Horror a'la Hizumi cz.3

Dlaczego? No dlaczego wy nie czytacie tego, co piszę na samym początku? Przecież zaznaczałam w "Vampire depression", że seria jeszcze nie została ukierunkowana ani na typowo obyczajową serię, ani na typowo fikcyjną. Mówiłam, żeby się nie sugerować - a wy nie czytacie! Jak czytam komentarze typu: "myślałam, że jesteś za dobra na wampiry" ect. to nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać. No przecież piszę, powtarzam, że sama jeszcze nie wiem, jak potoczy się dalej ta seria! ;-; Niby Hyde pasuje mi do wampirów, ale szczerze powiedziawszy to nie przepadam za nimi, bo jak dla mnie są zbyt przereklamowane, a nie chciałabym stworzyć czegoś banalnego jak "Zmierzch" w wersji yaoi... =.=''

A tak z innej baczki to powiem, że mam już prolog tego "półautorskiego" opowiadania i nawet narysowałam główną postać. Może podzielę się z wami moimi gryzmołami, chociaż niczego nie obiecuję, bo za pękające ekrany komputerów nie chcę odpowiadać, a poza tym skaner mi nawalił i do dyspozycji pozostał mi jedynie lustrzanka (rozładowana, a jej ładowanie trwa około dwóch godzin...) lub aparat w telefonie - no i rzecz jasna ja-leniwiec zapewne porwałabym się na tę drugą wersję -.-'' Chociaż niczego nie obiecuję, bo ostatnio jakoś strasznie ciężko jest mi się określić w jakiejkolwiek kwestii (/.-)''
Ponad to napisałam już pierwszą część, chociaż... prawdę mówiąc ma ona dwie wersje. Nie wiem, na którą się porwać - tym bardziej, że druga dopiero istnieje w mojej głowie. Przewiduję, że wstawię dwie wersje i dam wam do oceny, która wam się bardziej spodoba. Początek zapewne będzie bardzo podobny lub niemalże identyczny.

Bez dalszych wstępów: Endżoj!


Horror a’la Hizumi cz.3

- Nie zastanawiało was nigdy, dlaczego w opowiadaniach fanek główną postacią jest zazwyczaj wokalista? W tych ich hetero-wymysłach fanka spotyka wokalistę i oboje się w sobie zakochują, a w yaoi wokalista jest z kimś spiknięty – zagadnął Karyu.
- Bo wokalista w ich wyobrażeniu jest uczuciowym typem, który przelewa swoje emocje na papier, a potem je wyśpiewuje na scenie – wyjaśnił basista.
- Zero, coś bardzo dużo wiesz na temat fanek… - mruknął nieco zaniepokojony Tsukasa. – Poza tym… Karyu, co cię to interesuje? Znów masz jakiś stan depresyjny wywołany za niskim poziomem uznania wśród fanek? – spojrzał sceptycznie na gitarzystę.
- Za spostrzegawczość dam ci +5 do fejmu (nie ma to jak spalszczać angielskie słowa xD Cóż za słeg (/.-)’’ Zabijcie mnie… od aut.) – zaoferował Shimizu. – Już ci lepiej?
- Nie – prychnął naburmuszony rudzielec. Nie spodobało mu się to, że został tak szybko przejrzany przez kolegów z zespołu. – Znaczy… Wcale nie chodzi o moje uznanie wśród kobiet! Tak… Tak po prostu mnie to zainteresowało – wzruszył ramionami.
- Jasne… – Kenji wywrócił oczyma.
- To są fanki, niekiedy psycho-fanki; tego nie ogarniesz – Michi machnął lekceważąco ręką.
- Ale to głupie; zakładać, że idol jest koniecznie uczuciowy – wydął usta. – Spójrzcie choćby na takiego Hizumiego; czy on wygląda na jakiegoś romantyka?
- Nigdy nie wiadomo, co mu tam siedzi w głowie – basista wzruszył ramionami. - To są fanki, niekiedy psycho-fanki; tego nie ogarniesz; kuźwa, ile razy jeszcze będę musiał powtórzyć to zdanie w tym opowiadaniu? – westchnął ciężko.
- Poza tym Hizumi ma coś w sobie z romantyka; tylko takiego ponurego – zauważył Tsu. – Zero ma rację, nie wiadomo, co siedzi mu w głowie, a ponad to nie wiadomo, przez co przeszedł. Możliwe, że kiedyś był bardzo zakochany, ale został odrzucony i to jakoś na niego wpłynęło…
- Wpłynęło na niego w ten sposób, że sam Hanibal uciekłby z krzykiem niczym mała dziewczynka, gdyby zobaczył Hiroshiego w ciemnej uliczce po zmroku? – sarknął Matsumura.
- Daj spokój, Karyu – zaoponował szatyn zanim Yoshitaka rozkręcił się na dobre. – Szukaj pozytywów. Przynajmniej możesz czuć się bardzo bezpiecznie w towarzystwie Yoshidy i zwiedzać z nim nawet najciemniejsze zakamarki Tokio, bo nikt cię nie napadnie! – klasnął w dłonie.
- Jest tylko jeden mały problem; sam się go boję! – wrzasnął gitarzysta, wyrzucając ręce w powietrze.
- Nieważne – uciął perkusista. – Wracając do poprzedniego tematu; fakt, Hizu nie jest zbyt wylewny, ale możliwe, że to tylko powierzchowna powłoka. Zresztą, to tylko marzenia fanek, którym muszą dać w jakiś sposób upust. Ty oglądasz porno, one piszą – proste – wzruszył ramionami.
- Skoro Kyo z Dir en Grey może być dla nich kawaii, to Hizumi może być uczuciowy – dodał Michi. – To tylko fikcja i wymysły; nie ma się czym przejmować.
- Zrozum, im nie przeszkadzają nawet zęby Toshiyi – wzruszył ramionami Oota.
- Ta, a Mana-sama jest męski – dodał szatyn.
- Sugizo ma wiecznie dwadzieścia lat…
- Hide żyje…
- Kurde… W takim razie fanki naprawdę potrafią skutecznie wyeliminować to, czego nie chcą widzieć – pokiwał z uznaniem głową gitarzysta.
- Tak, można powiedzieć, że są w tym specjalistkami – przyznał Tsukasa.
- Pisząc fanficki po prostu przedstawiają wizję świata, w jakim zapewne same chciałyby żyć. Ponad to jest jeszcze coś takiego jak „kompleks boga”; to znaczy, że satysfakcjonuje cię to, że masz nad kimś absolutną władzę – w tym wypadku nad postaciami z opowiadania – wyjaśnił basista.
- Zero, twoja wiedza na temat fanek jest naprawdę niepokojąca… - zauważył Karyu.
- Można powiedzieć, że w tym ficku jestem kimś w rodzaju encyklopedii – wzruszył ramionami.
- Raczej kimś w rodzaju „Google” – poprawił go Tsu.
- Jak kto woli – powiedział obojętnie Michi.
- Ale wracając do poprzedniego tematu – wtrącił się rudzielec. – Nie interesuje was to choćby w jakimś stopniu, jak fanki nas widzą? – zagadnął.
- Skoczyć ci do apteki po jakieś antydepresanty? – zaproponował Shimizu.
- Tu nie chodzi o mnie! – zbulwersował się Yoshitaka. – Myślałem bardziej o Hizumim…
Pozostali dwaj muzycy wzruszyli ramionami, co Matsumura przyjął za zgodę. Sięgnął po laptopa i jak zwykle zaczął wyszukiwać „mądrości” w przepastnej wyszukiwarce. Cała trójka nachyliła się nad ekranem i śledziła kolejne wersy tekstu na stronie, która właśnie się załadowała.

„Hizumi uśmiechnął się przepięknie, a moje serce zabiło mocniej. Jego oczy błyszczały radośnie; ich wejrzenie było tak głębokie, jak nigdy dotąd. W otaczającym nas mroku, który mącony był jedynie przez słabe światło latarni ulicznej jego tęczówki wydawały się być czarne i bezdenne; topiłem się w nich, a co najdziwniejsze, nie chciałem, żeby ktoś mnie ratował. Chciałem się w nim zatracić. Chciałem patrzeć w te oczy do końca moich dni…
Jego ciemne włosy mokre od mżącego deszczu, przyklejające się do wilgotnych skroni, czoła oraz karku wręcz prosiły się o to, żeby wplątać w nie palce i przeczesać nie nimi. Jego gładka, delikatna, niemalże alabastrowa skóra wręcz korciła, żeby przesunąć po niej opuszkami palców, a usta… Och, jego wspaniałe usta, zdawało się, że krzyczały do mnie, żebym przysunął się do niego i złożył na nich pocałunek! Lustrując uważnie jego przystojną twarz biłem się z własnymi myślami. W końcu, wciąż pełen obaw, niepewnie postąpiłem krok w jego stronę i chciałem zrobić to, czego tak bardzo chciały i moje, i jego usta, kiedy nagle…
- Hizumi! Tsukasa! – usłyszeliśmy krzyk Karyu. – Wreszcie was znalazłem!
W tym momencie miałem ochotę go zamordować…”

- Czemu?! Czemu to zawsze mnie chcą wszyscy zamordować?! – żalił się rudzielec.
- Bo jesteś irytujący – odparł z uśmiechem basista.
Teraz z kolei przyszła pora na zgryźliwy tekst perkusisty. Wszyscy czekali, aż Kenji odezwie się, jednak ten uparcie milczał. W końcu obaj muzycy uważniej przyjrzeli się brunetowi, który krył się za długimi pasmami swoich włosów. Mimo jego starań i tak było widać, że… zarumienił się.
- Boże, z kim ja pracuję?... – westchnął ciężko Michi. – Gitarzysta ma kompleksy, bo fanki nie rzucają mu się na szyję i na co drugiej stronie nie wypisują o swoich erotycznych fantazjach z nim, a perkusista zawstydza się po przeczytaniu nic nie znaczącego opowiadania yaoi ze sobą w roli głównego bohatera… Coś czuję, że w następnym odcinku albo wezmą mnie żywcem do nieba za tą anielską cierpliwość, którą do was przejawiam, albo zaciągną mnie na oddział zamknięty…
- Łatwo ci mówić – burknął Karyu. – Ty jesteś rozchwytywany – prychnął.
- Poza tym paring Zero x Hizumi jest rzadki w fandomie yaoi – dodał naburmuszony Tsu (taka jest prawda – wśród zagranicznych ficków dominuje paring Zero x Karyu, rzadziej zdarza się Hizumi x Tsukasa, jednak Zero x Hizumi jest prawdziwym białym krukiem; w sumie, to chyba dlatego zaczynałam o nich pisać od aut.).
- Ta, mnie łączą z nim – pokazał palcem za siebie, gdzie siedział Matsumura. – Kto ma gorzej?
- Przypominam, że wciąż tu jestem! – obraził się Yoshitaka.
- No nikt z nas nie ma różowo… - mruknął po chwili zastanowienia Oota. – Choć uważam, że między tymi dwoma paringami nie da się ustalić skali porównawczej, która pokazałaby, kto ma gorzej – wydedukował.
- W sumie, racja – zgodził się Zero. – Ja jestem z idiotą, a ty z Władcą Ciemności – wywrócił oczyma.
- Odezwał się Pan Wszechwiedzący – fuknął urażony gitarzysta. – Założyłeś koalicję względem mnie i Hizu z tym cynikiem? – wskazał na Kenjego. – Pamiętajcie, że nawet jeśli dojdzie między nami do starcia, to ja mam po swojej stronie Hiroshiego, co jest adekwatne z tym, że z góry wygrałem – wystawił im język i uśmiechnął się triumfalnie.
Perkusista wymamrotał coś niezrozumiale pod nosem, co mogło brzmieć jak: „Cholera, ma rację…”.
- Nieważne – Shimizu machnął ręką, pasując. – Znajdź coś innego, bo nam się Tsusiek znowu zarumieni.
Karyu posłuchał. Znalazł innego bloga. Otworzył kartę z jednym z najnowszych wpisów i zaczął czytać gdzieś w połowie.

„Hizumi przeciągnął się rozkosznie, moszcząc się wygodniej na Zero. Wtulił twarz w jego tors, zaciągając się oszałamiającym zapachem basisty. Był wyczerpany, ale szczęśliwy. Cieszył się, że w końcu znaleźli dla siebie chwilę czasu, gdyż ostatnio brakło go nawet na drobne, czułe gesty, takie jak całus w policzek czy otarcie dłoni. Teraz jednak nadrobili wszelkie zaległości z nawiązką. Wokalista uśmiechnął się pod nosem, kiedy szatyn zaczął głaskać go w okolicach lędźwi. Jego ręka powoli zsuwała się na pośladki, by następnie zacisnąć się na nich w zaczepnym geście. Hiroshi zachichotał i podniósł głowę, spoglądając w roześmiane oczy Shimizu.
- Masz ochotę na powtórkę, skarbie? – zaproponował, jednocześnie zamieniając się miejscami z kochankiem, tak, że teraz to Hizu znów był na dole. Delikatnie gładził jego uda po wewnętrznych stronach, jednocześnie rozsuwając jego nogi, między którymi się ułożył.
- Oczywiście – zgodził się Yoshida, a chwilę potem wydał z siebie przeciągły jęk przyjemności…”

- To było dość… pikantne – podsumował perkusista, spoglądając znacząco na Michiego, który za wszelką cenę starał się wyglądać na niewzruszonego. Karyu zaśmiał się cicho.
- Pikantne? – ktoś prychnął nad ich głowami. – Zrąbała całą akcję! – oburzył się Hizumi, który nachylał się nad struchlałą trójką muzyków. – Znacznie za szybko się pogodzili! – fuknął. – Muszę obsmarować tę autorkę w komentarzu! Przecież to dopiero dwudziesty szósty rozdział! – krzyknął i wyszedł z pokoju, zapewne w poszukiwaniu swojego laptopa lub telefonu.
Między muzykami przez długi czas panowała cisza. Pierwszym, który wrócił do rzeczywistości był Tsukasa.
- On cały czas tu stał? – zapytał ze zgrozą w głosie.
- Mnie tam bardziej dziwi to, że Hizumi czyta yaoi… o sobie i naszym basiście – odezwał się Karyu.
- Mówiłem przecież, że nie wiadomo, co mu tam w głowie siedzi… - mruknął cicho szatyn.
- No… to dowodzi na to, że w jakimś stopniu Yoshida rzeczywiście jest romantykiem – podsumował Oota.
- Ty się lepiej pilnuj – rudzielec poklepał Shimizu po ramieniu – i unikaj ciemnych uliczek. Wiesz, w końcu to jest Hiroshi… Po nim nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać, a nuż może jeszcze będzie chciał to yaoi urzeczywistnić?

Zero zbladł, a pozostała dwójka postanowiła zostawić go samego na jakiś czas, aby mógł oswoić się z tą niewygodną myślą i ewentualnie obmyślić jakąś taktykę obronną przed wokalistą.

9 komentarzy:

  1. TAK, zdecydowanie jestem za tym, by Hiroshi to yaoi urzeczywistnił! xD I niech się w końcu przyzna, że czyta, bo szuka inspiracji - no po co się tak długo kryć?
    Przez cały czas czytania tego rozdziału próbowałam sobie wyobrazić miny ich czytających ficki o nich samych, i chyba mieli... nieco inny wyraz twarzy ode mnie. Ja tu się przynajmniej uśmiechałam przez cały czas (sorry za powtórzenia ._.). A bo i jest się do czego uśmiechać ^^ Oni, jak już, uśmiechali sie inaczej. Cały rozdział taki pozytywny i utrzymany w zabawnym nastroju. I świetny tekst " Kto ma gorzej?" :DD Nie ma to jak bycie bezpośrednim.
    Ale powiedz, że z tym "spalszczać" żartowałaś... ._. albo było specjalnie. spolszczać w każdym razie...
    No i czekam na następne ficki. Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  2. Boshe.. padam i się turlam. Końcówka całkowicie mnie rozbroiła xD Teraz na miejscu Zero chodziłabym z gazem pieprzowym pod ręką na wypadek zostania sam na sam z wokalistą. Bo po tym co powiedział, to strach człowieka może oblecieć :P
    Pozwolę sobie skopiować najbardziej epicki fragment z tej części:
    " Skoro Kyo z Dir en Grey może być dla nich kawaii, to Hizumi może być uczuciowy – dodał Michi. – To tylko fikcja i wymysły; nie ma się czym przejmować.
    - Zrozum, im nie przeszkadzają nawet zęby Toshiyi – wzruszył ramionami Oota.
    - Ta, a Mana-sama jest męski – dodał szatyn.
    - Sugizo ma wiecznie dwadzieścia lat…
    - Hide żyje…
    - Kurde… W takim razie fanki naprawdę potrafią skutecznie wyeliminować to, czego nie chcą widzieć – pokiwał z uznaniem głową gitarzysta."
    Czekam na kolejnego posta. Obojętnie już co wstawisz, dokarm moje yaoistyczne "ja" ~
    Nie wiem, co Ci odpisać na wstęp, więc po prostu informuję, że go przeczytałam x.x

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, padłam xD Nawet nie umiem zacytować tego, co spodobało mi się najbardziej. Po prostu z trudem łapię oddech ze śmiechu xD Biedny Zero xD Ale faktycznie, za mało ludki piszą HizuxZero :c sama z desperacji sobie zaczęłam fikcję na ich temat tworzyć xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak jest tego więcej niż Zero x Karyu, albo ja ślepa jestem i nie umiem szukać D:

      Usuń
  4. hahaha XD niezłe :D
    Lubię czytać "Horror a'la Hizumi" niezależnie, która to dopiero by nie była część. Zawsze jest to bardzo zabawne i ciekawe ^^
    Serio? Nawet nie wiedziałam, że Zero x Hizumi to taki niepopularny paring. W sumie po raz pierwszy przeczytałam fanficka z D'espairsRay u Ciebie i oni (Hizumi oraz Zero) od razu przypadli mi do gustu XD Teraz jakoś nie przepadam za innymi paringami :P
    Spodobało mi się w tym, tak jakby, zawarte spojrzenie na świat. To: "fanki naprawdę potrafią skutecznie wyeliminować to, czego nie chcą widzieć" wbrew pozorom jest faktycznie mądre O.O

    pozdrawiam Aya :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne :-D Hizumi nie jest taki straszny! Zero pozwól mu urzeczywistnić tą fikcję :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham te opowiadanie!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ekstra opowiadanie! Zabawne, w ten specyficzny sposób i podoba mi się ta bardzo oryginalna forma. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahahah padłam xD Niesamowite opko.
    "Zresztą, to tylko marzenia fanek, którym muszą dać w jakiś sposób upust. Ty oglądasz porno, one piszą – proste" To jest epickie xD naprawde! Jestem ciekawa co dalej :D

    Pozdrawiam, Giotto

    OdpowiedzUsuń