –
To nie jest śmieszne! Przebrałeś się?!
- Nie wrzeszcz! – uciszyłem go. – Wygląda na to, że tylko ty
pamiętasz mnie jako chłopaka… Co więcej dziś rano znalazłem w szafie same
damskie ubrania i… - wstałem i otworzyłem szufladę, gdzie znajdowały się
staniki.
- Nie pokazuj mi tego, bo wyjdę na zboczeńca! – zasłonił dłonią
oczy, a ja zamknąłem szufladę.
- Takanori, pomóż mi… - jęknąłem błagalnie. – Ja nie wiem jak mam
się zachować…
- Nabierasz mnie! Nie możesz być Kouyou!
- Niby dlaczego?
- Bo masz cycki!
- I okres, i co z tego? To naprawdę ja! – otworzyłem ponownie
szafę, na co Matsumoto odruchowo zasłonił oczy. – Patrz! – podstawiłem mu
jedną z koszulek pod sam nos. – Pamiętasz to? Kupiłeś mi kiedyś bluzkę z Luna
See na urodziny; czytaj, co tu jest napisane! – pokazałem mu metkę.
- „Woman’s t-shirt” – przeczytał na głos.
- No właśnie! – jęknąłem załamany.
- Kyou… Co ci się stało? – zmarszczył brwi.
- Żebym jeszcze wiedział! Wczoraj przyniosłem kolejną jedynkę z
w-f’u, naganę za podrobienie podpisu mamy na lewym zwolnieniu i pomyślałem, że
łatwiej byłoby być dziewczyną, a rano… no samo jakoś tak wyszło…
- Zrobili ci operację plastyczną czy jak?
- Nie ironizuj!
- Nie ironizuję tylko głośno myślę! Przecież chciałeś pomocy! –
oburzył się.
- Ta, zrobili mi operację plastyczną jak spałem i wyprali mózgi wszystkim,
których znałem oprócz ciebie – fuknąłem.
- To rzeczywiście dziwne… - pokiwał głową i zamyślił się.
- Dziwne to jest to, że podrywał mnie chłopak z naszej szkoły! –
wyrzuciłem ręce w powietrze.
- Kto? – zainteresował się.
- Shiroyama Yuu… - przyznałem, spuszczając głowę.
- No, no, no… - mruknął, po czym zagwizdał, uśmiechając się
półgębkiem. – Niezłe masz branie, Kiyoko – specjalnie zaakcentował moje damskie
imię.
- Nie śmiej się! To nie jest śmieszne! – warknąłem. – Ja się
załamię…
- Ej, czekaj, czekaj… Czy powiedziałeś… Znaczy, powiedziałaś, że
masz okres?
- No, a co? Chyba nie chcesz mnie przelecieć, nie? – prychnąłem.
Ruki zamachnął się, żeby uderzyć mnie w głowę tak, jak to zwykle robił, kiedy
gadałem głupoty. Zacisnąłem oczy, czekając na cios, jednak jak się okazało, nie
nadszedł.
- Zapomniałem, że dziewczyn nie wolno bić… - westchnął ciężko. – A
co do tego okresu to ci współczuję…
- Przyjmuję kondolencję… Czuję, że mój koniec jest bliski… -
położyłem się na łóżku, a chłopak spojrzał na mnie z niezrozumieniem. –
Boooli…. – zawyłem.
- Aaa… - mruknął. – Ale ja nie dlatego ci współczuję.
- A to niby dlaczego?
- Bo jutro są na zaliczenie biegi przełajowe!
- Zabij mnie! – wrzasnąłem, zakrywając twarz poduszką.
- Ej, Kiyoko… - zagadnął, a ja odsłoniłem twarz. – Jak to w ogóle
jest mieć okres? – zapytał ciekawsko, za co zrugałem go spojrzeniem. – No co?
Przecież ja nigdy nie miałem okresu!
- To się ciesz… - syknąłem.
- A jak to jest mieć cycki?
- Przeginasz… - zmarszczyłem brwi.
- No chcę wiedzieć! – podskoczył z rozpierających go emocji i
ciekawości. – Powiedz! Powiedz! Powiedz!
- Ech… Ciężko jest mieć cycki… Kręgosłup mnie boli od tego…
- No fakt, masz co dźwigać – uśmiechnął się, za co dostał poduszką
w łeb.
- Ej, to nie fair! Ty możesz mnie bić, a ja cię nie!
- Plus bycia dziewczyną – wystawiłem mu język i odwróciłem się do
niego tyłem.
- A… Jak to jest mieć… No wiesz… No bo wnioskuję, że skoro masz
okres to już nie możesz mieć…
- RUKI! – wrzasnąłem, przerywając mu.
hahahaha xd dobre xd
OdpowiedzUsuńA tam do moich ulubionych anime należy Another, Mirai Nikki :B co do muzyki też ciężka i żyje, Uruś! Opowiadanie jest genialne i wciągające! Rozumiem, że dziewczyną jeszcze zostanie? Xd
OdpowiedzUsuńPisz baaaardzo szybko !
//Yūko-san
Boshe! Padam i nie wstaję.. tak właściwie to tak! Jesteś lamą! Ale ja jeszcze większą, bo dopiero przypomniałam sobie o paru opowiadaniach w folderze niedokończone... jak Zero x Masato x.x
OdpowiedzUsuńO ile pierwsza część nie była zbyt porywająca, to ta jest świetna! Parę powtórzeń widziałam, ale to się wytnie. Uwielbiam Ruksona xD jego reakcje są świetne. Uruha za to jest.. dziwnym człowiekiem. Teoretycznie skoro ma siostry, to chociaż odrobinę powinien orientować się co i jak. A on nic x.x
Hahaha! Tekst: „Skarbie, naprawdę nie wiem jak to się stało, że ZNÓW stałem się mężczyzną” mnie rozwalił! :DD I ta nieporadność, kiedy musiał założyć podpaskę <3 Ta część była na prawdę, świetna c: Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością i życzę dużo weny :3
OdpowiedzUsuń// Yumi
To jest świetne i bardzo mi się podoba. : D Kiedy następna część? *_*
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest naprawdę genialne c: Czekałam na tą kontynuacje bardzo długo i już myślałam, że się nie doczekam, a tu bum! Taka bardzo miła niespodzianka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny do dalszego pisania.
(:
ale jaja
OdpowiedzUsuńBoshe! Padam i nie wstaję.. tak właściwie to tak! Jesteś lamą! Ale ja jeszcze większą, bo dopiero przypomniałam sobie o paru opowiadaniach w folderze niedokończone... jak Zero x Masato x.x
OdpowiedzUsuńO ile pierwsza część nie była zbyt porywająca, to ta jest świetna! Parę powtórzeń widziałam, ale to się wytnie. Uwielbiam Ruksona xD jego reakcje są świetne. Uruha za to jest.. dziwnym człowiekiem. Teoretycznie skoro ma siostry, to chociaż odrobinę powinien orientować się co i jak. A on nic x.x
Bawi mnie ta nieporadność Kouyou, nie sądzę, żeby chłopacy na ten temat byli, aż tacy tępi. Nie wspomnę już, że jak znajdą podpaskę to mają tym podnietę >.> Ale ciekawe dlaczego tylko Ruki go pamięta, no, ale jego pytania są powalające XD
OdpowiedzUsuńBoskie! XD
OdpowiedzUsuńSuper! Bardzo mi się podoba! :DD Czekam na następne części!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie genialne,nie pamiętam kiedy się tak uśmiałam...A Uruś powinien się cieszyć,że nie dostał tampon,tylko podpaskę od Yui XDDD
OdpowiedzUsuńBardzo lubię "Agitated scream of maggots", ale żeby na dzwonek...? Ja dziękuję za taki dzwonek xD
OdpowiedzUsuńSwoją drogą zapomniałam w ogóle, że takie opowiadanie było i po chwili rozkminiania "skąd to się nagle wzięło, cóż to takiego było" jednak sobie przypomniałam, a także, w miarę czytania, o co chodziło w całości i jak sie to zaczęło.
Cóż, muszę przyznać, że zapewniasz tu Uru doprawdy niezapomnianych przygód xD ciekawe, co tam jeszcze mu wymyślisz... no właśnie, trzeba było mu dać tampon, to by się dopiero zdziwił!
<3
OdpowiedzUsuńhahahhahaha,.
OdpowiedzUsuńUru ma okres ..Hahhahaha
Kocham to <3
Ehehehehe... Niektóre partie mnie zabiły xD
OdpowiedzUsuńAle poprzednia część troszkę lepsza :c
Oj cie xD To mnie rozwaliło. Biedny Kou będzie musiał sobie jakoś poradzić.
OdpowiedzUsuńLiczę, że szybko dodasz kolejną część, bo to jest super! ;D
Tak sobie właśnie przeglądałam bloggera... i w końcu stwierdziłam, że mam ochotę na Kitę. (W sensie na twoje opowiadania xD)No to wchodzę, patrzę, co nowego, a tu BUM! BCNUSNM pod innym tytułem! A ja już myślałam, że na serio już nigdy nic nie napiszesz z tG (czyt. Aoiheczką ;-;) ;______;. Ale jestem tu, ty napisałaś rozdział i panuje szczęście!
OdpowiedzUsuńOk, wracając do właściwej treści komentarza...
Matko, jak ja bym się cieszyła, gdybym się obudziła w ciele faceta! I nie, wcale nie chodzi o to, że mogłabym pofapać albo macać fajny tors za darmo! Po prostu nie podoba mi się moje babskie ciało, choć w sumie męskie pewnie nie byłoby lepsze...
I te wspólne tematy... xD kosmetyki xD. Nawet ja nie potrafię o nich gadać (pomińmy fakt, że się nie maluję). Ale akcja z podpaską najlepsza! Zupełnie jak u nas w szkole xD. Ale znam ten ból, kiedy na lekcji się zamyślasz, czy jest jakikolwiek ślad na spodniach i nagle musisz iść do tablicy i twoja umiejętność zakładania podpasek jest wystawiona na próbę. XD i co to w ogóle za dyskryminacja ze strony Kouyou w sprawie gustów?! Gusta nie mają nic wspólnego z płcią i nie ma w nich kategorii "dla chłopaka" lub "dla dziewczyny". Normalnie skopałabym tyłek Kojo.
Mam nadzieję, że cokolwiek wyjdzie z tej Aoihy, nie...? ;-; no bo... taki jest pairing ;^;. A ja mam niesamowity niedosyt Aoihy... a ty tak świetnie piszesz ;-;. Nie rób mi tego ;-; dobzie? :<
Ogólnie to Rukson ma podobny charakter do mnie. Też bym się tak zachowała xDDDDDDDDD. Tylko powiedziałabym jeszcze "Pokaż cycki, trza sprawdzić czy prawdziwe." XD
Pozdrowionka i idem czytować dalej :*
P.s. jakby coś nakłoniło to można wejść na http://just-xaoi.blogspot.com/ (które za niedługo zostanie przeniesione pod adresem http://cute-queer-pen.blogspot.com/ ^-^)