Jestem zbyt zmęczona, żeby się dzisiaj rozpisywać. Wyspowiadam się przed następnym postem xD
Tytuł: „Karma – człowiek,
którego bożek miłości ukochał bardziej niż innych”
Paring: Karma (AvelCain) x
Yuuki (Initial L [ex Lycaon])
Typ: oneshot
Gatunek: obyczajowe,
szkolne, komedia (?)
Beta: -
Ostrzeżenia:
„makaronizowanie” w kwestii narracji
Głośny
gwizd robotników naprawiających nawierzchnię chodnika doszedł moich uszu. Uch…
czy to kiedyś się skończy? Czy naprawdę wszyscy robotnicy musieli zachowywać
się jak ostatnie, zboczone chamy? A może tylko tacy pojawiali się na mojej
drodze?... Albo ta kiecka faktycznie była trochę przy krótka…?
Materiał
sukienki co chwila podjeżdżał do góry przy każdym moim większym kroku,
podniesieniu wyżej nogi, aby pokonać krawężnik lub po prostu za sprawą torby
szkolnej, która bujała mi się na ramieniu i przez którą co chwila było widać mi
tyłek. Albo przynajmniej takie było moje wrażenie… Z moich ust wydostało się
ciężkie westchnięcie towarzyszące cichemu przeklinaniu tego dnia. Serio, że też
do tego wszystkiego doszło…
„Mam
jeszcze dużo do zrobienia…” – przeszło mi przez myśl. – „Muszę odrobić prace
domowe, przygotować się na jutrzejszy dzień, zrobić kolację, nakarmić kota,
wstawić pranie, wypisać lewe zwolnienie z wychowania fizycznego… Ech, i pewnie
jeszcze dużo więcej…” – moje usta skrzywiły się właściwie mimowolnie na wydźwięk
mojego wyimaginowanego głosu w głowie. – „Ale nie… po co zajmować się
obowiązkami i rzeczami ważnymi? Lepiej wszystko to olać i iść na grupową randkę
(w Japonii jest to dość popularne. Nastolatki po prostu spotykają się w
mieszanym towarzystwie [damsko-męskim] i zapoznają się, próbując znaleźć dla
siebie drugą połówkę od aut.). A co! W dodatku w takim stroju! A wszystko to
przez Ichiro, który mnie w to wrobił!” – mój wewnętrzny monolog zakończył się
wraz z dotarciem przeze mnie do celu. Za mną rozległ się jeszcze klakson
samochodowy. Kierowca mijającego mnie samochodu gapił się na mnie obleśnie.
Cholera…
Karma
siedział znudzony na kanapie i bez zainteresowania wpatrywał się w swój napój
ze słomką. Dziewczyny jak zwykle zwracały uwagę tylko na niego, jednak on nie
robił sobie z tego wiele. Zbywał je półsłówkami lub głębokimi pomrukami, które
w gruncie rzeczy nie oznaczały nic. Całą swoją postawą pokazywał, jak bardzo
nie chciał tu być. Tym razem jednak nie miała to być zwyczajna, grupowa randka.
Planowałem dla niego coś innego. W pewien sposób chciałem się na nim odegrać za
to, że wzbudzał takie zainteresowanie u płci przeciwnej, przez co żaden inny
chłopak z naszej grupy nie mógł sobie znaleźć dziewczyny. Wszystkie trajkotały
jak najęte i przylepiały się do bruneta jak do lepu na muchy. Irytowało mnie
to. Byłem zazdrosny. Oczywiście nie mogłem być na niego zły za mój brak
powodzenia u dziewczyn, ale dzisiaj po prostu chciałem dać mu wyzwanie i
odgryźć się w jednym. Dzisiaj chciałem mu przedstawić kogoś, kogo z pewnością
nie zaczaruje swoim urokiem osobistym… którego, swoją drogą, ja nie
dostrzegałem… Karma był mrukiem i nie rozumiałem, co widzą w nim te wszystkie,
zafascynowane nim dziewczyny… cóż, może nie rozumiałem tego, bo sam byłem
chłopakiem. Zdawało się, że on też tego nie rozumiał. I raczej nie starał się
tego zmienić. W ogóle się nie starał. Był znudzony. Znudzony tym, że dziewczyny
na niego leciały, mimo iż ten nawet nie kiwnął palcem. Dziś miało być jednak
inaczej. Chciałem skonfrontować go z osobą, która z pewnością się nim nie
zainteresuje. Chciałem, żeby choć raz teraz to on o kogoś zabiegał, żeby
przekonał się, jak to jest być „zwyczajnym” chłopakiem – a więc kiedy biegasz
za swoją wybranką, która nie daje ci w ogóle szans – a nie Karmą, człowiekiem,
którego bożek miłości z jakiś względów ukochał bardziej niż innych. Chciałem
mieć z niego ubaw, widząc, jak na próżno wypruwa sobie żyły.
Taak, w
zasadzie to byłem złym człowiekiem…
- Długo
jeszcze? – burknął brunet.
-
Jeszcze nie przyszła dziewczyna, z którą chciałem cię dzisiaj zapoznać –
oświadczyłem.
-
Spóźnia się – skwitował. – Nie lubię osób, które się spóźniają. Wiesz o tym,
Ichiro.
- Nie
spóźnia się. To my przyszliśmy zbyt szybko – zaoponowałem. Chłopak tylko
prychnął.
Wtem
drzwi otworzyły się, a w nich stanęła urocza blondynka w kusej sukience – tej,
którą sam wybrałem na tę okazję. Na ramieniu wciąż miała szkolną torbę, co
wskazywało na to, iż przyszła tu zaraz po zajęciach i zapewne zmuszona była do
przebierania się z mundurka w wyzywający strój w szkolnej toalecie lub tej
publicznej w metrze. Wyglądała na zawstydzoną. Jej policzki były lekko różowe,
mimo iż przecież spotkanie nawet jeszcze się nie zaczęło.
Była
naprawdę śliczna. Szczupła, dobrze ubrana… za moją sprawą, ale już nawet mniejsza
o to. Sukienka eksponowała jej zgrabne nogi. Włosy sięgające ramion zostały
ładnie upięte w niskiego koka na karku. Poprawiła ubranie w nerwowym geście.
Chyba nie czuła się zbyt pewnie ani zbyt komfortowo. Na pierwszy rzut oka można
było już stwierdzić, że nie była przyzwyczajona do takich, powiedzmy sobie
szczerze, nieco przykrótkich strojów. Wszystkie spojrzenia zatrzymały się na
niej. Dziewczyny z miejsca spochmurniały, trafnie oceniając, że nie mogły
równać się z jej urodą. Wyczuwały zagrożenie. Chłopcy z kolei wyszczerzyli się
na jej widok. Nawet Karma zwrócił na nią uwagę. A to był dobry znak. Bardzo
dobry.
Blondynka
posłała mi krzywe, jakby urażone spojrzenie. Oprócz mnie nie znała tutaj
nikogo. Zapewne tak jak i brunet chciała jak najszybciej wrócić do domu. Nie oznaczało
to jednak, że zamierzałem jej na to pozwolić. Na przekór jej niepewnej minie,
uśmiechnąłem się szeroko, przywołując ją do siebie gestem dłoni.
- To
właśnie Yuuki, którą chciałem ci przedstawić – odezwałem się do chłopaka siedzącego
obok. – Yuuki, to jest Karma. Karma to Yuuki – zapoznałem ich ze sobą
pobieżnie.
Dziewczyna
niechętnie wyciągnęła dłoń do mojego znajomego, którą on zamiast standardowo
uścisnąć, ucałował. Yuuki spłoszyła się i wyrwała dłoń z jego uścisku, momentalnie
rumieniąc się. Zaśmiałem się na tę scenkę.
- Nie
bądź taka wstydliwa, Yuuki – parsknąłem. – Proszę, usiądź – zwolniłem jej
miejsce. – Porozmawiajcie w spokoju – ulotniłem się.
Karma
wpatrywał się w nowoprzybyłą niczym w obrazek. Nie odrywał od niej spojrzenia.
Nie umknęło to uwadze innych dziewczyn. Kiedy ich bożyszcze było zainteresowane
kimś innym, siadły w ciasnej grupie obrażone, z rękami założonymi na piersiach.
To był wręcz idealny moment na wkroczenie do akcji. Pozostali chłopcy również
zwietrzyli okazję do działania. Z miejsca przysiedli się do dziewczyn i zaczęli
je pocieszać, wmawiając im, że nie warto przejmować się brunetem. W końcu udało
im się zyskać jakąś uwagę płci przeciwnej. Grając dobrego księcia-pocieszyciela
zwiększali swoje szanse na znalezienie sobie dziewczyny. W tym czasie Karma
próbował zbliżyć się do Yuuki, jednak ta uparcie od niego uciekała i z czasem
jedynie rumieniła się coraz mocniej. Mój plan działał wręcz idealnie na obu
frontach. Ja i moi koledzy w końcu mogliśmy zająć się podrywaniem dziewczyn,
gdyż te dostrzegły naszą obecność. Przestały wpatrywać się w bruneta maślanymi
oczami. Ten z kolei w końcu się kimś zainteresował – kimś, kto dla odmiany nie
bardzo chciał się z nim bratać. Miał nauczkę… właściwie chyba za swoje szczęście
w miłości, za co winić go jednak nie można było, ale i tak miał nauczkę.
Pozwoliłem sobie zażartować z niego i nieco zabawić się jego kosztem.
Wykorzystywałem też przy tym nieco Yuukiego, który miał dług do spłacenia
względem mnie, ale cóż… w końcu cel uświęca środki, nie? Poza tym wizja
wygranej była naprawdę kusząca i obiecująca. A ja serio chciałem w końcu
znaleźć sobie dziewczynę, a nie tylko oglądać jak wszystkie przedstawicielki
płci pięknej wzdychają do Karmy. Irytowało mnie to już od dłuższego czasu.
Tak też
ostatecznie upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu. Byłem genialny! Po prostu
genialny!
-
Musimy to koniecznie powtórzyć! – wykrzyknął rozradowany Ichiro, odprowadzając
mnie do domu. Stwierdził, że w tej kiecce wyglądałem naprawdę ponętnie, przez
co mogłem mieć pewne nieprzyjemności z racji późnej godziny… - Przyjdziesz też
na następne spotkanie, prawda? – zapytał z nadzieją.
- Co?!
– wrzasnąłem. – Chyba cię pogięło! – prychnąłem wściekły. – Kazałeś mi udawać
dziewczynę, założyć sukienkę i dać się podrywać jednemu z twoich znajomych! A
teraz jeszcze masz czelność wymagać ode mnie, żebym to powtórzył?! – trzasnąłem
go w ramię torbą z książkami. – Nie ma mowy! Ja będę miał po tym jakąś traumę!
– zawołałem zrozpaczony i zażenowany do granic możliwości.
- No
weź! – jęknął. – Dzisiaj już prawie udało mi się umówić z Yuko na randkę tylko
we dwoje! – spojrzał na mnie błagalnie. – Tylko jeszcze jeden raz! Proszę,
Yuuki, zgódź się! – zaczął się płaszczyć.
-
Prędzej umrę w męczarniach… - syknąłem. Ichiro był moim wieloletnim,
sprawdzonym, choć nieco niecodziennym przyjacielem. W przeszłości jednak
zaciągnąłem u niego spory dług wdzięczności, dlatego teraz musiałem tak
cierpieć… - Nie możesz po prostu nie zapraszać tego całego Karmy na te randki grupowe?
Wtedy twój problem rozwiązałby się sam, bez mojego zbędnego poniżenia –
wytknąłem mu.
- Ale
dziewczyny chcą się spotykać tylko jak on jest! – chłopak wyrzucił ręce w
powietrze w akcie desperacji. – Interesują się tylko nim… - spochmurniał. – Ale
teraz było inaczej! Kiedy poświęcił ci całą swoją uwagę, dziewczyny w końcu
zaczęły ze mną rozmawiać! – na powrót odzyskał dobry humor.
- No
właśnie, i w tym jest problem – warknąłem. – On się mną interesował! – sapnąłem
ciężko. – Nie chcę robić mu nadziei, a potem musieć mu tłumaczyć, że jestem
facetem… - speszyłem się.
Kiedy
próbowałem wyobrazić sobie tę sytuację, czułem się bardzo niezręcznie. Chyba
spłonąłbym ze wstydu, gdyby do czegoś podobnego doszło.
- Tylko
jeszcze jeden raz! – jęknął Ichiro.
- Nie ma
mowy! – nie zamierzałem się zgodzić. – I tak już wystarczająco mnie
upokorzyłeś! – zirytowałem się. – Poza tym, jeśli komukolwiek o tym
kiedykolwiek powiesz, to nogi z dupy powyrywam! – wycelowałem w niego
oskarżycielsko palcem. – W ogóle nie powinienem się na to zgadzać! Czemu ja to
dla ciebie zrobiłem?! – zacząłem głośno myśleć.
- Bo
jesteśmy przyjaciółmi – zastąpił mi drogę i złapał mnie za ramiona, spoglądając
mi prosto w oczy. – Yuuki, proszę cię… Naprawdę mi na tym zależy – spojrzał na
mnie przeraźliwie poważnie.
Cholera,
chyba teraz już wiedziałem, dlaczego poprzednio zgodziłem się na coś tak
absurdalnego… Zawsze ulegałem Ichiro, kiedy spoglądał na mnie w ten sposób. Na
ogół był kompletnie zwariowany, więc jeśli nagle tak drastycznie się zmieniał,
mogłem zrozumieć, że naprawdę mu na czymś zależało…
-
Wystawiasz naszą przyjaźń na bardzo trudną próbę – burknąłem. – Skąd wiesz, że
po czymś takim będę chciał cię jeszcze kiedykolwiek widzieć? – fuknąłem
śmiertelnie obrażony.
- Bo
mnie kochasz – uśmiechnął się. – A ja ciebie – dodał. – Jak brata – sprostował,
widząc moją niepewność malującą się na twarzy. – Poza tym nie będziesz musiał z
niczego tłumaczyć się Karmie. Po prostu zmienisz ciuchy, zmyjesz makijaż i z
seksownej laski Yuuki znów staniesz się zwykłym nastolatkiem-chłopakiem Yuuki –
wzruszył ramionami. – Po następnym spotkaniu po prostu znikniesz z jego życia,
a on nie będzie nawet wiedział, gdzie cię szukać. Nikt mu nie pomoże w jego
poszukiwaniach, bo przecież ta urocza blondyneczka tak naprawdę nie istnieje,
prawda? – jego uśmiech nabrał cwaniackiego wyrazu. – Ale o tym wiemy tylko my
dwoje – poklepał mnie pokrzepiająco po plecach.
-
Jesteś okropny – syknąłem. – Dla niego i dla mnie – skrzywiłem się.
- Więc
jak będzie? – nie ustępował. Z obrażoną miną wyminąłem go, szukając kluczy w
torbie.
-
Zobaczymy… - burknąłem, przekręcając klucz w zamku.
Całe
szczęście w mieszkaniu było ciemno, co oznaczało, że nikogo oprócz mnie jeszcze
nie było. Dzięki temu rodzice nie musieli oglądać ich syna paradującego w
sukience starszej córki. Poza tym mogłem też w spokoju przebrać się i oddać
siostrzaną część garderoby prawowitej właścicielce bez wzbudzania podejrzeń.
Mogłem także zbyć makijaż i wziąć długą, gorącą kąpiel, która miała zmyć ze
mnie zmęczenie i poniżenie dzisiejszego dnia…
Wszystko
znów szło jak po maśle. Karma siedział zauroczony Yuukim, a dziewczyny
przestały zwracać uwagę na bruneta. W końcu dotarło do nich, że ten
najprawdopodobniej zakochał się w naszej uroczej „blondyneczce”. Z tej racji
każda z nich musiała znaleźć sobie inny obiekt westchnień, gdyż w przeciwnym
razie czekała je nieszczęśliwa, nieodwzajemniona miłość. A przecież nikt nie
chciał, żeby takie ładne dziewczyny wypłakiwały sobie oczy przez takiego buca,
prawda? No właśnie. Od tego, żeby je pocieszać, byłem tu ja.
Zgarniałem
niemałe zainteresowanie. Cieszyłem się nim póki mogłem. W głębi duszy wciąż
obawiałem się, że lada chwila sytuacja znów się odmieni i Karma wróci na swoje
dawne „stanowisko” głównego punktu zainteresowań płci przeciwnej. Nie było ku
temu żadnych podstaw, gdyż ten zdawał się nie widzieć świata poza Yuukim, ale
cóż… wciąż się bałem.
W tym
wszystkim szkoda mi było Yuukiego, bo kiedy ja zyskiwałem, to mój przyjaciel
był tym poszkodowanym. Na jego twarzy jasno malowało się zażenowanie, kiedy
brunet starał się utrzymać między nimi jak najmniejszą odległość, kiedy sięgał
po jego dłoń, kładł rękę na kolanie… w skrócie mówiąc, ewidentnie się
przystawiał. Możliwe, że blondyn był tym też w jakiś sposób zniesmaczony. W
końcu, jakby nie patrzeć, przeze mnie przywalał się do niego drugi facet…
Dopiero
w tej chwili zdałem sobie sprawę, że mój genialny plan postawił nas w nieco
dziwnej i mocno niezręcznej sytuacji. Miał on swoje plusy i minusy, ale był
także mocno pokręcony. Wymusiłem na Yuukim, żeby przebrał się za dziewczynę,
przez co postawiłem go niejako w niezbyt przyjemnej sytuacji. Ponad to przeze
mnie zarywał do niego chłopak, który był święcie przekonany, że Yuuki był
dziewczyną. Karma zarywał do chłopaka i nie był nawet tego świadom. W pewnym
sensie wychodziło na to, że był homoseksualistą… albo przynajmniej zdradzał
przejawy homoseksualizmu… nieświadomie, ale jednak. Niemniej, brunet wychodził
na tym wszystkim na plus chociażby ze względu na to, że w końcu kimś się
zainteresował. Nie siedział już skwaszony i burkliwy. Był szczęśliwy, zajęty i
zainteresowany. Pobudziłem jego ludzkie odruchy, zasadzając w nim ziarenko
uczucia do mojego przyjaciela… ziarenko, które w krótkim czasie musiałem
zniszczyć. Bo przecież urocza Yuuki w istocie nie istniała. Była to tylko rola,
w którą wcielał się Yuuki. Karma tak naprawdę zakochał się w jego grze
aktorskiej i wyglądzie. Oszukałem go. Zdawałem sobie sprawę, że przez moje
krętactwo będzie przez jakiś czas cierpiał po tajemniczym zniknięciu jego
ulubienicy… Cóż, nie mogłem powiedzieć, jakobym był z tego dumny… No i na końcu
pozostawałem ja. Łamiąc serca „fankom” bruneta zyskałem ich upragnione
zainteresowanie. W końcu byłem popularny wśród płci przeciwnej. Byłem z tego
powodu szczęśliwy, jednak moją radość tonizowała świadomość, że osiągnąłem swój
cel podstępem okupionym poniżeniem mojego przyjaciela, oszukaniem Karmy i
zranieniem uczuć dziewczyn, z którymi próbowałem się umówić. Koniec końców
jednak wychodziło na to, że mój plan wcale nie był taki genialny, jak na
początku myślałem…
Zrobiło
mi się głupio. Chyba cel nie zawsze jednak uświęcał środki… Poza tym zdałem
sobie sprawę, że to, co osiągnąłem nie było chyba warte poświęceń, na które się
zdecydowałem… szczególnie, że owe poświęcenia dotyczyły innych osób niżby mnie.
Westchnąłem ciężko, orientując się, że jednak niekoniecznie mogłem zostawić tę
sprawę samą sobie, tak, jak to początkowo chciałem zrobić. Narobiłem bajzlu,
więc teraz musiałem go posprzątać – a więc oznaczało to, że w gruncie rzeczy
jednak musiałem wytłumaczyć to wszystko Karmie. Jakoś musiałem… pytanie tylko
jak to zrobić?
-
Ichiro – odezwała się Yuko, dziewczyna, którą interesowałem się od pewnego
czasu. – Mam wolny piątkowy wieczór, gdybyś chciał się spotkać – uśmiechnęła się.
-
J-jasne… - zająknąłem się, wyrwany z własnych rozmyślań. – Z przyjemnością –
odpowiedziałem jej fałszywym uśmiechem.
Po
ostatnim spotkaniu na grupowej randce nie widziałem już Yuuki ani razu. Byłem z
tego powodu zawiedziony. Naprawdę ją polubiłem i chciałem, żeby coś z tego
wyszło. Wypytywałem o nią Ichiro, ale ten uparcie twierdził, że nie miał już z
nią kontaktu i nie wiedział, co się z nią stało ani gdzie mieszkała. Ponoć nie
miał także jej numeru telefonu ani żadnych innych dróg, którymi mógłby się z
nią skontaktować… Nie wierzyłem mu. Coś mi podpowiadało, że dziewczyna po
prostu nie chciała się już więcej ze mną widzieć. Pewnie zabroniła mu dawać mi
do siebie jakichkolwiek kontaktów. Byłem przez to jeszcze bardziej dobity. Może
byłem zbyt nachalny?
Rozmyślając
tak szedłem po korytarzu, kierując się w stronę wyjścia ze szkoły. Zamyślony
nawet nie zauważyłem, że ktoś szedł z przeciwnej strony. Ocknąłem się dopiero w
momencie, kiedy wpadłem na ową osobę.
- Och,
przepraszam! – wydusił z siebie drobny chłopak, który nie zdołał utrzymać się
na nogach i wylądował na podłodze.
- Nie,
to ja przepraszam… - mruknąłem, podając mu rękę w geście pomocy. Przyjrzałem mu
się.
Blond
włosy sięgające ramion. Duże, migdałowe, brązowe oczy. Pełne usta. Drobny nos.
Niski. Szczupłe, delikatne dłonie. Aż do złudzenia przypominał mi moją Yuuki…
wyglądał jak jej brat bliźniak albo co…
-
Wszystko w porządk…? - urwałem, kiedy chłopak nagle odskoczył ode mnie na dobre
kilka metrów jak oparzony. Spojrzał na mnie ze strachem w oczach i pobladł.
Zdziwiłem się na tę nagłą reakcję. – Spokojnie – uniosłem dłonie w obronnym
geście. Schyliłem się i podniosłem z podłogi książki, które upuścił. – Zdaje
się, że to twoje – wyciągnąłem jego własność w jego kierunku.
Blondyn
szybko sięgnął po podręczniki i wręcz wyrwał mi je z dłoni. Mając już w garści
książki, cofnął się o następne dwa kroki, zupełnie tak, jakby bał się, że coś
mu zrobię. Przekrzywiłem głowę, przyglądając mu się ciekawsko.
-
D-dziękuję… - mruknął cicho.
W
normalnej sytuacji zapewne uznałbym go za dziwaka i przeszedł koło niego
obojętnie, ale coś nie pozwalało mi zachować się tak jak normalnie. Z
niezrozumiałych dla mnie powodów gapiłem się na niego z zainteresowaniem. Było
w nim coś magnetycznego… znajomego?... czy o zgrozo, pociągającego?!...
Nie
rozumiałem, o co w tym wszystkim chodziło. Na przekór postąpiłem w jego stronę
kilka kroków. Chłopak zaczął się cofać, aż w końcu uderzył plecami o ścianę i
nie miał już żadnej drogi ucieczki. Spoglądał na mnie spanikowany. Jego oddech
przyspieszył, a policzki delikatnie zaróżowiły się.
- Jak
masz na imię? – zapytałem.
Nie
odpowiedział. Speszony, rumieniąc się obficie, odwrócił wzrok. Zagryzł wargi.
Coś tu było nie halo…
Wtem
moją uwagę zwrócił drobny, srebrny naszyjnik, który ukrywał pod koszulą
mundurka. Podważyłem palcem łańcuszek i wysunąłem zawieszkę spod poły ubrania.
Naszyjnik miał kształt mandali z misternymi zdobieniami w środku. Od razu go
poznałem. Yuuki nosiła identyczny.
Moja
Yuuki.
Która
była dziewczyną.
Zawstydzony
i zażenowany do granic możliwości siedziałem w mieszkaniu Karmy i miałem ochotę
walić głową w stół. Nie przeszkadzało mi nawet to, że stał na nim kubek z
zieloną herbatą. Właściwie to mógłbym się nią poparzyć. Wszystko, byleby tylko
uciec stąd jak najszybciej i jak najdalej…
Zabiję
Ichiro… Zabiję go, cholera!
Musiałem
wyjaśnić całą sytuację brunetowi. Chłopak z początku nie chciał uwierzyć, ale
ostatecznie chyba nie miał innego wyboru. Moja reakcja była najlepszym potwierdzeniem mojej
prawdomówności…
Spodziewałem
się, że się wścieknie, że zacznie krzyczeć i koniec końców wyrzuci mnie za
drzwi, zastrzegając, że nie chce mnie widzieć więcej na oczy. Domniemałem
nawet, że kierowany złością mógł rozpowiedzieć całą tą historię w szkole, tym
samym robiąc ze mnie pośmiewisko. Ten jednak siedział sztywno na krześle i
zdawał się to wszystko analizować, przyglądając mi się uważnie.
-
Przepraszam… - mruknąłem cicho po raz nie wiem już który.
- Co
się stało, to już się nie odstanie – wzruszył ramionami w końcu. – Nic już nie
da się z tym zrobić – pokręcił głową. Spojrzałem na niego z niezrozumieniem.
-
Zrobić… z czym? – ściągnąłem brwi.
- Z
tym, co do ciebie czuję – ponownie wzruszył ramionami. – Nieważne czy jesteś
chłopakiem, czy dziewczyną. Dalej cię lubię – oświadczył rozbrajająco, na co ja
jedynie zamrugałem kilkakrotnie w niedowierzaniu.
-
Chwila… - wydusiłem z siebie z trudem. – Co proszę? – byłem niemal pewny, że
musiałem się przesłyszeć albo przynajmniej nie zrozumiałem tego, co miał na
myśli.
- Lubię
cię – powtórzył i obszedł dookoła stół, nachylając się nade mną. – Naprawdę cię
lubię – podkreślił i oparł się jedną ręką o blat stołu, a drugą położył na moim
ramieniu. Uśmiechnął się delikatnie i musnął moje usta.
Właśnie
pocałował mnie facet.
Mój
pierwszy pocałunek należał do faceta.
FACETA!
- Więc…
Yyy… Wy teraz… - dukałem nieskładnie, nie mogąc przyjąć do wiadomości tego, co
właśnie oświadczyła mi dwójka siedząca przede mną.
-
Jesteśmy parą – powtórzył Karma, na pokaz mocniej obejmując Yuukiego, który
wtulił się w jego bok.
- Aha…
- mruknąłem jedynie, gdyż nie wiedziałem, jak inaczej mógłbym zareagować na tę
wiadomość. Byłem totalnie zszokowany. – W takim razie… szczęścia… życzę… -
podrapałem się zafrasowany po karku.
-
Dziękujemy – odparł brunet za ich dwójkę. – Ale na tym nie koniec – zaznaczył.
– Nie przyszliśmy tutaj, żeby cię tylko o tym poinformować – uśmiechnął się
diabolicznie, na co mnie aż przeszły dreszcze.
- To
znaczy? – podniosłem jedną brew, spoglądając niepewnie na dwójkę cieszącą się
nowym związkiem.
- Mamy
dla ciebie prezent – odezwał się blondyn. Wygrzebał ze swojej torby niewielki
skrawek papieru, który wyglądał jak wejściówka lub bilet. – Będziesz zajęty w
piątkowy wieczór, więc lepiej się nie umawiaj – zaśmiał się okrutnie.
-
Chwila, ale ja już mam randkę z Yuko! – zaoponowałem i obrzuciłem spojrzeniem
zaproszenie. – Klub dla gejów…? – wydusiłem z siebie z niedowierzaniem. – No
chyba sobie żartujecie… - byłem pewny, że pobladłem.
-
Absolutnie nie – odezwał się Karma. Sięgnął po torbę, którą ze sobą przyniósł i
wyjął z niej coś szeleszczącego… a dokładniej to plisowany strój francuskiej
pokojówki! – A ponad to pójdziesz ubrany w to – wyszczerzył się szeroko. – Osobiście
dopilnujemy, żebyś dotarł na miejsce na czas – zaznaczył.
- No co
wy, chłopacy! – zakrzyknąłem przerażony wizją upokorzenia, jakie musiałem
odebrać. – Nie zrobicie mi tego! – zamachałem rękami w powietrzu w akcie
desperacji. – Mam randkę z Yuko! – oponowałem.
- Było
z nami nie zadzierać! – parsknął Yuuki.
Jęknąłem
żałośnie i załamany ukryłem twarz w dłoniach. Po minach chłopców mogłem być
pewien, że ci nie odpuszczą. Byli zdeterminowani, żeby się na mnie odegrać.
Przez rozczapierzone palce widziałem, jak brunet czule całuje w usta swojego
nowego chłopaka.
Och, nareszcie Karma i Yuuki <3
OdpowiedzUsuńPomysł zaisty, a wykonanie jak zawsze doskonałe *___*
xD totalnie widzę Yuukiego w tej kreacji
To również jedna z moich ulubionych par ♥
UsuńAleż mi słodzisz - dziękuję, kochana :D
Lubię Yuukiego w sukienkach xD Coś czuję, że będzie pojawiał się w tej wersji na blogu częściej xp
~Kita-pon
Podoba mi się wizja Yuukiego w kusej sukience B)
OdpowiedzUsuńA oneshot fajny i ciekawie napisany :D
Podoba mi się ^-^
Yuuki w sukince wygląda prawdopodobnie lepiej ode mnie xD (albo nawet nie "prawdopodobnie" tylko na pewno ^^'')
UsuńCieszę się, że ci się podobało i dziękuję za komentarz ♥
~Kita-pon
Fajnie się czytało szkoda że to tylko oneshot :P
OdpowiedzUsuńWłaściwie to całe szczęście, że to tylko oneshot, bo w ostatnim czasie mój słowotok nie zna granic, a więc rozpisuję i rozgaduję się do granic możliwości ^^'' Dlatego jak w ostatnim czasie próbuję napisać oneshota, to od razu wychodzi mi cała seria (albo przynajmniej mini-seria) C'':
Usuń~Kita-pon
Super oneshot świetny po prostu perełka i już widze Ichiro w stroju francuskiej pokojówki w klubie dla gejów ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, wszyscy zajęli się Yuukim w sukience, a nikt nie pamięta już o Ichiro w stroju francuskiej pokojówki! Dobrze, że przynajmniej ty zwróciłaś na niego uwagę (w końcu ma trochę uwagi płci żeńskiej, o którą tak zabiegał w tym oneshocie xD)
Usuń~Kita-pon
To było przepiękne. Jeszcze jak sobie wyobraziłam Ichiro z bródką i w stroju pokojówki... XDDD
OdpowiedzUsuńBRODA ICHIRO JEST ZŁA! Bardzo zła ;_; Nie cierpię jej... T^T Mimo wszystko cieszę się, że przeczytałaś i że opowiadanie przypadło ci do gustu :D
Usuń~Kita-pon