Oneshoot Hazuki x Yusuke (Lynch.) "Z kochankiem tak samo jak z psem"


Dobra, do pisania czegokolwiek z "Code Geass" skutecznie mnie zdemotywowałyście. Dla was seria jest nudna, ale ja strasznie utożsamiam się z Lelouchem. Zachowywałabym się tak samo jak on (tak, tak - w tym momencie wszyscy chórkiem mówicie, że to tylko anime i nikt by się tak nie zachował, ale tu was zaskoczę [wiem, że i tak nie uwierzycie]; jestem naprawdę zua i tym bardziej jeśli chodziłoby o moją młodszą siostrę to byłabym idealnym odwzorowaniem profilu psychologicznego Leloucha.
Nie to nie.

Skarżycie się, że za dużo oneshootów... Cóż, musicie jeszcze trochę przetrwać, gdyż nie mam ostatnio czasu na pisanie dłuższych serii i nawet zaczynam zapominać, o czym są poszczególne serie. Nauki mam full (gdybym oddała książki na makulaturę zapewne zostałabym "papierowym królem" i bogaczem), a dodatkowo mam teraz na głowie planowanie wyjazdu, więc urwanie głowy na całego. Tak, zdecydowałam się (a raczej wybłagałam zgodę rodziców) na samodzielny wylot - huh, i masz babo placek, roboty z tłumaczeniami i rezerwacjami od zatrzęsienia i jeszcze trochę...
Dobra, ale koniec skarżenia się. postaram się coś napisać - jak tylko znajdę czas.

Tak, spokojnie, pamiętam o czymś z ViViD!

A tak jeszcze na koniec to poproszę o podanie w komentarzu (o ile ktoś się na niego szarpnie) o podanie dwóch japońskich, męskich imion, które wam się podobają. Nie postaci, tylko imion, które wam się podobają. Te, które i mi przypadną do gustu wykorzystam w kolejnym opku :)

Tytuł: “Z kochankiem tak samo jak z psem”
Paring: Hazuki x Yusuke (Lynch.)
Gatunek: komedia (?)
Typ: miniaturka
Beta: -


Nie wyobrażacie sobie jak bardzo cieszy mnie bycie gwiazdą rocka – posiadanie fanek, przekazywanie słuchaczom swoich głębszych myśli ukrytych w zgrabnych metaforach w tekście piosenki, praca z przyjaciółmi, z którymi dzielę wspólną pasję, możliwość robienia tego, co kocham… Naprawdę, ta robota ma niezliczoną ilość plusów, którą gdybym chciał wypisać na kartce to zapewne musiałbym ściąć wszystkie lasy Amazonki, żeby starczyło mi papieru, jednak ma też jeden jedyny minus. Dość duży, dający w kość minus – męczy. Ta praca męczy jak cholera… Po koncercie zazwyczaj jestem tak zmęczony, że dwoi, a nawet troi mi się w oczach i bez pomocy ludzi z obsługi technicznej zapewne nigdy o własnych siłach nie doszedłbym do pokoju hotelowego – i to zaledwie po jednym koncercie, więc możecie sobie jedynie wyobrazić jak jestem zmęczony po trasie koncertowej, którą notabene niedawno zakończyliśmy, a ja spędziłem dopiero pierwszą noc we własnym łóżku.
Błąkałem się wciąż gdzieś pomiędzy słodką krainą snów a realnym światem i wciąż do końca nie byłem pewien czy chcę się obudzić. Mięśnie bolały, głowa była ciężka niczym walizka pełna brudnych ciuchów, która cierpliwie czekała pod ścianą aż łaskawie ją otworzę i w końcu wrzucę jej zawartość do pralki. Eksperymentalnie otworzyłem jedno oko, a pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy była wyświetlacz elektronicznego budzika, który stał na szafce nocnej. Zegarek wskazywał za piętnaście czternastą. No ładnie…
Wciąż posługując się jedynie jednym okiem przeniosłem wzrok na kubek, jaki chyba przez nieuwagę zostawiłem na biurku, przez co w magiczny sposób zielona herbata zamieniła się w zielony basen dla martwych insektów, które pływały na jego powierzchni. Następnie dostrzegłem pokaźną, wszechobecną warstwę kurzu na meblach, przez co jasne, drewniane blaty stały się niespodziewane szare. Na koniec spojrzałem na tą nieszczęsną walizkę i westchnąłem ciężko. Zamiast wymarzonego odpoczynku czekała mnie jeszcze jazda na mopie, przejażdżka na odkurzaczu oraz „przygoda” ze ścierką – w skrócie mówiąc, gruntowne sprzątanie. Westchnąłem ciężko będąc zniechęcony tą myślą. Migając się od obowiązków najzwyczajniej w świecie zamknąłem oczy i przewróciłem się na drugi bok, postanawiając poleżeć jeszcze „pięć minutek”, a w duchu mając nadzieję, że ów pięć minutek w istocie rozciągnie się do jakiś dwóch godzinek, ewentualnie dwóch i pół…
Na powrót znalazłem się na pograniczu snu i jawy, kiedy poczułem jak ktoś zwinnie wskakuje na materac, który ugina się pod ciężarem gościa. Zignorowałem to i spałem w najlepsze, jednak nowoprzybyły zdawał się być poirytowany moją ignorancją. Chcąc zwrócić na siebie moją uwagę zaczął lizać mnie po szyi.
- Ach… Yusuke, przestań… – westchnąłem, próbując odepchnąć od siebie natręta.
- Mam przestać? – prychnął chłopak, kładąc się na mnie i zaczynając mnie podgryzać. – Przecież w nocy tak bardzo ci się podobało… - owiał ciepłym oddechem moje ucho.
Racja, punkt dla niego. W sumie… jeśli wciąć pod uwagę to, co miało miejsce dzisiejszej nocy to wyjaśnienie, dlaczego bolą mnie prawie wszystkie mięśnie, nasuwa się samo…
- Jeszcze ci mało? – uśmiechnąłem się pod nosem, jednak wciąż nie otwierałem oczu. Wplątałem palce w półdługie włosy muzyka.
- Jeszcze się pytasz – zaśmiał się i teraz z kolei liznął mnie po policzku. – Gdybym mógł nie wypuszczałbym cię z łóżka, Hazu-chan – powiedział rozbrajająco szczerze, tak jak miał to w zwyczaju.
- Aleś ty sprośny, Yu – mocniej wtuliłem się w poduszkę i nie dawałem mu się sprowokować. – Złaź rzesz w końcu ze mnie, bo ciężki jesteś! – zacząłem się żalić.
- Nie narzekaj – wywrócił oczyma i wznowił zaczepki, jednak nadal nie reagowałem. Chłopak w końcu zrozumiał, że takim zachowaniem nic nie wskóra, więc zaczął się na mnie wiercić i trącać mnie. Z początku to również próbowałem zignorować, ale Yusuke stał się strasznie nachalny. Odwróciłem się do niego tyłem, jednak to również nic nie dało.
- No przestań w końcu! – warknąłem.
- Przestanę jak się obudzisz i pozwolisz mi się namiętnie pocałować… ewentualnie coś więcej… - ostatnie słowa powiedział przesadnie słodko, przez co brzmiał komicznie.
- Jesteś niewyżyty!
- Oczywiście, że tak! Nie oddałeś mi się przez ponad trzy miesiące, przez które trwała trasa koncertowa! – powiedział niemalże z wyrzutem. – A co ja zrobię, że jesteś tak cholernie seksowny i pociągający? – uśmiechnął się pięknie i cmoknął mnie w odsłonięte ramię. – Och, Hazuki, nie daj się prosić! Doskonale wiem, że ty też tego pragniesz – powiedział jak zwykle pewny siebie.
- Ty mnie najzwyczajniej w świecie molestujesz! Daj mi się choćby wyspać, zboczeńcu! – jęknąłem żałośnie.
- Oddaj mi się jeszcze raz, a pozwolę ci się wyspać! – obiecał.
- Kłamiesz!
- Nie kłamię!
- Kłamiesz!
- Nie kłamię!
- Nie kłóć się ze mną jak dziecko! – zganiłem go. – Raz cię człowiek wpuści do łóżka to już potem wykopać cię z niego nie idzie! – prychnąłem niby obrażony, choć tak naprawdę odpowiadało mi to, że Yu tak o mnie zabiega.
Chłopak najwidoczniej stracił do mnie cierpliwość, gdyż zamiast kłapać dziobem wziął się do roboty. Zaczął ściągać ze mnie kołdrę, którą byłem zakryty po samą szyję. Im mocniej ciągnął, tym bardziej broniłem się i próbowałem zatrzymać zakrycie – głownie z tego powodu, że miałem w zwyczaju sypiać nago, co wiązało się z tym, że chłopak od razu mógłby się na mnie rzucić, gdyby tylko udało mu się wyrwać mi kołdrę. Zaciekle walczyłem o moją jedyną zasłonę przed jego pożądliwym wzrokiem. Nie miałem nic przeciw kochaniu się z nim, gdyż… zwyczajnie go kochałem, ale… Yusuke ostatnio zaczął przesadzać, gdyż na za dużo mu pozwalałem. Chciał uprawiać seks dużo częściej, nawet w miejscach publicznych, co było dla mnie nie do pomyślenia, stał się strasznie sprośny i wciąż powtarzał mi jak wielką ma na mnie ochotę, jaki jestem seksowny ect. Prawdę mówiąc nie przeszkadzało mi to jakoś przesadnie, ale wiedziałem, że jeśli nic z tym nie zrobię on naprawdę nie wypuści mnie z łóżka! Musiałem mu wyznaczyć granice, których miał się trzymać. Z kochankiem tak samo jak z psem – był żądny pieszczot i uwagi, trzeba chodzić z nim na spacery, sprzątać po nim, dawać mu jedzenie, tresować i trzymać w ryzach, aby nie zaczął szaleć… Dużo z nim zachodu, ale warto.
Po pewnym czasie chłopak westchnął ciężko, ale doskonale wiedziałem o tym, że to jeszcze nie koniec. Nie poddałby się tak łatwo.
- Widzę, że muszę zmienić taktykę, prawda skarbie? – zapytał kusząco.
Przez chwilę nie działo się nic, więc zacząłem się nieco obawiać. Uchyliłem powieki i spojrzałem Yu prosto w oczy, gdyż okazało się, że kochanek zawisł nade mną opierając ręce po obu stronach mojej głowy.
- Zamknij oczy… - polecił i sam zamknął swoje, zbliżając się do mnie.
Wykonałem jego polecenie. Oczekiwałem czułego pocałunku, kiedy nagle poczułem gorący oddech na twarzy – i nie był to ten z rodzaju tych przyjemnych. Ledwo powstrzymałem się od kaszlu i dławienia się.
- Nie chcę psuć nastroju, ale, Yu, czy ty, do cholery, myjesz zęby?! – warknąłem, odsuwając od siebie chłopaka.
I dlaczego śmierdzi mu z ust karmą dla psa?!
Otworzyłem ponownie oczy by spojrzeć prosto na pysk mojego psa; wilczura o długiej sierści. Zamrugałem kilkakrotnie zanim zorientowałem się, co tak naprawdę miało miejsce… albo tak naprawdę go nie miało. Rozejrzałem się dookoła, jednak nigdzie nie znalazłem w pokoju śladów obecności drugiej osoby. Odrzuciłem kołdrę i upewniłem się, że byłem… zupełnie czysty. Nie uprawiałem seksu z Yusuke… To wszystko było… snem erotycznym?
Tak, tak, możecie się zacząć ze mnie śmiać. Ja, Hazuki, gwiazda rocka, idol i bożyszcze nastolatek mam sny erotyczne o jednym z członków mojego zespołu – i to w dodatku już nie pierwszy raz.
Tak, zakochałem się w nim…
Wywindowałem się do siadu i spojrzałem spode łba na psa, który usiadł na materacu i szczęśliwy zaczął machać ogonem, ciesząc się, że udało mu się mnie obudzić. Potarłem dłonią po szyi i…
- Poważne? – wywróciłem oczyma. – Musiałeś mnie obślinić? – fuknąłem na wilczura, który za nic nie tracił dobrego humoru i szczeknął radośnie. – Złaź, bydlaku, z mojego łóżka! – zepchnąłem czteronoga z materaca, który zręcznie i zwinnie stanął na czterech łapach, a w następnej chwili zaczął krążyć po sypialni. Przyniósł mi kapcie, które jakimś cudem znajdowały się w przeciwległych kątach pokoju; jeden pod drzwiami, drugi, nie wiem dlaczego, wystawał ze śmietnika stojącego koło biurka.
Przeciągnąłem się i ziewnąłem rozdzierająco, kiedy nagle zdałem sobie z czegoś sprawę… Przecież nie mogłem zostawić psa na ponad trzy miesiące bez opieki w zamkniętym mieszkaniu! Wszyscy z mojego zespołu oddawali pod opiekę swoje zwierzaki bratu Yusuke, gdyż ten był weterynarzem i miał ośrodek dla zwierząt na obrzeżach Tokio, gdzie tresował psy. Nie ma mowy, żeby mój czteronożny przyjaciel spędził w zamknięciu trzy miesiące! Co jak co, ale nie zapomniałbym o takiej rzeczy! Przez chwilę intensywnie myślałem nad tą sprawą, jednak na myśl nasunęło mi się tylko jedno logiczne wyjaśnienie – ktoś musiał przyprowadzić tutaj mojego psa, kiedy spałem. Jednak doskonale pamiętałem, że wieczorem, kiedy wróciłem do domu, zamknąłem za sobą drzwi na klucz; więc osoba, która odprowadziła mojego podopiecznego tutaj musiała mieć klucz do mojego mieszkania, a jedyną taką osobą jest…
- O, widzę, że już się obudziłe… - Yusuke urwał w połowie słowa i gwałtownie zatrzymał się w progu drzwi, kiedy zobaczył mnie siedzącego nago na środku łóżka. Momentalnie zdając sobie sprawę z tego w jak żenującej sytuacji się znalazłem, zarumieniłem się obficie i zakryłem na powrót kołdrą, udając, że nic się nie stało. Muzyk zagwizdał i uśmiechnął się cwaniacko. – No, no, ładne widoki z samego rana… choć w sumie powinienem powiedzieć popołudnia – zachichotał, a ja byłem tak speszony, że nie miałem odwagi spojrzeć mu w twarz i wciąż uporczywie wpatrywałem się w moje jedyne okrycie. – Nie wstydź się – podszedł i usiadł obok mnie, obejmując jedną ręką w pasie. – Przecież już widziałem cię nago – cmoknął mnie w policzek.
- Niby kiedy?! – wrzasnąłem wystraszony.
Chłopak nie odpowiedział i zachichotał pod nosem, po czym pogładził mnie po głowie w pobłażliwym geście, zupełnie tak jakby obchodził się z rozkapryszonym dzieckiem.
- Zrobiłem ci śniadanie – poinformował mnie i wstał, jednak pech chciał, że guzik pościeli, w którą była obleczona kołdra zaczepił się o jego ciężki pasek z misternymi i fikuśnymi metalowymi ozdobami. Skutkiem tego oczywiście było to, że ponownie zostałem obnażony. Spąsowiałem jeszcze bardziej i kuląc się w sobie próbowałem ukryć się przed nachalnym spojrzeniem.
- Nie gap się! – wydusiłem z siebie zawstydzony i zażenowany tak jak jeszcze nigdy w życiu.
- Wiesz… - westchnął Yusuke wciąż patrząc na mnie z góry. Odrzucił kołdrę, pod którą ponownie próbowałem się ukryć, na podłogę i uśmiechnął się przebiegle. – W sumie to śniadanie może poczekać – pchnął mnie tak, że wylądowałem na poduszkach.
On sam usiadł na mnie okrakiem i nachylił się nade mną, całując w usta. W tym samym czasie sięgnął po moją dłoń i splótł nasze palce, mocno je ściskając – i to właśnie ten uścisk dobitnie utwierdził mnie w tym, że tym razem to nie był żaden erotyczny sen…


10 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc.... shota nie czytałam, bo od razu mówię, że czytam tylko D'espy, przepraszam XD ja tam an oneshoty nie narzekam, a imiona... moje ulubione to Kenji, a drugie... Hideto....

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu... szkoda, że mało (piszę mniej, więc jest i tak dobrze) Bardzo ciekawe.. i śmieszne

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny shot, po prostu paluszki lizać - " Nie chcę psuć nastroju, ale, Yu, czy ty, do cholery, myjesz zęby?! – warknąłem, odsuwając od siebie chłopaka.
    I dlaczego śmierdzi mu z ust karmą dla psa?!
    Otworzyłem ponownie oczy by spojrzeć prosto na pysk mojego psa; wilczura o długiej sierści. "- Po prostu boskie.
    Tashiro, Mashiro, Keru, Tatsuki, Michi - Moje lubione imiona.
    ~ksuirui

    OdpowiedzUsuń
  5. To było zabawne i interesujące, ale to prawda, że z facetami t=czasem trzeba jak z psami :D

    Co do imion to: Akira, Takashi, Sano, Tsukasa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem nie powinnaś porzucać pomysłu pisania opowiadania o tym anime (tak, napisałaś, że zostałaś zdemotywowana, a nie że porzucasz pomysł, ale tak z góry wolę zaznaczyć). Poza tym, hej!, jest mnóstwo różnych zachowań w społeczeństwie. Jeśli ktoś stwierdza, że pewne z nich są niemożliwe, to się chyba nie zna. *pociesza*
    Nie sądziłam, że naprawdę napiszesz Hazuki x Yusuke *^* "Raz cię człowiek wpuści do łóżka to już potem wykopać cię z niego nie idzie!" - z moim kotem tak było, póki nie zwiał... Jak tak czytałam, to trochę się zdziwiłam, że Hazuki jest na dole, ale to wcale nie jest minusem :D
    Imiona? Hm, nie mam ulubionych. Zdaję się na twój wybór xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, więc:
    ~ przeczytałam
    ~ podobał mi się ten oneshot
    ~ zastanawiam się czy ciebie też kiedykolwiek tak bardzo obślinił pies albo może kiedyś przez tą ślinę się zadławiłaś (nieważne czy psa, czy chomika, czy czego tam chcesz)
    ~ mam placki jabłkowe i chętnie bym je tobie dała, ale jesteś za daleko
    ~ niestety już nie hejce cię z anonima ;-;

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie swietne, a co do imion to Die i ... Yuu.
    ~Mayumi

    OdpowiedzUsuń
  9. Super opowiadanie ;D. Czekam zniecierpliwiona na "Liceum" i "Bóg chcąc nas ukarać, spełnia nasze marzenia" *błaga na kolanach*.
    A co do imion to...Seiji(<3) i...Ren ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też chce takie sny~~

    OdpowiedzUsuń