Monsters cz.8


Sorry, że tak krótko, ale to jest wprowadzenie do kolejnej akcji, a nie wyobrażałam sobie, żeby zdradzić wam od razu wszystko xD


MOSTERS CZ.8

Ashley chcąc zrobić mi na złość, zaczęła zarywać do pozostałych chłopaków z zespołu, jednak najbardziej skupiła się na Ashu, gdyż wiedziała, że to mój przyjaciel. Myślała, że to mnie zaboli, jednak pomyliła się. Odkąd zobaczyłem zdjęcie, które podarował mi Zero, Ash stał się dla mnie zupełnie obojętny. Zacząłem w nim dostrzegać wady, których wcześniej nie chciałem zobaczyć… Między innymi okazało się, że był strasznie tępy, bo myślał, że blondynka naprawdę się w nim zakochała i zmusił Marca, aby ten zgodził się wziąć ją ze sobą do Nowego Jorku. Lider zapierał się rękami i nogami, twierdząc, że dziewczyna będzie nam przeszkadzać – reszta go poprała. Wtrąciłem się i przypomniałem, że mamy tylko pięć biletów, jednak to nie okazało się być problemem; Ash wydał swoje ostatnie pieniądze na bilet dla jego „różowej landryneczki”, jak zwykł ją nazywać, i powiedział, że zostanie naszą wizażystką. Po trzeciej godzinie kłótni Marc skapitulował, a blondynka posłała mi spojrzenie pełne wyższości… To nie mogło skończyć się dobrze…
Pojechaliśmy na lotnisko. Tradycyjnie – czekanie, nadanie bagażów i znów czekanie na odprawę celną. Podczas tego drugiego czasu oczekiwania, oddaliłem się od chłopaków i poszedłem do baru kupić sobie wodę. Z butelką zimnego napoju usiadłem przy stoliku i wyciągnąłem telefon, zamierzając włączyć tryb offline, aby nikt do mnie nie dzwonił podczas lotu, kiedy spostrzegłem, że mam nieodczytanego maila. Wszedłem w skrzynkę odbiorczą i zorientowałem się, że nadawcą był Zero. „Efekty naszej krótkotrwałej współpracy” – przeczytałem treść, a następnie pobrałem kilka załączników, które przesłał mi Shimizu. Ów załącznikami były piosenki zespołu Monsters. Włączyłem w końcu ten tryb offline i wyciągnąłem słuchawki, po czym zacząłem przesłuchiwać nagrania. Mocne wejście, nieźle się zaczynało… Rozpoznałem, że pierwszą piosenką było „Furachi na toiki to amaiuso”. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ale zaraz, zaraz – melodia basu była trochę inna, jakby bardziej wprawiona, ulepszona… to znaczyło, że grał Michi, a nie ja, więc z jakiej racji napisał, że przesyła mi „efekty NASZEJ krótkotrwałej WSPÓŁPRACY”? Zrozumiałem dopiero po chwili… kiedy usłyszałem swój głos – i to nie jako wokal wspierający! Byłem zszokowany… szczególnie, że to brzmiało dobrze… bardzo dobrze…
Nagle ktoś wyjął mi jedną słuchawkę z ucha i przysiadł się do mnie. To byłMarc, który wyglądał na odrobinę zniesmaczonego.
- Musimy porozmawiać – powiedział poważnie.
- Coś się stało? – wyłączyłem muzykę, obiecując sobie, że będę tego słuchał podczas lotu.
- Wiem, że rozeszliście się z Ashley, ale nie wiem, o co poszło…
- Interesuje cię to? – zdziwiłem się, przerywając mu.
- Nie. Słuchaj; nie wiem, o co poszło, ale w każdym razie macie się jakoś dogadać. Ten debil ją ze sobą zaciągnął na nasz występ, a ty nie możesz się rozpraszać przez tą głupią piczkę, jasne? I przede wszystkim nie odpowiadaj na jej głupie komentarze i docinki – pouczył mnie.
- Nie zwracam na nią uwagi – wzruszyłem ramionami i upiłem łyk wody. – Zresztą… nic na mnie nie gada – zauważyłem.
- Właśnie teraz zaczęła – westchnął cierpiętniczo. – Próbowała nam wmówić, że w Japonii poznałeś jakiegoś chłopaka, w którym się zakochałeś i zdradzałeś ją z nim – wywrócił oczyma. – Oczywiście wiem, że to nieprawda, ale chłopaki źle to przyjęli…
- Ale to prawda – odpowiedziałem szybko.
- Co? – spojrzał na mnie zszokowany.
- No… w sumie nie tak do końca. Nie wiem, czy go kocham, ale jest ładny i mi się podoba – wzruszyłem ramionami, mówiąc o tym jak o najoczywistszej rzeczy na świecie.No co, każdy ma prawo się zakochać, nie? I to w dodatku w kim chce, prawda? – Z jednej strony można uznać, że zdradzałem ją, bo całowałem się z Shimizu – Marc zamrugał kilkakrotnie, wpatrując się we mnie, jakbym powiedział mu, że masturbuję się kaktusem. – Byliśmy już wtedy trochę podpici… Zresztą graliśmy w butelkę i to było zadanie, jakie wymyślił mi Tsukasa.
- Kim jest Tsukasa? – zapytał, a ja dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie, że on przecież ich nie znał…To było dla mnie takie dziwne; ta trójka była tak specyficzna, jedyna w swoim rodzaju… Nagle uświadomiłem sobie, że wywrócili moje życie do góry nogami; i dobrze, bo bez nich z pewnością byłoby nudne. Pozostawiali po sobie ślad na wszystkim, czego się dotknęli – chyba dlatego teraz tak bardzo nierealne było dla mnie przejście obok nich obojętnie.
- Taki perkusista zespołu, w którym grałem przez te półtora tygodnia – wyjaśniłem.
- Grałeś w innym zespole? – oburzył się.
- Rekreacyjnie – zaśmiałem się cicho. – Ale wracając do głównego tematu; to była jedna strona. Druga jest taka, że to jego zdradzałem z nią.
- Nic już z tego nie rozumiem… - westchnął.
- Ja też, więc jedziemy na jednym wózku – zachichotałem. – To długa i zakręcona historia… ale według Shimizu, kiedyś byłemz nim w związku, apotem miałem wypadek, amnezję i matka wywiozła mnie do Ameryki, gdzie poznałem was i Ashley. Jeśli tak przedstawi się sprawę, wychodzi na to, że mój związek z tym chłopakiem nie miał jakiegoś formalnego i jasnego zakończenia, a przecież w międzyczasie byłem z Ashley; więc to jego, a nie ją zdradzałem – upiłem kolejny łyk.
- Trochę to… zagmatwane i niedorzeczne… - spojrzał na mnie z dystansem.
- Wiem. Sam ledwo się w tym łapie i do tej pory nie mogę w to uwierzyć – wzruszyłem ramionami.
- Więc… Więc ty naprawdę jesteś pedałem? – skrzywił się brzydko i odsunął odrobinę.
- Przecież mówię ci, że sam nie wiem – przypomniałem mu. – Nie wiem czy wierzyć w tą historię, czy nie… Wiesz, są pewne jednoznaczne dowody, jednak nadal nie mogę przekonać się do tego w stu procentach… Zresztą, moja matka nie wygląda na przemytnika, ale… dziwnie się ostatnio zachowuje, zawsze miałem do niej duży dystans i nigdy nie obdarowałem jej takim zaufaniem, jakim dziecko obdarowuje swoją matkę… Może podświadomie czułem, że coś jest nie tak? – zadałem sam sobie pytanie, na które nie potrafiłem odpowiedzieć.
- Ale przecież powiedziałeś, że ci się podoba! – perkusista zdawał się mieć moje problemy i rozterki na temat przeszłości gdzieś i interesowała go jedynie sprawa mojej orientacji. Zdawało mi się, że usłyszał tylko to.
- Nie mogę zaprzeczyć; brzydki nie jest – zaśmiałem się, jednak chłopakowi siedzącemu naprzeciwko wcale nie było do śmiechu. Najwyraźniej zmienił o mnie zdanie.
- A… Aha… - mruknął i gwałtownie wstał, szybko odchodząc.
Pięknie…

***

- Hello New York City! – wydarł się Rob.
Wszyscy zawtórowali i zaczęli ciekawsko rozglądać się po lotnisku, popiskując cicho z zachwytu. Nie rozumiałem, co ich tak cieszyło, dlatego w ciszy, trzymając się nieco z boku, ściągnąłem swoją torbę z taśmy i przerzuciłem jej pasek przez ramię. Pozostała piątka szła trzy kroki przede mną i żywo o czymś rozmawiała, mając mnie w głębokim poszanowaniu. Zgadywałem, iż była to wina tego, że Marc przekazał im to, czego dowiedział się podczas naszej ostatniej rozmowy – to znaczy przekazał im, że w rzeczywistości jestem pedałem. Myślałem, że może nawet przyjęliby to do wiadomości, gdyby nie było tu Ashley, która starała się, aby jej niechęć względem mnie przeszła również na chłopaków… i szło jej coraz lepiej, niestety. Tacy byli z nich przyjaciele…
- Ej, Hizumi! – krzyknął Ash, który mimo wiadomej sytuacji próbował udawać, że nic się nie stało. – Nie cieszysz się z tego, że przyjechaliśmy do Nowego Jorku?
- Cieszę się, cieszę… - uśmiechnąłem się oszczędnie. Mogłem nie mówić tego wszystkiego perkusiście, ale teraz było jużza późno. Uważałem go za przyjaciela, myślałem, że zrozumie… że oni wszyscy zrozumieją…
- Jakoś tego nie okazujesz… Nie podoba ci się tu? Nie czujesz potęgi tej metropolii? – wypytywał dalej.
- Tokio zrobiło na mnie większe wrażenie – wzruszyłem ramionami. – Nowy Jork przy stolicy Japonii wypada dość mizernie – powiedziałem z przekąsem, rozglądając się po okolicy, kiedy już wyszliśmy z lotniska.
- Pewnie tak mówi, bo zostawił tam swojego chłoptasia – Ashley „szepnęła” do chłopaków, jednak zrobiła to na tyle głośno, że usłyszałem to również ja.
Muzycy skrzywili się… No tak, pięknie się zapowiadało… Moi przyjaciele, z którymi miałem grać, brzydzili się mną – lepiej być nie mogło…

***

Znacie to, kiedy mówicie, że gorzej już być nie może, a właśnie w tej chwili robi się jeszcze gorzej – specjalnie, jakby los chciałby zrobić wam na złość? No to ja właśnie przeżyłem coś identycznego.
W końcu dotarliśmy do hotelu, gdzie okazało się, że mamy jeden, wspólny, pięcioosobowy pokój, więc nie było nawet mowy o prywatności, a co się z tym łączyło, wolnej chwili od blondynki. W dodatku, podkreślę, że było tylko PIĘĆ łóżek, więc przewidywałem, że dziewczyna zajmie moje, a ja będę musiał zadowolić się w najlepszym wypadku fotelem, czy krzesłem. Oczywiście nie pomyliłem się. Wszedłem do pokoju jako ostatni, a wszyscy zdążyli już sobie wybrać łóżka, postawić na nich swoje torby i zacząć wyciągać z nich najprzydatniejsze rzeczy.  Bez słowa rzuciłem swój bagaż pod ścianę i wyszedłem na balkon, zapalić papierosa. Oparłem się przedramionami o barierkę i przerzucałem fajkę z jednego do drugiego kącika ust, zaciągając się szarym, duszącym dymem. Po chwili zdałem sobie sprawę, że mogłem wziąć ze sobą torbę, bo zaraz Ashley zacznie się do niej dobierać albo wytnie mi jakiś numer. Westchnąłem ciężko i pokręciłem głową. Stwierdziłem, że jest już za późno na odkręcenie wszystkiego. Spuściłem głowę i rozmasowałem obolałe skronie. Cóż, musiałem pogodzić się z tym, co już zdążyło się wydarzyć… Przynajmniej grać i wyrażać w ten sposób swoich uczuć nikt nie może mi zabronić – jedynie ta myśl podniosła mnie na duchu. Chciałem wrócić do środka po swoją gitarę, kiedy nagle, jak na zawołanie, wszyscy zjawili się na balkonie. Marc trzymał jakąś kartkę w dłoni.
- Nie jesteś z nami już w zespole – oświadczył, wpatrując się cały czas w skrawek papieru, a nie we mnie.
- Co?! – wrzasnąłem.
- Przed chwilą dostałem informację, że zostałeś zgłoszony przez dwa zespoły; przez nas i przez „Monsters”. Zostałeś przez to zdyskwalifikowany, a my mamy znaleźć sobie innego basistę – szczęka opadła mi do podłogi, mocno w nią uderzając i wbijając się w dół na dobre kilka centymetrów.
Jak to…
… zdyskwalifikowany?

15 komentarzy:

  1. O kurczę :D Już się nie mogę doczekać ciągu dalszego naprawdę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się, że tak to się potoczy... Robi się ciekawie. "Monsters" to zdecydowanie mój ulubiony fanfik o D'espairsRay, jaki czytałam. Czekam na ciąg dalszy, bo strasznie mnie ciekawi, jak Hizu i Zero się zejdą :3
    Alyss

    OdpowiedzUsuń
  3. nieźle się zapowiada O.o tak czułam, że pójdzie coś w tym kierunku xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowa Polska stronka ROLE PLAY, KPOP YAOI. całkowicie PO POLSKU. Zapraszam!
    http://www.roleplayrepublic.com/roleplay/view_desc/2266/kpop-yaoi-polish-rp-polski-role-playing-roleplay-kpop-yaoi-boyxboy-polish-polska-polski
    Szczególnie poszukiwane osoby do B.A.P ^-^
    (przepraszam za spam)

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurde... hmm... jestem ciekawa jak to się dalej potoczy, więc pisz, pisz, pisz ^_^

    życzę dużo weny,
    ToshiDiru

    OdpowiedzUsuń
  6. no robi się ciekawie. Teraz Hizumi w ogóle nie wystąpi

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja czuję, ze Zero coś załatwi i sie oakze ze Hizumi ejdnak gra z nimi :3 A nei z tamtymi :3
    A ta ashey to taka... pojebuska no... od początku jej nie lubiłam * oczami wyobraźni widzi takiego typowego plastika* grrr... Odwal sie ty wredna pindo od tcyh chłopaków no ;_; ! Bęędzie sięę dizałoo :3 u...
    Pisz dalej, weny zyczę i czekam z niezmierną niecierpliwościa na kolejny rodizał :3
    Buziaki - xMidziak

    OdpowiedzUsuń
  8. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa matko matko matko matko! toć to jest takie zaje***** o jaaaa błagam o kolejny rozdział..nie zasnę już dzisiaj no nie zasnę! zobacz co Ty ze mną wyprawiasz! *płacze*
    Monsters..pokażcie tej cizi i tym nietolerancyjnym, zapyziałym chłopaczkom jak się gra!!! <3
    kocham to <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Nosz ja się kurczaczki pieczone wkurwię. Czytam sobie początek tej części i nic nie rozumiem. Po chwili przychodzi olśnienie i BUM. Umknęła mi 6 i 7 część.. nienawidzę bloggera T_T
    A więc tak. O matko jedyna, Zero rzeczywiście znał Hizumiego wcześniej! I co za Ashley? Niech spada xD on nie jest dla niej. I matka Hizu ma wszystko wyjaśnić bo coś mi mówi, że syn jej nie wybaczy jeśli dalej to pociągnie. Jak to Yoshida zdyskwalifikowany? Nie nie nie, nie ma takiej opcji :D chcę od razu następną część :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Hizu zdyskwalifikowany? Co to ma znaczyć? Chociaż... mam nadzieję, ze dzięki temu będzie mógł na zawsze przenieść się do Monsters, i nie mieć już nic wspólnego z obecnym zespołem, widać, że mu to nie służy... Tylko co oni tacy nietolerancyjni? A ta dziewczyna... lepiej się o niej nie wypowiem XD
    Rozumiem, że nie chciałaś zdradzać co dalej, ale... mam niedosyt, no! xD
    To jest świetne :3 Hizu, zbieraj kasę na powrót do Japonii (: Shimizu czeka, chyba juz za nim tęsknisz, co? Bo on za tobą baaardzo, dam się założyć ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Informuję, że zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award, na http://akachan-nakanaide.blogspot.com/ c:

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ej, czemu ja nie widzialam tej czesci? ;; Zainwestuj w archiwum, no, bo zapominasz aktualizowac w spisie trescii ;; A... co.. do.. ficka... A JEB SIE, ASHLEY... TEN ZESPOL PORYTY JEST ~.~ tez mi przyjaciele..
    Mowilam, ze Monsters przyjada na ten konkurs, ahahaha.
    Ash, zmija jedna...
    O, Hizu nie musi sie juz uzerac z tymi amerykancami, coo? :D Ale wieem, ze Monstersi to zalatwia i Hizu zagra z nimi, joł. zero da rade, co nie? Zero wszystko potrafi. Chce najszybciej nastepna czesci *O* Bardziej niz liceum *O*

    OdpowiedzUsuń
  13. AAAAAAA! To jest normalnie zajebiste! Ja chcę kolejną część! Żeby już spotkał się z Zero i wszystko było ładnie i pięknie! No i żeby tak oficjalnie się zeszli, no! A wgl. to jego matka to taka... Suka... Jak można tak oszukać biednego Hizu? Nie zgadzam się! Wydrapie jej oczy! xDD
    Czekam na nexta! Pisz szybko! Pozdrawiam i weny życzę! ;33

    OdpowiedzUsuń
  14. O rany @___@
    Dużo rzeczy na raz, plotki i "ujawnienie", plus jeszcze Monsters!!!
    Wiem, że pisałam Ci już kilka razy, że potrafisz mocno zatrząść czytelnikiem, ale to naprawdę coś, co doceniam i podziwiam~ :3
    Lecę do kolejnego rozdziału ^_^.

    OdpowiedzUsuń