Oneshoot Hizumi x Zero "Razem pozbędziemy się twojej czkawki"

Uh, cóż za wymowna liczba obserwatorów - 69. No cóż... Nie będę tego komentować xD
Słabiuteńko idzie wam komentowanie "Monsters" - spieprzyłam tamten rozdział? O.o'' No bo jakoś zachwytu nie ma... (/.-)'' Czy może po prostu nie macie czasu, bo ona ostatnią chwilę poprawiacie sprawdziany?

No nic... W każdym bądź razie - proszę ja was - macie oto taką miniaturkę, która jest efektem zbyt dużej ilości wolnego czasu; ten, kto zagląda na mojego drugiego bloga, wie, że to zazwyczaj kończy się źle (jak na przykład moja pierwsza "manga" xD). Tym razem jednak przesiadywałam na wiedzy bezużytecznej i proszę, tak to się skończyło:

Umysł yaoistki jest spaczony… Nie mogłam się powstrzymać, żeby o tym nie napisać xD

Tytuł: „Razem  pozbędziemy się twojej czkawki”
Paring: Hizumi x Zero
Typ: miniatura
Gatunek: komedia (?), yaoi/shounen-ai (zależy jak kto będzie interpretował pewne sceny)
Beta: Hoshii.

Nienawidzę mieć czkawki. Jest męcząca i boli mnie od niej brzuch, i klatka piersiowa, nie wspominając już o szyi, gdyż przy każdym „czkienięciu” głowa lata mi w górę i w dół. Zazwyczaj mam wielki problem, żeby jej się pozbyć – nie pomaga ani picie napoju, ani nabieranie powietrza… Dziś czkawka męczyła mnie już czwartą godzinę, przez co nawet nie mogliśmy przeprowadzić próby. Tsukasa na początku denerwował się, mówiąc, że jestem niepoważny i nie możemy przełożyć próby przez to, że wokalista ma czkawkę. Niedługo po tym dołączył jednak do Karyu i Zero, którzy śmiali się ze mnie w najlepsze. Tak więc siedziałem zmaltretowany na studyjnej kanapie, licząc, że kiedyś samoistnie przejdzie mi ta cholerna czkawka, od której bolała mnie nawet głowa. Przy każdym „czknięciu” słyszałem kolejne salwy stłumionych śmiechów, co wcale nie poprawiało mi humoru.
- Dobra, to my jedziemy do domu – Shimizu pociągnął mnie za rękę, zmuszając, abym wstał. – Bez sensu jest to, abyśmy siedzieli tutaj czekając aż mu przejdzie – wskazał na mnie. – Cztery godziny chłopak się męczy i nic mu nie pomaga… Może w domu coś uda nam się zdziałać, żeby Hizumiemu przeszła czkawka.
- Mam nadzieję, że do jutra ci przejdzie – zaśmiał się rudzielec, spoglądając na mnie rozbawiony. Widocznie bardzo poprawiłem mu humor… No on się śmieje z mojego nieszczęścia, patrząc mi prosto w oczy! Co za bezczelny typ!
- Ja… - przerwa na „czknięcie” - … też – dokończyłem zdanie.
Mieszkałem z Michim od kilku dobrych lat. Na początku dzieliliśmy razem pokój w akademiku, później zdecydowaliśmy się wynająć wspólnie mieszkanie, aby zmniejszyć koszty… a dziś, kiedy spokojnie każdy z nas osobno mógłby kupić sobie apartament, wciąż mieszkamy razem… chyba z przyzwyczajenia. Zresztą… to wygodne mieć przyjaciela zawsze pod ręką. To przyjemne, kiedy masz zły humor i próbujesz go zamaskować, a tak naprawdę w duchu błagasz, żeby przyjaciel przyszedł i cię pocieszył – Zero zawsze zauważał choćby najdrobniejsze zmiany w moim zachowaniu i pocieszał mnie, nie ważne jak długo opierałem się, i tak w końcu wszystko ze mnie wyciągnął; a po takiej rozmowie czułem się dużo lepiej. Oprócz poprawy nastroju i komfortu możliwości odezwania się do kogoś, a nie siedzenie z pustką sam na sam, mieszkanie z przyjacielem miało fizyczne plusy: w zimne dni mogłem się ogrzać, wpraszając się Shimizu do łóżka i przytulając do niego. Poza tym miałem dwa razy większą szafę dzięki niemu – nieraz zdarzyło się, że bez jego pozwolenia, pożyczyłem sobie jakąś bluzkę czy spodnie, bo mi się spodobały; a Michi nie miał nic przeciwko temu, gdyż wiedział, jak bardzo lubię przebierać w ciuchach i się stroić.
Dojechaliśmy i wtarabaniliśmy się do naszego mieszkania. Kiedy tylko przekroczyliśmy jego próg Zero zaczął męczyć mnie wszelkimi znanymi sposobami na pozbycie się czkawki: zaczęło się od powtórki z nabieraniem powietrza, potem kazał mi wystawić język na trzydzieści sekund, próbował mnie wystraszyć, klepał mnie po plecach (chyba będę miał siniaki), kazał mi oddychać rytmicznie i głęboko, pić zimną wodę małymi łykami, zjeść łyżkę cukru oraz żyć skórkę razowego chleba, po który uprzednio musiał iść do sklepu osiedlowego. Wszystkie te sposoby znalazł w Internecie, jednak żaden z nich mi nie pomógł. Czkawka wciąż mnie męczyła. Zmęczony, stwierdziłem, że mam wszystkiego dość i udałem się do swojej sypialni. Padłem na łóżko, układając się na brzuchu i przyciskając twarz do poduszki. Chwilę tak poleżałem, jednak ten błogi spokój jak zwykle musiał zostać przez coś zakłócony. W tym wypadku to przez kogoś, a nie coś.
- Zero zej… - „czknięcie” - …dź ze mnie! – wydukałem.
- Poczekaj, daj mi jeszcze jedną szansę! Znalazłem kolejny sposób, który może ci pomóc w pozbyciu się czkawki!
Usiadł na moich nogach, wsunął ręce pod moje biodra. Odpiął mój pasek i wyciągnął go ze szlufek spodni.
- Co ty… - „czknięcie” – robisz?
- Spokojnie. Zaufaj mi – odpowiedział, nic mi nie wyjaśniając.
Złapał moje dłonie, a następnie skrępował moje nadgarstki paskiem, przywiązując je do ramy łóżka. Znów wsunął dłonie pod moje biodra i odpiął guzik, a następnie rozpiął rozporek.
- Co ty do… - „czknięcie” – ciężkiej chole… - „czkniecie” - …ry wyprawiasz? – fuknąłem na niego, a on jedynie zachichotał.
- To są środki bezpieczeństwa, żebyś nie wyrwał się i mnie nie pobił – powiedział rozbrajająco, a następnie zsunął mi spodnie do połowy ud. Już chciałem na niego wrzasnąć, kiedy on mnie uprzedził. – Wiem, że to może nie wygląda zbyt dobrze, ale cóż… Ten sposób jest twoją ostatnią deską ratunku – zaśmiał się. – Po prostu pozwól mi zrobić swoje, nie zważając na to jak byłoby to kontrowersyjne posunięcie…
Zdjął ze mnie również bokserki, a następnie zaczął dotykać moich pośladków.
- Zero! – krzyknąłem oburzony i zażenowany jednocześnie. W co on się ze mną bawił? – Ty mnie – „czknięcie” – molestujesz!
- Cicho – uciszył mnie, a następnie pochylił się nade mną.
Rozsunął moje pośladki, płytko wsuwając we mnie palec. Zaczął nim poruszać, a ja zachłysnąłem się powietrzem. Chciałem go zganić, jednak zamiast karcących słów w moich ust wydobył się długi jęk zaskoczenia pomieszany z przyjemnością. Naprzemiennie wkładał i wyciągał ze mnie palec, napierając na moje wejście; droczył się ze mną. Nigdy nie wsunął we mnie całego palca – najgłębiej wkładał go jedynie do połowy. Kolejne westchnienia, pomruki i niekontrolowane jęki wydobywały się z mojego gardła, a ja nawet nie byłem tego świadomy. Nigdy wcześniej nie znalazłem się w podobnej sytuacji, jednak przewidywałem, że gdyby moja dziewczyna dowiedziała się o tym, z miejsca rzuciłaby mnie. Dopiero po długiej chwili trafiła do mnie pewna myśl… do cholery, czy my bawimy się w seks analny? I od kiedy Zero jest homoseksualny albo chociaż bi? Albo ja? Kiedy zmieniłem orientację, bo nie zauważyłem…? Dlaczego podobało mi się to? I dlaczego Shimizu mi to robił? Przecież przyjaciele nie robią sobie takich rzeczy; nie jesteśmy kochankami!
Kiedy ja toczyłem wojnę z myślami, Michi zdążył się znudzić zabawami z palcami w moim tyłku, dlatego też przeszedł do czegoś innego. Nachylił się nade mną i ponownie rozsunął moje pośladki, tym razem wsuwając we mnie język. Krzyknąłem zaskoczony. To uczucie które mi towarzyszyło było… takie przyjemne… było mi tak cholernie dobrze… Nie hamując się w żaden sposób, zacząłem powtarzać jego imię jak mantrę, wijąc się pod nim z rozkoszy, jaką mi sprawiał. Na początku jedynie napierał na moje wejście, liżąc je i śmiało mogę powiedzieć, łaskocząc. Jęczałem głośno, rozsuwając szerzej nogi pod chłopakiem, jakby to miało sprawić, że mógłby wsunąć we mnie głębiej język – choć może i tak właśnie to podziałało, gdyż Shimizu ośmielony tym posunięciem z mojej strony, włożył we mnie język. Zwinnie nim poruszał, pieszcząc mnie. Było mi coraz goręcej, a podniecenie miarowo do natężenia pieszczot, rosło. Byłem już blisko spełnienia, kiedy… on nagle przestał! Niezadowolony westchnąłem, kiedy szatyn zawisł nade mną i zaczął całować po karku.
- Jeszcze… - jęknąłem. – Proszę… - nie myślałem nad tym, co mówię ani tym bardziej nie myślałem o tragicznych skutkach, jakie później te słowa mogą ze sobą przynieść. Co zrobimy po tym jak się prześpimy razem? Będziemy umieli spojrzeć sobie w twarz? I jak zachowam się wobec Yui, mojej dziewczyny?
Zero zachichotał, po czym zszedł ze mnie i wyszedł z pokoju, wciąż nie oswabadzając mnie. Po chwili wrócił i odpiął pasek z moich nadgarstków. Położył na poduszce laptopa, tak abym widział to, co znajdywało się na ekranie; nie miałem siły ani ochoty się podnieść – tym bardziej z taką erekcją… Nie chciałem, aby chłopak dowiedział się, jak wiele przyjemności mi sprawił i do jakiego stanu mnie doprowadził. Dopiero w tym momencie dosiągł mnie wstyd…
Spojrzałem na wyświetlacz laptopa. Michi miał otworzone kilka kart internetowych, a na jednej z nich napis głosił wszem i wobec, że: „Badania zakładają, że ciężką czkawkę można wyleczyć łaskocząc odbyt”.

- Widzisz? To działa! – dał mi klapsa, a następnie naciągnął na mnie ubrania. – Czkawka przeszła! -  był zadowolony z tego, co zrobił, jednak widząc moją dość smętną minę również posmutniał. – Coś się stało? Masz mi to za złe?
- Wiesz… Czkawka mi przeszła, ale teraz mam innym problem… - usiadłem, podciągając bieliznę i spodnie, mocno zaciskając nogi, aby Shimizu nie zobaczył tegoż problemu…
- Jaki masz problem?
- Mam ochotę na seks… z tobą – szepnąłem i przysunąłem się do niego. Musnąłem jego usta, pozwalając wziąć górę emocjom i dać im się pokierować. Zero złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie, pogłębiając pocałunek.
- To dobrze… bo ja mam na ciebie ochotę już od dłuższego czasu – uśmiechnął się drapieżnie i rzucił mnie na łóżko. Zawisł nade mną i zaczął całować mnie po szyi, a następnie zrobił mi dużych rozmiarów malinkę tuż nad obojczykiem. Objąłem go nogami w pasie. – A co z Yui? – zapytał po chwili, odrywając się ode mnie i patrząc mi w oczy.
- Jaką Yui? – zmarszczyłem brwi.
- Twoją dziewczy…

- Jaką moją dziewczyną? Przecież ja mam chłopaka! – uśmiechnąłem się do niego najpiękniej jak potrafiłem, a on odpowiedział mi tym samym. Nachylił się składając kolejny czuły pocałunek na moich ustach i ponownie ściągając ze mnie spodnie…

18 komentarzy:

  1. NIGDY. WIĘCEJ. Nie czytam takich rzeczy na infie... Siedzę z bananem na twarzy, a znajomi z klasy się na mnie dziwnie patrzą... Już słyszę ich pytania odnośnie tego, co czytałam.. A wiedzą, że lubię gej-porno i że sama je piszę...xD to było... Zabawne i... Słodkie zarazem... ekhem... Tylko jedną literówkę wyłapałam... "ŻYJE skórkę od chleba"...xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. To było genialne *q*.
    Aż strach pomyśleć ilu ludzi już próbowało w taki sposób pozbyć się czkawki ... O___o

    OdpowiedzUsuń
  4. To było kochane xD Śmiałam się przez cały czas, począwszy od przeczytania tytułu xD
    No prosz, nie sądziłam o istnieniu takiego sposobu XD
    Hm, teraz wiem, co kolega na wycieczce zrobił, że drugiemu przeszła czkawka o.O [mieli razem pokój] Ekhem, no.
    Czekam na kolejne opko i weny życzę! ^3^

    OdpowiedzUsuń
  5. 69? ... ładna dziś pogoda, nieprawdaż? xD
    "Kiedy zmieniłem orientację, bo nie zauważyłem…?" - nie wiem czemu, ale to mnie bardzo rozbawiło.. i chyba wolę nie wiedzieć xD
    Hm, tak.. ciekawy pomysł, nie powiem. Pewnie Zero miał niezłą zabawę maltretując tak Hizumiego :D Mój mózg mi podpowiada, że od początku zmierzał tylko do jednego - seksu z Hizu xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe, miło sobie poczytać takie opowiadanie po naprawdę "ciężkim" kolokwium :D To było takie zabawne, że aż humor mi się poprawił :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wierze!!!! To opowiadanie mnie poprostu rozwalilo!!! „Badania zakładają, że ciężką czkawkę można wyleczyć łaskocząc odbyt”. Prawie ryczalam ze smiechu jak to przeczytalam.
    ~Mayumi

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha, a mnie to rozjebało! W pozytywnym znaczeniu tego słowa oczywiście. Nie sądziłam, że przez COŚ TAKIEGO czkawka może przejść. LOL. XD Mój mózg już teraz naprawdę przestał normalnie funkcjonować. XD Ale naprawdę, bardzo podoba mi się pomysł i, że potrafiłaś stworzyć na podstawie tego ekhem FAKTU, shota. XD Pokłony dla Ciebie normalnie. XD Uwielbiam Twoje opowiadania i te dłuższe i te krótsze, wszystkie są zajebiste. <3 Weny życzę i czekam na coś nowego. ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Takie śmieszne, i pocieszne^^ Widza bezużyteczna jednak się przydaje, i niemal uratowała Hizumiemu życie, i karierę.

    Pozdrawiam, i życzę dużo momentów inspiracji
    Rena X

    OdpowiedzUsuń
  10. O rany xDDDD Hahahaha xDD Nie ma co, Zero NAPRAWDĘ się postarał, żeby pomóc Hizumiemu :DDDD
    Fajnie, że potrafisz naleźć inspirację nawet na takim portalu jak "wiedza bezużyteczna" ;D.
    Dzięki za ten shot, pomógł mi się trochę rozluźnić przed jutrzejszym egzaminem ;D.
    Czekam na kolejne notki i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam do mnie http://bdfsfngndn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Potwierdziłaś moją teorię o tym, że inspiracje są wszędzie. ;p
    Nieźle się uśmiałam czytają tego shota. ;) Oby więcej takich.
    Pozdrawiam, Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie no, ta bezpośredniość Zero! To mnie rozwaliło, kiedy tak bez uprzedzeń zaczął się, że tak powiem, wobec przyjaciela swego dziwnie zachowywać. Molestować, dokładnie! A biedny Hizu nie wiedział, o co chodzi, ale jakoś nie protestował potem... :D Według mnie, trochę zbyt odważne i ryzykowne zachowanie ze strony Zero (czy ktoś by się normalnie tak odważył? XD chociaż, jakby ich sobie wyobrazić w takiej sytuacji, byłoby słodko), ale miał szczęście, że doprowadził tym do niespodziewanego happy endu :3
    Ja wiedziałam jaką porę wybrać na czytanie tego ficka, wiedziałam. Zgadnij co robiłam? ............................... -|- JADŁAM OBIAD! XD powinnaś na końcu dopisać smacznego ;P

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakie to było słodkie <3
    Zwłaszcza końcówka <3 Ale z tą bezużyteczną toś mnie zaskoczyła x)
    Genialny pomysł i genialne wykonanie ;D!
    Wgl dawno się tak nie usmiałam.. i nie oburzyłam za razem. No bo jak można się śmiać jak kumpel ma problem no ;_; Chcocby jego problemem była zwykła czkawka xD
    Ale się Zero postarał... :3 I wyleczył biedaka :3
    Troszkę kontrowersyjna... Nie moze to zue słowo... Troszeczkę dziwną metodą, wymagającą sporo odwagi i wgl... Ale jaką skuteczną! 8D!

    Ja chcę wiecej takiich opków :3
    Weny zyczę
    ~xMidziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Wybacz znowu mi sie kom nie klei .__.
      Poza tym... Nwm czemu tak monstersy słabo komentują ._. Przecież sa zajefantastyczne ! :D
      Nie przejmuj sie i pisz dalej :D
      A wgl co z Liceum?:>

      Usuń
  15. Ej, świetne to *OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO*
    Borze, jak dobrze, że mogę wreszcie spokojnie pokomentować, siedząc w miejskiej bibliotece XD
    Ja bym chciała dalej... Czuję niedosyt...
    No bo co oni dalej tam wyrabiali? :>>>
    I co z tą Yui? Z tym mogłaby być niezła draka.. Malv lubi draki....
    Prawidłowe źródło inspiracji - bezużyteczna ;w;
    Bo trzeba brać inspirację zewsząd.
    Przepraszam, że tak dziwnie komentuję, ja już tak mam.
    Jeszcze pobiegnę zobaczyć, czego jeszcze nie komentowałam, a czytałam, i pokomentuję, żebyś się ucieszyła <333
    Taaaa.... Malv stała się fanką D'espów i WIELKĄ FANKĄ Hizumi x Zero.
    Nawet wymyśliłam nazwę.
    Hizero.
    Podoba się?
    .o.
    Świetne hizero!
    Więcej takich!
    Czekam na monsters :ooo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej Zerohi, no bo przeważnie to imie seme jest na początku...
      Takie małe spostrzeżenie ;)
      A co do shota/miniaturki- jak zwał, tak zwał- rozwaliło mnie totalnie! Po prostu turlałam się po całym łóżku z fonem w ręku xD. Zazdroszczę ci tego czegoś, co znajduje inspiracje WSZĘDZIE! Z jednej strony fajnie, z drugiej nie...
      Poza tym dzięki za rozweselenie po "Titanicu". Ja normalnie zawsze jak to oglądam muszę się popłakać co najmniej 2 razy. Ech, ale to takie śliczne...
      No to dzięki:
      ~Kayl

      Usuń
  16. Wow, ja nie znałam większości sposobów na czkawkę 0.0
    Opowiadanie urocze i aż muszę je znowu przeczytać. Nie powiem... Tytuł zachęca!

    OdpowiedzUsuń