To jest co najmniej dziwne... Ostrzegam już na wstępie, żeby nie było!
Do napisania tego zainspirowało mnie poniższe zdjęcie i strój Ryogi (BORN), w którym występował w teledysku do "Red Desire".
Z dedykacją
dla wszystkich nolife’ów z całego świata xD
Tytuł:Dzień nolife’ów
Paring: Koichi (Mejibray) x Ryoga
(BORN)
Typ:
oneshoot
Gatunek:shounen-ai
Beta:
Hoshii.
- Koichi! Wyłaź z tej
łazienki, bo chcę ci w końcu opowiedzieć, co się działo podczas wyjazdu! –
krzyknął Ryoga, czekając na mnie pod drzwiami.
Ryoga przez trzy
miesiące był w trasie koncertowej ze swoim zespołem. Próbowałem namówić
Tsuzuku, żebyśmy połączyli siły, ale niestety Mejibray nie wyrobili się na czas
z nowym albumem, więc nie mogłem pojechać w trasę z moim kochankiem; bo niby co
mój zespół miałby zagrać? Ano właśnie…
Ale na całe szczęście
mój blondyn wrócił wczoraj w nocy. Był zmordowany po prawie ośmiogodzinnym
locie, jednak wystarczyło mu sił, żeby okazać mi, jak bardzo za mną tęsknił –
ślady po tym czyściłem w tym momencie mokrymi chusteczkami.
- Mów! Słyszę cię! –
odkrzyknąłem, wyrzucając ostatnią chusteczkę i upewniając się, że jestem już czysty,
przystąpiłem do nakładania podkładu.
- Nie będę przecież
mówił do drzwi! – burknął.
- Mów! Zaraz wyjdę tylko
muszę zrobić makijaż!
- Wychodzisz gdzieś? –
zdziwił się.
- Nie, ale nie chcę,
żeby ci oczy spłonęły w oczodołach – zaśmiałem się niewesoło. Naprawdę nie
lubiłem pokazywać się komukolwiek bez choćby podkreślonych oczu tuszem do rzęs
oraz czarną kredką.
- Ale masz poczucie
humoru… - prychnął. – Przecież dla mnie jesteś najpiękniejszy, wiesz o tym.
- Wiem, ale i tak wolę
nie narażać twojego zdrowia! Dobra, nieważne… Mów, co się działo podczas trasy!
– zażądałem.
- Ech, no dobrze… - usłyszałem
jak usiadł pod drzwiami. Kiedy upewniłem się, że dobrze rozprowadziłem fluid,
sięgnąłem po czarną kredkę, którą obrysowałem kontur oka. Kochanek zawsze śmiał
się ze mnie, bo wykonując to, otwierałem usta. To był jakiś odruch
bezwarunkowy. Nie umiałem inaczej, przez co Ryoga twierdził, że zachowuję się
jak baba… i chyba właśnie dlatego to ja zostałem tę bardziej kobiecą częścią
naszego związku. – Wiesz, to było duże przedsięwzięcie…
- I długie… stanowczo za
długie… - mruknąłem pod nosem, ale zdawało się, że tego nie usłyszał, gdyż
niezrażony kontynuował wywód.
- Przygotowywaliśmy się
do tego przez ponad miesiąc! Mieliśmy w zanadrzu plany B, C, a nawet i D! Zdawało
się, że byliśmy przygotowani na wszystkie ewentualności… - urwał.
- A jednak okazało się,
że nie byliście? – uśmiechnąłem się pod nosem. – Skąd ja to znam… Złośliwość
rzeczy martwych – sięgnąłem po tusz do rzęs.
- Dokładnie!
- Co poszło nie tak? –
zapytałem, po czym stanąłem dwa kroki dalej i przejrzałem się w lustrze,
obrzucając swoje odbicie surowym spojrzeniem. Dla Ryogi chciałem wyglądać jak
najlepiej. Założyłem włosy za ucho, po czym poprawiłem marynarkę, którą miałem
na sobie. Niebieskie jeansy, czarna bluzka bez jakichkolwiek napisów i
marynarka w panterkę do siebie pasują, prawda? (jak na zdjęciu wyżej od aut.)
- Nie uwierzysz! –
krzyknął muzyk zza drzwi. – Sam do tej pory nie mogę w to uwierzyć…! – urwał, gdy
wyszedłem z łazienki. Wbił we mnie wzrok i zamarł w bezruchu. Po chwili zrobiło
się naprawdę niezręcznie, a ja zacząłem zastanawiać się, czy coś się stało.
Odwróciłem się za siebie, upewniając, że nic, ani nikt za mną nie stoi, że nie
wysadziłem umywalki (raz rozsadziłem rury, bo wylałem tajemniczy specyfik na
kaca domowej roboty Meto do odpływu zamiast go wypić; do dziś twierdzę, że
otarłem się o śmierć), ani nic nie zniszczyłem. Nie zauważając nic podejrzanego,
zacząłem przyglądać się sobie – założyłem bluzkę na lewą stronę? Niemożliwe!
Ubrudziłem się?
- Co się stało? –nie
wytrzymałem i w końcu zapytałem prosto z mostu. Ryoga wskazał palcem na
marynarkę, po czym uderzyłsię otwartą dłonią w czoło, załamując się.
- Złośliwość rzeczy
martwych, mówisz… - westchnął cierpiętniczo.
- Nie rozumiem o co ci
chodzi – wzruszyłem ramionami. – Co jest z tą marynarką nie tak?
- To, że jest częścią
mojego stroju scenicznego! – spojrzał na mnie jak na kretyna. – Koichi,
występowałem w tym stroju w klipie do piosenki „Red Desire”, która była
gwoździem naszych występów. Cała trasa miała właśnie taką nazwę!
- Dalej nie rozumiem… -
zrobiłem głupią minę.
- Tym jedynym problemem,
z którym się spotkaliśmy, był pewien brak w moim stroju scenicznym! Brakowało
właśnie marynarki, przez co na początku występowałem w samych jeansach i
t-shircie z logo zespołu, a potem zamówili coś na szybko i wychodziłem na scenę
w tym, co po prostu wcisnęli mi w ręce! – dalej nie rozumiałem jak to się miało
do tego, w co dzisiaj byłem ubrany. – Koichi! Pamiętasz w ogóle jak wyglądał
ten strój?
- No właśnie... Ee… Nie
– przyznałem w końcu.
- W panterkę. Był w
panterkę – wyjaśnił. – Już coś świta w tej różowej główce?
- Nie – pokręciłem
głową. Najwidoczniej miałem dziś zatwardzenie mózgu, gdyż nadal nie mogłem
pojąć, o co mu chodzi.
- Ta marynarka to część
mojego stroju scenicznego! To ty narobiłeś nam tyle problemów! – potrzebowałem
chwili na „przetrawienie” jego słów. Dopiero potem do mnie trafiły.
- A… Aha – mruknąłem
mało inteligentnie. – Ja… Ja przepraszam… - szepnąłem speszony. – Naprawdę
przepraszam, Ryoga! Ja nie chciałem… nie wiedziałem… - zacząłem dukać i jąkać
się. – Po prostu… chciałem mieć blisko siebie coś, co należałoby do ciebie… a
ta marynarka pachniała twoimi perfumami i… i… leżała na krześle w studiu, więc
po prostu ją wziąłem… myślałem, że mogę… - spuściłem głowę, nie mając odwagi
utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego.
Blondyn westchnął
cierpiętniczo, po czym podszedł do mnie i pogłaskał po głowie, wplatając palce
w moje włosy. Złapał mnie za kark, a następnie zmusił, żebym przysunął się do
niego. Musnął kilkakrotnie moje usta, patrząc mi w oczy.
- Czyli uważasz, że mój
złośliwy Kucyk Pony jest „martwy”? – spojrzał na mnie rozbawiony.
- Tylko nie Kucyk Pony!
– burknąłem, zakładając ręce na piersi. Naprawdę nie lubiłem, kiedy mnie tak
nazywał; przecież wcale nie byłem słodki i nie hasałem po łąkach! To, że miałem
różowe włosy i lubiłem, trzymając wokalistę ze rękę podczas spaceru podskakiwać,
niczego jeszcze nie dowodziło i nie dawało kochankowi prawa mówienia tak na
mnie! – O co ci teraz chodzi? – zamrugałem kilkakrotnie.
- Koichi, czy ty wiesz,
jak się nazywasz? – zaśmiał się. – Mam wrażenie, że nie żyjemy na tej samej
planecie – zaczął delikatnie masować palcami mój kark.
- Nie jestem nolife’m,
jeśli o to ci chodziło – skrzywiłem brzydko usta. – Zresztą… Ryoga, jest
dopiero ósma rano!
- Wiem, że mój Kucyk
Pony budzi się dopiero po dziesiątej, ale to nie zwalnia cię z myślenia –
pokręcił głową, uśmiechając się pod nosem. – Naprawdę mój Kucyk jest „martwy”!
– udał, że przeraził się.
- Ryoga! – pisnąłem,
tupiąc nogą ze złości. Blondyn stłumił napad śmiechu; zawsze bawiły go moje
reakcje, można by powiedzieć, na wszystko. Kiedy się śmiałem; on też się śmiał,
kiedy się złościłem; on się śmiał, kiedy byłem zmęczony; on się śmiał…
Powtarzał, że byłem komiczny – przez to moje tupanie nogą, „zapowietrzanie” się
podczas śmiechu, przez co praktycznie dławiłem się własnym śmiechem, miną
nieprzytomnego cierpiętnika, gdy chciałem spać… - Nie dość, że wyzywasz mnie od
jakiś bajkowych stworzeń, to jeszcze gadasz, że jestem martwy! Czy ty piłeś?
Dobrze się czujesz? – obrzuciłem go krytycznym spojrzeniem.
- Czuję się wyśmienicie
– zachichotał. – Sam powiedziałeś, że to była „złośliwość rzeczy martwych”, a
przecież to ty zabrałeś moją marynarkę – wyszczerzył się. – Więc stąd moje
pytanie; mój Kucyk uważa się za „martwego”? A tak na marginesie… nie wyzywam
cię, tylko się z tobą droczę! – wytknął mi język. Potrzebowałem kolejnej chwili
na to, aby jego słowa do mnie dotarły.
- Przecież nie zrobiłem
tego złośliwie! – broniłem się. – I nie, wcale nie uważam się za martwego! To
ty jakoś dziwnie odbierasz moje słowa! Nie wiedziałem, że ta marynarka będzie
ci potrzebna i że jest częścią twojego stroju scenicznego; dlatego nie mogłem
zrobić tego złośliwie! Zresztą… „Złośliwość rzeczy martwych” to tylko głupie
powiedzenie, które pozwoliłem sobie zacytować, a ty… ty… skończ już z tymi
głupimi żarcikami, bo wcale nie jesteś zabawny! – prychnąłem, obrażony i
zdjąłem marynarkę, którą następnie wcisnąłem mu w ręce. – Weź to sobie, jeśli
ten głupi ciuch ma być powodem twoich irytujących docinków! – odwróciłem się na
pięcie i zamierzałem ponownie zamknąć się w łazience, kiedy niespodziewanie
wokalista złapał mnie za rękę i jednym, zwinnym ruchem przycisnął do swojego
torsu.
- Koichi, spokojnie! –
objął mnie w pasie. – Przecież nie chciałem cię obrazić! – narzucił mi
marynarkę na ramiona. – Na razie nie jest mi do niczego potrzebna… Wiem, że to
tylko głupie powiedzenie, ale dzisiaj naprawdę kiepsko ci idzie kojarzenie
faktów, co mnie rozbawiło; to dlatego zacząłem z ciebie żartować, że uznałeś,
iż jesteś „martwy” – wytłumaczył się. – Przepraszam. Nie chciałem cię
zdenerwować. Nie kłóćmy się… w dodatku o takie głupoty – uśmiechnął się
delikatnie. – Wiesz, że cię kocham… - szepnął i objął mnie mocniej, po czym
pocałował w czoło… a następnie zaczął niemal pluć! Wytarł język o wierzch
swojej dłoni, przez co spojrzałem na niego jak na idiotę.
- I kto tu zachowuje się
jak zombie z innej planety? – prychnąłem.
- Najadłem się twojego
podkładu! – skrzywił się. – Goorzkie… - jęknął, a ja nie wytrzymałem i zacząłem
się głośno śmiać. – Chyba dzisiaj jakiś dzień nolife’ów! – zaśmiał się blondyn.
- Ej! Przypominam ci, że
ja, w porównaniu do ciebie, nie zachowuję się jak zombie z innej planety! Mów
za siebie! Ja jestem bardzo żywotny! – podkreśliłem.
- Tak? – zapytał
cwaniacko.
- Tak! – odpowiedziałem
szybko, nie wiedząc, czym to może grozić.
Ryoga złapał mnie za
pośladki, a następnie podniósł. Pisnąłem wystraszony, odruchowo oplatając go
nogami w pasie i rękami za szyję. Chłopak zaśmiał się, po czym rzucił mnie na
łóżko.
- Uch! Ciężki jesteś! –
jęknąłem, kiedy usiadł na mnie okrakiem.
- Nie narzekaj – zaśmiał
się i zaczął całować mnie po szyi, którą mu wyeksponowałem, odchylając głowę do
tyłu.
Pozostawił kilka
malinek, a następnie podążył w dół. Kiedy dotarł do bluzki, która zaczęła mu
przeszkadzać, pociągnął za jej materiał, odkrywając mój tors. Mógł to zrobić, bo
była rozciągliwa; mimo to usłyszałem charakterystyczny dźwięk pękających
włókien. Wokalista skupił się na prawym sutku. Zaczął go drażnić językiem i
delikatnie przygryzać, na co reagowałem mruczeniem i cichymi, urwanymi
jęknięciami.
- W takim razie pokaż mi,
jaki jesteś żywotny – zachichotał, spoglądając mi prosto w oczy.
- Z chęcią! –
przyciągnąłem go do namiętnego pocałunku, podczas którego jednocześnie zacząłem
go rozbierać, a on dotykać mojego krocza przez materiał
spodni…
Ha, ha jestem wredna
małpa i skończę w takim momencie xD
Jejejjeje ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńTo takie KAWAIIIIII *u* Aww~ I ta marynarka *śmiech* Boże, ja nie mogę z tych docinków. Ahahaha :3
Szczerze? Dobrze, że skończyłaś w takim akurat momencie, bo moja wyobraźnia jest już baaaaaaaaaaaardzo daleko. Oj tak... A tak to bym miała wszystko opisane i mój mózg nie mógłby się wysilić.
Dużo weny.
Jeej, Koichi jest taki uroczy ;3; Ah, ta moja słabość do basistów x'd
OdpowiedzUsuńNo i ten, paring też fajny. Ostatnio mam jakąś fazę na mieszane, więc... więcej takich~!
Ogólnie, więcej z tych zespołów, więcej z Mejibray [szczerze, to poznałam ich dzięki Tobie, za co jestem ogromnie wdzięczna ;3;] i w ogóle...~ Ze Screw też by coś mogłabyś napisać, na przykład Kazuki x Jin, albooo Kazuki x Yuuto... Kazuki x Byou... eh, rozmarzyłam się.
No nic, weny życzę.
Resztę każdy sobie dopowie:d Super :D
OdpowiedzUsuń...o to dla mnie... jestem wielkim nołlejfem C: tak wiwlkim ze na mojej 18-stce ogladalismy Anime i gralismy w mafie! i straszne gry =.= uwazaj na glowe w klozecie~ (rady Lilien)
OdpowiedzUsuńnie no nie jest takie zle choc mialam problem z zapanowaniem nad smiechem xD a przeciez o tej godzinie nie wypada
kuzyk pony =.= to mi sie tylko nie podoba.. znaczy bo to tak ze moi koledzy sie tym fascynuje (kiedys chodzili z konikami na glowie... serio!) oraz gralismy w mroczne kucyki (gra pierwsza - co bys nie zrobila i tak bedziesz kuzykiem zombie i spadniesz w przepasc; gra druga - zbierasz w hui ksiazek aby potem zabic innego kuzyka i koniec... tsa..) i po prostu pomyslalam o tych rzeczach =.= chociaz zabilas mnie tym podskakiwaniem xD JA WCALE TAK NIE ROBIE NIE...
koncowka beznadziejna... ; ; Lilien chce seksu!!! bo... nie wiem... nie dodam czesci z seksem u mnie! SERIO!! ide sie do cb nie odzywac xD
▲▼▲▼▲▼▲▼▲▼▲▼▲▼▲▼▲▼▲▼▲▼▲▼
masz tez ladne slaczki i teraz ogolna rekacja Lilien: (〃艸〃) genialne
O, nolife, coś dla mnie -_- i Koichi kucykiem pony? Czekaj, muszę to sobie wyobrazić... hahahahahah xD to porównanie pasuje idealnie :D ale z drugiej strony kucyki nie są słodkie. To zło wcielone!
OdpowiedzUsuńA kończ sobie w którym tam momencie chcesz. my i tak wiemy co było dalej :D
Co mogę powiedzieć? Że słodkie? Oczywiście ;] Słodziutkie :3
OdpowiedzUsuńKoichi i Kucyk Pony - doprawdy uderzające podobieństwo! XD
W zasadzie wszystko co chciałam tu napisać wyleciało mi z głowy... nie ma to jak czytanie na telefonie w nocy, ale tak mi najwygodniej xd
Okej, więc będę oryginalna i odniosę się do końcówki (na pewno nikt jeszcze o niej nie mówił, niee.. xD) - jak mogłaś, jak śmiałaś...! Jak możesz mieć czelność robić coś takiego! Okej, mam wyobraźnię, ale to nie to samo co na piśmie ;__; Dajesz tu scenkę seksu, albo zrobię ci włam na kompa i usunę wszystkie cenne pliki! XD O!(jeszcze się zastanowię, czy to jest żart, czy nie ;P) W każdym razie... nie dałaś nam się zbytnio nacieszyć, no! ;____________; Naślę na ciebie naszą znajomą yakuzę i cię zamkną sama wiesz gdzie xD widziałaś drzwi i nie dasz rady ich wyważyć. XDD
Pozdrawiam i uważaj na siebie ;PP
YAAAAAAY NOLIFY GÓRĄ XP. To było genialne "złośliwość rzeczy martwych" XD. KUCYK PONY !!!? no wiesz co?. Foch normalnie Kucyki są złe i wogóle do bani (i tu wydziera się na mnie przyjaciółka że kucyki są wspaniałe itd.itp.) a Koichi jest dobry i ogólnie cacy :D. I tak masz racje jesteś Małpa i to przez wielkie "M". Jak mogłaś skończyć w takim momencie noooooo. JA TU SEKSU POTRZEBUJE !!!!!!!!(w tym momencie zdaje sobie sprawę jak to brzmi -_-"). Masz mi NATYCHMIAST pisać scenę seksu jaaaaaaaaaaaaaasneeeeeeeeeeee?!! ja cię ostrzegam bo zua Yukka to niebezpieczna Yukka ^.^.
OdpowiedzUsuńNo więc Weny życzę :D (i pamiętaj ja chcieć seksu)
Heh, widzę, że wszyscy się bulwersują opowiadaniem bez seksu (napaleńcy!! o.o). Ale można sobie dopowiedzieć co nie co. ^.~
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Genialne!
OdpowiedzUsuńDziękuję, za poprawe nastroju
Tak mi się przez cały czas czytania tego morda cieszyła xD
OdpowiedzUsuńA Midziakowi sie podobało :D Słodziaszne <3
OdpowiedzUsuńAle nwm co napisac jeszcze ._.
Przypomniało mi się cuś!
UsuńCo do końcówki .. fajnie ze jest inna niż wsyztskie:D Pozostawia duże pole do popisu dla wyobraźni czytelnika :D
Ech dlaczego u mnie wszystkie sie kończą tak samo ;_;? ._.
Także nie słuchaj tych na górze że to jest zue czy coś xd... Własnie fajne :D
Ale ... jesli nie ma tego za dużo :D
Swoją drogą... wpadniesz do mnie kiedyś?
Usuńhttp://midd-no-katari.blogspot.com/
Midziak poczebuje fachowej oceny ._.
Waaa... Słodkie! I jak tu nie śmiać ?
OdpowiedzUsuń*około 2 nad ranem* ~^.^~ ;3
cudo
OdpowiedzUsuńJak mogłaś ?..W takim momencie ?..(!_!) Opowiadanie świetne, ale ...Ja chcę więcej !*tupie nogą i odwraca się na pięcie*
OdpowiedzUsuń