Yo-ka x Ruki "A ty mi coś obiecasz, okej?"

„A ty mi coś obiecasz, okej?”

- Nie mów tak! – zganił mnie. – Nawet nie wiesz, ile jesteś warty! Zrobisz, co chcesz, ale… ja myślę, że to nie jest zły chłopak. Z pewnością sobie z ciebie nie żartuje i skoro, jak sam powiedział, wiele o tobie wie i nie odrzuciło go to… wytłumaczenie jest jedno – zależy mu na tobie! On może pomóc ci z tymi rozterkami… kto wie? Może cię zmieni? Może wywróci całe twoje życie do góry nogami? Uważam, że warto spróbować, ale… zrobisz, co chcesz – powtórzył, wzruszając ramionami. – A teraz wybacz, ale muszę odrobić pracę domową, bo jutro będę pytany – wstał i podniósł z podłogi swoje rzeczy.
Przesiadłem się na swoje łóżko i położyłem się na nim, nie dbając nawet o to, że mundurek zapewnie się pogniecie. Zasłoniłem twarz dłońmi w akcie bezradności… Kai nic mi nie pomógł… Z pewnością sobie ze mnie żartuje, a ja nadal nie wiem, co zrobić…
Ech…
Chyba, że…
Nie, nie, to głupi pomysł…
A może jednak?

***

Minęły dwa dni od mojego ostatniego spotkania z blondynem. Widywałem go codziennie na korytarzu, jednak nie odważyłem się podejść. Kiedy chłopak był daleko ode mnie, miałem wielką ochotę się z nim spotkać i sprawdzić, tak jak doradził mi Kai, czy Yo-ka w istocie był do mnie zastawiony w „ten” sposób czy może jedynie udawał zainteresowanie moją osobą. Niestety, kiedy tylko dostrzegałem zarys jego postaci, stawałem jak słup soli i jedyne, co mogłem zrobić, to przyglądać mu się z daleka. Oczywiście to nie umykało jego uwadze, dlatego nieraz spoglądał również na mnie, ale kiedy tylko pojawiało się niebezpieczeństwo, że nasze spojrzenia się skrzyżują, ja spuszczałem głowę i zakrywałem oczy grzywką.
Ogólnie byłem osobą nieśmiałą. Dodatkowo on mnie onieśmielał, a jakby tego wszystkiego było mało, dobijali mnie jego koledzy, którzy zawsze kręcili się w pobliżu. Widać było, że czasami miał już tego dość, ale ci lgnęli do niego jak muchy do lepu i nic nie robili sobie z jego miny cierpiętnika i lakonicznych odpowiedzi, którymi próbował ich zbyć. W sumie… chyba z tego wszystkiego najgorsi byli właśnie oni. Tworzyli taki mur wokół Yo-ki, którego nie mogłem pokonać, gdyż za bardzo się bałem. Ta moja „fobia” odzywała się we mnie głośno i wyraźnie, paraliżując wszystkie mięśnie. Poza tym, warto też dodać, że w pobliżu blondyna zawsze znajdował się również Akira, który za wszelką ceną próbował rozkochać w sobie najpopularniejszego i najbogatszego chłopaka w szkole. Oczywiście nadal szło mu to marnie, ale wystarczyło jedno jego spojrzenie, żebym nie dość, że spuścił głowę i zakrył oczy włosami, to w dodatku odszedł w przeciwnym kierunku z podkulonym ogonem.
A potem się rozchorowałem. Zacząłem kichać i kaszleć, głowa pękała mi w szwach. Kiedy Kaia zaczęło irytować moje ciąganie nosem, ten wręcz siłą wywlókł mnie z pokoju trzymając za ubrania i zaprowadził do pielęgniarki, która dała mi jakieś tabletki i zimy okład na czoło, gdyż jak się okazało, miałem gorączkę, i kazała zostać kilka dni w pokoju.
I tak oto utknąłem samotnie w tych czterech ścianach z samopoczuciem kota rozjechanego na autostradzie. Nudziło mi się nieprzeciętnie. Zbyt mocno bolała mnie głowa, żeby czytać książki czy słuchać muzyki, a telewizor był na głównym holu, co oznaczało, że nie mogłem nic obejrzeć. Za bardzo bałem się reakcji innych uczniów na widok rozwalonego, niskiego chłopaka z przekrwionymi oczyma, zaczerwienionym nosem, do którego co chwila przykładał chusteczki, otwartymi ustami, przez które oddychał, w pogniecionej piżamie i z rozczochranymi włosami, który oglądał jakąś telenowelę lub, co gorsza, zasnął. Tak więc nie pozostawało mi nic innego, jak leżenie i gapienie się w biały sufit.
Przez to, że opuszczałem lekcje, robiły mi się zaległości. Nie otwierałem podręcznika, ale wiedziałem, że tak jest. Ogólnie uczyłem się dość dobrze, a przedmioty humanistyczne były dla mnie pestką, jednak nie mogłem tego samego powiedzieć o przedmiotach ścisłych. Informatykę jeszcze lubiłem, fizykę trochę mniej, ale dało się znieść, z matmy nie błagałem o nic innego jak trzy, a chemia… Westchnąłem ciężko, nie będąc pocieszonym myślą, że znów będę musiał prosić Tanabe, żeby wytłumaczył mi materiał. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że miał ciekawsze zajęcia. Mógł mi pomóc raz czy dwa, ale to zdarzało się już notorycznie, a nie chciałem nadużywać jego przyjaźni do tak błahych spraw… z drugiej strony, kiedy znów pomyślałem o chemiku i niedawnym incydencie, w który wmieszał się również Yo-ka, status tej sprawy z błahej przechodził w przerażającą. Naprawdę bałem się tego nauczyciela, a strach podsycała świadomość, że mnie nie cierpiał. Z tego powodu mogłem się spodziewać, że tuż po moim powrocie do szkoły, będę pytany z chemii…
Westchnąłem ponownie i przekręciłem się na bok. Sięgnąłem po tabletki na ból gardła leżące na szafce nocnej, a następnie po moją nadal nierozpakowaną torbę z książkami. Wyjąłem z niej podręcznik do znienawidzonego przeze mnie przedmiotu i otworzyłem na stronie, gdzie został zamieszczony test do rozwiązania przez ucznia, aby ten mógł przygotować się do sprawdzianu. Pomyślałem, że przerobienie tego będzie dobrym pomysłem. Zadanie pierwsze i już mina mi zrzedła. Bełkot, bełkot, dużo trudnych słów i skomplikowanych znaków, które ciężko nawet przeczytać. Że co mam niby zrobić? No… Ee… „Dobra, wrócę do tego później…” – obiecałem sobie. Mój wzrok spoczął na następnym zadaniu, które było przyczyną mojej następnej porażki. „Do… do tego też wrócę później…” – pisnąłem w myślach, drapiąc się po głowie i zastanawiając, o co tu też może chodzić… W głowie nadal mi huczało, oczy łzawiły, kiedy zbyt mocno wysilałem się, żeby coś przeczytać, bo tekst rozmazywał się. Nie mogłem się skupić, a uczucie bezradności jeszcze bardziej mnie demotywowało. Zadanie trzecie i trzecia koncertowa klęska. No, to by było na tyle. Nie potrafiłem zrobić absolutnie nic. Dalej nawet nie chciałem już czytać, bo tylko utwierdziłbym się w tym, że chemia definitywnie była moją najsłabszą stroną. Odrzuciłem książkę nawet nie zastanawiając się, gdzie upadnie. Opadłem na poduszki i zagrzebałem się w pościeli, postanawiając przespać się trochę. Może sen mi trochę pomoże…

***

Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Sen odrobinę pomógł, jednak nie zmienił tego, iż nadal czułem się fatalnie. Byłem otępiały i chciałem dalej spać, jednak ktoś dobijający się do drzwi znów przypomniał o sobie, nawalając w nie pięścią. Zrozumiawszy, że niedane mi jest pospać w spokoju, chciałem się odezwać, dając tym samym nieproszonemu gościowi znak, aby wszedł, zobaczył, że Kaia nie ma i poszedł w diabły, jednak spomiędzy moich warg nie wydobył się żaden dźwięk. Byłem tak chory, że gardło całkowicie odmówiło mi posłuszeństwa i bolało tak, jakby wbijało się w nie setki tysięcy szpileczek. Nie zamierzałem wychodzić spod nagrzanej pościeli, dlatego zdecydowałem się nic nie robić.
Pukanie nie rozległo się kolejny raz. Myślałem, że natręt sobie poszedł, rozumiejąc, że Yutaki nie ma w pokoju, dlatego też ponownie ułożyłem się do snu, kiedy usłyszałem charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłem się i spojrzałem przez ramię na nowoprzybyłego.
- Takanori, dlaczego mnie ignorujesz? – Yo-ka stanął w progu, zakładając ręce na piersiach. – Wiesz, że to nieładnie udawać, że cię nie ma? – zapytał sarkastycznie. W odpowiedzi wskazałem na własne gardło, a następnie skrzyżowałem dłonie, dając mu do zrozumienia, że nie mogę nic powiedzieć. Chłopak westchnął i zamknął za sobą drzwi, a następnie podszedł do mojego łóżka i usiadł na jego krawędzi. – Gdzie ty się tak załatwiłeś, co? Ech, wybrałeś sobie porę na chorobę… - pokręcił głową, wyglądając przez okno. – Taka ładna pogoda, chciałem wyciągnąć cię na spacer, ale skoro jesteś przykuty do łóżka, nic nie mogę na to poradzić… - sięgnął po tabletki na gardło, które niezmiennie leżały na swoim miejscu i wziął jedną w dwa palce, podsuwając mi ją pod usta. – Otwórz buzię – zaśmiał się, mówiąc przesłodzonym głosikiem, jakim zwraca się do małego dziecka. Posłusznie wykonałem polecenie, a on włożył mi tabletkę do ust.
„(…) włożył mi (…) do ust” – to co najmniej źle brzmi”, pomyślałem. Zaraz jednak przyłapałem się na tym i zganiłem w myślach. „Do cholery, Ruki, o czym ty myślisz? Przecież on ci tylko podał lekarstwo!” – próbowałem uspokoić samego siebie. To było dziwne, z racji tego, że nigdy wcześniej nie miewałem podobnych myśli…
- Przyniosłem ci zeszyty – przyłożył mi rękę do czoła, sprawdzając temperaturę – ale widzę, że nie masz ani siły, ani ochoty na przepisywanie ich, mam rację? – upewnił się, a ja pokiwałem głową. Następnie nachylił się nade mną i pocałował w czoło. Spojrzałem na niego wystraszony i mimo że nie mogłem nic powiedzieć, moja mina wyrażała wszystko, czyli mówiła: „Co ty, do cholery jasnej, wyrabiasz?! Chcesz mnie o zawał przyprawić?!” lub coś w tym kontekście… - No nie patrz tak na mnie – zaśmiał się. – Tylko sprawdzam ci temperaturę. Mam zimne dłonie – usprawiedliwił się. – Za to usta gorące… - mruknął pod nosem, jednak i tak usłyszałem. Spojrzałem na niego niepewnie, nie widząc czy jednak wyjście spod tej nagrzanej kołdry i ucieknięcie stąd gdzie pieprz rośnie, nie byłoby dobrym pomysłem. – Możemy pójść na pewien układ – kontynuował niezrażony. – Ja przepiszę za ciebie te wszystkie notatki – wyjął ze swojego plecaka pokaźny stos zeszytów – a ty mi coś obiecasz, okej?
- Co… obiecać…? – wyskrzeczałem z trudem, czując jak szpilki jeszcze dotkliwiej wbijają się w moje podrażnione gardło.
- Coś – wzruszył ramionami. - Jeszcze nie wiem, czego mógłbym od ciebie chcieć, ale po prostu będziesz moim dłużnikiem, dobrze? Umówimy się tak, że będziesz musiał mi oddać jedną przysługę – uśmiechnął się. – Nie bój się, nie będę kazał ci zabijać, gwałcić ani brać udziału w jakiś orgiach! – zaśmiał się, widząc moją niepewną minę. – To jak będzie?
Po chwili namysłu w końcu pokiwałem głową. Naprawdę nie miałem ochoty ślęczeć nad tymi zeszytami, a nie mogłem wziąć notatek od Kaia, gdyż ja byłem w klasie „a”, a on „c” i zapewne było tak, że z jednego przedmiotu przerobili już więcej tematów niż my, a z drugiego odwrotnie. Byłem wdzięczny Yo-ce za oferowaną pomoc, ale to i tak nie zmniejszało moich podejrzeń, co do tej „przysługi”. Miałem nadzieję, że nic nie stracę na tym układzie…
- Starałem się notować wszystko, co wydawało mi się być ważne i pisać w miarę najprościej, abyś nie miał problemu ze zrozumieniem, o co chodziło – a on dalej gadał i gadał…
Jego głos był przyjemny dla ucha, więc dobrze mi się go słuchało, mimo że nie zwracałem już uwagi na sens wypowiadanych słów. Nie miałem siły się na tym skupić. Byłem totalnie wypompowany. Czułem się tak, jakbym dopiero co przebiegł maraton, podczas którego ktoś strzelał mi w głowę z pistoletu do paintballu. Ukołysany jego aksamitnym głosem, ponownie zasnąłem.

___________

Dobra, trochę tego już napisałam, więc teraz moje pytanie do was: Co chcecie jako następną notkę?
1. Closer to Ideal cz.3
2. Gara x Tetsu cz.4
3. Le ciel cz.2
4. Liceum cz.14
5. Oneshoot Ryoga (BORN) x Koichi (Mejibray)
6. Monsters cz.10
Odpowiedzi piszcie w komentarzach! <3

26 komentarzy:

  1. „(…) włożył mi (…) do ust”, po prostu spadłam z krzesła xD Się biedactwo rozchorowało... Yo-ka pomoże wyzdrowieć... Już zapierdala z zupką XD
    Liceum <3 A notka, ogólnie patrząc, zajebista ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Opko fajne :3
    To takie slodkie jak do niego przyszedł... Przyniósł lekcje :3 I nawet sam mu przepisał <3
    Też chce mieć taką osobę przy sobie ;__; *rozpacza*

    Ale ciekawi mnie co wymyśli mu na ta obietnice :3 Na pewno będzie cuś fajnego <3

    PS. Liceum... Daj daj daj daj daj daj daj daj daj <3 *^*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje za skrócenie moich cierpień :D Notka wspaniała jak zawsze :)

    Ja tez wybieram Liceum!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuudowne. Tylko że z początku myślałam że to one shot a tu dupa bo się nagle skończyło T.T

    A co do następnej notki... wyróżnię się i powiem że chcę albo Closer to Ideal albo Monsters.

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja pokornie blagam o Monsters ;) ewentualnie Liceum :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Monsters !! Albo liceum ostatecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Monsters", ewentualnie "Liceum"...
    Biedny Ruki... Ciekawa jestem, co wymyśli Yo-ka... ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Następna Monsters

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem bardzo ciekawa tej ":przysługi"
    Uwielbiam "Monsters" dlatego proszę o kolejną część choć zainteresowało mnie opko "Le Ciel" i również czekam na kolejną część :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Liceum!!! Błagam!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Liceum ._. nie moge żyć bez niego ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Biedny Rukson, się rozchorował ;-; Aż chciałoby się takiego przytulić. Taki mały, potrzebujący opieki... ;_; Tak czy siak, jestem ciekawa co Yo-ka wymyślił xD
    A jako następną notkę chciałabym ,,Monsters". Ewentualnie ,,Closer to Ideal" :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Liceum, bo bez kontynuacji tego opowiadania się czuję jak na odwyku o.O W każdym razie ja jestem jak najbardziej za Liceum! Ewentualnie Monsters w drodze wyjątku bo ma zajebistą fabułę i skończyło się w takim momencie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. No wiesz co?! Rozczarowałaś mnie :< Takie to krótkie.... Ale to nie zmienia faktu że CZEKAM na następną część. Poza tym mam pytanie: dlaczego nie odmieniasz Yo-ka? :/
    A ja...
    To bym chciała sobie poczytać...
    Liceum!
    ~Kayl

    OdpowiedzUsuń
  15. Raczej nie będę orginalna, jeśli pokornie poproszę o 'Liceum', prawda?

    Opko cudne! Nic dodać nic ując!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten rozdział był taki słodki :3. Yo-ka jest taki opiekuńczy i uroczy, mam nadzieję, że coś mądrego i rozsądnego przyjdzie mu do głowy, jak będzie wymyślał przysługę dla Taki (oczywiście rozsądną w kierunku zdobycia jego sympatii xd). I ciekawe, co to będzie. Taaakk, "włożył do ust" brzmi bardzo dwuznacznie ^^ wiesz, może teraz włożył mu do ust tabletkę, ale co będzie potem... :D
    Mam nadzieję, że kontynuacja pojawi się niedługo, bo jak dla mnie, cokolwiek dodasz nowego, i tak będę zadowolona. Nie musi być to konkretnie Liceum, chociaż widzę, ze większość jest za tym (pewnie tylko dlatego, ze jest o gazette). Ale, skoro komentuję tak późno i już dodałaś, to nie mam o czym gadać XD

    OdpowiedzUsuń
  17. Zdecydowanie zbyt fajne ^.*
    Czy będzie kolejna część...?
    Jak tak to kiedy ? :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nigdy się nie spotkałam z takim paringiem. Ale opowiadanie naprawde mi się spodobało więc liczę na dalszy ciąg ^^

    Pozdrawiam, Giotto~

    OdpowiedzUsuń
  19. Psst, ja tutaj jestem i ciągle czekam na kontynuację ( ͡° ͜ʖ ͡°).

    OdpowiedzUsuń