Słabiuteńko idzie wam komentowanie "Monsters" - spieprzyłam tamten rozdział? O.o'' No bo jakoś zachwytu nie ma... (/.-)'' Czy może po prostu nie macie czasu, bo ona ostatnią chwilę poprawiacie sprawdziany?
No nic... W każdym bądź razie - proszę ja was - macie oto taką miniaturkę, która jest efektem zbyt dużej ilości wolnego czasu; ten, kto zagląda na mojego drugiego bloga, wie, że to zazwyczaj kończy się źle (jak na przykład moja pierwsza "manga" xD). Tym razem jednak przesiadywałam na wiedzy bezużytecznej i proszę, tak to się skończyło:
Umysł yaoistki jest spaczony… Nie
mogłam się powstrzymać, żeby o tym nie napisać xD
Tytuł: „Razem pozbędziemy się twojej czkawki”
Paring: Hizumi x Zero
Typ: miniatura
Gatunek: komedia (?), yaoi/shounen-ai
(zależy jak kto będzie interpretował pewne sceny)
Beta: Hoshii.
Nienawidzę mieć czkawki.
Jest męcząca i boli mnie od niej brzuch, i klatka piersiowa, nie wspominając
już o szyi, gdyż przy każdym „czkienięciu” głowa lata mi w górę i w dół.
Zazwyczaj mam wielki problem, żeby jej się pozbyć – nie pomaga ani picie
napoju, ani nabieranie powietrza… Dziś czkawka męczyła mnie już czwartą
godzinę, przez co nawet nie mogliśmy przeprowadzić próby. Tsukasa na początku
denerwował się, mówiąc, że jestem niepoważny i nie możemy przełożyć próby przez
to, że wokalista ma czkawkę. Niedługo po tym dołączył jednak do Karyu i Zero,
którzy śmiali się ze mnie w najlepsze. Tak więc siedziałem zmaltretowany na
studyjnej kanapie, licząc, że kiedyś samoistnie przejdzie mi ta cholerna czkawka,
od której bolała mnie nawet głowa. Przy każdym „czknięciu” słyszałem kolejne
salwy stłumionych śmiechów, co wcale nie poprawiało mi humoru.
- Dobra, to my jedziemy
do domu – Shimizu pociągnął mnie za rękę, zmuszając, abym wstał. – Bez sensu
jest to, abyśmy siedzieli tutaj czekając aż mu przejdzie – wskazał na mnie. –
Cztery godziny chłopak się męczy i nic mu nie pomaga… Może w domu coś uda nam
się zdziałać, żeby Hizumiemu przeszła czkawka.
- Mam nadzieję, że do
jutra ci przejdzie – zaśmiał się rudzielec, spoglądając na mnie rozbawiony.
Widocznie bardzo poprawiłem mu humor… No on się śmieje z mojego nieszczęścia,
patrząc mi prosto w oczy! Co za bezczelny typ!
- Ja… - przerwa na
„czknięcie” - … też – dokończyłem zdanie.
Mieszkałem z Michim od
kilku dobrych lat. Na początku dzieliliśmy razem pokój w akademiku, później
zdecydowaliśmy się wynająć wspólnie mieszkanie, aby zmniejszyć koszty… a dziś,
kiedy spokojnie każdy z nas osobno mógłby kupić sobie apartament, wciąż
mieszkamy razem… chyba z przyzwyczajenia. Zresztą… to wygodne mieć przyjaciela
zawsze pod ręką. To przyjemne, kiedy masz zły humor i próbujesz go zamaskować,
a tak naprawdę w duchu błagasz, żeby przyjaciel przyszedł i cię pocieszył –
Zero zawsze zauważał choćby najdrobniejsze zmiany w moim zachowaniu i pocieszał
mnie, nie ważne jak długo opierałem się, i tak w końcu wszystko ze mnie
wyciągnął; a po takiej rozmowie czułem się dużo lepiej. Oprócz poprawy nastroju
i komfortu możliwości odezwania się do kogoś, a nie siedzenie z pustką sam na
sam, mieszkanie z przyjacielem miało fizyczne plusy: w zimne dni mogłem się
ogrzać, wpraszając się Shimizu do łóżka i przytulając do niego. Poza tym miałem
dwa razy większą szafę dzięki niemu – nieraz zdarzyło się, że bez jego
pozwolenia, pożyczyłem sobie jakąś bluzkę czy spodnie, bo mi się spodobały; a
Michi nie miał nic przeciwko temu, gdyż wiedział, jak bardzo lubię przebierać w
ciuchach i się stroić.
Dojechaliśmy i
wtarabaniliśmy się do naszego mieszkania. Kiedy tylko przekroczyliśmy jego próg
Zero zaczął męczyć mnie wszelkimi znanymi sposobami na pozbycie się czkawki:
zaczęło się od powtórki z nabieraniem powietrza, potem kazał mi wystawić język
na trzydzieści sekund, próbował mnie wystraszyć, klepał mnie po plecach (chyba
będę miał siniaki), kazał mi oddychać rytmicznie i głęboko, pić zimną wodę
małymi łykami, zjeść łyżkę cukru oraz żyć skórkę razowego chleba, po który
uprzednio musiał iść do sklepu osiedlowego. Wszystkie te sposoby znalazł w
Internecie, jednak żaden z nich mi nie pomógł. Czkawka wciąż mnie męczyła.
Zmęczony, stwierdziłem, że mam wszystkiego dość i udałem się do swojej
sypialni. Padłem na łóżko, układając się na brzuchu i przyciskając twarz do
poduszki. Chwilę tak poleżałem, jednak ten błogi spokój jak zwykle musiał
zostać przez coś zakłócony. W tym wypadku to przez kogoś, a nie coś.
- Zero zej… -
„czknięcie” - …dź ze mnie! – wydukałem.
- Poczekaj, daj mi
jeszcze jedną szansę! Znalazłem kolejny sposób, który może ci pomóc w pozbyciu
się czkawki!
Usiadł na moich nogach,
wsunął ręce pod moje biodra. Odpiął mój pasek i wyciągnął go ze szlufek spodni.
- Co ty… - „czknięcie” –
robisz?
- Spokojnie. Zaufaj mi –
odpowiedział, nic mi nie wyjaśniając.
Złapał moje dłonie, a
następnie skrępował moje nadgarstki paskiem, przywiązując je do ramy łóżka. Znów
wsunął dłonie pod moje biodra i odpiął guzik, a następnie rozpiął rozporek.
- Co ty do… -
„czknięcie” – ciężkiej chole… - „czkniecie” - …ry wyprawiasz? – fuknąłem na
niego, a on jedynie zachichotał.
- To są środki
bezpieczeństwa, żebyś nie wyrwał się i mnie nie pobił – powiedział
rozbrajająco, a następnie zsunął mi spodnie do połowy ud. Już chciałem na niego
wrzasnąć, kiedy on mnie uprzedził. – Wiem, że to może nie wygląda zbyt dobrze,
ale cóż… Ten sposób jest twoją ostatnią deską ratunku – zaśmiał się. – Po
prostu pozwól mi zrobić swoje, nie zważając na to jak byłoby to kontrowersyjne
posunięcie…
Zdjął ze mnie również
bokserki, a następnie zaczął dotykać moich pośladków.
- Zero! – krzyknąłem
oburzony i zażenowany jednocześnie. W co on się ze mną bawił? – Ty mnie –
„czknięcie” – molestujesz!
- Cicho – uciszył mnie,
a następnie pochylił się nade mną.
Rozsunął moje pośladki,
płytko wsuwając we mnie palec. Zaczął nim poruszać, a ja zachłysnąłem się
powietrzem. Chciałem go zganić, jednak zamiast karcących słów w moich ust
wydobył się długi jęk zaskoczenia pomieszany z przyjemnością. Naprzemiennie
wkładał i wyciągał ze mnie palec, napierając na moje wejście; droczył się ze
mną. Nigdy nie wsunął we mnie całego palca – najgłębiej wkładał go jedynie do
połowy. Kolejne westchnienia, pomruki i niekontrolowane jęki wydobywały się z
mojego gardła, a ja nawet nie byłem tego świadomy. Nigdy wcześniej nie
znalazłem się w podobnej sytuacji, jednak przewidywałem, że gdyby moja
dziewczyna dowiedziała się o tym, z miejsca rzuciłaby mnie. Dopiero po długiej
chwili trafiła do mnie pewna myśl… do cholery, czy my bawimy się w seks analny?
I od kiedy Zero jest homoseksualny albo chociaż bi? Albo ja? Kiedy zmieniłem
orientację, bo nie zauważyłem…? Dlaczego podobało mi się to? I dlaczego Shimizu
mi to robił? Przecież przyjaciele nie robią sobie takich rzeczy; nie jesteśmy
kochankami!
Kiedy ja toczyłem wojnę
z myślami, Michi zdążył się znudzić zabawami z palcami w moim tyłku, dlatego
też przeszedł do czegoś innego. Nachylił się nade mną i ponownie rozsunął moje
pośladki, tym razem wsuwając we mnie język. Krzyknąłem zaskoczony. To uczucie
które mi towarzyszyło było… takie przyjemne… było mi tak cholernie dobrze… Nie
hamując się w żaden sposób, zacząłem powtarzać jego imię jak mantrę, wijąc się
pod nim z rozkoszy, jaką mi sprawiał. Na początku jedynie napierał na moje
wejście, liżąc je i śmiało mogę powiedzieć, łaskocząc. Jęczałem głośno,
rozsuwając szerzej nogi pod chłopakiem, jakby to miało sprawić, że mógłby
wsunąć we mnie głębiej język – choć może i tak właśnie to podziałało, gdyż
Shimizu ośmielony tym posunięciem z mojej strony, włożył we mnie język. Zwinnie
nim poruszał, pieszcząc mnie. Było mi coraz goręcej, a podniecenie miarowo do
natężenia pieszczot, rosło. Byłem już blisko spełnienia, kiedy… on nagle
przestał! Niezadowolony westchnąłem, kiedy szatyn zawisł nade mną i zaczął całować
po karku.
- Jeszcze… - jęknąłem. –
Proszę… - nie myślałem nad tym, co mówię ani tym bardziej nie myślałem o
tragicznych skutkach, jakie później te słowa mogą ze sobą przynieść. Co zrobimy
po tym jak się prześpimy razem? Będziemy umieli spojrzeć sobie w twarz? I jak
zachowam się wobec Yui, mojej dziewczyny?
Zero zachichotał, po
czym zszedł ze mnie i wyszedł z pokoju, wciąż nie oswabadzając mnie. Po chwili
wrócił i odpiął pasek z moich nadgarstków. Położył na poduszce laptopa, tak
abym widział to, co znajdywało się na ekranie; nie miałem siły ani ochoty się
podnieść – tym bardziej z taką erekcją… Nie chciałem, aby chłopak dowiedział
się, jak wiele przyjemności mi sprawił i do jakiego stanu mnie doprowadził.
Dopiero w tym momencie dosiągł mnie wstyd…
Spojrzałem na
wyświetlacz laptopa. Michi miał otworzone kilka kart internetowych, a na jednej
z nich napis głosił wszem i wobec, że: „Badania zakładają, że ciężką czkawkę
można wyleczyć łaskocząc odbyt”.
- Widzisz? To działa! –
dał mi klapsa, a następnie naciągnął na mnie ubrania. – Czkawka przeszła!
- był zadowolony z tego, co zrobił,
jednak widząc moją dość smętną minę również posmutniał. – Coś się stało? Masz
mi to za złe?
- Wiesz… Czkawka mi
przeszła, ale teraz mam innym problem… - usiadłem, podciągając bieliznę i
spodnie, mocno zaciskając nogi, aby Shimizu nie zobaczył tegoż problemu…
- Jaki masz problem?
- Mam ochotę na seks… z
tobą – szepnąłem i przysunąłem się do niego. Musnąłem jego usta, pozwalając
wziąć górę emocjom i dać im się pokierować. Zero złapał mnie w pasie i
przyciągnął do siebie, pogłębiając pocałunek.
- To dobrze… bo ja mam
na ciebie ochotę już od dłuższego czasu – uśmiechnął się drapieżnie i rzucił
mnie na łóżko. Zawisł nade mną i zaczął całować mnie po szyi, a następnie
zrobił mi dużych rozmiarów malinkę tuż nad obojczykiem. Objąłem go nogami w
pasie. – A co z Yui? – zapytał po chwili, odrywając się ode mnie i patrząc mi w
oczy.
- Jaką Yui? –
zmarszczyłem brwi.
- Twoją dziewczy…
- Jaką moją dziewczyną?
Przecież ja mam chłopaka! – uśmiechnąłem się do niego najpiękniej jak
potrafiłem, a on odpowiedział mi tym samym. Nachylił się składając kolejny
czuły pocałunek na moich ustach i ponownie ściągając ze mnie spodnie…
NIGDY. WIĘCEJ. Nie czytam takich rzeczy na infie... Siedzę z bananem na twarzy, a znajomi z klasy się na mnie dziwnie patrzą... Już słyszę ich pytania odnośnie tego, co czytałam.. A wiedzą, że lubię gej-porno i że sama je piszę...xD to było... Zabawne i... Słodkie zarazem... ekhem... Tylko jedną literówkę wyłapałam... "ŻYJE skórkę od chleba"...xD
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo było genialne *q*.
OdpowiedzUsuńAż strach pomyśleć ilu ludzi już próbowało w taki sposób pozbyć się czkawki ... O___o
To było kochane xD Śmiałam się przez cały czas, począwszy od przeczytania tytułu xD
OdpowiedzUsuńNo prosz, nie sądziłam o istnieniu takiego sposobu XD
Hm, teraz wiem, co kolega na wycieczce zrobił, że drugiemu przeszła czkawka o.O [mieli razem pokój] Ekhem, no.
Czekam na kolejne opko i weny życzę! ^3^
69? ... ładna dziś pogoda, nieprawdaż? xD
OdpowiedzUsuń"Kiedy zmieniłem orientację, bo nie zauważyłem…?" - nie wiem czemu, ale to mnie bardzo rozbawiło.. i chyba wolę nie wiedzieć xD
Hm, tak.. ciekawy pomysł, nie powiem. Pewnie Zero miał niezłą zabawę maltretując tak Hizumiego :D Mój mózg mi podpowiada, że od początku zmierzał tylko do jednego - seksu z Hizu xD
Hehe, miło sobie poczytać takie opowiadanie po naprawdę "ciężkim" kolokwium :D To było takie zabawne, że aż humor mi się poprawił :D
OdpowiedzUsuńNie wierze!!!! To opowiadanie mnie poprostu rozwalilo!!! „Badania zakładają, że ciężką czkawkę można wyleczyć łaskocząc odbyt”. Prawie ryczalam ze smiechu jak to przeczytalam.
OdpowiedzUsuń~Mayumi
Haha, a mnie to rozjebało! W pozytywnym znaczeniu tego słowa oczywiście. Nie sądziłam, że przez COŚ TAKIEGO czkawka może przejść. LOL. XD Mój mózg już teraz naprawdę przestał normalnie funkcjonować. XD Ale naprawdę, bardzo podoba mi się pomysł i, że potrafiłaś stworzyć na podstawie tego ekhem FAKTU, shota. XD Pokłony dla Ciebie normalnie. XD Uwielbiam Twoje opowiadania i te dłuższe i te krótsze, wszystkie są zajebiste. <3 Weny życzę i czekam na coś nowego. ^^
OdpowiedzUsuńSuper! Takie śmieszne, i pocieszne^^ Widza bezużyteczna jednak się przydaje, i niemal uratowała Hizumiemu życie, i karierę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, i życzę dużo momentów inspiracji
Rena X
O rany xDDDD Hahahaha xDD Nie ma co, Zero NAPRAWDĘ się postarał, żeby pomóc Hizumiemu :DDDD
OdpowiedzUsuńFajnie, że potrafisz naleźć inspirację nawet na takim portalu jak "wiedza bezużyteczna" ;D.
Dzięki za ten shot, pomógł mi się trochę rozluźnić przed jutrzejszym egzaminem ;D.
Czekam na kolejne notki i pozdrawiam!
Zapraszam do mnie http://bdfsfngndn.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPotwierdziłaś moją teorię o tym, że inspiracje są wszędzie. ;p
OdpowiedzUsuńNieźle się uśmiałam czytają tego shota. ;) Oby więcej takich.
Pozdrawiam, Nessa.
Nie no, ta bezpośredniość Zero! To mnie rozwaliło, kiedy tak bez uprzedzeń zaczął się, że tak powiem, wobec przyjaciela swego dziwnie zachowywać. Molestować, dokładnie! A biedny Hizu nie wiedział, o co chodzi, ale jakoś nie protestował potem... :D Według mnie, trochę zbyt odważne i ryzykowne zachowanie ze strony Zero (czy ktoś by się normalnie tak odważył? XD chociaż, jakby ich sobie wyobrazić w takiej sytuacji, byłoby słodko), ale miał szczęście, że doprowadził tym do niespodziewanego happy endu :3
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam jaką porę wybrać na czytanie tego ficka, wiedziałam. Zgadnij co robiłam? ............................... -|- JADŁAM OBIAD! XD powinnaś na końcu dopisać smacznego ;P
Jakie to było słodkie <3
OdpowiedzUsuńZwłaszcza końcówka <3 Ale z tą bezużyteczną toś mnie zaskoczyła x)
Genialny pomysł i genialne wykonanie ;D!
Wgl dawno się tak nie usmiałam.. i nie oburzyłam za razem. No bo jak można się śmiać jak kumpel ma problem no ;_; Chcocby jego problemem była zwykła czkawka xD
Ale się Zero postarał... :3 I wyleczył biedaka :3
Troszkę kontrowersyjna... Nie moze to zue słowo... Troszeczkę dziwną metodą, wymagającą sporo odwagi i wgl... Ale jaką skuteczną! 8D!
Ja chcę wiecej takiich opków :3
Weny zyczę
~xMidziak
PS Wybacz znowu mi sie kom nie klei .__.
UsuńPoza tym... Nwm czemu tak monstersy słabo komentują ._. Przecież sa zajefantastyczne ! :D
Nie przejmuj sie i pisz dalej :D
A wgl co z Liceum?:>
Ej, świetne to *OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO*
OdpowiedzUsuńBorze, jak dobrze, że mogę wreszcie spokojnie pokomentować, siedząc w miejskiej bibliotece XD
Ja bym chciała dalej... Czuję niedosyt...
No bo co oni dalej tam wyrabiali? :>>>
I co z tą Yui? Z tym mogłaby być niezła draka.. Malv lubi draki....
Prawidłowe źródło inspiracji - bezużyteczna ;w;
Bo trzeba brać inspirację zewsząd.
Przepraszam, że tak dziwnie komentuję, ja już tak mam.
Jeszcze pobiegnę zobaczyć, czego jeszcze nie komentowałam, a czytałam, i pokomentuję, żebyś się ucieszyła <333
Taaaa.... Malv stała się fanką D'espów i WIELKĄ FANKĄ Hizumi x Zero.
Nawet wymyśliłam nazwę.
Hizero.
Podoba się?
.o.
Świetne hizero!
Więcej takich!
Czekam na monsters :ooo
To raczej Zerohi, no bo przeważnie to imie seme jest na początku...
UsuńTakie małe spostrzeżenie ;)
A co do shota/miniaturki- jak zwał, tak zwał- rozwaliło mnie totalnie! Po prostu turlałam się po całym łóżku z fonem w ręku xD. Zazdroszczę ci tego czegoś, co znajduje inspiracje WSZĘDZIE! Z jednej strony fajnie, z drugiej nie...
Poza tym dzięki za rozweselenie po "Titanicu". Ja normalnie zawsze jak to oglądam muszę się popłakać co najmniej 2 razy. Ech, ale to takie śliczne...
No to dzięki:
~Kayl
Wow, ja nie znałam większości sposobów na czkawkę 0.0
OdpowiedzUsuńOpowiadanie urocze i aż muszę je znowu przeczytać. Nie powiem... Tytuł zachęca!