Właściwie to tego się obawiałam - jak pochwalę, to komentarze znikną - niestety, wykrakałam. No cóż... Mimo wszystko 5 komentarzy, to lepsze niż nic, więc już znowu tak nie narzekam. Boli mnie tylko to, że na zapytanie odnośnie quizu tylko jedna osoba mi odpowiedziała... no cóż, będzie w takim razie tak jak Akai Haruki powiedziała xp Taki sobie brak demokracji xD
Ostatnimi czasy wszędzie było pełno Lycaon, ze względu na informację odnośnie ich rozwiązania, toteż i ja postanowiłam coś o nich napisać (właściwie napisałam to przed pojawieniem się tej informacji, ale cóż... mniejsza z tym).
Wybaczcie też za tak długą nieobecność, gdyż obiecałam sobie, że będę wstawiać notki raz na tydzień, jeśli będą pojawiały się komentarze, ale wyjechałam na ostatnie półtora tygodnia do Anglii, żeby dopełnić formalności z przeprowadzką, na co trochę mi zeszło. Niemniej, jeśli będą pojawiać się komentarze (co podkreślam!), to nadrobię te kilka dni opóźnienia ^^
Za inspirację do tego shota posłużyło mi to zdjęcie ♥
Tytuł: „Beauty & Beast”
Paring: Karma (AvelCain) x Yuuki (Lycaon)
Typ: miniaturka
Gatunek: dziwne…
Beta: -
Karma siedział w swoim ulubionym głębokim fotelu z
nogą założoną na nogę. Jak zwykle przesuwał palcem serdecznym po oparciu w
miejscu, gdzie karminowe, zamszowe obicie znaczyło kilka półkolistych pręg,
powstałych w skutek notorycznego stawiania tam filiżanki z jego niemniej
ulubioną czerwoną herbatą.
Siedział statyczny, wyprostowany w idealnej pozycji
– może aż nadto idealnej, gdyż na pierwszy rzut oka wydawało się, że bycie tak
perfekcyjnym jest wręcz nienaturalne dla człowieka. Wyglądał nieco jak następca
tronu, który wreszcie zajął swe przeznaczone miejsce. Pomimo tej wyższości,
która biła od niego, było w nim również coś niewymuszonego, do bólu
rzeczywistego i prawdziwego… coś pociągającego…
Jego długie czarne włosy spływały miękko po jego
drobnych barkach osłoniętych fantazyjną bluzką, która imitowała pajęczą sieć.
Jego blada, porcelanowa skóra wręcz drastycznie odcinała się od ciemnych włosów,
przez co wyglądał z lekka chorobliwie – tego obrazu dopełniał ciemny, mocny
makijaż, który skrzętnie skrywał głębokie cienie pod oczami muzyka. Kolorowe
soczewki o błękitnej barwie sprawiały, że jego zmęczone spojrzenie nabierało
chłodu wszystkich lodowców Arktyki. Półprzymknięte powieki nadawały dodatkowo
temu spojrzeniu nonszalanckiego wyrazu, przez co w drugim wokaliście aż
gotowała się krew. W półmroku panującym w pokoju kolczyk w jego brodzie lśnił
niczym szczery diament. W tej kontrastowej scenerii jego twarzy tylko usta
stanowczo wybijały się ze swoim krwistoczerwonym kolorem, przez co to właśnie
na nich Yuuki skupiał tyle uwagi… albo może dlatego, że nie mógł wytrzymać jego
spojrzenia.
Beauty.
- Jesteś prawdziwym skurwysynem, wiesz Karma? –
głos stojącego naprzeciw muzyka zabrzmiał niczym grom. – Byłem dla ciebie
jedynie dobrym interesem, prawda?
Ta piękność siedząca w swoim krwawym tronie okazała
się być prawdziwym czarnym charakterem. Jej piękne usta potrafiły wypowiadać
równie piękne kłamstwa; potrafiły rozciągać się w cudnym uśmiechu, który był
równie cudną grą aktorską – miło było popatrzeć na to wszystko z boku, jednak
zostać oszukanym w tak okrutny sposób było bardzo bolesne. Karma był
wyśmienitym aktorem, który potrafił wcielić się w każdą postać tylko po to, aby
usatysfakcjonować swoją „ofiarę” – zabiegał i dbał o nią, jednak ten sen
potrafił szybko się skończyć, a co w tym wszystkim najgorsze, momentalnie
obrócić w koszmar, gdyż muzyk miał w zwyczaju nagle znikać, rozpływać się w
powietrzu niczym fatamorgana, zostawiając po sobie jedynie ból, niedosyt i
poczucie winy, które powoli, systematycznie wpajał swojej „ofierze” niczym jad.
Podstępnie dawał do zrozumienia nieszczęśnikowi, że jeśli to wszystko się
skończy (a przecież to tylko kwestia czasu), to tylko i wyłącznie z jego winy,
gdyż zwyczajnie był niewystarczająco dobry, aby zatrzymać przy sobie taki
ideał. Wokalista AvelCain uzależniał jak narkotyk.
Beast.
Ale Yuuki potrafił znaleźć nawet tę ulotną
fatamorganę i mocno jej się chwycić, brutalnie wciskając w ten cholerny tron.
- Ale w końcu przestałem być opłacalnym, racja? –
syknął wściekle. – Oszukałeś i wykorzystałeś mnie! – zawarczał.
Gniew – jak dobrze brunet to znał? Jak często się z
tym spotykał?
Jego karminowe usta rozciągnęły się nieznacznie, a
kąciki ust drgnęły w lekkim uśmiechu. Długie pasma włosów połaskotały jego
alabastrowe policzki, kiedy krótko, sztywno skinął głową.
(Kłamstwo.
Kłamstwo.
Kłamstwo.
Kłamstwo.
Kłamstwo!
Wciąż
kłamię… Wciąż tylko kłamię!...
Ale
nie mogę powiedzieć Ci prawdy.
Nie
mogę przyznać się sam przed sobą, że tym razem wcale zwyczajnie nie odszedłem,
a uciekłem jak tchórz, kiedy zaczęły przerażać mnie moje własne uczucia.
Uczucia,
które zacząłem żywić do Ciebie.
Po
prostu nie mogłem zostać…)
- Dziwi mnie twoja reakcja – głos Karmy był niski,
lekko zachrypnięty. – Przecież wiedziałeś doskonale, że właśnie tak to będzie
wyglądać. Sam zrobiłeś na mnie niezły interes, więc nie rozumiem, dlaczego
teraz tak desperacko próbujesz grać tego poszkodowanego. Dopełniliśmy udanego
targu, a więc po co ciągniesz dalej tę niepotrzebną farsę? Skarbie, dobrze
wiesz, że nie można nam zatrzymać się w miejscu. Musimy brnąć do przodu w
poszukiwaniu jeszcze lepszych okazji; inaczej niczego nie zdobędziemy.
Yuuki zacisnął zęby. Dobrze wiedział, że brunet ma
rację.
Szatyn wygląda dość zabawnie stojąc w oświetlonym
rogu pokoju i opierając się o białą ścianę – biorąc pod uwagę to, co powiedział
wcześniej wyglądał niczym uosobienie dobra i sprawiedliwości, niczym ten dobry
bohater, który pomimo doznanego cierpienia zawsze opowiada się po stronie
prawości, niczym przeciwieństwo Karmy; taka właśnie była jego taktyka. Odsuwał
od siebie wszelkie podejrzenia i zgrabnie żonglował oskarżeniami, obracając je
na swoją korzyść. Wiecznie skromny, poszkodowany i niewinny Yuuki nie bawił się
w wyrafinowaną sztukę aktorską od samego początku tak jak drugi muzyk. Z
początku wolał bestialsko zagarnąć wszystko, co tylko mógł, wyssać swoją
„ofiarę” do cna i ograbić ją ze wszystkiego, a kiedy nadchodził punkt
kulminacyjny, dopiero wtedy rozpoczynał przedstawienie. Kiedy wszyscy byli już
zajęci linczowaniem jego doczesnej „ofiary”, przeciw której obrócił całą
sytuację, doskakiwał do swojego najgorliwszego obrońcy, który nie mógł oprzeć
się głębokiemu spojrzeniu jego czekoladowych oczu i robił z niego swoją kolejną
„ofiarę”. Yuuki hipnotyzował.
Beast.
Szatyn miał półdługie włosy, które z jednej strony
zostały zagarnięte za ucho. W przeciwieństwie do Karmy odsłaniał swoją twarz,
nie chował jej za kurtyną włosów, co również w dyskretny sposób nawiązywało do
jego roli niewinnego chłopczyka, którego wszyscy niesłusznie oskarżyli. Taka
dobra duszyczka nie miała powodów do ukrywania twarzy, prawda? W jego
anielskiej twarzyczce nutą jego prawdziwej natury odzywały się tylko
intensywnie czerwone usta oraz oczy oprószone dookoła czarnego mocnego,
makijażu czerwonym cieniem do powiek, który miejscami złamany był brązem, dzięki
czemu cały makijaż nabierał nieco łagodniejszego wyrazu, sprawiał, że czerń
cieni nie kontrastowała z bielą jego skóry tak drastycznie jak u drugiego
muzyka. Jego skóra była rozświetlona, aksamitna – Yuuki zadał sobie znacznie
więcej trudu niż Karma, aby ukryć sińce pod oczami po nieprzespanych nocach.
Był mistrzem w ukrywaniu swoich niedoskonałości; w końcu grał rolę
nieskazitelnego aniołka. Demon w masce anioła. Yuuki był jak pasożyt.
Beauty.
Wokalista Lycaon skrzywił się brzydko słysząc te
słowa – choć prawdę mówiąc nie spodziewał się usłyszeć innych. Nie okazał
jednak swoich prawdziwych odczuć i zaraz uśmiechnął się delikatnie, pogonie,
zaczynając jeszcze raz, dużo spokojniej i przymilniej:
- Zgadza się, kochanie, jednak musisz przyznać, że
odchodzenie od dobrego biznesu, który wciąż daje duże zyski jest czystą
głupotą.
(Nie
mogę już bez Ciebie poprawnie funkcjonować.
Czuję
się zagubiony w tych uczuciach, ale nie mogę Ci o tym powiedzieć.
Nie
mogę przyznać się do tej słabości.
Nie
mogę dać Ci odejść – inaczej mój świat, tak dobitnie naznaczony Tobą we
wszystkich swoich aspektach, rozsypały się jak domek z kart.
Nie
mogę do tego dopuścić, dlatego muszę trzymać Cię jak najbliżej siebie.
Tylko
ja mam do Ciebie prawo.
Nie
powinieneś znaleźć się w zasięgu nikogo innego.)
- Cóż… może i masz rację – w głosie bruneta
pobrzmiewała nonszalancja. – Jednak warto uwzględnić, że przynoszone zyski
przez ten biznes przestały mnie już zadowalać. Chcę więcej.
- W takim razie trzeba również uwzględnić to, że
przestałeś się starać, a więc i nasza „produktywność” spadła – Yuuki zaśmiał
się perliście. – Biznes to współpraca dwóch osób, a więc jako że przestałeś
wywiązywać się ze swoich obowiązków, wszystko diabli wzięli.
- …„diabli wzięli” powiadasz? – Karma uśmiechnął
się pobłażliwie. – Zabawne, że mówisz to akurat ty – zachichotał. – Niemniej
przyjmuję twoją krytykę.
- A więc? – w głosie muzyka pobrzmiewało znudzenie,
choć w istocie jego serce zabiło mocniej. Ledwo udało mu się ukryć
zdenerwowanie; wokaliście AvelCain odpowiedź na to ponaglenie przyszła z
podobnym trudem, mimo iż wypowiadał te słowa już niejednokrotnie i zapewne
jeszcze niejednokrotnie je powtórzy:
- A więc zacznijmy nasz spektakl od początku.
Podniósł się ze swojego siedziska i podszedł do
szatyna rozkołysanym krokiem, zarzucając przy tym w jednoznacznym geście
biodrami. Przyparł go do ściany i ujął jego podbródek w dwa palce. Yuuki
pchnięty w tył zachwiał się, jednak nie upadł, gdyż w porę złapał się ubrania
Karmy. Chwilę potem przesunął dłoń z jego torsu na policzek, który pogładził
samymi opuszkami.
- Kurtyna w górę – szepnął wprost w usta ukochanego,
by chwilę potem złożyć na nich gorący pocałunek.
Narkotyk
& Pasożyt.
Beauty
& Beast.
Dobra... Trza się przygotować na jakąś godną kogokolwiek przemowę... fkejvnjenjknwjkcnkwjcngtyhrgtrehtdfgrtfbgvrbtbkjwnv nie da się~! xD
OdpowiedzUsuńMniejsza...
Okey, przyznaje się, czytam tego bloga już dość długo, ale wcześniej nie miałam jak dodawać komentarzy :<
A więc... Zajebiście piszesz! Czytam wszystko nawet jeśli nie znam zespołów z którymi znajdują się tu opowiadania O(≧∇≦)O Dlatego życzę ci weny i wszystkiego co najlepsze, bo chcę więcej notek ^w^
A jeżeli chodzi o to tu u góry, to było świetne. Krótko, tajemniczo i na temat *^*
Mogłabym napisać więcej i mogłoby to być bardziej na poziomie, a nie takie gówno, ale jest trochę późno i nie myślę już normalnie...
Pozdrawiam ∩( ・ω・)∩
To było... Naprawdę interesujące. Zwłaszcza ta forma... Urzekła mnie, chyba dlatego, że jestem fanką form dziwnych i niespotykanych. Nie znam tych dwóch panów, więc czytałam to opowiadanie z 'czystą kartą'. Mnie się podobało. Weny życzę. Ach, no i oczywiście - czekam na kolejną część 'Geisha no Furin'
OdpowiedzUsuńPonieważ nie skomentowałam przed ostatniej notki to komentuje tutaj obie. Notka ciekawa aż chce się czytać więcej z niecierpliwością czekam na piątą część. Do obecnej przyjemnie się to czytało przyznam że ja też nie znam tych dwóch panów podobał mi się ten shot. pozdrawiam serdecznie weny życzę
OdpowiedzUsuńOne shot wyszedł świetny. Podobają mi się opisy, są naprawdę dobre, ogólnie podoba mi się klimat w jakim to jest pisane. Ciekawy pomysł na one shot.
OdpowiedzUsuńKocham tego one shota *^* Opisy są wyczerpujące,pomagają wczuć się w klimat opowiadania i świetnie obrazują sytuację. Gdyby wszystkie autorki blogów tak pisały,to mogłabym umrzeć spokojnie ^ω^
OdpowiedzUsuńTo było piękne i wciągające. Podoba mi się *^*. Kita-senpai, napiszesz więcej shotów z AvelCain? /Tsu
OdpowiedzUsuńOrginalne, interesujące, wciągające. Po prostu cudowne *-*
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł na paring, ciekawe łączenie. W sumie to było moje pierwsze opowiadanie z Karmą ^^ Sama historia jest interesująca, bardzo tajemnicza. Podpisuję się pod pani Anonim( ;P), opisy jak zwykle wyczerpujące. I dobrze.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wstawiłaś quiz ♥ Już lecę opaczać mego nowego faceta :P