miniaturka „Jak 24,86 MB-owa aplikacja niemal zniszczyła mi życie” Yuuki x Ichiro (Lycaon)

 Dobra, trochę z opóźnieniem, bo miało być wcześniej, ale jest :]
Wiem, że obiecałam Yuuki x Karma, ale to dopiero się pisze, bo coś ostatnio jakoś nie mogę skrystalizować pomysłów... (ach ten bio-chemiczny żargon... ;_;)
A tak btw. czy wszyscy uczą się do matury czy jak> O.o''
A tak btw. btw. to czy zauważyłyście, że ten rok jest naprawdę smutny? Lycaon (♥) robi disband, Xepher już zrobiło...Ja normalnie do nich jakąś skargę napiszę! Ot co!
...tak, wiem, że bardzo się tym przejmą...

Miałam zrobić wcinkę odnośnie mojego nowego pomysłu, ale mam już w tym poście tak "nasmarkane" tekstem, który nie jest fickiem, że aż przełożę wam tę pasjonującą lekturę na później xD Może też wtedy trochę moje pokrętne pomysły trochę się sprostują, to powiem coś więcej, bo jak na razie mam mętlik w głowie i płakusiam, bo moja miłość Yuuki nie będzie już śpiewał... a przynajmniej nie w Lycaon... T.T Jeszcze jak mi AvelCain rozwiążą to ja serio zacznę dogłębnie studiować tekst "Tegubi no kiri-kata" (piosenka AvelCain, której tytuł dokładnie znaczy "Jak podciąć sobie nadgarstek")... D'espairsRay - disband, Lycaon - disband, CrazyShampoo - disband... Dobrze, że chociaż Avelu i Nokuruba wciąż działa... no i że Dadaroma powstała, bo ja normalnie nie wiem, co bym zrobiła bez tego ich darcia mordy, które uwielbiam całym swoim przegniłym serduszkiem ♥

Ale do rzeczy:

ZARYS DO FABUŁY:

Do napisania tego zainspirowała mnie gra – tak, a i owszem pewna wspaniała aplikacja, którą znajdziecie tutaj https://play.google.com/store/apps/details?id=jp.co.fakestar.soinebandman
Polega ona na tym, że (w przeciwieństwie do innych gier tego typu) po prostu słuchamy oryginalnych głosów muzyków i tego, co mają nam do powiedzenia (rzecz jasna mówią po japońsku, ale cii…). Na zdjęciach jest pokazana japońska wersja, ale jest także dostępna angielska, żebyśmy choć troszkę mogły się połapać, o co chodzi… ^^’’
Mamy w każdym razie do wybrania trzech wokalistów – Dancho z NoGoD, Aoi’a z -Aoi 168- oraz właśnie Yuukiego z Lycaon. Zarys historii, którą możemy rozegrać (właściwie wysłuchać) z Yuukim wygląda w telegraficznym skrócie tak, że nasz kochany, roztrzepany wokalista poszedł sobie na zakupy i zgubił telefon, a my go znajdujemy i nie wychodzi z nas wrodzony syndrom Polaka (dobra, wiem, to było chamskie), a więc oddajemy zgubę na policję, gdzie czeka na niego już jego właściciel no i oczywiście ~badumc! tak oto właśnie rozkwita płomienista miłość i przez dziesięć darmowych odcinków Yuuki z tego powodu wzdycha nam w uszy i możemy upajać się jego głosem
A tak co do uwag może trochę bardziej praktycznych to powiem, że głos Yuukiego z tych trzech panów jest najprzyjemniejszy do słuchania, więc polecam tę apkę do ściągnięcia. Wiem, że zachowuję się teraz jak prawdziwy fangirl, ale jego głos jest naprawdę uwodzący, a poza tym Yuuki mówi naprawdę wyraźnie i powoli (jak na Japończyka), a więc można się wręcz uczyć Japońskiego z drobną pomocą wokalisty Lycaon xD Jeśli kogoś to interesuje to właśnie moim obecnym zajęciem jest spisywanie tekstów Yuukiego i ich tłumaczenie xp Poza tym nagrania z naszym różowym cukiereczkiem mają to do siebie, że (właściwie nie wiem czy było to zamierzone, czy też to wina moich słuchawek) raz słuchać normalnie przez dwie słuchawki, raz lepiej słuchać na jedną, raz na drugą i to się tak w kółko zmienia, przez co, kiedy zamknie się oczy ma się wrażenie, jakby Yuuki nas okrążał xD Bosh, chyba się uwsteczniam ^^’’ Tak swoją drogą też to te teksty, jak i zarówno tego shota trzeba wziąć trochę… niepoważnie? (o ile ktokolwiek bierze to na poważnie)…  nie wiem jak to określić, ale wiecie o co mi chodzi, nie? Bo Yuuki brzmi tam przy każdej wypowiedzi właściwie jakby dostawał orgazmu, przez co śmiem wnosić, że nie wysławia się w ten sposób na co dzień (co można usłyszeć choćby podczas oglądania filmików na yt z Lycaon, gdzie ma normalny, nie tak opływający seksapilem głos xp). Ale to też ma taki swoisty urok… Właściwie jak leżałam o trzeciej w nocy w łóżku i słuchałam jego głosu, aż tu w końcu tak się uroczo zaśmiał czy może raczej zachichotał, iż myślałam, że sama zaraz tam będę wzdychać jak i on… xD Na samo wspomnienie aż mi się płakać ze śmiechu chce – ale jedno teraz przynajmniej wiem na pewno; Yuuki powinien zostać seiyuu!

Polecam czytanie tego przy akompaniamencie Jrock Fest Radio (japońskie radio), które puszcza świetne kawałki!

Tytuł: „Jak 24,86 MB-owa aplikacja niemal zniszczyła mi życie”
Paring: Yuuki x Ichiro (Lycaon)
Typ: miniaturka; historia „prawie” obrazkowa
Gatunek: ?
Beta: -

Jak bardzo rzeczywistość różni się od wyobrażeń kilkunastoletnich dziewcząt? Zapewne jest to niemierzalna wartość, więc ciężko to określić, dlatego też nie będę się w to jakoś szczegółowo zagłębiał. Moje wywody będą dotyczyły odrobinę innej kategorii, albowiem moje pytanie nie brzmi „jak bardzo”, a zwyczajnie „jak”.
Więc „jak” to się dzieje? Dziewczęta przechodzące ten trudny okres buntu i dorastania są już za duże na czytanie bajek i słuchanie opowieści rodziców i dziadków, więc skąd ta ich wybujała wyobraźnia? Co ją tak pobudza i nieustannie stymuluje?
Dramy, mangi, anime, fanservice, cosplay, książki, opowiadania internetowe… gry i aplikacje.
Skupię się specjalnie na tej ostatniej rzeczy.
Cóż, prawdę mówiąc nie zamierzam bawić się w żadnego znawcę tematu czy psychologa – zwyczajnie podzielę się z wami moją własną historią i opowiem o tym jak 24,86 MB-owa aplikacja niemal zniszczyła mi życie.
Nie, wcale nie wpadłem z jakąś dziewczyną podczas jednego z koncertów i wcale nie będę użalał się nad sobą w roli nieszczęsnego ojca, któremu przyszło się ciut zbyt szybko zająć wychowaniem niesfornej nastolatki – nie, gdyż córki nie posiadam… syna też nie.
A więc o co w tym wszystkim chodzi? No tak, trzeba przyznać, że wybrałem nieco okrężną drogę i niepotrzebnie mącę i owijam w bawełnę zamiast przyznać się od razu. Cóż, ale wyznam szczerze, że te dwieście czterdzieści dwa słowa, na które się porwałem, zanim podam prawdziwy powód moich rozterek dało mi chwilę na logiczne ułożenie tej chaotycznej historii w mojej głowie i nieco złagodzenia jej banalnego wydźwięku.
No a więc…
To może ja się najpierw przedstawię, co?
No to…
Kuźwa, znowu zacząłem od „no”…
Dobra, pomijając już moją składnię, stylistykę, jasność oraz przejrzystość pracy, to nazywam się Ichiro. Jestem perkusistą Lycaon. Mam sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, ważę pięćdziesiąt pięć kilogramów, mam grupę krwi B, pochodzę z Osaki, a moje ulubione papierosy to Marlboro Mentol Negro i… i mógłbym podać jeszcze więcej informacji na swój temat, które w istocie w odniesieniu do tego, co chcę Wam przekazać nie mają żadnego znaczenia.
W każdym razie, jak już się domyślacie to ja mam tę 24,86 MB-ową aplikację o dumnej nazwie „Soinde Bando Man” (添いバンドマン­ od aut.). Czy to dziwne, że sławny muzyk ma na swoim telefonie aplikacje „Voltage” czy „Fakestar Co.”, których produkcje mają zaspokajać owe nastolatki, o których wspomniałem już wcześniej? Czy dorosły mężczyzna także nie może mieć dość osobliwych upodobań co do swoich idoli?...którzy są tej samej płci…?
Wyobrażacie sobie w tym momencie moją zażenowaną minę, prawda?
Dziewczęta w pewnym wieku marzą o facetach idealnych – szarmanckich, seksownych, może czasem nieco zniewieściałych (tak jak niektóre gwiazdy j-rocka), bogatych, kuszących, utalentowanych – słowem takich, których zazdrościłyby im koleżanki… o ile w ogóle miałyby jeszcze czego zazdrościć, jeśli nie wykrwawiłyby się na śmierć za sprawą krwotu z nosa na widok chodzącego bóstwa, jakie odgrywają główne role w takowych grach i aplikacjach. Niestety, w pewnym momencie naszego życia przychodzi taki smutny okres, w którym rzeczywistość parteruje nas do swojego poziomu, więc dziewczęta przeobrażają się w piękne kobiety… które biorą to, co jest lub to, co zostało, niezbyt już nawet wybrzydzając i darując sobie poszukiwanie swojego kochanka półboskiego pochodzenia… czasem nawet po prostu boskiego.
Z tego wynika, że na stare lata (cóż, już mi bliżej do trzydziestki niż dwudziestki) wracam mentalnie do minionych lat buntu, w dodatku zmieniając przy tym płeć. Podejrzewam, że to nie jest normalne… ale cóż z tym zrobić?
No… to czytając aż całą stronę moich wypocin w gruncie rzeczy wciąż nie dowiedzieliście się niczego – więc przejdźmy w końcu do konkretów. Także… może uściślę sam temat odnośnie tej nieszczęsnej aplikacji – oprócz tego, że w ogóle ją mam, to pobrałem jedynie pakiet nagrań głosu mojego wokalisty z zespołu, a w dodatku mam je wszystkie (a więc całą setkę). Jako że byłem poinformowany „przedpremierowo”, że tak to określę, od samego źródła, a więc od Yuukiego, że ten będzie brał udział w podobnym przedsięwzięciu, czekałem na premierę aplikacji jak na szpilkach i byłem jedną z pierwszych osób, która ją pobrała. Pierwsza część jest darmowa; kolejne dziewięć kupiłem od razu bez namysłu w ten sam dzień premiery, przez co wnioskuję, że mój przyjaciel z zespołu mógł dostać część wynagrodzenia właśnie z moich oszczędności… nie umiem tego wytłumaczyć, ale to nieco żenujące dla mnie…
Jakby tego wszystkiego było mało w każdej wolnej chwili wsłuchuję się w owe nagrania, przy czym wpatruję się także w rysunkową podobiznę wokalisty wykonaną w stylu rysunku manga niczym w posążek Buddy. Każda część składa się z dziesięciu nagrań i zdaje się, że znam już każde jedno z nich na pamięć. Odsłuchałem już wszystkie części, które mają bardzo wymowne nazwy takie jak „The First Meeting”, „Second Impact of Destiny”, „Date”, „Confession of Lips”, „At Your House…”, „Our Little Secret”, „Coming Home Late”, „Nation-wide Tour”, „Tour Final” and „A Worl for the Two of Us”. Moje ulubione to kolejno trzecia, czwarta, piąta i szósta, gdyż to właśnie w nich Yuuki jest najbardziej erotyczny, może nawet momentami wręcz sprośny. Uwielbiam wsłuchiwać się w jego melodyjny, miękki głos, w jego uroczy chichot, przy którym za każdym razem przechodzą mnie dreszcze oraz te jednoznaczne jęki i westchnięcia, które sprawiają, że mnie również przyspiesza oddech… Niesamowite… Mój ukochany powinien zostać seiyuu!
Ups, w tej ekscytacji zdaje się, że wykrzyczałem, iż zadurzyłem się w Yuukim… Huh, zdarza się, nie?... prawda…?
Ech, nie będę już głupio zaprzeczał, że tak nie jest – cóż, prawdą jest, że od jakiegoś czasu podkochiwałem się już w wokaliście. Problemem w tym wszystkim było jedynie to, że – nie, nie, wcale nie chodzi o jego orientację, gdyż dobrze wiedziałem, że jest biseksualny – kochałem się w jego „scenicznej wersji”, że tak to nazwę. Uwielbiałem na niego patrzeć, kiedy w skąpych strojach paradował po scenie, dotykając się w intymnych miejscach, kiedy w pełnym makijażu robił sobie zdjęcia w pozycjach, które stanowczo za dużo odsłaniały, kiedy kusił jednoznacznymi gestami w klipach, kiedy odzywał się tym uwodzicielskim tonem… Podobała mi się ta jego perwersyjna strona. Cóż, skoro już tak szczerze przyznaję się do swoich fanaberii, dodam jeszcze, że za każdym razem przechodzą mnie dreszcze, kiedy trzyma w ręku bicz – owszem, zdaję sobie sprawę, że to jedynie rekwizyt sceniczny, jednak skłamałbym, gdybym powiedział, że nie miałem okazji przekonać się na własne oczy, że różowowłosy (aktualnie Yuuki ma znów białe włosy, ale pomińmy ten mało istotny fakt od aut.) umie się nim posłużyć.
Czy jestem fetyszystą?
Hm…
…tak?
Sam nie jestem pewien.



***

Yuuki bez scenicznego makijażu, w zwykłych jeansach i jeszcze bardziej zwykłej koszulce z nadrukami był… najzwyczajniejszym w świecie chłopakiem. Przyjacielem. Kolegą z zespołu. Niebrzydkim. Ale także niezbyt pociągającym.
Zastanawiałem się, czy gdyby nasze drogi życiowe potoczyły się trochę inaczej, gdybyśmy obaj nie zostali muzykami sceny Visual-kei i nie ganialibyśmy po scenach w strojach, które komuś mogą kojarzyć się z wystawą seks-shopu oraz taką ilością makijażu, że czasem nawet nam samym ciężko jest się rozpoznać w lustrze… zastanawiałem się czy przy takim obrocie spraw, gdybyśmy mieli to szczęście mimo wszystko się spotkać – czy zadurzyłbym się w nim i tak? Czy spodobałby mi się jego „zwyczajny” wygląd? Czy podobał mi się jako Yuuki-wokalista-Lycaon tylko dlatego, że przyzwyczaiłem się do oglądania go w tym wydaniu ociekającym seksapilem, dlatego wciąż pragnąłem widzieć go właśnie takim? Dlaczego nie dostrzegałem nic szczególnie atrakcyjnego w Yuukim jako zwykłym chłopaku; w jego prawdziwej twarzy, w tym, jaki jest naprawdę?
Nie trzeba było być geniuszem, żeby domyślić się, że to, co wokalista pokazywał na scenie przed rzeszą fanów, nie było jego prawdziwym „ja” – było to „ja” wytworzone na potrzeby sławy i kariery. Na co dzień chłopak ten był zwyczajny jak wszyscy inni. Dlaczego – dlaczego akceptowałem tylko tę jedną stronę jego osobowości?
Zastanawiałem się nad tym, przyglądając się różowowłosemu, który był właśnie w trakcie swojego lunchu, na które składało się yakitori (szaszłyk drobiowy opiekany na węglu drzewnym od aut.). Mnie apetyt nie dopisywał, dlatego jedynie przypatrywałem się jak muzyk radzi sobie z kolejnymi porcjami mięsa nabitego na patyczek. Cóż, jasne, że było w tym coś dwuznacznego – w tym, jak ten patyczek chował się w jego ustach, jak obejmował go ustami… ale skłamałbym, gdybym powiedział, że był to jakiś niezwykły widok, od którego miałbym dojść. W zasadzie były to wciąż te same usta, które wyśpiewywały nieraz naprawdę sprośne teksty, które były oblizywane w tak wulgarny sposób – ale jednak coś było nie tak. Zwyczajnie wolałem, kiedy były pomalowane krwistoczerwoną szminką; wtedy dopiero naprawdę mi się podobały.
Coś ewidentnie było nie tak…
…ze mną, rzecz jasna!
- Ichiro? – podniosłem wzrok na mojego rozmówcę. – Dlaczego tak się we mnie wpatrujesz? – zapytał tym niewinnym głosikiem.
Odetchnąłem głośno. Yuuki zaśmiał się pod nosem, jak to miał w zwyczaju często robić. Zawsze powtarzał, że przy mnie nie może przestać się śmiać (jeden z takowych wpisów zamieścił na swoim twitterze od aut.), a ja co? Kiedy patrzę na niego, nie mogę przestać myśleć o niecenzuralnych rzeczach…
- Um… Nic… - podrapałem się nerwowo po karku. – Jakoś… tak się zapatrzyłem – posłałem mu przepraszający uśmiech.

***


Patrzyłem jak Yuuki, w swoim seksownym stroju scenicznym i pełnym makijażu, wykonuje fanservice z Hiro z Nocturnal Bloodlust. Opierał jedną nogę o stół, prezentując przy tym swoje niesamowicie wysokie platformy i obcasy, obejmując jednocześnie nogami wokalistę Nokuruby w pasie. Brunet gładził wokalistę z mojego zespołu po policzku, co było niby drobnym gestem, ale biorąc pod uwagę ich jednoznaczną pozycję, nawet to miało seksualny wydźwięk. Różowowłosy zalotnie, może nawet wręcz wyzywająco spoglądał w stronę fotografa, który biegał dookoła tej splecionej dwójki i błyskał im fleszem po oczach. Luźny materiał przy jego prawym biodrze zwisał luźno, odsłaniając jego zgrabne nogi niemalże aż po sam pośladek. Całości dopełniały tylko krótkie, skórzane spodenki połączone podwiązkami z pozostałą częścią nogawki. Odsłonięta, blada, gorąca skóra na udach wokalista niemalże aż sama prosiła się, żeby jej dotknąć – ale mnie nie było to dane. Zamiast mnie obmacywał go Hiro.
A ja stałem i obserwowałem to całe przedstawienie jak ten skończony idiota. Wcale mi się to nie podobało. Różowowłosy znów wcielił się w tę swoją seksowną wersję wokalisty Lycaon, ale tym razem wcale nie było mi to na rękę. Aż gotowało się we mnie ze złości, kiedy ta dwójka co chwila zmieniała pozycje na coraz to bardziej wyzywające, aż w końcu wokalista mojego zespołu niemalże położył się na brunecie, przy czym ich krocza (za sprawą obcasów Yuukiego, gdyż Hiro w ogóle był dużo wyższy) znajdowały się na tej samej wysokości, a kręcąc się, wokaliści tylko… pogarszali sytuację, że tak to ujmę.
Byłem zazdrosny – tylko Budda jeden mógł wiedzieć, jak w tej chwili byłem zazdrosny i wściekły! Zgrzytałem zębami tak mocno, iż myślałem, że jeszcze chwila, a powypadają mi wszystkie plomby…
Hiro i Yuuki zdawali się świetnie bawić. Śmieli się i uśmiechali do siebie perwersyjnie – do tego stopnia, że w pewnym momencie przeszło mi przez myśli, że oni naprawdę mogą być kochankami.
Cholera…

***


Za moment mieliśmy wziąć udział w audycji radiowej. Satoshi i Zero gdzieś zniknęli, a ja właśnie wracałem z zakupioną w automacie kawą. Widok, który zastałem w sali zaskoczył mnie, delikatnie rzecz ujmując. Yuuki siedział właściwie na jednym krześle z Hiyuu, odchylając głowę na jego bark i szepcząc mu coś namiętnie do ucha. Przez krótki moment wpatrywałem się jak jego pełne, kształtne usta uwydatnione czerwoną szminką poruszały się kusząco, a jego z pewnością zwinny i bardzo utalentowany język niemalże muskał ucho gitarzysty. Fioletowowłosy muzyk zdawał się być zasłuchany i bardzo zainteresowany propozycją, jaką kuszącym tonem szeptał mu wokalista – do tego stopnia, że dopiero po dłużej chwili zauważył, że nie są już sami w pomieszczeniu.
- O, Ichiro… - gitarzysta w delikatny sposób zasugerował różowowłosemu, aby się opamiętał.
- Ichiro – powtórzył Yuuki, uśmiechając się przyjaźnie, zupełnie tak, jakby nic się nie stało. – Witaj mój ulubiony perkusisto – przywitał się radośnie.
Bez słowa odwróciłem się na pięcie i skierowałem z powrotem do wyjścia.
- Ichiro? Gdzie idziesz? – usłyszałem za sobą zdziwiony głos.
- Zapomniałem, że muszę do łazienki – rzuciłem pierwszy tekst, który wymyśliłem na poczekaniu.
- Ach, Ichiro… To takie w twoim stylu – zaśmiał się Hiyuu. – Jesteś taki roztrzepany.
- Za to przynajmniej zabawny! – zawołał Yuuki. – Kiedy jestem razem z Ichiro nie mogę przestać się śmiać!
Ta, róbcie sobie jaja z przygłupiego perkusisty… Bardzo śmieszne; ha-ha. Ubaw po pachy – znów zgrzytnąłem zębami.

***


Wszedłem do pokoju hotelowego, który dziś miałem dzielić akurat z Yuukim. To po prostu nie mogło skończyć się dobrze…
Różowowłosy  szykując się na występy miał w zwyczaju zakładać przeróżne, przedziwne kostiumy, jednak w życiu prywatnym słynął z zamiłowania do tradycyjnych strojów. Teraz też nie było inaczej – ubrany w czarne kimono zdobione białymi i różowymi kwiatami, przewiązane jasnoróżowym pasem obi wyglądał tak słodko, tak niewinnie. Włosy spięte miał po prostu w wysokiego kitka na czubku głowy, a na twarzy nie miał nawet śladowych ilości makijażu (dobra, pomińmy to, że na zdjęciach jednak trochę ma tapety… ale ciii! od aut.) – mimo to w żadnym stopniu nie wyglądał zwyczajnie. Był zjawiskowy, piękny… pociągający, jak nigdy wcześniej…
Jeśli weźmiemy pod uwagę również to, że w zachęcający sposób kimono rozluźniło się, zsuwając się z jego ramienia… no cóż, muszę przyznać, że w tym momencie żadne kreacje sceniczne nie były już potrzebne. W końcu zdałem sobie sprawę, że to wcale nie one tak bardzo podobały mi się w wokaliście…
Już wszystko pojąłem.
- Ichiro! – jęknął żałośnie. – Proszę, mógłbyś mi pomóc zawiązać te kumihimo (sznurki, które służą do zawiązania kimona, żeby to się nie „rozpadło” w czasie, kiedy obwiązujemy się pasem obi od aut.)? Nie mogę dobrze tego ścisnąć i to się wciąż luzuje, i…
Podszedłem do wokalisty szybkim, sprężystym krokiem. To już za długo trwało; za długo się męczyłem, żeby teraz znów przedłużać tę grę.
Odciągnąłem jego ręce od talii, którymi niby nieudolnie próbował poprawić wystające spod obi kumihimo. Doskonale wiedziałem, że Yuuki jest mistrzem w zakładaniu tradycyjnych strojów, nawet damskich, które są o wiele bardziej skomplikowane i składają się nierzadko z wielu części. Tym razem się nie nabrałem.
Objąłem go, a następnie pocałowałem głęboko. Różowowłosy zdawał się być zaskoczony taką bezpośredniością z mojej strony, ale ja już naprawdę nie mogłem czekać. Szarpiąc gorączkowo za poły delikatnego materiału, rozwiązałem pas obi, po czym pchnąłem go na łóżko. Zawisłem nad chłopakiem, którego poły ubrania rozsunęły się znacznie, gdyż kumihimo w rzeczywistości były poluzowane, a tym, co trzymało w całości jego ubiór było obi, którego zdążyłem się już pozbyć. Wokalista spojrzał na mnie przestraszony i zawstydzony jednocześnie, ponownie próbując się zakryć.
- O nie, kochany – mruknąłem mu wprost do ucha. – Nie tym razem – odtrąciłem jego dłonie, przesuwając po gorącej, aksamitnej skórze niemal pod same krocze. Twarz muzyka przybrała niemal ciemniejszy odcień niż jego włosy. – Zbyt długo ze mną igrałeś; zbyt długo się mną bawiłeś – uśmiechnąłem się, całując go raz jeszcze.
- Nie… Nie wiem, o czym mówisz… - szepnął między kolejnymi pocałunkami. – Ichiro! – pisnął, kiedy wsunąłem dłoń pod materiał kimona, błądząc po jego torsie, przy czym zahaczałem o sutki.
- Ty cholerny intrygancie – przesunąłem językiem po jego szyi. Yuuki zadrżał w moich objęciach, wzdychając głęboko. – Manipulowałeś mną, bawiąc się moim pożądaniem – całowałem jego klatkę piersiową. – Wszystko to sobie dobrze zaplanowałeś, co? – zrównałem nasze twarze. – Ale nie przewidziałeś tego, że twoja zabaweczka zerwie się ze smyczy, hm? – spojrzałem mu głęboko w oczy. Muzyk uśmiechnął się niewinnie, obejmując mnie za szyję.
- Może – mruknął zadowolony, kiedy wróciłem do obsypywania pocałunkami jego szyi. – Choć nie do końca… Prawdę mówiąc, miałem nadzieję, że moja „zabaweczka” zerwie się ze smyczy – przyciągnął mnie mocniej do siebie – i pobawi się ze mną – uśmiechnął się szeroko.
- Jesteś okropny! – sapnąłem. – Żeby tak mnie wystawiać na próbę! – rozżaliłem się.
- Wybacz – zamienił nas miejscami, usadawiając się na moich biodrach. – Obiecuję, że ci to wynagrodzę – cudownie było w końcu mieć go dla siebie. Upajałem się jego widokiem. Yuuki siedział na mnie okrakiem, a jego kimono ledwo trzymało się na wysokości bioder; przesuwałem dłońmi po jego alabastrowej skórze na brzuchu i torsie, łaknąc jego ciepła i bliskości. Chłopak nachylił się nade mną, całując mnie namiętnie w usta.
- Ale… w sumie jak ci się udało tak nade mną zapanować? – zapytałem, kiedy oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam już tchu.
- Znam cię trochę lepiej niż ci się wydaje – zachichotał. Przesunąłem ręce z jego torsu na plecy. Jedną dłoń położyłem na jego karku, przyciągając go do kolejnego pocałunku, a drugą powędrowałem w dół jego pleców, sunąc palcami wzdłuż linii jego kręgosłupa, przez co muzyka przeszły dreszcze. Już miałem wsunąć rękę pod materiał ubrania, by ścisnąć jego pośladki, jednak w tym momencie różowowłosy oderwał się ode mnie, strącając moją dłoń. – Ichiro… - szepnął zawstydzony. Spojrzałem na niego pytający. – Ja… - zająknął się. – Ja… Nie chcę, żebyś pomyślał, że to wszystko tylko po to, żeby… um… - speszył się.
- …żeby się ze mną przespać? – dokończyłem za niego. Chłopak nieśmiało skinął głową. – Więc ty…?
- Tak… To znaczy… no… - zarumienił się obficie. – Podobasz mi się… - szepnął tak cicho, iż prawie tego nie dosłyszałem. – Ja… nie chcę, żeby to się skończyło po pierwszym razie… - spojrzałem na niego rozczulony.
- Gwarantuję ci, że tak nie będzie – wywindowałem się do siadu i ponownie mocno go obejmując, pocałowałem go krótko w usta. – W tej erotycznej zabawie, jaką ze mną prowadziłeś – szepnąłem mu do ucha – udało ci się nie tylko uzależnić mnie od siebie, ale także rozkochać mnie w sobie – uśmiechnąłem się do niego, na co on odpowiedział mi tym samym i ponownie złączył nasze usta w pocałunku. Jednym szarpnięciem pozbyłem się jego zbędnego ubrania, mogąc go podziwiać w całej okazałości.
Możliwe, że jestem fetyszystą, gdyż prawdą jest, że ta przeklęta aplikacja z pewnością nie była częścią gry ukartowanej przez Yuukiego, ale prawdą jest, że on także nie miał czystego sumienia. Kusił mnie i bawił się mną, specjalnie prowokując. Tej nocy musiał wziąć odpowiedzialność za swoje zachowanie.

…choć po jego krzykach i westchnięciach wnioskuję, że może czekać mnie powtórka z rozrywki, jeśli nie wymyślę dla niego innej kary.

2 komentarze:

  1. Słodkie i takie takie wyjątkowe. Ten rok faktycznie jest pechowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby robią ten disband, ーLycaon LAST LIVEー
    2015年11月06日(金)赤坂BLITZ, (info z oficjalnej strony) że to o to się rozchodzi tak? Ale mi się wydaje, że oni chcą zejść z tej sceny na jakiś czas tak jak to było z Versailless, którzy grają teraz pod nazwą Jupiter, żeby nieco zmienić styl, bo rzeczywiście narobili szumu, a wokalista kojarzony jest głównie z tej sesji w różowych włosach i batemXD
    Mi się wydaje, że oni jeszcze wrócą. Tylko nieco bardziej przystopują.

    OdpowiedzUsuń