Miniaturka "Wywiad z The GazettE"

Tak, tak wiem, wszyscy z pewnością spodziewali się czegoś lepszego niż kolejnego "zapychacza", ale ten już wyjątkowo długo zalega mi na dysku, a ponad to mam pewne problemy techniczne, przez co kiedy naciskam "alt" i "z" robi mi się screenshot zamiast litera "ż", toteż za każdym razem muszę tę piękną literkę wstawiać jako symbol, co oczywiście wybija mnie z rytmu pisania, irytuje i spowalnia... ^^'' Próbowałam już chyba wszystkiego, ale wydaje mi się, że to jakiś program "nieczysto" sobie ze mną pogrywa, tylko teraz muszę jeszcze dość jaki i dlaczego... T^T Postaram się to jakoś odkręcić i w końcu napisać coś bardziej "treściwego" - wspomogłam się już dzisiaj 472394798234328424892341239401328493048203 kalorii, gdyż jutro idę biegać na 21km, więc mój mózg jest doładowany, pogoda piękna, więc niewykluczone, że jeszcze dziś może w końcu uda mi się coś skończyć C'':

Tytuł: Wywiad z The GazettE
Paring: ? (The GazettE)
Typ: miniaturka
Gatunek: komedia (?)
Beta: -

- Witamy ponownie po krótkiej przerwie w audycji radiowej z The GazettE, gdzie odpowiadamy na listy i pytania fanów! – Reita przywitał się entuzjastycznie, za co został nagrodzony krótkim aplauzem ze strony pozostałych muzyków. – Wróćmy zatem do czytania pytań! – wykrzyknął. – Oto kolejne z nich: „Gdybyś był kobietą, z którym z członków zespołu umówiłbyś się i gdzie poszlibyście na randkę?” – na twarzy blondyna pojawił się dziwny grymas, kiedy próbował powstrzymać się od śmiechu. – Odpowiadajmy po kolej; Kai, zacznij, proszę – spojrzał wymownie na lidera, który mocno się zmieszał.
- Em… no… - zająknął się Tanabe. – W sensie… że mielibyśmy się spotkać tak… sam na sam? – upewnił się, nerwowo przygryzając wargę oraz desperacko próbując znaleźć jakieś wyjście z tej niezręcznej sytuacji.
- Dokładnie – przytaknął basista.
- Więc… ten… - perkusista dukał nieskładnie. – Najpierw mam odpowiedzieć, z kim bym się spotkał, tak? – dopytywał, próbując jakoś zyskać na czasie.
- Z kim i gdzie – powtórzył Akira z krzywą miną. Oglądanie zafrasowanego Yutaki było zabawne, jednak jego specjalne granie na zwłokę drażniło go nieco. Suzuki nie miał ochoty, aby niepotrzebnie przeciągać to swoiste „preludium”. Sam czekał z niecierpliwością na odpowiedź kolegi z zespołu, aby zaraz potem móc mu ostentacyjnie wybuchnąć śmiechem w twarz.
- Uch… - westchnął lider. – To trudny wybór… ale myślę, że ostatecznie umówiłbym się z Uruhą-kun – wyznał w końcu z niemałym trudem.
Rei zwrócił się ku gitarzyście, obserwując jego reakcję. Kouyou zagryzł wargi, uciekając gdzieś daleko spojrzeniem. Basista uśmiechnął się promiennie, posyłając pytające spojrzenie muzykowi.
- To… trochę dziwne – wydusił z siebie Shima, rumieniąc się nieco.
- Co podkusiłoby cię do podjęcia właśnie takiej a nie inną decyzji? – dociekał Akira.
- Ponieważ Uruha-kun jest gentelmanem – odparł szybko Kai. – Oczywiście Aoi-kun również jest! – dodał znienacka, jakby nagle sobie o czymś przypomniał. – Ale taką właśnie podjąłbym decyzję jako kobieta… - skinął głową, jakby tym samym przyznając, że zgadza się z własnymi słowami. – Ostatecznie Aoi-kun mógłby się do nas także przyłączyć podczas tej randki, prawda? – zapytał nieco zmieszany perkusista, który widocznie starał się nie wybierać między dwoma gitarzystami. Suzuki zaczął się zastanawiać czy między tą trójką przypadkiem coś nie zaszło…
- Chciałbyś, żeby cię eskortował? – dopytywał basista.
- Tak, myślę, że tak… To mogłoby być coś dobrego, racja? – Yutaka widocznie się czymś stresował. Rei zamyślił się, próbując wyobrazić sobie tę sytuację.

- Dziękuję, że zgodziłaś się spędzić ze mną ten wieczór – Uruha nachylił się nad stołem, kiedy kelner zabrał już ich talerze po skończonym posiłku. W niewymuszonym, bardzo czułym geście nakrył dłoń swojej towarzyszki o długich, kasztanowych włosach oraz uroczych dołeczkach, które ukazywały się, kiedy ta się śmiała. – Naprawdę, spędzanie z tobą czasu to dla mnie czysta przyjemność – mężczyzna uśmiechnął się w powalający sposób, sprawiając, że serce w klatce piersiowej dziewczyny zaczęło swój dziki maraton. Po chwili kelner wrócił z rachunkiem za wykwintną kolację w drogim lokalu ukrytym w gustownym, skórzanym etui. Kobieta chciała po nie sięgnąć, jednak Takashima okazał się szybszy. – Nie ma potrzeby, abyś się tym martwiła – odpowiedział na jej zdziwione spojrzenie. – Proszę, pozwól mi się tym zająć – szatynka powalona intensywnym spojrzeniem swojego towarzysza, niezdolna była wydusić z siebie ani słowa, toteż jedynie potulnie skinęła głową pod naciskiem owego spojrzenia.
Mężczyzna zapłacił, po czym podniósł się ze swojego siedzenia. Nim jego partnerka zdążyła zrobić to samo, ten już znajdował się za jej oparciem, odsuwając jej krzesło. Podał jej dłoń, pomagając wstać. Zaoferował jej ramię, z czego ta skorzystała, łapiąc go pod rękę. Wspólnie skierowali się do wyjścia. Kouyou, jak na prawdziwego gentelmana przystało, otworzył jej również drzwi. Uruha zabawiał swoją towarzyszkę wyszukaną rozmową i niebanalnym żartem. Nim jednak zdążyli postąpić zaledwie kilka kroków w mroku nocy, wtem ktoś zastąpił im drogę.
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć o tym, że wychodzisz! – jakby znikąd przed nimi nagle pojawił się Aoi. - …w dodatku z nim – syknął, spoglądając zawistnie na drugiego mężczyznę. Dziewczyna nie chciała mówić Yuu o randce z drugim gitarzystą, gdyż domyślała się jak ten mógłby na to zareagować. Najgorsze w tym wszystkim jednak, iż domniemała, że informacja o tym, iż spotyka się z kimś innym, mogłaby złamać mu serce. – Wystarczy już tego dobrego – Shiroyama odciągnął szatynkę od Takashimy. – Odwiozę cię do domu – zakomunikował. – Nie powinnaś chodzić po nocy… szczególnie w takim towarzystwie – dodał kąśliwie.
Shima nie protestował. Miał swoją dumę. Nie odgryzł się, jednak jego spojrzenie mogło w tej chwili zabijać. Z pewnością planował „odwdzięczyć się” za tę zniewagę brunetowi w jakiś bardziej wysublimowany sposób niżby zwykła sprzeczką czy bójką, która mogłaby tylko zniszczyć obraz tego sielankowego wieczoru w głowie kobiety. O tak, już on wiedział, jak sprawić, żeby zadać cios dużo boleśniejszy od zwykłego prawego sierpowego… chociaż w gruncie rzeczy to też była dość kusząca opcja, musiał przyznać…
Aoi odprowadził dziewczynę do swojego samochodu, otwierając przed nią drzwi. Kouyou obserwował ich z daleka, miażdżąc spojrzeniem swojego rywala. Obaj mieli zacięte miny i wyglądało na to, że ta jedna, krótka chwila zepsuła im humory. Szatynka nie chciała zranić żadnego z nich, nie chcąc wybierać między nimi, jednak wyszło na to, że przez swoje niezdecydowanie, ubodła ich obu…

„Ta… Scena rodem jak z dramy…” – pomyślał Akira.
- No dobra… - mruknął blondyn, odganiając od siebie swoje dziwne myśli. – A co z tobą, Aoi-kun? – rzucił pytanie.
- Co?... Co ze mną?... – gitarzysta wydawał się być jakby wyrwany z amoku.
- Z kim i gdzie chciałbyś pójść? – sprostował Suzuki.
- Och, tak… Na randkę, zgadza się? – upewnił się brunet. Basista przewrócił oczyma, orientując się, że Yuu tak samo gra na zwłokę jak i Tanabe.
- Tak, na randkę – przytaknął, będąc już nieco zmęczonym powtarzaniem w kółko tego samego.
- Tak… sam na sam? – tym razem już nawet Ruki, który jak do tej pory siedział cicho, pozwolił sobie na poirytowane westchnięcie. Z jakiś względów ta rozmowa wydała mu się bardzo ciekawa i koniecznie chciał poznać opinie innych muzyków na ten temat. Z tej racji nie mógł już się doczekać, aby dostać w końcu klarowną odpowiedź ze strony najstarszego członka zespołu.
- No więc… Wybrałby Kaia – oświadczył w końcu główny zainteresowany.
Reszta zespołu wyraziła swoje zdziwienie na te słowa w głośnym: „Uuu!”. Z jakiś nieznanych powodów nawet Reita oczekiwał, iż Shiro wytypuje Uruhę, a tu proszę… takie zaskoczenie… Kto wie, może dla kogoś nawet lekkie rozczarowanie?
- Dlaczego? – dociekał blondyn.
- Cóż… Kai jest duży! – wykrzyknął nagle brunet, na co wszyscy zaśmiali się donośnie.
- W jakim sensie? – drążył basista.
- No… W różnych aspektach… - Aoi zmieszał się, orientując się, że jego wypowiedź brzmiała dość dwuznacznie. – Na przykład… pod względem osobowości – widać, że starał się sklecić na szybko coś, co chociaż mogłoby z grubsza brzmieć jak sensowna odpowiedź.
- Reputacji? – rzucił Rei.
- Co?... – Yuu zdawał się być zagubiony we własnej wypowiedzi. – Ach, tak… W końcu jest liderem, prawda? – Shiroyama zdawał się być bardzo szczęśliwy, iż Akira znalazł nowy sens w jego nieskładnym bełkocie, jednocześnie nieświadomie ratując go z opresji. – Myślę, że to mogłoby mi zaimponować jako kobiecie.
- A co na to nasz „duży” perkusista? – parsknął basista.
- Co mogę powiedzieć? – szatyn poprawił włosy w nerwowym geście. – Dziękuję – wzruszył ramionami, jednak jego twarzy ewidentnie zdradzał, iż Tanabe miał ochotę dodać na końcu tego zdania tak bardzo wymowne „chyba”.
- Okej, a co z tobą Uruha-kun? – Suzuki zmienił swój torturowany obiekt.
- Też wybrałbym Kaia – Takashima odparł bez wahania, co było bardzo zadziwiające.
- Wygląda na to, że Kai-kun cieszy się z nasz wszystkich największym powodzeniem jak do tej pory, co? – basista był zdziwiony.
- Bądź co bądź nasz lider w istocie jest interesujący pod wieloma względami… dla kobiet, oczywiście – dodał szybko. Wszyscy zaśmiali się, zgodnie kiwając głowami na to stwierdzenie.
Reita znów zaczął sobie coś wyobrażać.

- Nie, Kai-kun, wybierz mnie! – brunetka ciągnąca mężczyznę za prawą rękę próbowała przeciągnąć go na swoją stronę.
- Nie możesz! – zaoponowała ruda dziewczyna (tak, wiem, Uruha nie ma już rudych włosów, ale w mojej wyobraźni i tak na zawsze pozostanie już rudzielcem, bo takiego go pokochałam od aut.). – Umów się ze mną! – ta z kolei próbowała przyciągnąć go do siebie.
- Dziewczęta, spokojnie! – Yutaka starał się jakoś uspokoić rozeźlone kobiety, jednak te dały ponieść się ferworowi kłótni, praktycznie nie zwracając już na niego żadnej uwagi.
- Odwal się od niego! – wrzasnęła ruda.
- Ty się odwal! – odkrzyknęła druga.
Tanabe westchnął ciężko. Wyglądało na to, że z tej sytuacji nie było dobrego wyjścia. Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że kobiety ciągały go już tak drugą godzinę, przez co rwanie w barkach powoli stawało się nie do wytrzymania, a przecież dzisiaj wieczorem czekał go jeszcze koncert, na którym musiał dać z siebie wszystko…

- A co z tobą, Ruki? – zapytał basista, wracając do rzeczywistości ze swojego małego, urojonego światka.
 - Hm, gdybym to ja miał się umówić z jednym z tej czwórki, rozmowa byłaby dla mnie bardzo ważna, więc wybrałbym ciebie, Rei-kun – odparł niezawstydzony. – Moglibyśmy rozmawiać, przechodząc się podczas pełni księżyca… - wokalista się nieco rozmarzył.
- Wygląda jak scenariusz dla zakochanych – skwitował blondyn.
- Tak… - przyznał nieco zgaszony tymi słowami najniższy z zespołu.
- Jeśli chodzi o mnie, moglibyśmy rozmawiać w nieskończoność, a je pewnie i tak bym tego nie zauważył – basista ponownie się odezwał, chcąc nieco podnieść na duchu Takanoriego, na którego twarzy odmalował się zawód. Matsumoto słysząc te słowa, posłał mu pełen wdzięczności uśmiech. To było coś, co oczekiwał usłyszeć. – Dobra, więc przejdźmy do następnego pytania…
- Ej, czekaj, a co z tobą? – w zdanie wciął mu się Kai. Reita nie był zbyt zadowolony, iż ktoś zauważył, że chciał wywinąć się od odpowiedzi na to pytanie. Sam chciał mieć ubaw z innych, ale niekoniecznie chciał, aby inni mogli nabijać się z niego. To było… zawstydzające…
- Nie mogę powiedzieć, kiedy wszyscy są dookoła, nie? – mruknął kwaśno Rei.
- Dlaczego? Czy w tym wypadku nie powinieneś mi odpowiedzieć, tym samym wybierając mnie? – Taka spojrzał wyczekująco na Akirę.
- Gdybym wybrał ciebie, to mogłoby być trochę zbyt realne, prawda? – Suzuki rzucił jednoznaczne spojrzenie wokaliście, który odpowiedział mu szerokim uśmiechem.
- Dobra, skończmy to w tym miejscu! – zaoponował szybko perkusista, nie będąc do końca pewnym czy chce usłyszeć finał tej rozmowy.

Niska dziewczyna o czarnych włosach z czerwonymi końcami przechadzała się po plaży z chłopakiem podczas pełni księżyca. Para trzymała się za ręce. Byli dość głośni, gdyż cały czas rozmawiali, a co jakiś czas któreś z nich wybuchało także gromkim śmiechem. Zdawało się, że świetnie się razem bawili.
W końcu zmęczeni długim spacerem usiedli na piasku – blisko, koło siebie, tak, że ich ramiona stykały. Dziewczyna wyciągnęła przed siebie szczupłe nogi, pozwalając, aby morska woda obmywała jej stopy. Ułożyła wygodnie głowę na ramieniu swojego towarzysza, wpatrując się niczym zaczarowana w ogromną tarczę księżyca, który przypominał jej zdezelowany zegar bez wskazówek. W ich przypadku fakt, iż owy zegar ich nie posiadał, działał na ich korzyść, gdyż żadne z nich nie liczyło czasu. Oboje po prostu cieszyli się wspólnie spędzanym czasem, próbując czerpać z tego jak najwięcej.
- Kocham cię – szepnął Akira, zaciągając się cudownym zapachem swojej ukochanej.
- Ja ciebie też – dziewczyna odpowiedziała mu na wyznanie.
Chłopak chciał pocałować ją w czubek głowy, jednak ta w tej chwili uniosła ku niemu twarz. Uśmiechnęła się do niego pięknie, po czym objęła go za szyję, przyciągając go do siebie. Ich usta złączyły się w namiętnym, pełnym pasji i uczucia pocałunku.

Reita wstał ze swojego miejsca po dość długiej chwili, którą spędził na obserwowaniu Rukiego. Podszedł do wokalisty, który zajęty przeglądaniem jakiś kartek wciąż niewzruszony siedział na wysokim stołku z mikrofonem tuż przy ustach. Suzuki odsunął zbędne urządzenie, nachylając się nad mężczyzną, który spojrzał na niego zdziwiony.
- Naprawdę cię kocham – szepnął, po czym pocałował swojego ukochanego.

- Więc może to już czas na następną piosenkę?! – rzucił spanikowany lider, szybko wciskając przycisk, który rozpoczynał przygotowaną wcześniej playlistę. Dzięki temu słuchacze byli już tylko w stanie usłyszeć melodię, gdyż w tym przypadku mikrofony wyłączały się, sprawiając, że to, co o czym rozmawiali muzycy przez tę chwilę, pozostawało ich sekretem.