Wiecie, szczerze to zrobiłam ten "bunt", dlatego, że nie komentowałyście - a tu proszę, trochę szantażu i jednak okazuje się, że klawiatura nie gryzie? Pamiętajcie, że każdy komentarz to pokarm dla autora! Jak mnie będziecie trzymać na głodzie to nie będę pisać, bo zwyczajnie nie będę mieć na to siły!
Poza tym rozwaliło mnie to, że wszyscy tak piszczą, że nie ma ficków z Mejibray, a jak ja zaczęłam z nimi pisać to... tam-ta-ra-ta-tam, okazało się, że połowa jednak ich nie zna (to akurat nie jest nic złego, ale wcześniej zostałam normalnie z 4578954389 spamów na facebooku, poczcie i asku za to, że z nimi nie piszę), a druga połowa, która ich zna, nie komentuje bo... no właśnie, bo co?
Malv, jesteś najlepsza xD Czuję się zaszczycona tym, że znajduję się w nielicznym gronie autorów, których posty komentujesz ;p I tak, bardzo cieszę się z tego, że z powodów moich mega-shotów zarywasz noce z telefonem w ręce ;D Poznawaj Despów, poznawaj <3 Jesteś chyba jedną z moich największych "fanek" - nawet jeśli nie znasz zespołu, z którym piszę, czytasz; pochwalam! Przynajmniej w ten sposób poznajesz nowe zespoły! Zachęcam do tego innych!
Błagam, ludki wy moje kochane, nie ograniczajcie się tylko do The GazettE!
Szczerze powiedziawszy pisałam to
słuchając piosenki D’espairsRay – R.E.M i mam trochę wyrzuty sumienia pisząc
coś takiego przy TAKIEJ piosence… .__.’’
Z dedykiem dla Lilien i jedziemy:
Tytuł:
?
Typ:
oneshoot
Paring:
Ryoga (BORN) x Tsuzuku (Mejibray)
Gatunek:yaoi
Beta:
Hoshii.
Born:
Mejibray:
Ryoga – wokalista Tsuzuku - wokalista
K – gitarzysta MiA – gitarzysta
Ray - gitarzysta Koichi - basista
Kifumi – basista Meto - perkusista
Tomo – perkusista
Impreza trwała już dobre
dwie godziny. Mój zespół postanowił się schlać, a ja cierpiąc na niedobór
innych twarzy niż tej trójki, którą widywałem na co dzień, zażądałem
ściągnięcia kogoś do towarzystwa. Chłopcy na początku chcieli sprowadzić
prostytutki, ale w końcu stanęło na tym, że zadzwoniłem do Ryogi, który przyjechał
ze swoim zespołem; i tak oto razem szaleliśmy u Koichiego. Odkąd tylko chłopaki
się zjawili, zaczęli zachwycać się moim rozciętym językiem, więc można było
śmiało powiedzieć, że stałem się głównym ośrodkiem zainteresowania
- Pokaż! Pokaż to
jeszcze raz! – zażądało zbiorowisko, które utworzyło się wokół mnie. Zgodnie z
życzeniem otworzyłem usta i wytknąłem język, którego dwoma koniuszkami zacząłem
ruszać w przeciwne strony.
- Wow! Jesteś świetny! –
wrzasnął K ogłuszając mnie i przyglądając się mojemu językowi z nabożną czcią.
– Kiedy to zrobiłeś?
- No… rozcinanie języka
trochę trwa, ale skończyłem jakieś półtora tygodnia temu – powiedziałem zgodnie
z prawdą.
- Też rozetnę sobie
język! – wciął się już nieźle wstawiony MiA. – To cudownie wygląda!
- I możesz tak normalnie
pić alkohol? Nie boli cię? – zapytał zafascynowany Ray. Kolejne pytania padały
z prędkościąpocisków wystrzeliwanych z karabinu maszynowego.
- Gdyby mnie bolało, to
bym tego nie pił, nie? – wskazałem na swoją szklankę, po czym upiłem kolejny,
spory łyk.
Rozejrzałem się po
znajomych twarzach, jednak nigdzie nie zauważyłem wokalisty drugiego zespołu.
Wyprostowałem się na swoim siedzeniu, aby ponad głową Kifumiego, móc zlustrować
cały pokój, w który się znajdowaliśmy. Owym pokojem był salon basisty mojego zespołu
– przestronny i ciepły (rzecz jasna pokój, nie muzyk!). Pod ścianą mieściła się
sofa oraz dwa fotele, które teraz były okupowane przez gości. Przed kanapą
stolik, na którym został rozłożony „prowiant”. Naprzeciw nas stał duży
telewizor, pod nim szafka wypełniona po brzegi filmami DVD, obok komoda
zawalona papierami i jakimiś fajansowymi figurkami i tym podobnymi rzeczami,
które różowowłosy namiętnie zbierał i określał mianem „pamiątek”. Jeszcze dalej
drzwi balkonowe, a następnie… zaraz, zaraz… uchylone drzwi balkonowe! „Mam cię,
Ryoga!” – krzyknąłem triumfalnie w myślach.
Wstałem i zamierzałem
skierować się w stronę balkonu, kiedy MiA złapał mnie za rękę.
- Nie idź! Pokaż mi jeszcze
raz ten język! – kiwał się na boki i ledwo mógł usiedzieć. Spojrzałem na niego
z politowaniem i westchnąłem, wytykając mu język, po czym szarpnąłem się,
jednak gitarzysta tylko zacieśnił uścisk na moim nadgarstku. – Nie idź! –
powtórzył, zaczynając mnie irytować.
- On chce się z tobą
przelizać! – zaśmiał się Koichi.
- Nieprawda! –
zaprotestował szatyn.
- Prawda! – kłócił się
różowowłosy, mając niezły ubaw z kolegi z zespołu.
- No dobra… prawda –
wyseplenił gitarzysta, a następnie pociągnął mnie za rękę z takim impetem, że
wylądowałem mu na kolanach. Wszyscy zebrani, jak na zawołanie, zrobili głośne i
teatralne „UUU!”, po czym zaśmiali się.
- Całuj! Całuj! – zaczął
skandować Tomo.
- Popisz się swoim
zacnym językiem! – zarechotał K, za co zrugałem go spojrzeniem. MiA znacząco
się do mnie przysunął, jednak zanim zdążył zrobić cokolwiek więcej, odepchnąłem
go i stanąłem na równych nogach.
- Idę się odlać – zbyłem
ich i odmaszerowałem.
Przez chwilę słyszałem
jeszcze zawiedzione głosy, jednak nie przejąłem się tym. Kiedy reszta zajęła
się pocieszaniem gitarzysty z mojego zespołu, a ja w końcu przestałem być cały
czas obserwowany, wyszedłem na balkon. Tak jak się spodziewałem, znalazłem tam
blondyna, który palił papierosa. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi, kiedy
stanąłem obok niego i również wygrzebałem paczkę fajek z kieszeni spodni.
- Cześć – przywitałem
się, jednak nie dostałem żadnej odpowiedzi. – Ryoga, jesteś na mnie zły? –
próbowałem na niego spojrzeć, ale uporczywie odwracał głowę.
- Może… trochę… -
westchnął, wypuszczając z płuc szary dym. Wyciągnąłem papierosa i wsunąłem go
między wargi, po czym odpaliłem go.
- A mogę wiedzieć za co?
– oparłem przedramiona na zimnej barierce, przez co nasze łokcie stykały się.
- Za to, że gwiazdorzysz
– rzucił oschle. – Nie lubię takich osób, bo spotykam się z nimi na co dzień w
pracy, więc w czasie wolnym chcę spotykać się z normalnymi osobami, które nie
czekają, aż ktoś połechta ich ego – wzruszył ramionami. – Myślałem, że jesteś
trochę inny…
- W jaki niby sposób
„gwiazdorzę”, jak to ująłeś? – spojrzałem na niego jak na kretyna.
- Wszyscy zebrali się
wokół ciebie i zachwycają się twoim językiem, jakby nie wiem co to było –
warknął. – Jakbyś co najmniej ten język z brylantów miał zrobiony! – wywrócił
oczyma.
- Myślisz, że zrobiłem
to po to, aby teraz popisywać się na imprezie? – sarknąłem. – Ryoga, ty
naprawdę myślisz, że ja nie mam nic innego w domu do roboty? – zaśmiałem się.
- Tsuzuku, dobrze wiesz,
że nie o to mi chodzi…
- A o co? – przez chwilę
zastanowiłem się. – Aaa… Boli cię, że wszyscy skupili się na mnie i nie
obdarowują uwagą ciebie, tak? – uśmiechnąłem się zadziornie, widząc, że chłopak
szykuje się już do kontrataku. – Daj spokój. Rozciąłem sobie język, bo chciałem
się czymś wyróżnić.Koichi ma różowe włosy i przepaskę na oku, Meto ma
„wyłupane” oko… też chciałem jakoś „zabłysnąć” – wzruszyłem ramionami. – Nie
chodziło tu o nic innego jak o zapadnięcie w pamięć publice; nawet jeśli nie
zapamiętają mojej muzyki, głosu, zespołu, to może przynajmniej kiedyś wspomną
tego gościa z rozciętym językiem. Wszystko po to, żeby stać się bardziej
rozpoznawalnym – wyjaśniłem mu. – Poza tym… Wcale nie „gwiazdorzę”; skoro oni
chcą gapić się na mój język, to proszę bardzo, ja im nie bronię, wręcz
przeciwnie – zachichotałem. – Sami mnie proszą, żebym im pokazywał, więc…
- Właśnie! – przerwał
mi. – Irytuje mnie, że wszyscy się tym zachwycają, a przecież tak naprawdę nie
ma czym! Zresztą…Oni uważają, że to jest takie świetne, a mnie się wcale nie
podoba! To jest obrzydliwe! – w końcu zaszczycił mnie krzywym spojrzeniem.
- Jednemu podoba się to,
innemu tamto – wzruszyłem ramionami. – Wszystkim nie dogodzisz…
- Naprawdę nie pojmuję,
jak mogłeś zrobić sobie coś takiego… - przeszły go dreszcze, zgadywałem, że
obrzydzenia. – Sam się okaleczyłeś!
- Wiesz… - przysunąłem
się do niego i odgarnąłem mu włosy za ucho. – Jeśli patrzeć na to w ten sposób,
to równie dobrze można uznać, że ty również okaleczyłeś się, robiąc sobie
kolczyki – pociągnąłem delikatnie za jeden.
- Ale, żeby nosić
kolczyk robi się małą dziurkę w uchu, a ty rozciąłeś sobie język! – lamentował.
– Wiesz, że gdybyś natrafił na jakiś nerw mógłbyś zrobić sobie krzywdę?
- Wiesz, że nerwy
nietylko są w języku, ale także w uszach? – spojrzałem na niego rozbawiony. – A
kto chciał kolczyk w kostce? – dotknąłem owego miejsca. – Wiesz, że jakby ktoś
zrobił to źle, zostałbyś głuchy?
- A ty straciłbyś czucie
w języku!
- Ja poradzę sobie bez
języka – zaśmiałem się. – Nie muszę być wokalistą; mogę zostać gitarzystą.A
myślisz, że bez słuchu dasz sobie radę w branży muzycznej? – już nie
odpowiedział. Zasępił się i spuścił głowę. – Widzisz, mnie się nie podoba
kolczyk w kosce słuchowej, a tobie rozcięty język; jesteśmy kwita – wyszczerzyłem
się, na co wywrócił oczyma.
- I tak utrzymuję, że
to, co zrobiłeś, jest obrzydliwe – założył ręce na piersi w wojowniczym geście.
- Uparty jesteś –
zachichotałem, po czym stanąłem za nim, obejmując go od tyłu. Splotłem dłonie
na jego brzuchu i szepnąłem mu na ucho. – Ale wiem jak to zmienić… - polizałem
krawędź jego ucha, na co blondyn zadrżał.
- Przestań… - powiedział
cicho, jednak nie próbował mi się wyrwać. Jedną częścią języka przesunąłem po
zewnętrznej, a drugą częścią po wewnętrznej stronie jego ucha. Delikatnie
przygryzłem je zębami, po czym zacząłem bawić się jego kolczykami, wsuwając w
nie koniuszki języka. Wokalista zadrżał ponownie, po czym zaczął mruczeć z
przyjemności.
- Widzisz, podoba ci się
– zaśmiałem się cicho i złapałem go za rękę, ciągnąc za sobą do środka. Ryoga
rzucił mi zdziwione spojrzenie, na które odpowiedziałem mu uspakajającym
uśmiechem. – Wiem, jak skutecznie zmienić twoje nastawienie – szepnąłem do
niego, mocniej ściskając jego dłoń.
Szybko przemknęliśmy
koło pozostałych muzyków, których znaczna część leżała już pod stołem lub
ostatkami sił walczyła jeszcze z przygniatającą grawitacją, która nie pozwalała
im siedzieć, a tym bardziej wstać i skierowaliśmy się do sypialni
różowowłosego. Stanęliśmy pod drzwiami. Sięgnąłem po wazon stojący na stoliku,
po czym wyjąłem z niego klucz i szybko otworzyłem drzwi. Następnie wepchnąłem
Ryogę do środka.
- Ee… - spojrzał na mnie
dziwnie, kiedy ponownie zamykałem drzwi na klucz.
- Koichi nie będzie zły,
nie bój się – uspokoiłem go. – Doskonale zdaje sobie sprawę, że na każdej
imprezie ktoś musi się z kimś przespać; a zamyka te drzwi tylko dlatego, żeby
nie było kolejki do sypialni – zaśmiałem się i podszedłem do niego powolnym,
rozbujanym krokiem.
- Przelecieć? – zamrugał
kilkakrotnie, spoglądając na mnie zszokowany. – No chyba śnisz, że dam ci się
zerżnąć! – fuknął.
Nie kontynuując już tej
bezsensownej rozmowy, popchnąłem go na wielkie łoże i usiadłem na nim okrakiem,
po czym nachyliłem się nad nim spoglądając w jego oczy. To nie był jego pierwszy
raz – widać było, że nie bał się zbliżenia. Starał się zachować maskę
znudzonego chłopca, jednak w jego oczach odnalazłem cień niepokoju; nie bał się
stosunku ze mną, a mnie…
Aby go ośmielić
uśmiechnąłem się delikatnie i musnąłem jego usta. Blondyn w żaden sposób nie
zareagował, więc ponowiłem czynność. Całowałem go coraz namiętniej, a on ani
mnie nie odpychał, ani nie angażował się w pieszczotę; był całkowicie bierny. W
końcu polizałem jego dolną wargę, jednak Ryoga nie uchylił ust tak, jakbym
sobie tego życzył. Zacząłem napierać językiem na jego usta, chcąc zmusić go,
aby je rozchylił, jednak moje działania przyniosły odwrotny skutek; chłopak
jeszcze bardziej zaciął się w sobie i zacisnął wargi. Po chwili objął mnie
nogami w pasie, dając mi złudne wrażenie, że w końcu się do mnie przekonał, gdy
tak naprawdę jedynie zwalił mnie z siebie na miejsce obok. Nie byłem na to przygotowany,
dlatego dałem się przechytrzyć…
- Jeśli myślisz, że
pozwolę ci włożyć do moich ust to rozdwojone coś, to się grubo mylisz i…
Nie skończył, gdyż
rzuciłem się na niego i w momencie, kiedy mówił, wsunąłem mu język do ust.
Zaskoczony wokalista w pierwszym momencie jedynie zachłysnął się powietrzem,
nie wiedząc co ma zrobić, jednak już w następnej chwili zaczął mnie odpychać.
Tym razem byłem na to przygotowany i mocno uczepiłem się jego koszuli siadajc
na jego biodrach i udach, żeby tym razem nie mógł się wyswobodzić przy użyciu
nóg. Jego ręce przyszpiliłem do materaca po obu stronach głowy. Ryoga szarpał
się i próbował kręcił głową, aby się ode mnie odsunąć, ale to nie przyniosło oczekiwanego
skutku. Językiem próbował wypchnąć mój ze swoich ust, co było tak naprawdę jego
największym błędem; dzięki temu sam zainicjował francuski pocałunek. Uwięziłem
jego koniuszek języka między dwoma częściami mojego i zacząłem go pieścić.
Blondyn wtedy zamarł; przestał się rzucać i znieruchomiał. Wystraszyłem się taką
reakcją, na początku pomyślałem, że mogłem wywołać u niego odruch wymiotny; w
końcu tak uparcie powtarzał, że obrzydza go to, co sobie zrobiłem…
Odsunąłem się od niego.
Wokalista wpatrywał się we mnie oczami wielkości piłek do tenisa ziemnego i
ciężko dyszał. Spojrzałem na niego zaniepokojony, a on zamrugał kilkakrotnie,
jakby chciał upewnić się, że to, co się dzieje nie jest snem ani wytworem jego
wyobraźni, po czym… sam mnie pocałował! Od razu rozchylił wargi, domagając się
pieszczot. Wyrwał ręce z mojego uścisku i splótł je na moim karku, jeszcze
bardziej przyciągając do siebie.Jednocześnie jeździłem językiem po jego zębach
i podniebieniu; blondyn mruczał wtedy głośno, przez co czułem przyjemne
mrowienie i uśmiechałem się nawet podczas pocałunków. Ponownie odsunęliśmy się
od siebie dopiero, kiedy zabrakło nam tchu. Nasze usta połączyła zmieszana
ślina, której pozbyłem się, przejeżdżając językiem po jego wargach. Następnie
spojrzałem na niego pożądliwie i uśmiechnąłem się zadziornie, na co on jedynie
rozsunął pode mną nogi i objął mnie nimi w pasie.
- Mówiłem, że zmienisz
zdanie – zaśmiałem się, po czym zacząłem całować go po szyi, którą pięknie mi
wyeksponował, odchylając głowę do tyłu.
- Zamknij się… Jeszcze
nie zmieniłem zdania… tak do końca… - szepnął, wyginając się w moją stronę.
Zatrzymałem się przy
grdyce, którą zacząłem lizać i delikatnie gładzić opuszkami palców. Ryoga drżał
pode mną i masował moje barki. Przygryzłem dość mocno jego delikatną skórę,
pozostawiając malinkę w zagłębieniu miedzy obojczykami. Następnie zacząłem
zębami rozpinać jego koszulę (chwała temu, kto zamiast guzików przyszył tam
zatrzaski!) [->koleżanka zarzuciła mi, że takich koszul nie ma; jakby co to
nawet ja mam taką w szafie, bo ostatnio kupiłam w NYxD od aut.], przy czym
lizałem jego mostek. Po kolejnych kilku zatrzaskach, znudziło mi się; złapałem
za materiał koszuli i szybkim ruchem pociągnąłem za nią, rozpinając ją do
końca. Odrzuciłem zbędny materiał na podłogę i ponownie zająłem się kochankiem.
Nachyliłem się nad jego torsem i zacząłem drażnić jego sutki, jednocześnie
poruszając koniuszkami języka w dwie różne strony, tak jak podczas pocałunku.
Muzyk prężył się pode mną i wyginał w moją stronę, pojękując cichutko. Wplątał
palce w moje włosy i zaczął za nie delikatnie ciągnąć.
- Proszę… - szepnął,
spoglądając na mnie błagalnie.
- Napaleniec – zaśmiałem
się i wyprostowałem się, nadal siedząc na nim okrakiem. Zacząłem poruszać
biodrami, ocierając się o niego. – A na początku… - znów chciałem się z nim
podroczyć, ale mi przerwał.
- Błagam!... Zajmij się
mną… - wysapał.
Pokręciłem głową,
wywracając oczyma, po czym westchnąłem „cierpiętniczo”, udając, że to, co
robię, wcale nie sprawia mi przyjemności. Zaledwie w kilku miejscach ucałowałem
jego brzuch, po czym dotarłem do podbrzusza, które zacząłem ugniatać wkładając
w to niemało siły. Chłopak zaczął jęczeć, odchylając głowę do tyłu i zaciskając
powieki. Znów zacząłem się o niego ocierać, za co zostałem nagrodzony jego
głośnym jękiem.
- Skarbie… - ująłem jego
brodę w dwa palce i zmusiłem go, aby na mnie spojrzał – powiedz mi… Jak masz
dzisiaj ochotę?
- Ostro…
- Delikatnie? –
zmarszczyłem brwi, udając, że nie dosłyszałem tego, co powiedział. Uwielbiałem
go męczyć. Uśmiechnąłem się złośliwie.
- Brutalnie – powiedział
głośniej.
- Powoli? – zrobiłem
niewinną minkę, kiedy obrzucił mnie zabójczym spojrzeniem.
- Tsuzuku… - warknął. –
Nie irytuj mnie – ściągnął groźnie brwi.
- Och… Nawet w łóżku
jesteś taki stanowczy? – zaśmiałem się, po czym cmoknąłem go w czoło. –
Obiecuję zmienić to tak samo jak…
- Zacznij mnie w końcu
pieprzyć albo sam się sobą zajmę! – zagroził.
- O, co to, to nie –
pokręciłem głową i spoważniałem, grożąc mu palcem.
Zdarłem z niego spodnie,
po czym nachyliłem się nad jego erekcją, wciąż uwięzioną w bieliźnie. Najpierw
zacząłem masować jego krocze dłonią a następnie, całowałem go po wewnętrznych
stronach ud. Ryoga sapał, zaciskając pięści na pościeli. Zacząłem go podgryzać,
zostawiając kilka malinek na jego udach. W końcu zlitowałem się nad nim i
pozbyłem się jego bokserek. Był naprawdę podniecony… Uśmiechnąłem się sam do
siebie, po czym polizałem żołądź jego penisa. Blondyn jęknął głośno; zachęcony
tym ponowiłem czynność. Chwyciłem jego przyrodzenie w dłoń i zacząłem nią
poruszać, jednocześnie koniuszkami języka drażniąc żołądź. Wokalista niemal
krzyczał i wyginał się z rozkoszy, jaką mu sprawiałem. Czując, że długo już nie
wytrzyma, wziąłem go całego w usta i zacząłem lizać i ssać, szybko poruszając
głową. Po chwili doszedł w moich ustach; przełknąłem wszystko i wyjąłem go.
Wyprostowałem się i spojrzałem na rozanielonego Ryogę, który złapał mnie za
przód koszulki i przyciągnął do kolejnego pocałunku. Wyszukiwał w moich ustach
własnego nasienia, a ja chętnie dzieliłem się z nim resztkami.
Znów znalazłem się
między jego nogami. Podniosłem go delikatnie, na co chłopak jęknął, mimo że,tak
na dobrą sprawę, jeszcze nicnie zrobiłem. Byłem zadowolony, że podnieca go sama
myśl o tym, co mogę i zapewne zaraz mu zrobię. Uśmiechnąłem się do siebie, rozdzieliłem
jego pośladki, po czym wsunąłem w niego język. Poruszałem nim do przodu i do
tyłu, na boki, w górę i w dół, z czego koniuszki języka jak zawsze poruszały
się w przeciwną do siebie nawzajem stronę. Ryoga jęczał i sapał donośnie,
ściągając pościel z łóżka. Koichi będzie miał co sprzątać…
- Twój język jest
cudowny… Ty jesteś cudowny – uśmiechnął się do mnie pięknie.
- Cieszę się, że ci się
podobało – odwzajemniłem gest, po czym zszedłem z łóżka. – Mam nadzieję, że
tyle ci wystarczy – pomachałem mu, chcąc już wyjść z sypialni.
- Co? – zdziwił się. –
Tsuzuku, proszę, nie drocz się już ze mną! – jęknął żałośnie i złapał mnie za
rękę, przyciągając do siebie. Uklęknął na łóżku, a mi kazał stanąć przy jego
krawędzi. Jedną ręką, wciąż więził moją dłoń w uścisku, a drugą zaczął podwijać
mi bluzkę i całować mój brzuch. Teraz z kolei ja się zdziwiłem.
- Chcesz, żebym zrobił
ci coś jeszcze? – zapytałem, a on uśmiechnął się szelmowsko, po czym pociągnął
mnie na łóżko; zmuszając, abym położył się na nim.
- Wejdź we mnie –
szepnął mi na ucho, po czym zdjął ze mnie górną część garderoby.
- A wiesz, że to już nic
nie będzie miało wspólnego z tym, że miałem cię zmusić do zmiany zdania
odnośnie mojego języka? – uśmiechnąłem się do niego nikle.
- Wiem… i to cieszy mnie
najbardziej – pocałował mnie, po czym na ślepo zaczął mocować się z moim
paskiem.
Odrobinę mu pomogłem, a
po chwili zostałem już uwolniony zarówno od spodni jak i bokserek, które
wylądowały gdzieś poza obrębem łóżka. Blondyn rozłożył przede mną nogi, a ja
sięgnąłem do szafki nocnej i wyjąłem z niej lubrykant.
- Mam nadzieję, że
lubisz wiśnie? – zachichotałem wylewając na dłoń przesadnie dużo płynu.
- Skąd wiedziałeś, że
Koichi trzyma w tej szafce takie rzeczy? – zdziwił się.
- Bo najczęściej właśnie
u niego urządzamy imprezy – zaśmiałem się, po czym zacząłem napierać na jego
wejście pierwszym z palców. Ryoga spiął się odrobinę, biorąc głębszy wdech. –
Dawno tego nie robiłeś, prawda? – zgadywałem.
- Mmm… Mhm… - mruknął na
potwierdzenie. – Dobrze, że nie masz tipsów jak Kifumi – mimo dyskomfortu, jaki
mu (jak na razie) sprawiałem, zaśmiał się cicho.
- Przeleciał cię Kifumi?!
– spojrzałem na niego wręcz oburzony.
- Sam powiedziałeś, że
na imprezie zawsze ktoś musi kogoś przelecieć – wzruszył ramionami. – Zresztą…
Ty pewnie nie raz spałeś z Koichim – uśmiechnął się przebiegle, rozpracowując
mnie.
- Niby skąd taki
wniosek? – udałem obojętnego, jednak nie byłem zadowolony z tego, że się
domyślił.
- Bo, powiedzmy sobie
otwarcie, nikt nie daje klucza do swojej sypialni kolegom z zespołu po to, żeby
mogli się tam pieprzyć; na litość boską, on potem w tej pościeliśpi! Zresztą,
gdybyś nie spał z Koichim, szukałbyś tego klucza po całym mieszkaniu, tak samo
jaklubrykantu po całej sypialni; po prostu nie wiedziałbyś, gdzie się znajdują–
spojrzał na mnie wyzywająco. – Wiedziałeś gdzie go trzyma, więc zapewne
musiałeś uprawiać z nim seks, bo nie wierzę, że rozmawiacie o tym, gdzie
trzymacie erotyczne zabawki przy obiedzie – prychnął, szczerząc się. Dodałem
drugi palec, żeby go uciszyć; blondyn stęknął.
- Może to taki nowy
fetysz? – zacząłem go rozciągać.
- Przyznaj, po prostu
dałeś się przewidzieć – spojrzał na mnie z wyższością.
- Niech ci będzie –
wywróciłem oczyma, po czym nachyliłem się nad nim i cmoknąłem w usta. – Ale
teraz to nie jest ważne… Teraz jesteśmy tutaj my dwaj i tylko to się liczy –
zapewniłem go, a on pokiwał głową. Dodałem trzeci palec, jednocześnie
zaczynając go onanizować ręką.
Kiedy stwierdziłem, że
jest wystarczająco przygotowany, wyjąłem z niego palce i zastąpiłem je swoim
penisem. Wchodziłem w niego powoli, chcąc sprawić mu jak najmniej bólu. Mimo
wszystko wokalista i tak cierpiał; mogłem wyczytać to z jego twarzy. Odczekałem
chwilę aż przyzwyczai się do uczucia wypełnienia i mojej obecności w sobie, a
następnie wykonałem pierwszy, bardzo powolny ruch. Ryoga jęknął głośno, ale nie
zatrzymał mnie – wręcz przeciwnie, dał mi znak, że mogę zacząć. Na początku
poruszałem się w nim powoli, jednak z czasem coraz bardziej przyspieszałam, ciężko
było mi utrzymać kontrolę nad samym sobą. Wbijałem się w niego coraz głębiej,
używając coraz więcej siły; zrobiło nam się naprawdę gorąco.
Obaj jęczeliśmy, wręcz
krzyczeliśmy z rozkoszy. Na domiar tego wszystkiego Ryoga zaczął wychodzić
naprzeciw moim pchnięciom, przez co mogłem wejść w niego jeszcze głębiej.
Jeszcze chwila… Jeszcze trochę…
- AACH! – wrzasnął
kochanek, dochodząc i zaciskając na mnie spazmatycznie mięśnie. Wykonałem
jeszcze kilka chaotycznych ruchów w jego wnętrzu, po czym również osiągnąłem
spełnienie, rozlewając się w nim obficie. Chłopak zadrżał, czując to.
Wyczerpany, opadłem na niego, obejmując go ciasno. – Spró… Spróbuj jeszcze raz
przelecieć… kogo… kogoś innego, a obiecuję ci… że sam rozetnę ci ten język… w…
w taki sposób, że już nic nigdy nie zaśpiewasz – zagroził mi, sapiąc i gładząc
mnie po dolnych partiach pleców.
- A ty spróbuj oddać się
ko… komuś innemu, a… a… sam sprawię, że ogłuchniesz – pocałowałem go namiętnie.
Yey, pierwsza xD
OdpowiedzUsuńOpowiadanie zajebiste (z resztą, jak każde Twoje). Choć muszę przyznać, że nigdy nie słuchałam Mejibray, a rozcięte języki mnie jednocześnie przerażają i fascynują.
I przepraszam za tak krótki komentarz, ale nie mam do tego głowy x'd
Weny życzę C:
Genialne opo :D Najlepsza końcówa >D
OdpowiedzUsuńAle Ryoga za łatwo zmienia zdanie xd Jakby sie troszke poopierał to może jeszcze coś fajnego by dostał >D
Święta opasko Reity o czym ja myślę O_O...
PS Midziak czuje sie zazdrosna ._.
Malv została wyróżniona a gdyby jej midziak nie powiedziała ze nie bedzie Liceum i reszty to by nie napisała nic ._.
ciekawy pomysł na przekonanie, że rozcięty język nie jest zły :D. Podobają mi się te ironiczne rozmowy, można się pośmiać.
OdpowiedzUsuńo matko, jakie to bylo cudowne *.* az sama mam coraz wieksza ochote na rozciecie jezyka XD
OdpowiedzUsuńNinja wychodzi z ukrycia :D.
OdpowiedzUsuńA więc (tak wiem nie zaczyna się zdania od A więc ale ciiiiiicho) to było genialne uwielbiam twoje opowiadania są genialne ^_^ . Co prawda nie znam Born a Mejibray tak pobieżnie ale i tak mi się STRAAAAAAAAAAAAAAASZNIEEEEEEEEEEEEE podobało zwłaszcza końcówka *.* hmmmmmmm coś jeszcze chciałam napisać. No nic zapomniałam -_-" ale tak czy inaczej zyskałaś nową wierną fanke ^_^
Nareszcie ktoś, kto pisze o innych zespołach. *.* Zgadzam się w stu procentach, że Jrock, to nie tylko the GazettE. I znam ten ból dotyczący komentarzy, ponieważ razem z przyjaciółką prowadzimy bloga, na którym umieszczamy one-shoty bez GazettE. Oczywiście prawie nikt go nie czyta. xD Mnie rozcięty język zawsze przerażał. Jakoś tak, sama nie wiem. Wyobrażam sobie, że to boli jak cholera. xD
OdpowiedzUsuńJA CZYTAM~!!!!!!!!!!!!!!! XDDDD
Usuńno ok... czas skomanetować *zapomniałą co miała napisać* chyba pójdę do lekarza O.o
OdpowiedzUsuńnie no w ogle z dedyczkie dla Lilien? znowu Q~Q które to już? XDDDD czuje się jak fame~!
opko zajebiste~!!! normalnie no aż przestało boleć mnie ramie które mnie boli od tygodnia~! (i przez to nie mogę pisać >.>) ale również czytam to zamiast się uczyć na 89324903124321908463 spr w tym tygodni WIEC CZUJ SIE ZASZCZYCONA~! jak zwykle
nie no w końcu wiem jak opisać pocałunek z rozcietym językiem o.o może nie zapomnę do czasu aż skończę swoje... może >.> oby
weny życze kocha a jak ci się skończy to pisz to zaspamuje cię na fejsie :3
KOŃCÓWKA ZAJE I W OGÓLE W PARU MOMENTACH ZESZŁAM ZE ŚMIECHU
wenki życze ;3
SOOOOOOOOOOO CUUUUUUUUUUTE!!!!!!!!!! <3333333333333333333333
OdpowiedzUsuńNareszcie skupiłaś się na uroczym języczku Tsuzuku (chociaż sama w życiu nie zrobiłabym sobie czegoś takiego na całe życie). I co, Ryoga sie przekonał, no proszę... wystarczyło trochę fantazji Tsuzu, żeby zaczarować go swoim języczkiem. XD
To było urocze, jak zwykle pisane barwną prozą, idealnie pasującą do charakterów bohaterów ;) W Mejibray mają rzeczywiście, dużo dziwactw związanych z wyglądem i serio Tsuzu musiał się postarać, żeby się wyróżnić XD
A ich rozmowy były genialne, i to, jak się droczyli i sprzeczali :3
Śliczna scenka ^^
Język się zrasta, wiec jakby co to trzeba go co jakiś czas "docinać" to znaczy pilnować, żeby się nie zrósł (to jak dziurki w uchu - jak nie nosisz kolczyków, zarastają z czasem), ale to tak wiesz... w "PS" było xD
UsuńAwww... Jakie to było fajne :D
OdpowiedzUsuńKojarzę tylko zespół i wokalistę Ryoga-sama, natomiast tego drugiego głównego bohatera jak i jego składu już nie, ale i tak fajnie się czytałoxD Poza tym przyzwyczaiłaś mnie do postaci z Monsters i naprawdę fajnie by było poznać dalszą część tego niesamowitego opowiadania. O i za epicką historią Liceum też tęsknie! ;)Nie zawieszaj bloga - uwielbiam twoją twórczość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;]
Świetne! Genialny pomysł z tym językiem Tsuzuku :3
OdpowiedzUsuńMniam *O*
OdpowiedzUsuńNie spodziewalam sie, a koncowka mnie rozwalila *O* Padlam po prostu :3 Shot swietny, choc wymagal ode mnie podwojnej czujnosci i rozkminiania, czy kogos z kims nie pomylilam xD Goraco tu, no eej.. To zawsze przez Ciebie tak mi goraco w nocy, buu. Dziewczyno, co ty mi robisz...
Tak btw. Zdziwilo mnie, ze ten clay Ryoga tak przyjechal na pierwsze zawolanie Tsuzuku z calym zespolem xD Troszke nienaturalne, aele ok :D Czekam na nastepne notki, w szczegolnosci na "Monsters" *O* (Mowilam ci, ze masz zainwestowac w archiwum, noo, bo przez ciebie nie widzialam 8 czesci i dopiero dzisiaj ja znalazlam ~.~)
Pozdrawiam :3
Spodziewałam się NORMALNEGO wyznania uczuć... A tu taka miła niespodzianka ^.^
OdpowiedzUsuńSuperowe *^* (Żyw sie moim komentarzem xD)
OdpowiedzUsuń