Oneshoot MiA x Tsuzuku (Mejibray) "Lovely Cheeks" + rocznica~!

Z paringiem MiA x Tsuzuku napisałam jeszcze część drugą oneshoota "Perfekcyjny". Pamiętacie to? ^^ Poza tym beta właśnie odesłała mi część czwartą "Ruki x Yo-ka" - a to taki tam spojler, czego możecie się spodziewać w najbliższych dniach xD

Aoi, dziękuję za piękny komentarz Ale z tymi kartonami to chodziło mi o to, że one są w środku czymś wypełnione, dlatego Sono jeszcze podkreślał, że woli między nimi się nie przeciskać, żeby ich zawartość nie wypadła mu na głowę :)

Dziękuję także Alexandrze Rothe za "+1" dla poprzedniego oneshoota Sono x You (Matenrou Opera). Arigatooo~!

A teraz z innej beczki: wiecie, że dziś mija dokładnie rok odkąd piszę na blogerze? Ten blog nieprzerwanie działa już od roku~! Pierwsze urodzinki mojego bloga~!




Kolejne inspirujące zdjęcie pochodzące z profilu facebooka "Tsuzuku Mejibray", z którym ostatnio ucięłam sobie rozmowę xD Normalnie prawie poczułam się, jakbym pisała z prawdziwym Tsuzu ;p

Tytuł:” Lovely Cheeks”
Paring: MiA x Tsuzuku (Mejibray)
Typ: Oneshoot
Gatunek: ?
Beta: Hoshii.

- Tsuzu-kun? – zapytał przesłodko Mia, odwracając się w moją stronę.
- Tak?
- Mogę się dowiedzieć, dlaczego molestujesz moją twarz? – popatrzył na mnie jak na idiotę.
- Ależ ja nie molestuję twojej twarzy! – prychnąłem. – Co mam poradzić na to, ze masz takie urocze policzki? – uszczypnąłem go i wytarmosiłem za owe urocze policzki niczym zawodowa babcia. Jeszcze tylko brakowało, żebym zaczął do niego mówić „gudziu-gudziu-gu” jak do małego dziecka i wciskać w niego jedzenie.
- Tsuzuku! To boli! – jęknął, odsuwając się ode mnie. Na policzkach chłopaka pojawiły się czerwone ślady.
- Miałeś źle rozprowadzony podkład. Już go roztarłem, więc się nie irytuj – machnąłem ręką, jednak nie przewidziałem jednego… najgorszego…
Za moimi plecami w magiczny sposób zmaterializowała się nasza wizażystka. Teoretycznie nic strasznego, ale biorąc pod uwagę to, że pochodziła z Rosji, była wyższa i miała bardziej rozbudowane barki niż ja i Mia razem wzięci, trochę napawała strachem… trochę bardzo, przyznam… Ponadto wysunięta, kwadratowa szczęka jak u Arnolda Schwarzenegger’a i małe oczka, teraz dodatkowo groźnie zmrużone, przez co wyglądały jak dwie poziome, nachylone do siebie nawzajem pod kątem ostrym kreski, nadawały jej twarzy wyrazu mordercy lub niedoszłego mordercy, który dziwnym trafem za nieudaną zbrodnię chciał się zemścić właśnie na mnie. Przełknąłem głośno ślinę i powoli odwróciłem się w jej stronę. Tak, jak do tej pory wciąż siedziałem do niej tyłem, jednak wiedziałem, że stoi za mną i właśnie tak wygląda – skąd to wiedziałem? Jej pojawienie się zwiastowało złowieszcze strzelenie stawów wyłamywanych palców, które obwieszczało, że zaraz oberwę. Za co oberwę? Za to, że powiedziałem, iż podkład Mia został źle rozprowadzony; to z kolei było powodem jej okropnej miny. Ta kobieta była przerażająca i zarówno swoją budową, jak i wyrazem twarzy bardziej przypominała mężczyznę, jednak, co jak co, przyznać trzeba, że makijaż robiła perfekcyjnie. W istocie podkład gitarzysty z mojego zespołu został idealnie rozprowadzony, jednak to była tylko moja wymówka przed szatynem (na zdjęciu MiA wciąż ma brązowe włosy, więc się tego trzymam, mimo iż obecnie jest blondynem od aut.), dlaczego go uszczypnąłem. Niestety wizażystka musiała to usłyszeć, co oznaczało, że wydałem na siebie wyrok śmierci – zapewne będę katowany dopóki nie zdechnę w męczarniach… Przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze…
- Witaj, Olgo – szepnąłem przerażony, a mój niski głos niespodziewanie stał się strasznie wysoki, niemalże piszczący. Ręce zaczęły mi się trząść.
Mia zauważył, że boję się konsekwencji swoich słów. Nakrył moje drżące dłonie swoimi, gładząc kciukami moje palce w uspakajającym geście. Przelotnie spojrzałem na gitarzystę, niemo się z nim żegnając i przekazując krótki testament: „Weź mojego kota, Koichi niech dostanie moje garnki, bo ostatnio opowiadał, że prawie wszystkie swoje spalił, a Meto niech odziedziczy moją kolekcję kolczyków i niech wciąż torturuje nimi swoje ciało”.
Przeniosłem wzrok na Olgę; żeby to zrobić w istocie musiałem zadrzeć głowę do góry, gdyż, jak wspomniałem, była wyższa ode mnie. Miała chyba z jakieś metr osiemdziesiąt, albo i więcej… Pierwszy raz w życiu poczułem się taki malutki…
Podsumowując: wizażystka była wielka, rozbudowana (chyba chodziła na siłownię), miała fizjonomię „Terminatora” i w takich momentach była straszna. Ogólnie była to ciepła i dobra kobieta, jednak kiedy tylko usłyszała choć strzępek zdania na temat niedociągnięć w makijażu, jaki wykonała zamieniała się w ów „Terminatora”. Ogólnie, bałem się jej nawet, kiedy miała dobry humor – kiedy śmiała się, nie opuszczała mnie obawa, że zaraz zmieni się jej nastrój i zacznie mnie dusić... Nie wiem dlaczego, ale nie mogłem pozbyć się wizji, jak Olga łapie mnie za szyję (moja szyja wyglądała jak jej przedramię – a bynajmniej tak mi się zdawało przez ogarniający mnie strach) i podnosi, kurczowo zaciskając palce, jednocześnie odcinając mi dopływ powietrza. Aż zrobiło mi się słabo… Zachwiałem się i bujnąłem do tyłu, a z racji tego, że zmieniłem pozycję, aby móc spojrzeć na Olgę, to teraz siedziałem tyłem do gitarzysty. Oparłem się o Mia, który również zaczął drżeć. Mocniej zacisnął dłonie na moich.
- Witaj Tsuzuku-chan – warknęła.
Z opisu wizażystki, jaki podałem, zapewne, drogi Czytelniku, w twojej głowie powstał obraz Schwarzenegger’a z farbowanymi włosami do ramion – i dobrze. Bo tak właśnie wyglądała Olga. Dodatkowo miała ogromny biust, którym zapewne potrafiła udusić człowieka, a w każdym razie potrafiła nim przywalić – Meto był tym nieszczęśnikiem, który kiedyś nim oberwał. Akurat robiła makijaż perkusiście, kiedy niespodziewanie zadzwonił jej telefon. Podobno oczekiwała jakiegoś i poderwała się z krzesła, jak oparzona, przez co Meto dostał w twarz pokaźnym biustem i do dziś wspomina to, jako otarcie się o śmierć… Bałem się tegoż biustu, jak i jej właścicielki, jednak tylko dzięki niemu potrafiłem stwierdzić, że jest wizażystką, a nie wizażystą. To był jej jedyny widoczny, kobiecy atrybut.
- Więc, co powiedziałeś na temat podkładu gitarzysty, Tsuzuku-chan?
- Nic – pokręciłem głową, którą opierałem na ramieniu Mia. Byłem kompletnie bezwładny. Jedyne, co potrafiłem, to drżeć z przerażenia i wydusić z siebie pojedyncze słówka.
- Nic, mówisz… - westchnęła. – A ja jednak coś słyszałam…
- Ja… Znaczy… Eee… mówiłem, że… - dukałem.
- Powiedział, że podkład był źle roztarty – odezwał się szatyn. Odwróciłem głowę, spoglądając na niego z niedowierzaniem i miną pt. „I ty, Brutusie, mnie zdradziłeś?!”. – To rzeczywiście mogła być prawda, bo… opierałem głowę na dłoni i może… może jakaś smuga się zrobiła, czy jak wycierałem nos chusteczką, to niechcący wytarłem trochę podkładu… W każdym razie, Tsuzu-chan chciał dobrze! – więc jednak mnie bronił, a nie pogrążał! Spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
Wykręciłem rękę do tyłu i złapałem go za kark, przyciągając bliżej siebie. Szepnąłem mu na ucho:
- Chcesz zginąć razem ze mną?
- Próbuję cię bronić – odpowiedział równie cicho.
- Ryzykując własne życie?!  - oburzyłem się.
- Jestem twoim przyjacielem, Tsuzu-kun. To chyba logiczne, że się tak zachowałem, prawda?
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem, Mia! Kocham cię! – uścisnąłem go i pocałowałem w policzek. – Miło jest wiedzieć, że przynajmniej zginę z przyjacielem…
- Razem staniemy na sądzie ostatecznym – mruknął płaczliwie.
- Będzie nam raźniej – uśmiechnąłem się, próbując go jakoś pocieszyć.
- Co tam szepczecie? – fuknęła i podeszła do nas, a my przerażeni, jak małe dzieci, wtuliliśmy się w siebie jeszcze bardziej, jednak to nic nam nie dało.
Olga chwyciła nas za bluzki i, tak jak w moim wyobrażeniu, podniosła nas (co prawda plus, że za bluzki, a nie za gardła, jednak wciąż to nie było przyjemne). Obaj straciliśmy grunt pod nogami. Ponownie przełknąłem głośno ślinę. Miałem tak zaciśnięte gardło, iż myślałem, że przełykam kamień sporych rozmiarów, a nie ślinę.
- Więc obaj jesteście winni; ty – brodą wskazała na Mia – za to, że zniszczyłeś moją pracę (choć Mia wciąż wyglądał tak samo dobrze), a ty – wskazała na mnie – za to, że ośmieliłeś się cokolwiek poprawiać.
Była wściekła, a ja byłem pewien, że nie wyjdziemy z tego w jednym kawałku. Na szczęście z pokoju obok nagle rozległ się wybawczy głos.
- Olga, gdzie jest ten nowy lakier do włosów?!
- W szafce po lewej! – odkrzyknęła wizażystka.
- No właśnie nie ma!
Rosjanka spojrzała na nas groźnie i zmierzyła nieprzyjemnym spojrzeniem, po czym rzuciła nas na stół, a sama poszła pomóc szukać współpracowniczce nowego lakieru do włosów. Rzuciła nas z takim impetem, że przeturlaliśmy się po blacie stołu, lądując na podłodze po jego drugiej stronie.Ja wylądowałem nieco dalej niż Mia. Niestety, stołowi zachciało się przewrócić po tym, jak się po nim prześlizgnęliśmy – byłby przygniótł gitarzystę, gdybym w porę nie przyciągnął go do siebie. Szatyn wylądował na moim torsie, na którym ułożył głowę.
- Żyjemy… - odetchnął i opadł na mnie bezwładnie.
- Nigdy więcej tak nie ryzykuj… - szepnąłem.
- A ty uważaj na słowa, bo inaczej obaj zginiemy… - westchnął, a ja objąłem go w pasie.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Naprawdę cię kocham – pogładziłem go po policzku, który według mnie, wciąż był uroczy.
- Też cię kocham; dlatego nie dałbym ci zginąć samotnie – podniósł się na łokciach i zrównał nasze twarze.
Nasza miłość była rzecz jasna przyjacielska, jednak… kiedy Mia spoglądał tak w moje oczy, nie mogłem mu się oprzeć. Powoli przesunąłem dłoń z jego lędźwi po całych plecach, aż dotarłem do karku. Przyciągnąłem go i złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach. Szatyn nie opierał się, dlatego powoli muskałem jego wargi, aż w końcu odważyłem się i polizałem je. Chłopak uchylił wciąż drżące usta, a ja wsunąłem w nie język. Mruknął, kiedy zacząłem pieścić jego język i uwięziłem go między dwoma częściami mojego. Przeszły go dreszcze. Wygiął plecy w łuk nie odrywając się ode mnie. Chwycił moją twarz w dłonie, a ja mocno go do siebie przycisnąłem, zakładając mu stalowy uścisk – objąłem go tak mocno, że czułem jak szybko bije jego serce. Całowaliśmy się, dopóki nie skończyło nam się powietrze. Odsunęliśmy się od siebie nieznacznie, aby nabrać tchu, a następnie ponownie, jedynie na krótkie chwile, łączyliśmy nasze wargi w drobnych całusach. Po pewnym czasie gitarzysta ponowie położył się na mnie i wziął głęboki oddech.
- Zamilcz… - usłyszeliśmy cichutki głos.
Obaj odwróciliśmy głowy w stronę wejścia. W progu drzwi stał Koichi, który zatykał usta czerwonemu jak cegła Meto.
- Mówiłem, żebyś się nie odzywał! Przez ciebie nas usłyszeli! – prychnął basista.
- Ale oni się tu pieprzyli! – lamentował perkusista, który wyglądał, jakby zaraz miał uciec.
- Co? My nie… - odezwaliśmy się z Mia w tym samym momencie, ale blondyn nam przerwał.
- Nawet nie zaprzeczajcie! Wszystko jest jasne! Zaczęliście na stole, ale spadliście – wskazał na przewrócony mebel – potem wyznawaliście sobie miłość. Tak, słyszeliśmy te „kocham cię” – był spanikowany, jednak mimo to udało mu się przedrzeźnić nas słodziutkim głosikiem. – I całowaliście się!
- Meto, to nie tak, jak myślisz… - zaczął gitarzysta, podnosząc się.
- Nie! – wrzasnął perkusista, zakrywając sobie oczy. – Nie podnoś się Mia! Ja was nie chcę widzieć z rozpiętymi spodniami! – krzyknął i wybiegł z pomieszczenia.
Koichi obejrzał się za blondynem, ale za nim nie pobiegł. Wzruszył ramionami i podszedł do nas. Przykucnął, a następnie pogłaskał nas po głowach.
- A mnie wasz związek nie przeszkadza – uśmiechnął się ciepło. – Meto też z czasem przywyknie. Tylko nie rozumiem, dlaczego to przed nami ukrywaliście? I… Czy naprawdę jesteście tak niewyżyci, żeby uprawiać seks w pracy? – różowowłosy przechylił głowę.
- Ale my nie uprawialiśmy seksu! – westchnąłem.
- Nie wiem, czy w istocie robiliście to najpierw na stole, tak jak mówił Meto, ale zdaje mi się, że ani blat, ani podłoga nie są zbyt wygodne, co? – zaśmiał się, wciąż trzymając się swojej wersji wydarzeń. – Zboczeńce jedne… - wystawił język. – Możecie zaprzeczać sobie, ile chcecie, ale wasza pozycja i westchnięcia Mia mówią wszystko…
W istocie, gitarzysta wciąż na mnie leżał, a ja go obejmowałem. Nasze biodra znajdowały się na jednej wysokości. Zdałem sobie sprawę, że musieli wejść w momencie kiedy zaczęliśmy się całować, albo kiedy kończyliśmy – w drugim przypadku zakładałem, że w czasie kiedy się całowaliśmy, stali za drzwiami i po prostu nasłuchiwali, ale ciekawski basista nie wytrzymał i musiał zajrzeć do środka, czym Meto był przerażony.
- A tak w ogóle… - różowowłosy kontynuował swój wywód. – Nie pomyśleliście o tym, że za ścianą jest Olga i w każdej chwili mogła tu wejść?
Na myśl o wizażystce skrzywiłem się. Spojrzeliśmy na siebie z gitarzystą niepewnie i w jednej chwili poderwaliśmy się z podłogi, czym prędzej wychodząc.
- Na jakiś czas mam jej dość. Nie mam zamiaru jej oglądać… - wzdrygnąłem się.
- Ja również – pokiwał głową Mia, biegnąc korytarzem zaraz za mną.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że trzymam go za dłoń, a on mi się nie wyrywa. Może to „kocham cię” miało jednak… inny wydźwięk? A może… może to i dobrze?

Rozmyślając, nie zatrzymywałem się. Dobiegliśmy do windy. Wsiadając do dźwigu obaj potknęliśmy się i wpadliśmy na siebie. Odruchowo złapałem szatyna, chroniąc go przed upadkiem. Jeszcze przed zamknięciem się drzwi dobiegł nas serdeczny śmiech Koichiego – więc to jednak nie „może”, to „na pewno”.

18 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Yay,słoooooooodkie. Meto po prostu mnie rozwala w tym opowiadaniu XD Bo tak w ogóle to gratuluję Ci wytrwałości przy pisaniu tego bloga. Powiem szczerze,że nie wszystkie paringi mi się podobają,lecz Twój styl pisania jest bardzo rozwinięty. Mam nadzieję,że wytrzymasz jeszcze o wiele,wiele dłużej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie kawaiiii <3 KYAA <3
    Ja chcę jeszczę ;_;

    Olga mnie rozwaliła na cześci pierwsze XD A dokladniej jej opis XD
    Wspolczuje tamtej dwójce... ;_;

    Biedny też meto... Taki obrazek zobaczyć to musiał byc dla niego nie mały szok x)

    Poza tym po co oni sie tłumaczyli pzred pozostałymi xD? Winni tylko sie tłumaczą hihi ^^

    Ja chcę jescze czegos tak kawaiistego ;_;

    Wgl... Życzę ci wszystkiego naj naj naj naaajlepszego z okazji urodzin bloga :) Obysmy doczekali się kolejnej rocznicy^^
    Życze ci zeby twoja wena nie była wredna tak jak moja i nie odchodziła nigdy, a juz na pewno nie w najfajniejszych momentach...
    Żeby ludzie dawali ci trzy razy wiecej komentarzy niż możesz sie spodziewać
    Żebyś nie miała żadnych hejterów... I wgl wszystkiego innego czego nie wiem jak opisać ^^

    Ślę buziaki i internetowe uściski

    ~xMidziak

    PS A monstersy kiedy ;_;?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kita-san, nominowałysmy cię do libster award :3
      http://kin-no-sekai.blogspot.com/2013/08/liebster-awards-2.html

      Usuń
  4. To było w ogóle z gatunku obyczajów?! Że tak powiem. Bądź co bądź, ta kobieta na 100% urwała się z innego świata z tą swoją nadprzyrodzoną siłą, bo niemożliwe, że ich tak złapała naraz i jeszcze rzuciła! xD
    Szkoda, że takie krótkie, bo mi się spodobało, mimo barku fabuły. Niby nic, a cieszy, co nie? ;] No dobra, jak to nic, w końcu bardzo fajnie napisany shot! Taki lekki, zabawny.
    Co prawda ten zespół nie za bardzo przypadł mi do gustu - może za mało ich jeszcze znam, a może po prostu nie widzę w nich tego "czegoś" magicznego. Chociaż lubię parę piosenek, nie pałam aż taką miłością do Mejibray. (sorry, bo wiem, ze liczyłaś u mnie na opko o nich, ale chyba nic z tego...).
    HAPPY BIRTHDAY i ajm łejting for samfing els, łotewa <3

    OdpowiedzUsuń
  5. . . . trochę nie ogarniam, nie można z tego było czegoś dłuższego? Dlaczego teraz wszyscy piszą TAKIE coś?! T^T Więcej~~!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwaga... pisze komentarz *Lilien nie ogarnia dzisiaj co się dzieje i nie widzi klawiatury*
    CO TAKIE KRÓTKIE A GDZIE WYZNANIE MIŁOŚCI?! XD znaczy niby mówił mi kocham ale to nie to samo >.> nie, nie, nie... jeszcze! JESZCZE! ał >.> krzyczenie mi nie służy...
    Koichi jaki uparty...
    no i w sumie nie pasuje mi to na ciąg dalszy >.> zostawmy, że to osobny oneshot

    a teraz... HAPI BERTHDEJ TU JOR BLOG, HAPI BERTHDEJ TU JOR BLOG... *udaje że śpiewa* abyś miała więcej weny niż masz~!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pfhhahahahh genialne, ale czemu tak krótko!?? Kocham reakcję Meto pfhhahaaha no, a ta Olga to serio jakaś taka, taka... nie ludzka xp chyba naprawdę musiała na siłkę chodzić (i to dość często)
    No i te policzki (ciocia mi kiedyś tak zrobiła, a potem za każdym razem jak ją widziałam, to zwiewałam byle dalej xp)
    Nie stać mnie na nic innego, bo nadal leje z reakcji Meto (WIEM !! Niech go Koichi przekona do gejów xp)

    Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy bloga :D(ja po angielskiemu śpiewać nie będę bo u mnie inglisz równy ingliszowi Hizu xp)
    No i weny życzę ;)
    A i pamintaj Monstery !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ekhem... WSZYSTKIEGO NAJLEPSZE Z OKAZJI ROCZNICY! *^*
    Pisz jak najdłużej, niech Ci wena sprzyja i chęci do tworzenia nie ubywa ♥
    Wybacz, że nie przeczytałam tych shotów, ale wiesz, jak ja stoję z czytaniem innych pairingów niż d'espa ^^" trochę mi to opornie idzie... Ale kiedyś to nadrobię! Obiecuję ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Naajlepszeegoo! :) Weny, pomysłów, WENY... A w ogóle to: stoooo laaat, stooo laaat, niech pisze, pisze naaaamm! Stoooo laaat, stooo laaat, niech pisze, pisze naaaamm! Jeszcze raz, jeszce raz, niech pisze, pisze naaammm! Nieeeeeeeeeeech piiiiszeeee naaaaaaaaaaaam! A kto? KITA!
    Tak, czekolady się na noc nawcinałam i teraz to widać. >.<
    Opowiadanie było... Słodkie. ;)
    A Rosjanie potrafią być straszni. >.<
    Pozdrawiam i kolejnego roku życzę. A najlepiej stu. ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochane, po prostu kochane. Oczywiście wszystkiego najlepszego! Dużo, dużo weny i wytrwałości! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nah, strasznie urocze to ;w; No i Meto był, a jestem jego wielką fanką (no bo jak można nie kochać takiego słodziaka, w dodatku perkusisty ;w; ) :3 Liczę, że napiszesz coś jeszcze z Mejibray~ Osobiście mam w planach napisanie Koichi x Meto @3@
    Weny życzę i w ogóle, no x3

    OdpowiedzUsuń
  12. I tak nadal jestem sceptyczna.. wybacz xD Awersja do pudeł xD I jeszcze raz wybacz, bo Royz i Mejibray do mnie nie przemawiają i czytać o nich nie będę ; ;
    Najleeepszego! (kij, że spóźnione xD) Kolejnego roku użerania się z nami <3 Twój fanklub Cię uwielbia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do Liebster Award :D
      http://my-own-angel.blogspot.com/2013/08/liebster-award-i-rocznica.html
      jakoś ta nominacja dziwnym trafem wróciła >.>

      Usuń
  13. Nominowałam cię http://thegazetteyaoilovestory.blogspot.com/2013/08/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Zostałeś nominowany do Liebster Award na http://funfuction-j-rock-yaoi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszystkiego najlepszego z okazji Rocznicy!
    A co do ficka?? Boski i genialny! ALe ja i tak czekam na kolejną część Monsters i Closer to ideal =^w^=

    ~Riko-chan

    OdpowiedzUsuń